Witam was w 2017 !

Nowy rok, nowe możliwości jak to się zwykło mawiać na przełomie grudnia i stycznia.  Football Patriot wita was w pierwszym wpisie w roku 2017. 366 dni starego roku za nami.  Każdy zapewne głowę ma pełną noworocznych postanowień i liczy na „nowe otwarcie”. Większość pewnie w połowie stycznia, najdalej na początku lutego odpuści sobie: regularne bieganie, dietę czy siłownię. Chwyci za kieliszek, zapali fajkę lub skonsumuje szamę z Mac’a. No ale po to też jest ta niepowtarzalna, jedyna noc w roku w czasie której zmienia się ostatnia cyferka w kalendarzu, żebyśmy mogli startować w dalszą podróż, zwaną życiem odpowiednio umotywowani.  Po to jest abyśmy mogli zrobić sobie rachunek sumienia. A jaki to był rok jeśli chodzi o futbol? Pod kątem polskiej piłki najlepszy jaki pamiętam. Zresztą podsumowałem już go w dużej mierze po ostatnim meczu naszej kadry w listopadzie. Jak ktoś nie czytał to:

https://futbolowarebelia.wordpress.com/2016/11/23/2016-czyli-najlepszy-rok-polskiego-futbolu-w-xxi-wieku/

A pod względem piłki światowej? Futbol jest tak rozległym tematem że każdy rok jest magiczny. Każdy rok kryje w sobie tysiące super treści. Magiczne mecze, wzruszające momenty, wielkie transfery, smaczki okołofutbolowe. Co jednak mi utkwiło najbardziej w głowie przez te ostatnie 12 miesięcy?

Największym wydarzeniem z pewnością był w 2016 roku francuski czempionat. Że był on dla mnie i chyba większości polskich kibiców: wspaniały, historyczny, niezapomniany i w ogóle „och i ach” to logiczne. Ćwierćfinał wielkiej imprez. Polska kadra wygrywająca po rzutach karnych, nie przegrywająca żadnego meczu w regulaminowych 90 minutach gry. W styczniu 2016 bralibyśmy to w ciemno. Ale wyłączając świetną grę podopiecznych Nawałki? Był to pierwszy turniej na którym wystąpiły 24 drużyny. Dzięki temu we Francji było na tyle „egzotycznie” że obejrzeliśmy w akcji chociażby kadry Islandii i Albanii. Nikt jakoś szczególnie nie odstawał. Poziomu nie zaniżał, ale może to dlatego że… szczerze? Było to chyba najgorsze Euro jakie pamiętam. Większość meczy pasywna. Bardzo defensywnie ustawione drużyny, nastawione na kontratak. Słaby był już Mundial w Brazylii dwa lata temu a Francuski turniej zdecydowanie go przebił in minus. O żadnej z drużyn nie mogę powiedzieć z czystym serduchem by zasługiwała na wzniesienie pucharu Henri Delanuay’a. Portugalia? Bez wygranego meczu w grupie. Wymęczone awanse w 1/8 i ćwierćfinale. Jedynie półfinał poszedł im dość sprawnie. Mega nudny finał  z Francją był stemplem dla tego wątpliwej jakości turnieju. Grecy ze swoim „murowaniem bramki” w 2004 roku zrobili na mnie lepsze wrażenie niż podopieczni Santosa. Przecież gdyby nadal obowiązywała dotychczasowa 16 drużynowa formuła to CR7 i spółka nawet by nie wyszli z grupy…

Bardziej niż z powodów czysto piłkarskich zapamiętam czerwcowy czempionat z wydarzeń okołofutbolowych. Istna wojna rozgrywała się na ulicach francuskich miast. Głównie za sprawą rosyjskich chuliganów, których agresja skupiła się w największej mierze na fanach z Anglii. Oj, zawiało szalonymi latami 90tymi a nasłuchując kolejnych relacji z ulic chociażby Marsylii miałem wrażenie jakbym czytał wspomnienia Cass’a Pennant’a z książki „Historia armii angielskich chuliganów”. Chociaż akurat w tym wypadku „Dumni synowie Albionu” występowali głównie w roli chłopców do bicia:

https://www.youtube.com/watch?v=5Hi-Dv57d4E

Piosenka tego Euro? Bardziej niż „This one’s for you” Davida Guetty i Zary Larsson utkwi mi w pamięci „Will Grigg’s on fire” w wykonaniu fanów z Irlandii Północnej ;).

https://www.youtube.com/watch?v=Y3YuvPGQ0Cc

Aczkolwiek i oficjalna piosenka imprezy dawała radę i zapadnie w pamięć gdzieś tam obok „Carnival de Paris” Dario G czy „Waka, waka” Shakiry. Tutaj w wersji zrobionej specjalnie dla fanów z Polski:

https://www.youtube.com/watch?v=_S5Ps7dMlw8

Co poza tym? Joachim Loew wkładający paluchy w różne zakamarki swojego ciała, Simone Zaza i jego skip A przy wykonywaniu rzutu karnego, niesamowita ekipa kibicowska Węgrów, Islandczycy czyli „czarny koń” turnieju oraz ich legendarna przyśpiewka:

https://www.youtube.com/watch?v=EnB4MkmA-5Y

To tyle jeśli chodzi o największe wydarzenie 2016 roku.

Najlepszy mecz ostatnich 12 miesięcy? Liverpool vs. Dortmund na Anfield w Lidze Europy, po którym powstał ten tekst:

https://futbolowarebelia.wordpress.com/2016/04/15/wpis-ktorego-mialo-nie-byc-ale-jest-bo-futbol-to-magia/

Copa America? Przyćmione przez odbywające się w tym samym czasie Euro. Zapamiętam ten turniej najbardziej przez pryzmat sfochowanego Messiego, któremu chwilowo odechciało się grać w barwach „Albicelestes” po kolejnym przegranym finale wielkiej imprezy.

Liga Mistrzów? Druga już w ciągu trzech lat wewnętrzna rozgrywka klubów z Madrytu z której zwycięską ręką wyszła ponownie ekipa prowadzona przez Zinedine Zidane. Zresztą europejskie puchary to w ostatnim czasie totalna dominacja hiszpańskich drużyn. Tak było również w ubiegłym roku. Liga Europy to poletko na którym równych nie ma sobie Sevilla. Ekipa z Andaluzji po raz trzeci z rzędu sięgnęła po to trofeum a w przeciągu ostatniej dekady wznosili ten puchar aż pięć razy. Dziś już bez Unai’a Emery’ego na ławie trenerskiej, którego skusiły paryskie petrodolary i perspektywa prowadzenia klubu, no co by nie było bogatszego i mocniejszego kadrowo niż Sevilla, piłkarze Palanganas nie wywalczą zwycięstwa w Lidze Europy po raz czwarty z rzędu. A to dlatego, że Sevilla wyszła ze swojej grupy w Champion’s League i powalczy w roku 2017 o jej wygranie. Liga Mistrzów zapadnie jednak nam w pamięci z innego powodu. Po raz pierwszy od 20 lat zagrała w niej polska drużyna. Legia Warszawa w najlepszych klubowych rozgrywkach zaliczyła istną huśtawkę nastrojów. Od solidnego lania 0:6 od BVB przez 3:3 z madryckim Realem przy pustych trybunach na Łazienkowskiej, szalonego i rekordowego w liczbie bramek w jednym meczu LM 4:8 na Signal Iduna Park aż po zwycięstwo 1:0 po bardzo dobrym spotkaniu w Warszawie ze Sportingiem, który ostatecznie dał stołecznemu klubowi przepustkę do gry w Lidze Europy na wiosnę tego roku. Tam Legioniści zmierzą się z Ajaxem Amsterdam. Będzie to rewanż za wyeliminowanie ich z gry przez Holendrów 2 lata temu. Wówczas sporą cegiełkę do tego awansu dorzucił Arek Milik, którego w ekipie Ajaxu już nie ma. Warszawianie przystąpią za to do meczu z Miro Radoviciem, którego z kolei w kontrowersyjnych okolicznościach zabrakło w dwumeczu z 2015 roku. Teraz po 2 letniej bezproduktywnej tułaczce wrócił do klubu, którego barwy reprezentował w karierze najdłużej i jest jednym z jego najjaśniejszych punktów. Przy temacie Legii Warszawa warto wymienić jeszcze dwa nazwiska: Magiera i Odjidja-Ofoe. Pierwszy przejął schedę na ławce trenerskiej po jednym z największych parodystów w historii polskiej piłki – Besniku Hasim, który tylko dzięki boskiej opatrzności nie spierdolił CWKS-owi awansu do LM na 100 lecie klubu. Magiera pozbierał kawałki rozbitej Legii i posklejał je w całkiem sensowną całość. Stołeczny klub znów zaczął dominować naszą rodzimą ligę i pokazał lwi pazur w europucharach. Drugi z piłkarzy jest moim zdaniem najlepszym obcokrajowcem w historii ekstraklasy. Technika użytkowa, prostopadłe piłki, jakość podań to ile widzi na boisku… jakim cudem ten piłkarz gra w naszej e-klapie? Co w jego życiu poszło nie tak, że z takim talentem musi grać w kraju nad Wisłą? Nie mam pojęcia. Przypomnę jeszcze tylko że dublet na 100-lecie klubu Legioniści wywalczyli pod wodzą Stanislava Czerczesowa, który po spełnieniu swojej misji przy Łazienkowskiej dostał angaż jako selekcjoner reprezentacji Rosji. Niestety europejskie puchary to tradycyjnie nie jest sam miód w wykonaniu polskich drużyn:

https://futbolowarebelia.wordpress.com/2016/07/08/eurowpierdol/

Ligi europejskie? W Niemczech bez zmian – Bayern, w Italii też – Juve, Francja to PSG i długo, długo nikt (chociaż po odejściu Ibry sporo się w tej kwestii zmieniło), w Hiszpanii w tamtym roku Barca czyli też nudy. Z rutyny wyrwała nas na szczęście Anglia w której Leicester City napisało w ubiegłej kampanii na nowo bajkę o Kopciuszku. Tak pisałem o tym po końcu sezonu:

„Kojarzycie taki schemat filmu? Mamy drużynę złożoną z nieudaczników, taką z której każdy się śmieje. Każdy z jej członków to fajtłapa mający jakiś defekt. Nagle pojawia się gość, najczęściej też z jakąś niechlubną przeszłością, który bierze tę zgrają pod skrzydła i po jakimś czasie wydobywa z nich ukryty potencjał, robi z nich świetnie współpracujący kolektyw. Takie ckliwe kino familijne puszczane w świąteczne przedpołudnie na jakimś Polsacie. Na pewno taki film kiedyś oglądaliście. „Potężne kaczory,” „Reagge na lodzie”, „Ich własna liga”. Sporo było takich produkcji. W tym sezonie życie napisało identyczny scenariusz w Leicester.  W sezonie 2013/14 „Lisy” wróciły po pięcioletniej banicji do najwyższej klasy rozgrywkowej. W składzie drużyny m.in. reprezentant Polski Marcin Wasilewski. W sezonie 2014/15 drużyna zajmuje 14 miejsce w tabeli. Przed sezonem 2015/16 bukmacherzy są skłonni bardziej uwierzyć w to że Elvis nadal żyje a nawet w fakt, że Kim Kardashian zostanie prezydentem USA aniżeli w wygraną „Lisów” na koniec sezonu.  Dodatkowo z zespołu zostają wyrzuceni: Tom Hooper, Adam Smith i James Pearson, którzy podczas wypadu do Bangkoku nagrali sobie seks-taśmę, na której w dość niewybredny sposób młodzi zawodnicy wyrażali się o trójce młodych Tajek, które ich „obsługiwały”. W taki oto niebanalny sposób zespół rozpoczął przygotowania do nowego sezonu. Należy również nadmienić że James Pearson to syn ówczesnego trenera Leicester – Nigela. W tej sytuacji opiekunowi „The Foxes” nie zostało nic innego jak podać się do dymisji. W jego miejsce pojawia się Claudio Ranieri, włoski trener, który kilka miesięcy wcześniej wsławił się tym, że jako selekcjoner reprezentacji Grecji, przejebał dwukrotnie w eliminacjach do Euro 2016 z Wyspami Owczymi! Nie no, gdyby spojrzeć w jego CV, to trzeba przyznać że kluby, które prowadził w swojej karierze robią wrażenie! Chelsea, Inter Mediolan czy Juventus! Gorzej tylko, że przez prawie 20 lat pracy na stanowisku trenera, jego największe sukcesy to – Puchar Hiszpanii z Valencią, Puchar Włoch z Fiorentiną i Superpuchar Europy również z Valencią. Trzeba przyznać że jak na menadżera, przez tyle lat siedzącego no, było nie było w klubach z piłkarskiego topu, nie jest to dorobek zbyt imponujący. W dodatku gość pod swoimi skrzydłami ma – Kaspera Schmeichela, bramkarza najbardziej znanego z tego że jest synem Petera. Roberta Hutha, gościa znanego z tego że sto lat temu grał, a raczej przewinął się przez Chelsea. Dopóki Ranieri nie wyciągnął go z kapelusza to zapomniałem że gość żyje, równie dobrze mógł sprowadzić Owena Hargreaves’a. Riyada Mahreza, gościa, który jeszcze trzy lat temu, w wieku 22 lat grał w rezerwach francuskiego Le Havre. Kapitanem zespołu jest Wes Morgan – gość gra w reprezentacji Jamajki. Muszę dodawać coś więcej? No i Jamie Vardy, ten to w ogóle jest gagatek. Gość, który pracował przy produkcji szyn medycznych a swego czasu biegał po boiskach w angielskich pipidówach z policyjną obrączką na nodze i musiał być w domu przed 18stą, bo tak orzekł sąd po tym gdy Vardy miał sprawę za bójkę w barze. Poza tym? Kante, Albrighton, Drinkwater, Fuchs. No nie są to nazwiska, które w wakacje 2015 wywoływałyby ciarki na plecach fanów futbolu. Właśnie taka filmowa zbieranina osobliwości pod wodzą gościa z też nie najlepiej zapisaną kartą. I nagle zdarza się cud. Mahrez to najlepszy reżyser gry w lidze, Vardy bije rekord Van Niestelrooya w ilości kolejnych spotkań w których zdobył bramkę a na koniec sezonu zdobywa koronę króla strzelców. Huth to ściana nie do przejścia. Kante wykonuje mrówczą robotę, porusza się po boisku jakby miał teleporter. Kasper Schmeichel to już nie syn Petera, to … Kasper Schmeichel, jeden z najlepszych bramkarzy Premier League. Reszta też gra swój sezon życia, razem tworzą mieszankę wybuchową. Przyznam szczerze, cały sezon czekałem aż się wykoleją, wpadną w kryzys, nie wierzyłem że wytrzymają tempo, że dadzą rade uciekać przed wielkim. Arsenalem, ManC nawet Tottenhamem. A jednak! Zrobili to. Pieprzone Leicester zostało mistrzem Anglii ! Kto nie kocha takich baśniowych historii w futbolu? Ja jako piłkarski romantyk, uwielbiam. Jedyną łyżką dziegciu w tej beczce miodu jest dla mnie fakt, że tylko symboliczną rolę w tym sukcesie odegrał Marcin Wasilewski. Szkoda, bo „Wasyl” to piłkarz, który jak żaden inny Polak zasługiwał na bycie częścia tej niesamowitej historii.”

Najpiękniejsza bramka zeszłego roku? Wybieram trafienie zapomnianego Kevina Prince Boatenga:

https://www.youtube.com/watch?v=ssoxmXoBll8

Numer dwa? Mesut Oezil z Ludogortsem Razgrad:

https://www.youtube.com/watch?v=Kk1NorxiuaI

Trzy? Shaquiri przeciwko nam na Euro…

https://www.youtube.com/watch?v=qsVODIka6pQ

Ok. Starczy już tych wspominek. Jak napisałem na wstępie – mamy nowy rok i nowe możliwości. Także ja mam pewne postanowienia odnośnie prowadzonego przeze mnie bloga i profilu Football Patriot na FB. Chciałbym zacząć pisać na blogu systematycznie. W związku z tym postaram się wrzucać tutaj coś przynajmniej raz w tygodniu. Takie podsumowanie piłkarskiego tygodnia lub coś w tym stylu. Chciałbym również wprowadzić kilka stałych rubryk na wspomnianym fb -à https://www.facebook.com/FootballPatriot/?fref=ts. M.in. przypominać sylwetki dawnych gwiazd futbolu. Nie zabraknie na pewno też wpisów traktujących o tematyce społecznej oraz kolejnych recenzji książek w rubryczce „Biblioteczka Football Patriot”. Tym razem częściej niż raz na pół roku ;). Dobra. Koniec pisania o postanowieniach a czas brać się do roboty. Chciałbym by grono czytelników tego bloga stale się również powiększało, więc jeśli uważasz że warto poświęcić kilka chwil życia na przejrzenie zawartych w nim treści to poleć go znajomym lub chociaż „polajkuj” treść na FB.

Wszystkim odwiedzającym tą stronkę chciałbym zaś życzyć w Nowym Roku masy motywacji do spełniania swoich wszelakich marzeń. Sky is the limit ! Pamiętajcie. Dopinguję was w dążeniu do wyznaczonych sobie celów! Powodzenia!

Na koniec jak dla mnie najlepsza fotka (no może nie w 100% piłkarska) minionego roku 😉 – autorstwa Piotra Kuczy.

love

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Start a Blog at WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: