Pragmatyzm Zinedine Zidane’a

Francuski szkoleniowiec w obliczu pościgu za liderującym Atletico w Primera Division oraz nieciekawej sytuacji w fazie grupowej Ligi Mistrzów zrezygnował z eksperymentowania, i postawił na sprawdzone środki. Rezultaty się poprawiły, a to sprawiło, że menadżer Realu Madryt do starych metod nie wrócił, więc cierpią z tego powodu piłkarze rezerwowi.

Czasem stawianie na sprawdzony sposób jest konieczne. Tak właśnie było w trakcie kilkutygodniowego kryzysu formy Los Blancos na przestrzeni października i listopada. Oprócz zwycięstwa nad Barceloną przekonujących wygranych nie było, a zdarzały się także wpadki w postaci spotkań z Cadiz, Szachtarem czy Alaves. Zizou postanowił więc wykorzystać sprawdzone metody, stawiając na „starą gwardię” będącą w klubie od czasów jego poprzedniej kadencji. Prawdopodobnie decyzja ta uratowała jego posadę, bo kto wie, jak wyglądałaby sytuacja, gdyby Real nie wyszedł z fazy grupowej Ligi Mistrzów.


OGRANICZENIE ROTACJI


W ostatnich pięciu spotkaniach Realu (Osasuna, Celta, Elche, Granada, Eibar) wystąpiło łącznie 20 zawodników. Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko piłkarzy, którzy zagrali przynajmniej 180 minut, to grono zawęża się do 11 graczy (Courtois, Carvajal, Ramos, Varane, Mendy, Casemiro, Kroos, Modric, Vazquez, Benzema i Asensio.

Jedynie Courtois oraz Mendy nie byli w klubie podczas poprzedniego pobytu Zidane’a na ławce trenerskiej Realu. Patrząc szerzej, w zeszłym sezonie na listę strzelców wpisało się aż 21 zawodników, a w obecnym tylko 11. Zabieg ograniczenia rotacji i większego stawiania na sprawdzone środki był konieczny w trakcie chwilowego kryzysu, jednak Francuz przyczepił się tej metody ponad miarę. W obecnych rozgrywkach dalej funkcjonuje przepis umożliwiający przeprowadzenie pięciu zmian, ale Zidane w lidze wykorzystał go jedynie w 7 na 18 możliwych razy. Nawet podczas prowadzenia menadżer Królewskich rzadko podejmuje się rotacji, a jak już wywoła kogoś z ławki, to zazwyczaj na ostatnie 15-10 minut, mimo że często są one konieczne dużo wcześniej.

Piłkarze tacy jak Kroos, Modrić czy nawet Karim Benzema przechodzą renesans formy i wykorzystywanie ich jest jak najbardziej na miejscu. Trzeba jednak pamiętać, że każdy z tej trójki jest już po trzydziestce, a im starszy jest zawodnik, tym bardziej podatny na kontuzje. A już szczególnie narażony ze swoim stylem gry jest 35-letni Luka Modrić, bez którego w tym momencie Real traci połowę jakości w środku pola. Podatność na urazy powoli przejawia się u Sergio Ramosa, który w obecnym sezonie był zmuszony opuścić 7 spotkań. Opuścił choćby ostatnie starcie z Celtą Vigo, a jego miejsce zajął jak zawsze solidny Nacho, który spisał się bez zarzutów.

W meczu z Granadą Lukę Modricia zastąpił Fede Valverde i zagrał niezłe 77 minut. Jak widać – zaplecze nie wygląda wcale tak źle, więc jaki jest sens na siłę wystawiać piłkarzy podatnych na kontuzje w spotkaniach z drużynami z dołu tabeli, zamiast dać się wykazać solidnym zmiennikom, którzy są głodni gry? Jak wiadomo, Królewscy w obecnym sezonie nie potrafią się odpowiednio przygotować do spotkań ze słabeuszami, więc być może zawodnicy walczący o pozycje w drużynie daliby w takich spotkaniach, więcej niż etatowi gracze. Jednak obawiam się, że odpowiedzi nie poznamy, bo Zizou uparcie trzyma się swojego rozwiązania.


GDZIE TE TALENTY?


Lunin, Militao, Odegaard, Jović, Vinicius, Valverde, Rodrygo i Asensio – to lista perspektywicznych piłkarzy w  kadrze Realu Madryt. Pierwsza czwórka w tym sezonie zagrała łącznie w 17 meczach. Następna dwójka miała na początku całkiem mocną pozycję, ale w tym momencie są głównie zmiennikami. Rodrygo przystopowała kontuzja i wychodzi na to, że najregularniej grającym zawodnikiem jest 24-letni Marco Asensio. Najstarszy z tego grona i jeden z tych, którzy otrzymują najniższe oceny. Na ograniczeniu rotacji najbardziej cierpią właśnie talenty, które do doszlifowania potrzebują regularnej gry. I z wyżej wymienionych zawodników diamentem, który chyba najbardziej na tym traci jest Martin Odegaard. 

Norweg w zeszłym sezonie na wypożyczeniu w Realu Sociedad udowodnił swoją wartość, będąc jednym z najlepszych piłkarzy LaLiga, więc Zidane postanowił skrócić jego wypożyczenie, aby mieć go do dyspozycji już teraz. Ostatecznie szkoleniowiec nie wykorzystuje go w takim stopniu, jak można było się tego spodziewać, bo dotychczas rozegrał jedynie 366 minut. Trzeba wziąć też pod uwagę, że 22-letni pomocnik już dwukrotnie miał przerwę z powodu kontuzji, jednak w ostatnich pięciu meczach, kiedy był do dyspozycji, rozegrał zaledwie 6 minut. Po urazie został niemal całkowicie skreślony przez Zidane’a i nic nie wskazuje na to, aby jego obecna sytuacja się poprawiła.

Na rekonwalescencji ucierpiał także Vinicius, gdzie sytuacja według mnie jest jeszcze bardziej niezrozumiała. Brazylijczyk po lekkim urazie, przez który opuścił jedynie spotkanie (Eibar), rozegrał 24 na 360 możliwych minut. Chyba każdy zna przebojowość i nieprzewidywalność wychowanka Flamengo, a niemal każdy jego podryw z ławki dawał nowe skrzydła drużynie. Zidane jednak po kontuzji dał mu najwięcej 13 minut z Granadą oraz 5 i 6 z kolejno Elche i Celtą. W takich wymiarach czasowych ciężko o zrobienie jakiejkolwiek różnicy, a taka bez wątpienia była konieczna w ostatnim zremisowanym meczu z Osasuną, w którym Vini nie podniósł się nawet na rozgrzewkę.

Strach pomyśleć, jak będzie wyglądała pozycja Rodrygo po wyleczeniu kontuzji. Zdecydowanie gorzej wygląda jednak sytuacja Lunina, Militao i Jovicia. Kiedy Courtois jest zdrowy, Ukraińcowi ciężko o minuty, jednak nie dostał nawet choćby jednej szansy. Militao wraz z Joviciem po kilku słabszych występach zostali zepchnięci na dalszy plan, przez co obaj nie pojawili się na boisku od ponad 10 spotkań. Serb otrzymanych szans zmarnował zdecydowanie więcej i raczej nie ma już czego szukać w Madrycie, jednak Eder w rozegranych spotkaniach nie wyglądał aż tak fatalnie, a mimo to w hierarchii przepadł. Fede Valverde gra dość regularnie, jednak jak na jednego z najlepszych pomocników młodego pokolenia, tych minut oraz szans w pierwszym składzie mógłby dostawać nieco więcej. Niemal o każdego z tych piłkarzy bój toczyły inne europejskie potęgi, jednak najbardziej kusząca okazała się dla nich oferta Realu. Z perspektywy czasu trzeba przyznać, że część z nich aktualnie po prostu marnuje swój potencjał.


RÓWNI I RÓWNIEJSI

Zidane już podczas swojego pierwszego pobytu w Madrycie miał swoich „żołnierzy”, z których rzadko rezygnował. Nacho, Vazquez, Isco, Asensio – to kilka z tych „wyjątkowych”, którzy niezależnie, w jakiej byli dyspozycji i tak niemal zawsze dostawali minuty. Tak też pozostało do dzisiaj, a chyba najlepszym tego przykładem jest Marco Asensio. Ze wszystkich młodych zawodników spędził na boisku najwięcej czasu (1121 minut), a mimo to jego bardzo dobre występy można policzyć wyłącznie na palcach jednej ręki. Francuz traktuje wychowanka Mallorci niczym swojego piątego syna, chociaż sam się zapiera, że patrzy na niego na równi z innymi zawodnikami. Ciężko jednak w te słowa uwierzyć, bo skrzydłowy dostał zdecydowanie więcej szans, niż jego koledzy. Teraz kiedy Marco w końcu złapał dobrą dyspozycję, Zizou nie będzie już musiał się tłumaczyć z decyzji umieszczania go w składzie. Jednak lekki niesmak po widocznym faworyzowaniu Hiszpana dalej pozostanie w głowach kibiców oraz innych skrzydłowych w klubie, którzy na tym tracili.


Vazquez z grona „żołnierzy” rozegrał najwięcejminut, jednak w tym przypadku jest to w pełni uzasadnione. Decyzja przesunięcia go na prawą obronę pod nieobecność Carvajala była strzałem w dziesiątkę, a nagły wybuch formy Lucasa jest w pewnym stopniu sukcesem Francuza, który mimo krytyki od dawien dawna ciągle na niego stawiał. Być może na podobny efekt liczy także w wypadku Asensio. Isco zdecydowanie stracił już w oczach Zidane’a, jednak faktem jest, że rozegrał w obecnej kampanii więcej minut niż Martin Odegaard. Hiszpan według licznych źródeł otwarcie mówi, że chce odejść z klubu, a jego forma jest niemalże na samym dnie. Jednak mimo to z jakiegoś powodu Zinedine stawia na niego częściej niż na jednego z najlepszych młodych ofensywnych pomocników na świecie. Sytuacja Nacho względem poprzednich lat trochę się pogorszyła, bo w tym momencie jest jedynie przywoływany w nagłych sytuacjach, ale i tak trener za każdym razem woli postawić na niego, niż dać wykazać się Ederowi Militao. Zidane wbrew temu, co mówi na konferencjach, w jakimś stopniu sugeruje się prywatnymi relacjami, przez co piłkarze, z którymi zna się krócej, są w gorszej pozycji.

MATEUSZ PEREK

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Start a Blog at WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: