Piazza del Calcio #1. Matusiak w Palermo – rekonstrukcja zdarzeń.

Bidone. Takim określeniem we Włoszech opisuje się bardzo słabego piłkarza, którego wartość, według kibiców, jest praktycznie żadna. Z całą pewnością taką renomą na włoskim podwórku może „poszczycić” się Radosław Matusiak. Polak często ląduje w jedenastkach flopów transferowych ekscentrycznego, byłego już właściciela Palermo, Maurizio Zampariniego. Jak wyglądała jego włoska przygoda i jak doszło do tego, że Polak stał się synonimem niewypału transferowego? O tym w naszym najnowszym cyklu, poświęconym lidze włoskiej.

Włoska prasa od jesieni 2006 roku zaczęła łączyć Polaka z  klubami Serie A. Matusiak, będący wtedy w glorii i chwale jednego z najlepszych napastników w lidze polskiej (9 goli w 15 meczach), a także zdobywający bramki dla reprezentacji w meczach eliminacji ME, był łączony m.in. z Chievo, Sampdorią, Livorno czy Brescią. Jednak najmocniej o napastnika zabiegało Palermo. Chociaż Matusiak i jego otoczenie miało wiele innych opcji na stole (Aston Villa, Osasuna, Villarreal czy kierunek rosyjski), to na 2 dni przed zakończeniem zimowego okienka transferowego podpisał kontrakt z klubem z Sycylii.

Gdy sam zainteresowany szukał powodów swoich niepowodzeń, w wywiadzie dla Sport.pl w 2017 zwrócił uwagę na jeden aspekt: oczekiwania. W Palermo podobnie zresztą jak w Polsce wiele obiecywano sobie po napastniku sprowadzonym z Bełchatowa. Zespół z Sycylii poszukiwał zastępstwa dla Amauriego, zdobywcy 8 bramek w rundzie jesiennej, który doznał kontuzji i wypadł z gry do końca sezonu. Palermo na półmetku rozgrywek zajmowało 3. miejsce w tabeli Serie A i korzystając z zamieszania związanego z aferą Calciopoli, marzyło o awansie do Ligi Mistrzów. Aby spełnić ten cel, Zamparini wydał w zimowym okienku transferowym 7 mln euro na środkowych napastników. Około 2 mln euro na Matusiaka i 5 mln euro na urugwajski talent, 18-letniego Edinsona Cavaniego.

Mimo różnicy w kwocie transferowej to z Polakiem początkowo wiązano większe oczekiwania. Dość powiedzieć, że LGdS miała problem z poprawnym zapisem imienia Urusa i przechrzciła go na Edisona. Na powitalnej konferencji prasowej, Matusiak był porównywany do napastnika, który łączy cechy Ibrahimovicia i Van Bastena. Ówczesny wiceprezydent Palermo, Guglielmo Miccichè, chwalił się faktem, że jego klub wygrał walkę o reprezentanta Polski z wieloma europejskimi rywalami. Jednak nie wszyscy w klubie byli równie entuzjastycznie nastawieni. Doszukałem się opinii, według której trener Francesco Guidolin od początku nie był przekonany do umiejętności Polaka. Zamiast Matusiaka miał rekomendować transfer napastnika Regginy, Rolando Bianchiego. Mogło to rzutować na trudności, jakie spotkały Polaka we Włoszech.

Polak od początku przygody z Palermo nie miał łatwo. Trener Guidolin uskarżał się na problemy komunikacyjne i kłopoty ze zrozumieniem taktyki przez piłkarza, dosyć często wysyłał Polaka na trybuny, a do tego Palermo mocno spuściło z tonu i sny o Champions League na Sycylii stawały się coraz mniej realne. Na debiut Polak musiał czekać aż miesiąc, kiedy to ostatniego dnia lutego, zagrał końcowe 20 minut w meczu z Milanem (0:0). Matusiaka przywitała wielka wrzawa od kibiców i, jak można było przeczytać w LGdS, tyle było widać Polaka na boisku. Był to jeden z 3 występów naszego rodaka w barwach drużyny z Serie A. Tydzień później w podobnym wymiarze czasowym zagrał w derbach Sycylii z Messiną (0:2) i na 2 miesiące zniknął z radarów.

Matusiak we wspomnianym już wyżej wywiadzie dla Sport.pl, mówił o bardzo wymagających treningach, których nijak nie dało się porównywać do tego, jak pracował w Polsce. Uskarżał się na różne problemy zdrowotne, które utrudniały mu wdrożenie się do włoskiego futbolu. Guidolin w kwietniu 2007 roku na pytanie o to, dlaczego Matusiak nie dostaje szans, odpowiedział dość dyplomatycznie:

„Powoli zaczyna dopasowywać się do założeń taktycznych, a do tego rozwija się pod kątem językowym”.

W międzyczasie Palermo przechodziło ogromny kryzys. Od lutego do końcówki kwietnia, drużyna Guidolina zaliczyła 11 spotkań bez zwycięstwa, a sam trener (na chwilę) stracił pracę po porażce 3:4 z Parmą.

Ostatni akord jego włoskiej przygody również miał słodko-gorzki smak. Palermo mierzyło się na wyjeździe ze zdegradowanym już Ascoli. Dotychczasowy asystent trenera Guidolina, Renzo Gobbo, przejął jego obowiązki i w starciu z niżej notowanym rywalem postanowił wystawić Polaka od początku. Ten odwdzięczył się z nawiązką i w 30. minucie spotkania zdobył swoją pierwszą bramkę w Serie A. Nie był to żaden nadzwyczajny wyczyn, dobitka z 3 metrów obok leżącego już bramkarza, ale sam fakt przełamania mógł pomóc Polakowi. Niestety los nie był po stronie Matusiaka. Niedługo po przerwie zerwał więzadła w stawie skokowym i sezon dla niego był zakończony. Do tego Palermo odniosło kompromitującą porażkę 2:3 i Zamparini postanowił przywrócić na stanowisko pierwszego trenera Guidolina.

Kontuzja Matusiaka nie pomogła mu również w przygotowaniach do nowego sezonu. Jednak już na tym etapie, jego kariera w Palermo miała się ku końcowi. Mimo tego, że jego umowa miała obowiązywać przez kolejne 3 lata, klub z Sycylii chciał pozbyć się Polaka z listy płac. Według doniesień mediów Matusiak zarabiał w Palermo nawet 700 tys. euro rocznie. Polak występował w sparingach w okresie przygotowawczym, a w drugiej połowie sierpnia Palermo dogadało się z Heerenveen w sprawie sprzedaży napastnika. Co ciekawe, nie wyszło na tym stratne netto, gdyż Holendrzy zgodzili się zapłacić 2,8 mln euro.

W Palermo kariera Polaka skończyła się, nim tak na dobre się zaczęła. Matusiak już nigdy nie zdołał się odbudować i nawet nie otarł się o formę, w jakiej był w 2006 roku. Zostały jedynie wspomnienia i cytat „Cavani nie jest ode mnie lepszy”, który zaczął żyć swoim własnym życiem.

Krzysztof Pierściński

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Start a Blog at WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: