W 1982 roku junta wojskowa generała Jorge Videli zaatakowała Falklandy, rozpętując tym samym konflikt zbrojny z Wielką Brytanią. Co prawda siły Zjednoczonego Królestwa uporały się z Latynosami w nieco ponad dwa miesiące, ale tamto wydarzenie ochłodziło stosunki brytyjsko-argentyńskie na długie lata, nadając szczególnego smaku rywalizacji obydwóch państw, chociażby na płaszczyźnie piłkarskiej. Jednakże temperatura starć pomiędzy Albicelestes i Synami Albionu potrafiła osiągać skrajny rezultat na długo przed wydarzeniami z 1982 roku. W kolejnym tekście z cyklu #ThisIsEngland przypomnimy jedną z takich potyczek i jej antybohatera oraz poznamy genezę wprowadzenia czerwonych kartek.
Kiedy dziś przeciętny kibic futbolu myśli o meczach rozgrywanych pomiędzy Anglią i Argentyną, w pierwszej kolejności widzi Diego Maradonę i jego dwie bramki na meksykańskim mundialu, wpisujące się w klasykę piłkarskiej historii. Następnie Davida Beckhama faulującego Diego Simeone na oczach Kima Miltona Nielsena, który chwilę później wysyła ikonę popkultury pod prysznic. To dwa przykłady, kiedy to ekipa Trzech Lwów musiała schodzić z murawy w roli przegranych. Najjaskrawsze przykłady. Można powiedzieć, że był to istny odwet Argentyńczyków za to, co Brytyjczycy uczynili im w czasie konfliktu o Falklandy. Konfliktu, który pomimo porażki nie do końca musi być demonizowany przez mieszkańców Kraju Tanga, gdyż przyczynił się do upadku reżimu Videli i stanowił przyczółek do procesu demokratyzowania Argentyny. Cofnijmy się jednak o 16 lat. Anglia, ćwierćfinał mistrzostw świata. Jakże istotny dla tego kraju mundial na ojczystej ziemi. Wówczas także doszło do rywalizacji obu państw. Mecz również skończył się kontrowersją i przyczynił się do istotnej zmiany w przepisach gry. Zanim dojdziemy jednak do sedna tej opowieści, muszę wam przedstawić pewną postać, która będzie jej kluczowym elementem.
Wojownik z Tigre
Tytuł tekstu zdradził przedwcześnie o kim mowa. Antonio Rattin urodził się w 1937 roku w miasteczku Tigre. Pochodził z biednej rodziny, a jego ojciec nie akceptował pasji syna do futbolu.
Chciał, żebym się uczył. Nieważne czego, byle bym się uczył.
Rattin od najmłodszych lat reprezentował barwy Boca Juniors. Pewnego dnia wybierał się na mecz wyjazdowy, na który miał go podrzucić prezes klubu. Po drodze młody piłkarz wstąpił jeszcze do domu, by zabrać sportowe obuwie. W tym samym czasie prezes poczuł potrzebę skorzystania z toalety i poprosił Antonio o możliwość pójścia do ubikacji znajdującej się w jego mieszkaniu. To, co ukazała się oczom prezesa Miguela de Riglosa, przypominało obraz nędzy i rozpaczy. Warunki sanitarne wołały o pomstę do nieba. Typowy obraz argentyńskich, biednych barrios (dzielnic). Po wszystkim de Riglos nakazał Rattinowi zrobić wycenę remontu łazienki i kilka tygodni później dom młodego piłkarza dysponował już porządnym sedesem, wanną, ciepłą wodą, a nawet bidetem.

Działacz wiedział, że tym gestem może sobie zaskarbić serce bardzo utalentowanego młodziana. W pewnym sensie była to inwestycja na przyszłość. Udana, gdyż Rattin przez całą karierę przywdziewał koszulkę Boca. Nie miał jednak stać się idolem tłumów, goleadorem, który będzie na ustach kibiców i dziennikarzy. Dysponujący świetnymi warunkami fizycznymi młokos grał na pozycji defensywnego pomocnika. Stanowił serce zespołu. Jednoosobową armię, która zaraz po pierwszym gwizdku arbitra rzucała się w wir walki z przeciwnikiem.
Jego renoma rosła, a nieustępliwość stawała się legendarna. Wkrótce został istotną częścią układanki o nazwie reprezentacja Argentyny. Były to czasy, gdy Albicelestes odrzucili na jakiś czas kult pięknej gry i indywidualnych popisów na rzecz większej dyscypliny taktycznej i twardej rywalizacji. Taki styl gry przypasował Rattinowi.
Postrach angielskich dzieci i nudna Argentyna
Zła sława Antonio Rattina wypływała poza granice Argentyny. Pewnego razu Albicelestes mierzyli się z kadrą Brazylii. Przy jednym ze stałych fragmentów gry pomocnik Boca podszedł do Pele, by przejąć jego krycie. Pomiędzy piłkarzami wywiązał się dialog:
-Rattin, proszę cię. Chcesz mnie faulować gdy będę przy piłce? Proszę bardzo! Ale nie bez piłki!
-Dobrze, kopnę cię gdy dostaniesz piłkę.
Pomimo ostrej gry, zawodnik Boca Juniors cieszył się opinią jednego z najlepszych defensywnych pomocników świata. Stawał się sennym koszmarem przeciwników. Bobby Charlton powiedział o nim po latach:
Rattin? Angielskie matki straszyły swoje dzieci, że ten bydlak je porwie, jeśli nie będą zjadały warzyw na obiad.
Zbliżał się Mundial w Anglii i eksperci byli ciekawi, jak kunktatorscy Albicelestes poradzą sobie na nim. Dziennikarze z Wysp Brytyjskich nie mieli złudzeń co do stylu gry przybyszów z Ameryki Południowej. Delikatnie mówiąc, nie byli fanami produktu, który Latynosi mieli do zaoferowania kibicom. Daily Mail tak pisał o przyjętej przez Kraj Tanga, nowej filozofii futbolu:
Jeśli kompletnie nie obchodzi cię piękno gry i jesteś gotów szukać rozrywki jedynie w rewiach, czasem możesz coś wygrać. Argentyna doprowadziła tę logikę do skrajności. Jej metoda sprowadza się do zdania: >> Jeśli oni nie strzelą, to my nie przegramy<<. Jedynie w najśmielszych chwilach, największej gwałtowności, byli gotowi się otworzyć.
Przed turniejowy galimatias
Pobyt reprezentantów Argentyny w Anglii, zbiegł się w czasie z kolejnym wojskowym zamachem stanu, przeprowadzonym w tym kraju. Ze stanowiska prezydenta usunięto Arturo Illię, natomiast jego miejsce zajął Juan Carlos Ongania. To nie był jedyny powód, który mógł frasować Latynosów. Krótko przed turniejem Juan Carlos Lorenzo zastąpił na stanowisku selekcjonera Jose Marię Minellę, co nie spotkało się z entuzjazmem samych zawodników. Zafascynowany latami spędzonymi we Włoszech Lorenzo, starał się przeszczepić filozofię catenaccio na argentyński grunt, jednak ta ingerencja w sprawnie działający mechanizm nie miała prawa się udać. Nie za pięć dwunasta. Piłkarze apelowali u związkowych oficjeli, by przywrócić Minellę na stanowisko, jednocześnie samemu będąc w wielu przypadkach skonfliktowanymi pomiędzy sobą. Ostatecznie sytuację udało się na tyle uspokoić, by Albicelestes dotarli na turniej i potrafili wytrzymać ze sobą na tyle, by się wzajemnie nie pozabijać.

Równie ciężka przeprawa czekała podopiecznych Lorenzo na murawie. Znaleźli się w piekielnie trudnej grupie z Hiszpanami, Niemcami i Szwajcarami. Po ciężkich bojach udało im się pokonać piłkarzy z półwyspu Iberyjskiego i zremisować bezbramkowo z RFN. Zwycięstwo nad Helwetami przypieczętowało ich awans do ćwierćfinału. Angielska prasa nie zostawiała jednak na Albicelestes suchej nitki. Krytykowali sposób ich gry i rzekomą brutalność Latynosów, chociaż tak naprawdę to Synowie Albionu częściej kopali swoich rywali po nogach w czasie turnieju. Przybyszów z Ameryki Południowej denerwowała rola kozłów ofiarnych i w pewnym momencie czuli się niczym w oblężonej twierdzy. Osaczeni z każdej strony przez wrogo do nich nastawionych ludzi. Szczególnie gdy podjudzeni przez media angielscy fani, gwizdali na nich z trybun w czasie rozgrywek grupowych. Na domiar złego, los skrzyżował ich ćwierćfinałowe drogi z gospodarzami turnieju.
Wyrzutek Rattin
Krytykowani Argentyńczycy byli bardzo nieufni w stosunku do otoczenia. Gdy działacze z Kraju Tanga przez błędną informację o godzinie spotkania, spóźnili się na posiedzenie FIFA, na którym wybierano obsadę sędziowską, zaczęli wietrzyć spisek. Szczególnie że arbitrem w meczu Anglików miał być Niemiec, zaś rozjemcą ćwierćfinału, w którym występowało RFN Anglik. Pojawiły się głosy, że w FIFA zawiązano sojusz przeciwko ekipom z Ameryki Południowej (rywalem RFN był Urugwaj).
Anglicy wygrali swoją grupę po tym, jak pokonali Meksyk oraz Francję i zremisowali bezbramkowo z Urugwajem. Pierwsze dwa kwadranse gry były rwane i chaotyczne. Kluczowe dla losów tego meczu wydarzenie miało miejsce w 35 minucie gry. Chwilę wcześniej Rudolf Kreitlein upomniał Antonio Rattina, za podcięcie Bobby’ego Charltona. Kilka kolejnych akcji, w których pomocnik Boca starał się grać asekurancko, pokazywało, że pilnuje się on, by nie dać niemieckiemu arbitrowi pretekstu do usunięcia go z murawy. To nie wystarczyło. Dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy Rattin otrzymał nakaz opuszczenia placu gry. Problem w tym, że 90000 widzów zgromadzonych na Wembley i chyba każdy inny świadek tego meczu, łącznie z ukaranym, nie miało pojęcia, czego konsekwencją jest decyzja Kreitleina. Piłka wyszła na aut, a rosły defensor praktycznie nie brał udziału we wcześniejszej akcji.
Rattin mówił później, że podczas feralnej akcji poprosił arbitra o tłumacza, dzięki któremu mógłby z nim porozmawiać. Kapitanom drużyny przysługiwała taka możliwość. Bycie poliglotom nie było wówczas wśród ludzi futbolu standardem. Niemiec zignorował prośbę Latynosa, więc ten powtórzył swoje życzenie. W odpowiedzi Kreitlein pokazał mu drogę do szatni. Ogłupiały zawodnik nie wiedział za bardzo co zrobić, natomiast jego koledzy gorączkowo protestowali. Rattin udał się do linii bocznej, by skonsultować się z trenerem Lorenzo. Całe zamieszanie trwało około dziesięciu minut. Gdy w końcu sztab trenerski i ukarany piłkarz zrozumieli, że wszelkie apelacje i odwołania nie mają prawa bytu, Rattin skierował się do szatni. Podobno przez chwilę Albicelestes zastanawiali się nawet, czy solidarnie nie zejść z murawy całym zespołem.

Osłabieni Latynosi przegrali 1-0 po bramce Geoffa Hursta, a Kreitlein musiał zejść z murawy w obstawie angielskich policjantów. Po meczu selekcjoner Alf Ramsey zabraniał swoim zawodnikom tradycyjnej wymiany meczowych koszulek z niegodnymi tego w jego oczach rywalami. Natomiast kilka godzin później w telewizyjnym studiu po raz drugi dał upust emocjom, mówiąc:
Nasz najlepszy futbol pokażemy w meczu z odpowiednim typem rywala. Takim, który również chce grać w piłkę, a nie zachowuje się jak zwierzęta.
Marsz pokutny i pokrętne tłumaczenie
Antonio Rattin opuszczał murawę w towarzystwie argentyńskiego działacza. Zanim doszedł do szatni, przemaszerował powolnym krokiem wzdłuż jednej z trybun, ignorując lecące w jego kierunku drobne przedmioty. Gdy mijał stojącą w rogu boiska, brytyjską chorągiewkę, ścisnął ją w dłoni. Wiele osób upatrywało w tym gestu zniewagi wobec barw narodowych. Następnie minął ubranego w bordowe-złote barwy kucyka – maskotkę regimentu wojskowego, który zasiadał tego dnia na trybunach Wembley i zniknął w ciemnościach tunelu.
Chcieli, żebym zszedł z murawy, ale odmówiłem. Czego oni do kurwy nędzy chcą? Przecież nic nie zrobiłem! Dlaczego miałem iść do szatni? Poprosiłem tylko o tłumacza, by móc porozmawiać z tym Niemcem. Wszystko było ustawione. Niemiec sędziował tu, a Anglik tam.
Morale Rattina już przed tym meczem było nadwątlone. Tak jak w przypadku wielu piłkarzy z Ameryki Południowej, gracz Boca nie czuł się najlepiej pozostając zbyt długo poza domem rodzinnym. Do Anglii przywiózł taśmy z nagraniem głosu swojej żony i dzieci, by móc je sobie puszczać przed snem. Sam stwierdził kiedyś, że gdyby mógł całkowicie wpływać na podpisywane przez siebie kontrakty, zastrzegł by, że nie chce grać poza Buenos Aires.
Jak tłumaczył całe zajście Rudolf Kreitlein?
Rzut oka na twarz Rattina wystarczyła, by domyślić się co mówi i co sądzi. Nie rozumiem po hiszpańsku, ale jego wygląd powiedział mi wszystko. Biegał za mną po całym boisku, aż w końcu mnie zdenerwował. Usunięcie go, było jedynym wyjściem.
Niech ta wypowiedź posłuży za wystarczające referencje dla pana Kreitleina. Wyrzucanie zawodnika na podstawie domysłów? Arbiter, który nie znał ani języka hiszpańskiego, ani angielskiego? Mówi się, że futbol posługuje się językiem uniwersalnym. Jak widać, takie podejście nie zawsze się sprawdza. Szczególnie na najważniejszej piłkarskiej imprezie. Dzień później Kreitlein wybrał się na wycieczkę po Londynie, podobno ludzie mu dziękowali i przepraszali za zachowanie Argentyńczyków, to znaczy Niemiec ich nie rozumiał, ale widział to po ich zachowaniu…a przynajmniej tak twierdził…

Decyzji sędziego przytakiwał Bobby Charlton, który twierdził, że Rattin wcześniej dwukrotnie brutalnie go sfaulował. Jednakże negatywny stosunek angielskiej legendy do swojego argentyńskiego rywala, nakazuje brać na ten osąd poprawkę.
Sam Kreitlein aż do 2006 roku nie odważył się obejrzeć powtórki meczu na Wembley. Dopiero wtedy poprosił władze FIFA o udostępnienie kopii spotkania.
Na ratunek czerwona kartka
Ken Aston był w czasie angielskiego mundialu szefem komitetu sędziowskiego. W momencie, gdy przy linii bocznej boiska trwała awantura, która wywiązała się po podjęciu wątpliwej decyzji przez Kreitleina, czuł się w obowiązku, by interweniować i dać wsparcie niemieckiemu arbitrowi.
Gdy po zakończeniu spotkania Aston wracał samochodem do domu, w pewnym momencie stanął zatrzymany przez sygnalizację świetlną. Blask żółtego i czerwonego światła, dającego mu informację na temat możliwości dalszej jazdy, zainspirował go, by zaproponować stworzenie systemu upominania piłkarzy, który będzie czytelny dla kibiców i dla samych piłkarzy.

Ten system informowania piłkarzy o upomnieniu lub wykluczeniu z gry przetestowano po raz pierwszy cztery lata później na mistrzostwach świata w Meksyku. Metoda doskonale się przyjęła i z biegiem czasu zaczęto jej także używać w czasie rozgrywek klubowych. Dziś nie wyobrażamy sobie futbolu bez arbitrów wyposażonych w żółty i czerwony kartonik.
Ćwierćfinał Mistrzostw Świata z 1966 roku możemy uznać za faktyczny początek piłkarskiego konfliktu na linii Anglia-Argentyna. Możemy go też rozpatrywać jako jedną z największych kontrowersji sędziowskich i cieszyć się, że w dzisiejszych czasach poziom kompetencji sędziowskich stoi na nieco wyższym poziomie niż wówczas.
RG
Skomentuj