EkstraklasaLOVE #4 – Sprawdzamy co u Stojana Vranjesa

Jak wiecie doskonale ze względu na obecne okoliczności świat piłkarskich mediów, skupia się wokół dwóch tematów koronawirusa lub wspominek. Z całego serca współczuję osobom pracującym w dziale newsów, z tego względu, że to oni przyjmują na siebie lawinę informacji związanych z koronawirusem. Po drugiej stronie rzeki stoją ludzie poszukujący w tym momencie tematów zastępczych na przetrwanie okresu azylu od piłki. Smutny czas, ale to też okres, w którym mamy chwilę na przemyślenia i gromadzenie pomysłów. Pal licho czy dobrych, ale pamiętajcie lepszy zły pomysł niż jego brak.

Wzięło mnie na wspomnienia. Zacząłem wyszukiwać sobie byłych zawodników Ekstraklasy, którzy w jakiś sposób zapadli mi pamięć. Co mi szkodzi, by sprawdzić, jak sobie radzą? Przypomniałem sobie między innymi o Stojanie Vranjesu. Sprawdziłem co u niego, jak mu się powodzi i właśnie jemu poświecę dzisiejszy wpis. Bośniak swoją przygodę z Ekstraklasą rozpoczął od transferu do Lechii Gdańsk na początku 2014 roku. Spędził w zespole z Trójmiasta, trzy co najmniej dobre rundy pokazując się wielokrotnie z dobrej strony. Nie biegał najszybciej na boisku, nie miał polotu Brazylijczyka, ale miał atut w postaci skutecznego wykonywania stałych fragmentów gry oraz dobrych uderzeń z dystansu. Zresztą zobaczcie sami.

W dużej mierze to dzięki takim zagraniom zgromadził 16 bramek w 52 spotkaniach w barwach Biało-Zielonych. Po odejściu z Lechii jego losy toczyły się według jednego scenariusza poza jednym wyjątkiem, ale to na koniec. Solidne wejście do zespołu, obniżka formy i utrata miejsca w składzie. W Legii za trenera Berga grał regularnie. U trenera Czerczesowa do pewnego momentu również pomimo idiotycznej czerwonej kartki za uderzenia łokciem w twarz piłkarza Chojniczanki Marcina Biernata w meczu Pucharu Polski. Hasi wolał stawiać na innych, a u Jacka Magiery pomimo zapowiedzi, że każdy zawodnik startuje z czystą kartą, nie dostał już poważnej szansy i kończył swoją przygodę w Warszawie w zespole rezerw. Pomimo nie całkiem udanego okresu spędzonego w Legii zdobył z nią dwa mistrzostwa Polski. Zobaczcie sami, w jaki sposób Bośniak skwitował swoje rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron.

Po Legii przyszła pora na zmianę powietrza na gliwickie i po raz kolejny zaliczył solidne wejście do zespołu, by z czasem stopniowo odsuwać się od pierwszego składu. Po roku pobytu w Piaście, przez rok występował w FK Zeljeznicar Sarajevo, a następnie po raz kolejny rozwiązał kontrakt i przeniósł się do Boraca Banja Luka, w którym stawiał pierwsze kroki w seniorskiej piłce. Tym razem przypadła mu gra na drugim poziomie rozgrywkowym w Bośni i Hercegowinie. Okoliczności dla Vranjesa okazały się sprzyjające. Na zapleczu przyszło mu grać zaledwie przez pół roku i wraz z Boracem awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Powrót do bośniackiej Primijer Ligi zbiegł się z drugą młodością tego piłkarza. Vranjes notuje bardzo dobre wystepy, pełniąc funkcję kapitana i ciągnąc grę zespołu, w którym występują też inni piłkarze znani z Ekstraklasy, między innymi były obrońca Lecha Poznań Vladimir Volkov oraz Marko Jovanovic były piłkarz Wisły Kraków. Vranjes obecnie jest drugim strzelcem ligi z 12 bramkami na koncie ex aequo z byłym piłkarzem Lecha Vojo Ubiparipem. Skąd nagła zwyżka formy? Po pierwsze sprzyjające otoczenie, po drugie na boisku ustawiany jest znacznie wyżej niż w ostatnim okresie gry w Polsce, chociaż pragnę zauważyć, że Hennigowi Bergowi zdarzyło się go ustawić na pozycji środkowego obrońcy. Obecnie gra jako ofensywny pomocnik co w jego przypadku wiąże się z większą swobodą na boisku. Ciekawe jest to, że zanim zawieszono rozgrywki w Bośni, Borac zwolnił trenera i postanowił postawić na nowego szkoleniowca, który ostatnio przez zaledwie miesiąc prowadził klub na trzecim poziomie rozgrywkowym w Bośni. W ten sposób Vlado Jagodic stał się piątym trenerem Boraca w ciągu dwóch lat.

Kończąc temat Vranjesa, widzicie, że miewa się całkiem nieźle. W ciągu kariery zdobył mistrzostwa Rumunii oraz Polski, puchary Serbii oraz Polski, oraz dwa superpuchary Polski. Nie brzmi źle, a ja zapraszam was do zapoznania się z innymi tekstami na Futbolowej Rebelii.

Paweł Ożóg

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Start a Blog at WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: