Jeśli Gran Derbi to tylko w Andaluzji!

Człowiek uczy się całe życie. Ten oklepany zwrot idealnie posłuży za wstęp do poniższego tekstu. Mimo tego, że piłką interesuję się od ’98 roku i – może nie skromnie mówiąc – uważam się za osobę, która ma o niej pojęcie, bardzo długo zdarzało mi się powielać pewien błąd. Rozmawiając i pisząc o starciach hiszpańskich hegemonów, a więc Barcelony i Realu, posługiwałem się dwoma terminami. Pierwszy z nich – jak najbardziej poprawny – to El Clasico (po prostu Klasyk). Drugi? No właśnie… Ileż to razy słyszeliśmy o starciu Królewskich z Blaugraną określanym jako Gran Derbi? Błąd! I to taki, który zakorzenił się w świadomości polskiego kibica nie wiadomo kiedy i nie wiadomo jak. Wielkie Derby jednak istnieją i mają się świetnie, lecz nie odbywają się ani w Barcelonie, ani w Madrycie. Ten mecz to starcie dwóch zespołów z Sewilli i obok Klasyka właśnie, jest to najgorętsza konfrontacja, z jaką mamy do czynienia na hiszpańskiej ziemi.

Powstanie klubów

Skoro już ustaliliśmy, czym jest Gran Derbi, warto cofnąć się do roku 1905, kiedy to w jednym z najcieplejszych miast Europy powstał klub Sevilla FC (rok oficjalnej rejestracji). Mówi się, że zespół ten został założony przez jednego z angielskich imigrantów, którzy w tamtych latach stacjonowali zarówno w Sewilli jak i na jej obrzeżach. Brytyjscy przybysze zarazili miejscowych piękną grą i powołali do życia klub, który dziś jest międzynarodową marką. A co z lokalnym rywalem? Kibice pierwszego klubu powstałego w stolicy Andaluzji musieli poczekać na swojego przeciwnika dwa lata. W 1907 roku grupa studentów Politechniki założyła zespół Sevilla Balompie. Rok 1909 przyniósł jednak rozłam w strukturach klubu, w wyniku którego miasto zyskało dwie organizacje, Betis Foot-Ball Club oraz Sevillę Balompie. Po pięciu latach doszło jednak do scalenia obu tworów i tak na piłkarskiej mapie pojawił się Real Betis Balompie, który funkcjonuje pod tą nazwą do dzisiaj.

Pierwsza konfrontacja

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to kiedy odbyły się pierwsze Gran Derbi.  Jedno ze źródeł mówi o zwycięstwie Sevilli 3-0 w październiku w roku 1914. Drugie zaś wspomina styczeń 1915 i triumf Betisu 1-0. Kolejne przywołuje szalony mecz z lutego 1915, w którego trakcie na płycie boiska miał pojawić się agresywny tłum, który zmusił sędziego do przerwania spotkania. I choć dziś nie sposób przesądzić o tym, która z wersji jest prawdziwa, to przyznać trzeba, że niedokończone spotkanie idealnie wpasowuje się w atmosferę Wielkich Derbów.

Podziały

Bo Gran Derbi to starcia gorące niczym lato w Sewilli. Fani obu zespołów delikatnie mówiąc, nie przepadają za sobą. Niejednokrotnie dawali temu wyraz na trybunach. Wszystko zaczyna się od różnic społecznych pomiędzy kibicami wspierającymi owe kluby. Sevilla FC, której  Estadio Sanchez Pizjuan znajduje się w centrum miasta to twór, który skupiał wokół siebie dobrze sytuowanych mieszkańców Sewilli, a także mógł liczyć na wsparcie jej władz. Real Betis to jego przeciwieństwo. „Zielono-Biali” są zespołem, który w początkach swego istnienia kojarzony był z klasą robotniczą, która to wypełniała Estadio Benito Villamarin. W wyniku podziałów w trakcie okresu międzywojennego doszło do przedziwnej sytuacji. Władze miasta wstrzymały niedzielny ruch jednej z linii autobusowych pozbawiających tym samym kibiców Betisu możliwość dotarcia na stadion. Kuriozum.

Rekordowy wynik

Prawdopodobnie pierwszym namacalnym dowodem niechęci obu klubów jest spotkanie z roku 1918, w którym to Sevilla pokonała lokalnego rywala aż 22-0. Wszystko dlatego, że władze Betisu postanowiły zaprotestować przeciwko decyzji, w wyniku której dwaj najlepsi piłkarze drużyny nie zostali zwolnieni na derby ze służby wojskowej, na której to wówczas przebywali. Z powodu niezadowolenia związanego z decyzją władz, na boisku pojawił się zespół młodzieży, co zaowocowało największym wynikiem w historii Gran Derbi.

Nieczysta gra

Kolejnymi sytuacjami, które zaostrzały konflikt były choćby wydarzenia z sezonu 1977/1978. Kibice Betisu zarzucają, że ulokowana wówczas w bezpiecznym miejscu środka tabeli Sevilla odpuściła swój mecz z walczącym o utrzymanie Herculesem. W wyniku zdobyczy punktowej piłkarzy z Alicante to klub z obrzeża Sewilli spadł poziom rozgrywkowy niżej. Do zbliżonej sytuacji doszło również w sezonie 1999/2000. Pewna spadku Sevilla FC poległa z niepewnym bytu w La Liga Realem Oviedo, zabierając tym samym swojego lokalnego – a zarazem również walczącego o utrzymanie – rywala na zaplecze pierwszej ligi hiszpańskiej.

Zjednoczeni w tragedii

Nic dziwnego, że wobec powyższych całkowicie jawnych bądź mniej oczywistych złośliwości atmosfera podczas Gran Derbi często wymykała się spod kontroli. Race, płonące krzesełka, interwencje policji, rękoczyny, a nawet butelka lądująca na głowie Juande Ramosa (trener Sevilli) to obrazki kojarzone z Gran Derbi do 2007 roku. Tym co ostudziło głowy miejscowych kibiców, była niestety wielka tragedia. 22-letni wówczas piłkarz i wychowanek Sevilli – Antonio Puerta – zmarł w wyniku wielokrotnego zatrzymania akcji serca. Do pierwszego z nich doszło na boisku, do kolejnych poza nim. Wiadomość o dramacie młodego zawodnika wstrząsnęła całym miastem i stłumiła wrogość kibiców. Prezesi obu klubów z Sewilli zostali uchwyceni przez obiektywy kamer w historycznym uścisku, a kibice uczestniczyli wspólnie w uroczystościach pogrzebowych.

Derby wciąż pulsują

Oczywiście, dramat piłkarza Sevilli nie sprawił, że kibice zaczęli się darzyć miłością. Trybuny wciąż są gorące, jednak skala skandalicznych incydentów wyraźnie zmalała. Zarówno fani Los Verdiblancos (Betis) jak i Los Nervionenses (Sevilla) podchodzą do lokalnych starć z pasją, determinacją i sercem. Nic dziwnego, to w końcu jedyne, prawdziwe Gran Derbi!

Michał Bakanowicz

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Start a Blog at WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: