Zawsze byłeś najlepszy, taka prawda, choć pewnie nie chciałbyś, by tak o tobie mówiono, albo i chciałbyś. Dementi. Tak Panie Pawle mój imienniku, uczyłeś swoich widzów, burzyć pomniki nazywając sprawy po imieniu. Sport miał pozostać wolny od malowania trawników na zielono niczym w serialu „Alternatywy 4″. „Ci ludzie kompletnie nie rozumieli, że świat się zmienia. Że na gówno się mówi gówno. Że na kurwę się mówi kurwa. Że jak ktoś przerżnął, to się mówi, że przerżnął”.
Jak tak pomyślę twój „One Man Show” to był taki e-learning dla wybranych trzech, a następnie dwóch procent społeczeństwa. Dla swego rodzaju elitarnego grona, które cię interesowało. Odnośnie do twojej osoby sprawdza się polska przypadłość, o której kiedyś wspominałeś:
„To jest coś takiego jak teraz w Wielkim Tygodniu. Najpierw jest ukrzyżowanie, tak… Najpierw jest ukrzyżowanie, a potem jest zmartwychwstanie. My wszyscy mamy w sobie taki historyczny gen, że musimy najpierw kogoś upodlić, zeszmacić, a potem tak łaskawie podać rękę do całowania i powiedzieć już jesteś dobry”.
Kiedy odszedłeś z tego świata, pod twoimi filmami nagle zaczęły przeważać komentarze twoich sympatyków. Wcześniej przeważali hejterzy, którzy chcieli ci dopiec. Twoje odejście sprawiło, że nagle pewne osoby, które cię ceniły, a wcześniej nie mieli odwagi, by to przyznać, wyszły z drewnianych chatek. Kiedyś po śmierci Bartoszewskiego powiedziałeś:
„Dziś pogrzeb Władysława Bartoszewskiego. O zmarłych dobrze albo wcale. No to wcale”.
W twoim przypadku tylko dobrze.
Po tej krótkiej apostrofie chciałbym podzielić się swoimi wspomnienia z drugiej strony ekranu. Sam nie miałem nigdy przyjemności poznać Pawła Zarzecznego. Kilka razy dodzwoniłem się do Hyde Parku, by zamienić kilka słów. Możecie mi wierzyć lub nie, ale dawało mi to mnóstwo frajdy. W świecie, w którym wielu dziennikarzy było zabunkrowanych w swoich czterech ścianach, nagle mogłem porozmawiać z kimś, kto po pierwsze był wyrazisty, a po drugie był kimś dla kogo, nie miało znaczenia, czy rozmawia z nastoletnim Pawłem, czy sześćdziesięcioletnim Rafałem. Dziś z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, że Zarzeczny po raz kolejny wyprzedził epokę. Gdyby dziś tworzył Hyde Parku na YouTube, jestem pewny, że miałby duże grono odbiorców, ponieważ nie bał się ludzi. Mało tego zwykle to on skracał dystans. Lubił rzucić kontrowersyjną tezą, by pobudzić dyskusję, wywołać kontrowersję lub zwrócić uwagę na problem obok, którego reszta przechodzi obojętnie.
„Pamiętajcie, bez świetnych nauczycieli nie nauczycie się niczego. Popatrzcie na swoich – chcecie być takimi cymbałami, nieudacznikami, pechowcami?”
Z Zarzecznym było trochę jak z czytaniem Wikipedii w moim wykonaniu, które rozpoczyna się od artykułu o kimś znanym, a kończy na historii kolei wąskotorowej na Pomorzu. Zarzeczny po prostu miał „swój własny charakter pisma”. Jego wszechstronność była godna podziwu. Nie sprowadzało się to wyłącznie do treści. Czytelnik czy też widz często otrzymywał pełną gamę nastrojów.
„Gibraltar to jest taki kraj, o który kłóci się Hiszpania z Wielką Brytanią. To skraweczek terytorium – o tyle ważny, że kontroluje basen Morza Śródziemnego, czyli można sprawdzić, kto wpływa, a kto wypływa. Krótko mówiąc: wziąć haracz, bo inaczej się nie przepuści albo się zatopi. Winston Churchill powiedział w czasie II Wojny Światowej: „Rozkazuję karmić małpy na Gibraltarze!”, bo jest taka przepowiednia, że dopóki małpy tam będą – Wielka Brytania nie straci panowania nad tym obszarem. I te małpy są karmione, dożywiane ze specjalnego funduszu przez Brytyjczyków. Winston Churchill był wybitnym politykiem, ale o jednym zapomniał: żeby oprócz jedzenia dla małp, wysłać też tam kilku dobrych piłkarzy.”
Wracając do tematu Hyde Parku, uwielbiałem ten program ze względu na interakcje z widzami. Dzwoniący mógł poczuć się, że rozmawia z wujkiem, kuzynem, kumplem. Podzielić się ze światem swoją opinią, wytknąć gafę lub po prostu się wyżalić. Tematem rozpoczynającym rozmowę był sport, ale na sporcie się życie nie kończy i tak było w przypadku Hyde Parku. No ba… Sam wychodzę z założenia, że sport, czy chcemy, czy nie jest często punktem wyjścia dla innych dyskusji. Pamiętacie mit o stworzeniu świata? „Na początku był chaos…”. Dla nas kibiców na początku był sport. Zwróćcie uwagę na to, jakie sport daje możliwości. Uczy geografii, daje możliwość nauki języków obcych lub przynajmniej właściwej wymowy, a w dodatku pokazuje, ile znanych osobistości angażuje się w świat piłki, tenisa lub Formuły 1. Mało? Nie sądzę. Myślicie, że dlaczego wiele wybitnych postaci ze świata biznesu angażuje się właśnie w to, co kochamy? Daje im możliwość rywalizacji, poznania innych, odskoczni od życia codziennego, ale i reklamy własnej osoby lub marki. My na tym korzystamy, ale i oni. Dlatego trzeba walić prawdę miedzy oczy ignorantom, którzy śmieją się z ciebie, ponieważ interesujesz się kopaniem piłki przez 22 dorosłych facetów.
Zarzeczny był świetnym mówcą. Podkreślał niczym coach, że trzeba wierzyć w siebie i w swoją ciężką pracę, bo ona kiedyś przyniesie efekty. Jeżeli jesteś w czymś dobry, to dlaczego masz sobie umniejszać? Dlaczego masz się czuć gorszy? Taki mniej więcej wydźwięk miały jego wypowiedzi. Umiejętnie obserwował świat i rozumiał, skąd się biorą geniusze. Jako doświadczony człowiek wiedział, że zawistnych hien jest mnóstwo. Gdyby ludzie, którzy wynaleźli dla świata dobra, których na co dzień korzystamy, oglądali się na krytyków, to nadal robilibyśmy pranie w rzece, a zamiast korzystać z kuchenki byśmy odpalali ognisko na środku kuchni.
„Jeśli będziesz wybitny, to cię znienawidzą. Bo większość z nich to głupcy”.
Pewnie nie jestem jedynym, który ubolewa nad tym, że nie miałem okazji poznać Pawła Zarzecznego osobiście. Wiem za to, że jest wielu innych wszechstronnych ludzi od, których mogę się dużo nauczyć i wy też szukajcie mądrzejszych od siebie w danej dziedzinie, korzystajcie z wielu źródeł, by wyrobić sobie pogląd na dany temat. Należy pamiętać, że to otoczenie często kształtuje nasze spojrzenie na świat. Im więcej wartościowych ludzi stanie naszych drogach tym lepiej.
„Jedną rzecz nauczyłem się dobrą, każdemu polecam: słuchać mądrych ludzi i zapamiętywać pewne frazy, które potem sprzedajemy jako własne. Trzeba mieć ucho i słuchać mądrych ludzi. Czyli teraz można słuchać mnie”.
Dziękuję za „e-learning”. Spoczywaj w pokoju.
Paweł Ożóg
Skomentuj