Czas pandemii sprzyja powstawaniu teorii spiskowych, które wyrastają jak grzyby po deszczu. Tak więc zanim zabiją nas maszty sieci 5G, a Bill Gates stanie się władcą wszechświata, pozwólcie, że opowiem wam pewną historię, w której przeniknie się futbol oraz zjawiska paranormalne. Zabieram was do roku 1954, a konkretnie 27 października, kiedy to Niezidentyfikowany Obiekt Latający przerwał mecz piłki nożnej.
Pamiętacie słynną historię, jakoby słuchowisko radiowe ‚Wojna Światów’ H.G. Wellsa, miało wywołać ogólnonarodową panikę wśród obywateli USA, którzy uwierzyli, że spiker podaje w radiu prawdziwy komunikat o inwazji istot pozaziemskich? W rzeczywistości wydarzenia z 30 października 1938 roku sprowadzały się do kilku pojedynczych przypadków łatwowiernych słuchaczy z New Jersey, którzy uwierzyli w desant sił kosmicznych i dopiero w późniejszych latach ta anegdota urosła do rangi legendy i przybrały niebotyczne rozmiary, upiększana przez kolejnych bajarzy.
Szesnaście lat później 10 tysięcy osób zebranych na arenie Stadio Artemio Franchi, nie musiało włączać odbiorników radiowych. UFO ukazało się im oczom w pełnej krasie. Fiorentina rozgrywała akurat spotkanie z Pistoiese i kontrolowała mecz, gromiąc rywala 6-2. Piłkarze zapewne myśleli już, czy na kolację zjeść pizze, czy lasagne i lampką, jakiego wina zapić wieczorną strawę, kiedy to ich uwagę przykuło coś, czego absolutnie nikt się nie spodziewał. Umówmy się. Włosi to naród, który uwielbia ubarwiać przeróżne historyjki i skłonni bylibyśmy zbyć opowieść o statku kosmicznym machnięciem ręki, ale jeśli 10000 osób, plus piłkarze, sztab szkoleniowy i chłopcy od podawania piłek twierdzą, że widzieli coś na niebie i nie był to ptak, ani samolot, ani nawet superman… to wiedz, że coś się działo.
Nie był to nawet talerz, wyrzucony przez okno przez temperamentną, włoską ragazzę, która chwilę wcześniej dowiedziała się o zdradzie swojego niewiernego chłopaka i ciskała w niego wszystkim, co miała pod ręką. Świadkowie twierdzili, że Niezidentyfikowany Obiekt Latający przypominał kształtem jajko i zawisł na niebie na kilkanaście minut. Mecz oczywiście został przerwany, tłum najpierw wydał z siebie nieartykułowany krzyk, a następnie wgapiał się w dziwaczne zjawisko.
Zresztą UFO zauważyli również inni mieszkańcy Florencji, którzy tego dnia znajdowali się poza stadionem. Carabinieri oraz prasa odebrała tego popołudnia wiele zgłoszeń opowiadających o dziwach, mających miejsce wysoko nad ziemią. Co ciekawe, wizycie latającego dysku, towarzyszył opad mazi przypominającej lepką bawełnę, która pokryła wiele miejsc toskańskiego miasta. Tajemniczy, jajowaty obiekt, mieniący się srebrnym światłem widziano jeszcze przez kilka dni nad różnymi miejscowościami regionu.
„Pamiętam wszystko od A do Z. Gdy rozgrywaliśmy mecz, nagle wszystko się zatrzymało, ponieważ wszyscy zaczęli intensywnie spoglądać w niebo. Gdy tam spojrzałem, ujrzałem coś dziwnego, przypominającego kształtem jajko, było świecące, owalne i poruszało się bardzo, bardzo wolno. Byliśmy zdumieni, ponieważ nigdy wcześniej nie widzieliśmy czegoś podobnego. Odkąd tylko to ujrzeliśmy, byliśmy absolutnie zszokowani.”
Wspominał po latach Arcadio Magnini, który przywdziewał wówczas fioletowe barwy.
Chociaż substancja, która spadła na Florencję topiła się w promieniach słońca, to jeden z miejscowych dziennikarzy zdołał zachować jej próbkę, chowając nabraną na patyczek maź do pudełka zapałek. Naukowcy, którzy przebadali skład waciastej substancji, stwierdzili zawartość krzemu, wapnia, magnezu i boru.
Pajęczyna, unosząca się w powietrzu, która przybrała jajowaty kształt! To była odpowiedź uczonych, twardo stąpających po Ziemii. Wszak październik jest miesiącem migracji pająków. Sporych rozmiarów pajęcze sieci, dryfujące w powietrzu odbijały światło słoneczne, przez co przywodziły na myśl UFO.
Nonsens!– odpowiadają znawcy tematu, zdejmując z głowy swoje foliowe czapeczki i drapiąc się po nich. –
To na pewno próba zamydlenia nam oczu, taka sama jak w przypadku komunikatu o balonach meteorologicznych, które spadły nad Roswell.
Przyznam szczerze, że samemu ciężko mi się przełyka wytłumaczenie o pajęczych sieciach. Tym bardziej że entuzjaści UFO argumentują, iż wydzielina pajęczaków składa się jedynie z azotu, tlenu, wodoru i wapnia. Dodatkowo podobna maź, miała towarzyszyć pokazaniu się UFO w takich miejscach jak: Irlandia (w 956 roku), Norymberga (1561r.), Oloron (1952 rok) i Selkirk (1980 rok).
Co stało się nad Stadio Artemio Franchi? Tego zapewne nigdy się nie dowiemy… Lecz uczestnicy tamtych zdarzeń, są pewni swego. Chociażby gracz Pistoiese Romolo Tuci:
W tamtych czasach ludzie lubili rozprawiać o życiu na Marsie czy UFO w Ameryce, a my przeżyliśmy takie doświadczenie, widzieliśmy to konkretnie. Myślę, że to było coś z innej galaktyki. Byliśmy na stadionie i widzieliśmy to.
Wielu fanów Violi uważa, że obcy przybyli na ziemię, by udzielić błogosławieństwa ich klubowi i tchnąć w nich kosmiczną moc. Niespełna dwa lata później, Fiorentina sięgnęła po swoje pierwsze Scudetto.
(Dla spotęgowania efektu tajemniczości, proszę sobie odpalić poniższy motyw!)
RG
Przy tworzeniu tekstu, korzystałem z następujących źródeł:
The eye in the Tuscan sky: the day a UFO sighting stopped a Fiorentina match
Skomentuj