Loża rebelianckich szyderców #7

Na wstępie chcę tylko powiedzieć, że nie będzie żadnego śmiania się z kontuzji Macieja Dąbrowskiego. Obiecałem sobie, że nie będę kopał leżącego. A to… to by było, jak strzelanie do jelonka Bambi. Zresztą trener Probierz nie kazał się śmiać, bo potem piłkarzom smutno. A ja pana Macieja szanuję. To facet, który przez lata reprezentował barwy bydgoskiego Zawiszy i innych klubów z moich rodzinnych Kujaw. Chcę mu tylko pogratulować tego, jaki jest rozciągnięty. Ja bym nie dał rady złamać sobie nosa własnym kolanem… brzuch by mi przeszkodził. Taka naturalna poduszka powietrzna. Forsell pewnie też by nie dał. Zapraszam na kolejną Lożę rebelianckich szyderców!

Wiecie co? Oglądanie meczów Legii Warszawa (na razie głównie tych domowych), zaczyna sprawiać mi przyjemność. Jest dynamicznie, ofensywnie i co najważniejsze jest jakość. To trochę szok dla moich zmysłów odpowiadających za poczucie estetyki, bo zazwyczaj w czasie oglądania Ekstraklasy miały wolne. Czuję się trochę jak żona, która po kilkunastu latach przerwy doczekała się kwiatów od męża, wiecie takich otrzymanych bez okazji. To znaczy, umówmy się… ja nie wiem, jak się czuje taka kobieta… ja się tylko domyślam, że to uczucie zbliżone do tego mojego pozytywnego zaskoczenia efektowną grą ekstraklasowego zespołu. W dodatku w tygodniu Legia wydała półtora bańki, żeby uruchomić klauzulę wykupu Bartka Slisza – młodego, utalentowanego Polaka. WTF? Łeb mi pęka. Tyle normalności wokół… Wracając do samego meczu, ta fantazja Legii, którą Warszawiacy zarażają się przy Łazienkowskiej, skutecznie posłużyła jako przeciwwaga dla topornego, wyrachowanego, pragmatycznego i do bólu nudnego futbolu Cracovii. Szanuję trenera Probierza za to, że uczynił swój klub, dobrze punktującą maszynką. Zrobił to z grupą piłkarzy, którzy na pierwszy rzut oka niczym nie wyróżniają się z ligowej szarzyzny. Ale na Boga, ja nie chcę oglądać Cracovii w europejskich pucharach! Ja nie chcę widzieć kolejnej wpadki, tłumaczonej na tysiąc sposobów. I to po meczach granych w takim stylu.

Nasuwa się tylko pytanie – jeśli nie Craxa to kto? Śląsk i Pogoń zdają się powoli wracać do ligowej smutnej rzeczywistości, w której za wynik spotkania odpowiada maszyna losująca… Lech? Lech podobnie jak Legia w tygodniu wykazał się rozsądkiem i parafował nowe umowy ze swoimi młodymi wilczkami – Jóźwiakiem, Gumnym, Puchaczem i Marchwińskim. Panowie działacze z Poznania i Warszawy, ja nie wiem, co z wami się dzieje, ale idźcie nadal tą ścieżką. W dodatku ci młodzi wilcy z Poznania oni umieją coraz więcej i coraz lepiej się ze sobą docierają. Nabywają ligowego doświadczenia i chociaż wyniki jeszcze na to tak bardzo nie wskazują, to mam wrażenie, że ta lokomotywa jest coraz lepiej naoliwiona. Do wspomnianej czwórki dochodzi Moder, który po pierwszych wiosennych meczach na zawsze dokleił sobie łatkę, gościa umiejącego uderzyć z dystansu (Oby tylko nie skończył jak Możdżeń). Ramirez zaczyna adaptować się w nowym otoczeniu i jestem pewny, że za chwilę odpali tak samo jak w ŁKS. Jeśli to uczyni i Lech zyska architekta z prawdziwego zdarzenia, to… no nie chcę zapeszać, ale Pyrlandia może mieć dużo radości z tej drużyny. Swoje umieją również Tiba czy Gytkjear, którzy też mogą dać sporo tej drużynie. Kolejorzowi bardzo potrzebne jest, by swój instynkt strzelecki odzyskał Duńczyk, któremu mocno powinno na tym zależeć również w kontekście szansy wyjazdu na Euro. Taaak… chciałbym Lecha w europejskich pucharach. Chciałbym, żeby Lech utrzymał tych młodych chłopaków w zespole jeszcze, chociaż z dwa sezony. Chciałbym, żeby w tym poznańskim piecu rosło. Tam jest materiał na naprawdę solidny zespół i to w kontekście gry w europejskich pucharach. Tylko potrzeba jeszcze trochę czasu, jednego lub dwóch solidnych transferów i stałego dopływu świeżej krwi ze stemplem jakości akademii Lecha w piłkarskim DNA.

No właśnie… tylko czy uda się utrzymać ten zespół? Czy ta drenowana z każdej strony liga ma szansę zbudować klub oparty na zgranych, młodych chłopakach z polotem i finezją? Wonderkidach niebojących się wejść w drybling czy wiedzących co to jest przyjęcie kierunkowe? Boję się, że nie. Mieszek ze srebrnikami z zachodu na to nie pozwoli. Nasuwa mi się jeszcze pytanie, czy Dariusz Żuraw jest w stanie złożyć z tych części poznańskie pendolino? Czy on nadaje się na wielkiego konstruktora? Nie wiem. Szczerze mówiąc i tak sądziłem, że na tym etapie sezonu nie będzie go już w Poznaniu. Życzę jednak panu trenerowi jak najlepiej. Przede wszystkim spokojnej pracy.

Gdy polską ligą rządziła Wisła Kraków pana Cupiała, będąca w swoim prime time, strasznie chciałem, by w Ekstraklasie znalazł się ktoś, kto ich w końcu zdetronizuje. Obecnie okropnie tęsknię za czasami ligowych dominatorów. „Liga będzie ciekawsza” to jeden z głupszych sloganów, używanych przez rodzimych ekspertów. Ekstraklasa byłaby ciekawa, gdybyśmy mieli z dwie-trzy ekipy, które odstawiłyby resztę stawki o dwie długości i rozstrzygały sprawy tytułu między sobą. Wyobraźcie sobie… Wisła Kasperczaka z Frankowskim, Żurawskim i Uche, Lech Lewandowskiego, Arboledy i Murawskiego oraz Legia Vadisa, Nikolicia i Prijovicia w jednym czasie. Cała trójka napędzająca się nawzajem. Reszta stawki w ogonie. Ale to jest potrzebne, bo działa motywująco na resztę zespołów, które muszą się nagłowić jak dołączyć do stołu, przy którym jedzą najwięksi. Pobudza działaczy do myślenia. Nie pozwala popaść w marazm, o ile nie chcesz odpaść z wyścigu już na starcie. Obyśmy kiedyś doczekali się takich flagowych zespołów, które będą ciągnąć resztę peletonu.

Przejdźmy do futbolu zagranicznego. Nigela Pearsona i jego chłopaków musiał strasznie boleć Wielki Liverpool, bo postanowili pomóc im, jak mawiał klasyk, ‚w spuszczeniu sobie wpierdolu’. Czy w kontekście porażek z Watford i Atletico oraz wymęczonej wygranej z West Ham możemy już mówić o jakimś mini kryzysiku na Anfield? Nie szukałbym raczej żadnych sensacji. Poczekajmy na rozwój wydarzeń. Liga i tak już jest wygrana przez LFC, nawet jeśli popadną teraz w marazm. Tej przewagi nie da się już roztrwonić. Zaprzepaszczona natomiast została szansa na zakończenie sezonu bez porażki ligowej. Wpadka ‚The Reds’ z ‚Szerszeniami’ spowodowała, że spod dywanu wyszli kibice Arsenalu, do tej pory skuleni i schowani tam po greckiej tragedii, jaką przeżyli w czwartek za sprawą Olympiakosu i zaczęli jakieś podśmiechujki z ekipy Kloppa. To trochę tak, jakby obrzygać sobie koszulę na imprezie, a potem podejść do ziomka i wyśmiać go, że tylko przelizał, a nie zaciągnął do łóżka najfajniejszą pannę na melanżu. Panowie i panie, mówię to jako sympatyk ‚Kanonierów’, my to w tym sezonie powinniśmy mieć w sobie tyle arogancji i buty, co Quebo trzymany za kolano przez Dorotę Wellman.

W czerwonej części Manchesteru gros fanów zaczyna przymierzać poster Bruno Fernandesa i zastanawiać się, czy przykleić go pomiędzy Beckhama i Cantonę, czy może pomiędzy Scholesa i Besta… Łaknienie posiadania nowego idola jest przeogromne, rozumiem to w szczególności w kontekście wymazania z pamięci obrazu tego Judasza Paula Pogby i wszelkich traum, które przeżyli przez niego fani ‚Red Devils’. Być może na Old Trafford znów będą oklaskiwać i zachwycać się grą genialnego Portugalczyka, ale póki co wstrzymajmy konie panowie kibice i panie kibicki United.

Liga Mistrzow była. Serge Gnabry znów stał się czerwonym mścicielem i pognał kolejny klub z Londynu. Serge nadal pamięta, że ‚London is red’ ;). Alphonso Davies staje się dowodem na to, że nawet Kanadyjczyk w obecnych czasach może być świetnym piłkarzem. O ile ściągnie się go z Liberii… Bo właśnie z tamtego kraju pochodzi boczny obrońca Bayernu... który właściwie urodził się w Ghanie, w obozie dla uchodźców w Buduburam. No tak… Kanada nadal musi ściągać materiał na piłkarza z różnych stron świata. Kiedyś robili to, ściągając Polaków vide. Radziński i Klukovski. Ale oni nie byli takimi kozakami jak Davies, który na Stamford zaliczył kapitalną asystę do Lewego. À propos naszego najlepszego piłkarza. Tak sobie myślę, że informacja o jego kontuzji wcale nie musi być jakąś złą wiadomością w kontekście jego gry w kadrze. Miesiąc odpoczynku od piłki w marcu? W roku wielkiej imprezy, gdzie będzie trzeba grać na najwyższych obrotach praktycznie do końca czerwca? Spoko, taki odpoczynek na pewno mu się przyda.

Piotrek Zieliński pogrzebie szanse Barcy na Camp Nou i będzie architektem odesłania ekipy Setiena w czeluści ligomistrzowego piekła. Róbcie screeny. Juve odrobi, bo Ronaldo spaliłby się ze wstydu, gdyby odpadł z Lyonem. City wyeliminuje Real, bo zawodnicy Guardioli muszą się dobrze zaprezentować przed swoim potencjalnym nowym pracodawcą. ‚Obywatelom’ pozostanie w przyszłym roku zdobycie czwartego Pucharu Ligi z rzędu (tak sobie tylko piszę, bo i tak na pewno pozwolą im zagrać w LM).

El Clásico było. Jaracie się tymi meczami? Pytam teraz wszystkich fanów niezwiązanych emocjonalnie ani z Barceloną, ani z Realem. W telewizji ten mecz był tak ‚hajpowany’, jakby to był nieoficjalny finał mistrzostw świata. Jakiś nadmecz. Ja rozumiem wagę tego spotkania. Lubię sobie je obejrzeć, dla samych wartości wizualnych. Oglądania geniuszu Messiego i temperatury towarzyszącej tym starciom. Ale nie kupuję propagandy w stylu: Jeśli nie jarasz się El Clàsico, to nie nazywaj siebie fanem futbolu. Fanem futbolu można być na tysiące różnych sposobów i o wiele większym dowodem miłości do piłki są dla mnie pasjonaci, oglądający mecze ligi litewskiej czy zarywający nocki, by o trzeciej nad ranem odpalić streama z transmisją ligi meksykańskiej. Albo ci nasi rodzimi wariaci, którzy w rok zaliczają 100 spotkań na żywo, z czego 80% to b-klasa. Barca vs. Real to mecz dla wszystkich. Reklama piłki i produkt stworzony dla mas, które na co dzień wybierają Must be the music zamiast Getafe vs. Eibar lub Jagiellonia vs. Śląsk. Absolutnie nie trzeba być fanem piłki, by to oglądać.

Zaczęły się rozgrywki I i II ligi. Przeszedłbym nad tym obojętnie, gdyby nie pewien szczegół. W weekend Widzew zremisował z Olimpią Elbląg. Spojrzałem sobie na skład Widzewa, a tam: Marcin Robak, Henrik Ojaama, Wojtek Pawłowski, Mateusz Możdżeń, Hubert Wołąkiewicz, Łukasz Kosakiewicz, Sebastian Rudol. Na ławce: Rafał Wolsztyński czy zapowiadający się kiedyś na niezłego golkipera Patryk Wolanski. Ludzie, przecież to skład, który nie odstaje za bardzo kadrowo od takiej Korony Kielce czy sąsiadów Widzewa zza miedzy. Oni z taką kadrą to powinni pod koniec marca świętować awans na zaplecze ekstraklasy. Tymczasem w tabeli za bardzo tego nie widać. Po 21 kolejce Widzew ma dwa punkty przewagi nad Łęczną i trzy nad GKS Katowice oraz Resovią. W tygodniu gdzieś mignęła mi informacja, że Marcin Robak inkasuje co miesiąc 60 tysięcy złotych. Broń Boże nie wypominam mu pensji, tyle dali mu naiwni działacze, więc byłby głupi gdyby nie skorzystal z okazji. Ale na Widzewie chyba zapomnieli, dlaczego tkwią na trzecim poziomie rozgrywkowym. Duch Sylwestra Cacka nadal unosi się w powietrzu? 60 kafli dla piłkarza z II ligi! Dobijającego do czterdziestki! Jeśli to nie jest fake news, to właśnie odbiłem się od ściany absurdu. Proponuję zobaczyć działaczom Widzewa, jak to robią na ŁKS i to z jedną trybuną. Nie trzeba palić pieniędzmi w piecu, by zacząć marsz na należne klubowi miejsce. Potem czytam wywiad z Ireneuszem Mamrotem, który narzeka, że kluby skąpią pieniędzy na dodatkowego asystenta czy analityka do sztabu. Ile zarabia taki analityk? Pięć, sześć tysięcy? Jeden piłkarz mniej w składzie daje kilka dodatkowych osób do świty trenera. Myślę, że to opłacalny ruch. I trenerzy nie będą musieli siedzieć 24h w klubie. Taki pracoholizm to nie jest coś, co zasługuje na apoteozę. To patologia. Patologia wynikająca z beznadziejnego dystrybuowania pieniędzy. Sześćdziesiąt kafli dla gościa, który sieknął 100 bramek w ekstraklasie, bo żaden zachodni klub go nie chciał? Przepraszam Marcina Robaka, na warunki naszej ligi był świetnym graczem. No właśnie, świetnym ligowcem… ale dobrzy napastnicy po dwóch sezonach wyjeżdżają k**wa na zachód, a nie kiszą się w Ekstraklasie! Życzeniami zdrowego rozsądku dla wszystkich ludzi piłki w tym kraju. Tym dziś zakończę.

That’s all folks. Do przeczytania za tydzień.

RG

 

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Start a Blog at WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: