Magia krajowych pucharów polega na tym, że klub z niższej klasy rozgrywkowej potrafi sprawić niespodziankę. W drugiej rundzie Pucharu Króla kilka zespołów z Segunda B (trzeciego poziomu rozgrywek w Hiszpanii) zdołało wyeliminować reprezentantów LaLiga. W gronie klubów, które okazały się lepsze w starciu z faworytami znalazła się zespół o nazwie UD Ibiza i to właśnie historii tej drużyny poświęcono poniższą treść.
KRÓTKA HISTORIA
Miasto Ibiza dla wielu osób znajduje się w sferze marzeń. Nieoficjalnie mówi się, że połowę mieszkańców Ibizy stanowią obcokrajowcy, którzy przybyli w wyniku zainteresowania pięknymi widokami, wyjątkową atmosferą i muzyką elektroniczną, która za sprawą wielu klubów muzycznych rozbrzmiewa wieczorami z głośników.
W 2015 grupa biznesmenów z Amadeo Salvo na czele postanowiła, założyć klub, który w przyszłości zagra na szczeblu centralnym. Amadeo Salvo, nie jest człowiekiem z pierwszej łapanki. Zanim prezesem Valencii został wybrany Anil Murphy, to właśnie Salvo przewodził „Los Ches”.
Zaledwie miesiąc po rozwiązaniu umowy z Valencią stwierdził, że Ibiza będzie idealną siedzibą dla klubu XXI wieku. W jednej z wypowiedzi przyznał, że pod względem atrakcyjności Ibiza bije Villarreal. UD Ibiza miała wypełnić pustkę pozostawioną po klubie o nazwie UD Ibiza-Eivissa, który w 2010 przeszedł do historii.
W sezonie 17/18 Ibiza radziła sobie na tyle dobrze w rozgrywkach Tercera, że dotarła do baraży o Segunda B. W końcówce sezonu zespół prowadził Rufete, a jak historia pokazała, nie był jedynym znanym zawodnikiem, któremu powierzono obowiązki trenera Ibizy, ale o tym w dalszej części tekstu.
W dwumeczu, który miał zadecydować o awansie, piłkarze Ibizy podejmowali rezerwy Levante. O losach dwumeczu zdecydowały rzuty karne, które lepiej wykonywali rywale Ibizy. Okazało się jednak, że nie ma potrzeby odkładania marzeń o awansie na kolejny rok. Problemy finansowe przeżywała Llorca, która nie otrzymała licencji na kolejny sezon. Władze RFEF podjęły decyzję, na mocy której przyznano awans Ibizie.
BORIELLO I BYLI PIŁKARZE
Po awansie postanowiono wzmocnić zespół. Zdecydowano, że dobrym pomysłem byłoby zakontraktowanie Marco Boriello. Włoch w przeszłości triumfował dwukrotnie w rozgrywkach Ligi Mistrzów (Milan) oraz zdobywał trzykrotnie Scudetto (dwa tytuły z Milanem i jeden z Juventusem). Po podpisaniu kontraktu piłkarz podkreślał, że dla ludzi Ibiza wiąże się z dyskotekami i rozrywką, ale dla jego celem jest doprowadzenie klubu do LaLiga. Utytułowany napastnik okazał się wielkim niewypałem. Rozegrał tylko siedem spotkań, nie zdobył choćby jednej bramki i po półrocznym pobycie na Ibizie zakończył karierę.
Po kilku spotkaniach zwolniono następcę Rufete, Antonio Mendeza, a w jego miejsce zatrudniono byłego bramkarza Sevilli, Andresa Palopa, którego większość kibiców kojarzy z bramki, która w sezonie 06/07 zdecydowała o wyeliminowaniu Szachtara Donieck w 1/8 Pucharu UEFA.
Palopowi nie szło najgorzej (10 zwycięstw, 6 remisów i 5 porażek), ale w lutym był już poza klubem. Zadecydował kiepski styl i przeciętne wyniki w spotkaniach wyjazdowych. Na jego następcę wybrano Pablo Alfaro, który jako piłkarz miłował zadawanie bólu rywalom. Na boisku brutalnością nawiązywał do słynnego Vinniego Jonesa. Alfaro dokończył sezon w imponującym stylu. Ibiza w 11 spotkaniach przegrała tylko raz, co miało być dobrym prognostykiem na rozgrywki 19/20.
JAK UTRZEĆ NOSA ODCINEK PIERWSZY
W edycji 19/20 Copa del Rey los skojarzył Ibizę z FC Barceloną. Dla piłkarzy Dumy Katalonii miał być to spacerek w myśl prostego scenariusza. Przyjechać. Rozgromić. Zapomnieć. Jednak okazało się, że Ibiza była w stanie postawić się zespołowi Quique Setiena, który postanowił uśpić czujność rywali, przenosząc ich do krainy tysiąca podań. Piłkarze Barcelony wymienili 1018 podań, ale nawet imponująca liczba podań nie sprawiła, że faworyt miał mecz pod kontrolą.
Już w 8. minucie Ibiza wyszła na prowadzenie. Barcelona długo się męczyła, nie potrafiąc wykorzystać przewagę jakości nad rywalem. Dopiero w 72. minucie Barcelona doprowadziła do wyrównania za sprawą Griezmanna i ten sam piłkarz w 95. minucie sprawił, że obyło się bez dogrywki i kompromitacji, jednak niesmak pozostał.
TRIUMF NAD CELTĄ
W sierpniu 2020 Juan Carlos Carcedo zastąpił Pablo Alfaro i już dziś można powiedzieć, że jest ojcem największego sukcesu w historii klubu z Ibizy. Piątego stycznia pokonali w przekonującym stylu Celtę Vigo, która w ostatnich tygodniach imponowała formą w rozgrywkach LaLiga. Prawdą jest, że Celta wystawiła na to spotkanie drugi garnitur, natomiast rozmiar zwycięstwa drużyny z Balearów wpędza galicyjskich kibiców w zakłopotanie.
Wygrana 5:2 wskazuje na to, że w zespole Carcedo drzemie olbrzymi potencjał, a sam trener wykonuje świetną pracę. Warto rzucić okiem na rozgrywki ligowe. Po ośmiu kolejkach Ibiza z dorobkiem 20 punktów (6 zwycięstw i 2 remisy) przewodzi stawce i jest na najlepszej drodze do kolejnego awansu.
WYJĄTKOWY KIBIC
Choć klub funkcjonuje dopiero od kilku lat, już może pochwalić się wiernym fanklubem o nazwie „Peña Corsarios”. Bohaterem ciekawej historii stał się jeden z członków tego fanklubu. Pan Daniel Pades był jedynym kibicem, który udał się do Pontevedry, aby kibicować swojej drużynie w poprzedniej edycji Pucharu Króla. Podróż musiał podzielić na dwa etapy. Pierwszym etapem była przeprawa promem, która poprzedzała dziesięciogodzinną podróż samochodem, w celu dostania się na Estadio Pasarón. Z powodu ulewy mecz został przerwany po kwadransie. Amadeo Salvo, uznał, że poświęcenie kibica należy docenić. Pades otrzymał zaproszenie na pozostałą część spotkania, którą dograno kilkanaście dni później. Ponadto kibic został zaproszony do popularnej w Hiszpanii audycji El Larguero.
PAWEŁ OŻÓG
Skomentuj