„Boring, boring Arsenal”. Gdy na przełomie lat 80 i 90 trenerem Arsenalu Londyn był George Graham, na trybunach angielskich stadionów często pojawiała się właśnie taka przyśpiewka. „Boring” oznacza w języku angielskim „nudny”. Co prawda w czasach gdy Szkot prowadził drużynę „Kanonierów”, zdobyli oni 2x Mistrzostwo Anglii, 2x Puchar Ligi, Puchar Anglii oraz Puchar Zdobywców Pucharów. Mimo to kibice angielskich klubów szydzili z mało efektownej, nastawionej głównie na defensywę drużyny z północnego Londynu. Graham doprowadził do perfekcji m.in. stosowanie pułapek ofsajdowych. Styl jego drużyny różnił się o 180 stopni od tego co prezentowała ekipa prowadzona przez jego następcę – Arsene Wengera. Mecze tamtego Arsenalu były zazwyczaj nudne, padało w nich mało bramek. Styl tej gry okazał się jednak niezwykle efektywny. Kiedy w sobotni wieczór oglądałem poczynania podopiecznych Adama Nawałki, do głowy wpadła mi właśnie tamta przyśpiewka. „Boring, boring Poland”. Jednakże u mnie znużenie mało efektowną grą zastąpił podziw dla niezwykle skutecznego stylu stworzonego przez Nawałkę.
Powiedzmy sobie szczerze. Zachwyciło was to co pokazali Polacy? Mnie nieszczególnie. Mecz był emocjonujący? Raczej nie. Byliśmy niezwykle skuteczni? Jak najbardziej. I to jest słowo klucz: „skuteczność”. Ekipa Nawałki robi stałe postępy. Jeszcze do nie dawna narzekałem na to, że nie potrafimy słabszego przeciwnika zepchnąć do defensywy. Kontrolować stale meczu. Napieramy przez pierwsze 15-20 minut spotkania a potem długimi momentami cofamy się, to my jesteśmy pasywni. Szczególnie, gdy wychodzimy na prowadzenie. Tak było niemal w każdym meczu poprzedniej kampanii eliminacyjnej. Zmieniło się to dopiero w ostatniej kolejce, gdy pokonaliśmy na Narodowym w decydującym o awansie meczu Irlandczyków 2-1. Tamten mecz kontrolowaliśmy prawie w całości. W obecnych eliminacjach do Mundialu w Rosji jest już jednak inaczej. Odwróciły się proporcje. Prawie każdy mecz przypomina właśnie ten z Irlandią. To my narzucamy tempo, to my jesteśmy stroną dominującą. Oczywiście nie wszystko jest kryształowe. Zdarzają się momenty rozprężenia. Zapłaciliśmy za to szczególnie słono w pierwszym meczu w Astanie, gdzie kosztowało nas to jak na razie utratę jedynych punktów. To samo zdarzyło się w meczu z Duńczykami, gdzie ze spokojnego 3-0 momentalnie zrobiło się 3-2 i wkradła się nerwówka. Spotkanie z Armenią to był jeszcze inny typ potyczki. Przykład batalii w której kompletnie nic nie wychodzi, ale siłą charakteru, tym że dysponujesz lepszą jakością i indywidualnościami rozstrzygasz wynik na swoją korzyść. Mimo tego, że nasza gra w tamtym spotkaniu była fatalna, to uważam, że paradoksalnie właśnie on pokazał to, iż jesteśmy reprezentacją niemal kompletną. Zadziałały te czynniki, które rozdzielają chłopców od mężczyzn. Ormianie mimo iż zostawili na murawie serducho i zapieprzali jakby walczyli z Azerami o Górski Karabach, nie mieli tego czegoś ekstra, co mieliśmy my. Dwumecz z Rumunami to kwintesencja i przykład tego, jakie postępy zrobiliśmy. Wygrana 6-1 z było, nie było uczestnikami ostatniego Euro. W całym dwumeczu nie potrafili zagrozić nam niemal w ogóle. A mieli być naszymi najgroźniejszymi rywalami. Mecz z Czarnogórcami miał podobny schemat. Bez fajerwerków, jednak w miarę spokojnie dowiezione trzy punkty.
Sobotnia gra przypominała mi przez pierwsze 30 minut zeszłoroczny mecz z Irlandią Północną na Euro we Francji. Rywal schowany za podwójną gardą a my głowiliśmy się jak przejść przez te zasieki. W gruncie rzeczy to też pokazuje, jakim respektem darzą nas rywale, skoro wychodzą tak głęboko cofnięci przeciwko nam. Kiedyś to my tak robiliśmy. Jak Wójcik w Anglii w 1999 lub jak Smuda na Euro 2012 przeciwko Czechom. To pokazuje także, kto jest niekwestionowanym liderem tej grupy. I fajnie, że ta drużyna tak dobrze radzi sobie z presją. Wytrzymali napompowany jak bawole jaja balonik przed zeszłorocznymi mistrzostwami, spokojnie radzą sobie z mianem lidera i faworyta przeciwko słabszym ekipom w drodze na Mundial. A jak wszyscy wiemy, jeśli wszystko dobrze się ułoży to w grudniu jakaś sierotka będzie wyciągać kulkę od kinder niespodzianki z napisem „Poland” z pierwszego koszyka. Kolejny test dla naszego zespołu. W najnowszym rankingu FIFA mamy być sklasyfikowani na 7 miejscu. Widomo, że ten ranking jest troszkę przekłamany, no ale jednak to ogromny powód do satysfakcji. Wyobrażaliście sobie te 4 lata temu za kadencji smutnego Waldka, gdy tułaliśmy się gdzieś w siódmej dziesiątce tego zestawienia, że poszybujemy tak wysoko do góry? Bałbym się nawet tak marzyć. .
W czasie sobotniego meczu czułem się jakoś niezwykle spokojny. Nie było tej ekscytacji, która towarzyszy niemal każdemu meczowi kadry. Nie było strachu o wynik. A przecież nie dawno mecze z takimi rywalami jak Rumunia, to były mecze na ostrzu noża. Pamiętacie takie traumy jak 1-3 z Ukrainą na Narodowym? Miejmy nadzieję, że takie czasy prędko nie wrócą. Oczywiście, pokolenie tych piłkarzy za kilka lat przeminie a żadnej pewności, że wyrosną ich godni następcy nie mamy. Na szczęście taki Milik czy Zieliński jeszcze kilka dobrych lat mogą pograć. „Zielu”… Powoli, opornie ale doszedł w końcu do naprawdę świetnego meczu w koszulce z orłem na piersi. Bawił się w tym meczu z takim luzem jakby był południowcem. Spokój i technika godna Ronaldihno albo chociaż Quaresmy. Miejmy nadzieję, że ustabilizuje swoją reprezentacyjną formę na tym poziomie. Jedynym naszym mankamentem w tym meczu wydawał mi się Cionek. Nie wiem, być może jestem uprzedzony. Ale raz posłał „świecę” niepewnie wybijając piłkę, raz zakręcił nim Rumun i nasz obrońca nie zdążył zablokować strzału. raz w naszym polu karnym musiał ratować sytuację asekurujący go Pazdan, gdy ten pogubił się naciskany przez napastnika.
Robert Lewandowski. Żyjemy w okresie, kiedy na światowych murawach biega dwóch największych gigantów piłki w historii futbolu. Żyjemy jednak też w czasach najlepszego polskiego piłkarza w historii. Bezapelacyjnie. Klasa światowa. Być może nawet piłkarz nr. 3 na tej planecie. On naprawdę nie długo nie będzie już miał nad czym pracować. Wszystkie skille rozwinięte niemal do perfekcji. W sobotę kasował nawet wrzutki Rumunów po stałych fragmentach gry w naszym polu karnym. Karne egzekwowane perfekcyjnie. Ten wyskok do piłki, to jak się złożył do uderzenia głową przy drugiej bramce. Maestria. Aż mi głupio się tak nad nim rozpływać. No ale kurwa mać ! On na to naprawdę zasługuje! Jestem szczęśliwy, że mamy takiego gracza w kadrze.
Mundial w Rosji może nam odebrać jedynie jakiś pieprzony kataklizm. Ale takiego nie przewiduję. Nawałka zbudował już sobie zespół wg. własnego planu, teraz musi utrzymywać tylko właściwy kurs. Czasem nie rozumiem jego decyzji, jak ta, gdy przy wyniku 3-1 zostawił na boisku trzech napastników plus Grosika i Kubę. Nie rozumiem po co w tej kadrze frustrat Peszko. Ale pewnie dlatego to Nawałka jest selekcjonerem a nie ja. Nie muszę tego rozumieć, ważne, że przynosi to pożądany skutek. Tak więc panie trenerze! Rób pan nadal swoje! Grajmy nudno, ale skutecznie. Ogrywajmy spokojnie słabszych od siebie. Ta reprezentacja idzie naprawdę dobrą drogą.
Skomentuj