Przez większość kadencji Jerzego Brzęczka prezes Zbigniew Boniek bronił selekcjonera, mówiąc, że mam on ogień w oczach. Wystarczyło, że Polskę nawiedziły pierwsze mrozy w 2021 i okazało się, że ogień zgasł i Jerzy Brzęczek pożegnał się z kadrą. Nadszedł czas przemyśleń i wyborów, więc postanowiłem przygotować opis cech selekcjonera idealnego.
MÓWCA
Jerzy Brzęczek bagatelizował nastroje społeczne oraz wpływ mediów na ocenę jego pracy. Raz na jakiś czas chlapnął, coś, po czym ośmiosekundowa cisza byłaby najniższym wymiarem kary. Dziś reprezentacja Polski potrzebuje selekcjonera, który będzie w stanie nawiązać dobrą relację z opinią publiczną. Nie chodzi o podlizywanie się największym redakcjom, ale o odpowiedni sposób przekazywania komunikatów kibicom za pośrednictwem dziennikarzy, przy zachowaniu zdrowego dystansu. To od trenera zależy, jak jest postrzegany. Jeżeli w trakcie konferencji prasowych nie potrafi przekonać kibiców do swoich pomysłów, to ciężko, by po ewentualnych niepowodzeniach został poklepany po plecach, usłyszał, że nic się nie stało i poziom wiary w jego możliwości został zachowany.
To samo tyczy się szatni. Robert Lewandowski słynną ciszą rozbił bank i pewnie to zagranie naszego najlepszego piłkarza, miało duży wpływ na zwolnienie Brzęczka. Dał do zrozumienia, że wizja byłego już selekcjonera pozostawia wiele do życzenia. Często w mediach pojawiały się informacje, że reprezentacja Polski jest podzielona na dwa obozy. Ludzie Roberta Lewandowskiego życzyliby sobie gry nastawionej na ofensywę, a frakcja Kamila Glika skłania się ku grze bardziej zachowawczej nastawionej na zabezpieczenie bramki. Przyszły selekcjoner będzie musiał skonsolidować grupę i znaleźć rozwiązania pośrednie, które pozwolą lepiej funkcjonować zespołowi i pomogą w osiąganiu wyników na miarę potencjału.
STRATEG Z DŁUGOFALOWĄ WIZJĄ
W Polsce niezwykle modne są slogany głoszące konieczność wprowadzania młodzieży. Bardzo dobrze, że wobec trenerów wymaga się odmładzania drużyn, ponieważ nic nie trwa wiecznie i opieranie się wyłącznie na doświadczonych piłkarzach może w dłuższym okresie doprowadzić do upadku zespołu. Postępowaniem w myśl stawiania na młodych, każdy trener może sobie kupić sobie mnóstwo czasu, nawet jeśli nie wszystko idzie po jego myśli.
Prowadzenie reprezentacji to praca na organizmie żywym. Oczywistą koleją rzeczy jest wymiana pokoleniowa, ale wykonywana w sposób logiczny i ciągły. Jerzemu Brzęczkowi zabrakło rozwagi w stawianiu na młodych. Wszystkie działania przebiegały skokowo. Brakowało planu. Randomowo wrzucał do składu piłkarzy, którzy pomimo najszczerszych chęci najczęściej tonęli, ponieważ cała reprezentacja nie funkcjonowała najlepiej.
Jerzy Brzęczek apelował o rozsądną ocenę potencjału, który jest przynajmniej na granicy pierwszego i drugie koszyka. Mamy wielu stosunkowo młodych piłkarzy, których można mądrze kształtować. Nowy selekcjoner powinien mieć plan na każdego perspektywicznego zawodnika i sprawić, by za jakiś czas dany zawodnik mógł wejść na wyższy poziom.
IDŹ NA CAŁOŚĆ I ELASTYCZNOŚĆ TAKTYCZNA
Być może ktoś jeszcze pamięta, teleturniej prowadzony przez Zygmunta Chajzera. Co prawda spotkania reprezentacji mają nieco lepszą oglądalność, niż miał legendarny program nawet w czasach swojej świetności. Gdyby przyrównać sposób prowadzenia reprezentacji przez Jerzego Brzęczka do występu w tym programie, można by stwierdzić, że przy pierwszej możliwej okazji zatrzymałby pierwszą zdobytą nagrodę, nawet jeśli byłyby to tetrowe skarpetki. Bywały momenty, w których mogliśmy jako reprezentacja podejmować ryzykowne decyzje, ale z jakiegoś powodu nie próbowaliśmy wyszarpać czegoś więcej, niż z góry było nam dane.
Szansą na podejmowanie niekonwencjonalnych decyzji była już sama specyfika kwalifikacji do ME, na które pojedzie pół Europy i trzeba było naprawdę się postarać, by na ten turniej nie pojechać, więc sam awans jest sukcesem wątpliwym. W Lidze Narodów też wykonaliśmy tylko plan minimum i zabrakło w tym wszystkim błysku, a dzięki zbędnej bojaźni w meczach z Włochami ciężko ocenić dobrze występy w LN.
ŁOWCA SZANS
Kartą przetargową w negocjacjach z przyszłym selekcjonerem jest możliwość prowadzenia najlepszego piłkarza świata. Robert Lewandowski jest marką samą w sobie, z którą wielu trenerów chciałoby podjąć współpracę. Chociażby nasi sąsiedzi z zachodu zazdroszczą nam najlepszej dziewiątki na świecie. W pozostałych formacjach nie jest najgorzej, choć trzeba uczciwie przyznać, że do Francuzów, czy Hiszpanów nam sporo brakuje.
Większość reprezentantów gra w klubach z lig top 5. Nie każdy walczy o grę w europejskich pucharach, ale mają na co dzień styczność z najlepszymi piłkarzami na świecie i występy przeciwko piłkarzom pokroju Cristiano Ronaldo są dla nich czymś normalnym. Na tle innych reprezentacji nie mamy się czego wstydzić, a wszelkie kompleksy powinniśmy zostawić za zamkniętym drzwiami. Selekcjonera z takim podejściem potrzebujemy – znającego nasz potencjał, ale próbującego osiągnąć wynik ponad stan.
KTOŚ SPOZA SYSTEMU
Od samego początku nad Brzęczkiem wisiały czarne chmury, których potem sam sobie dołożył i zesłał na siebie pioruny. Fakt, że doprowadził Wisłę Płock do zajęcia piątego miejsca w lidze, przekonywał tylko nielicznych. Powoływanie na siłę Jakuba Błaszczykowskiego, nawet gdy było wiadomo, że nie jest gotowy do gry na najwyższych obrotach irytowało wielu kibiców, przez co zarzucali Brzęczkowi nepotyzm.
Być może dobrym rozwiązaniem byłoby zatrudnienie trenera, który ma na ten moment niewiele wspólnego z polską piłką. Po pierwsze dlatego, że nawet w przypadku początkowych gromów nie będzie w stanie zrozumieć agresywnych komentarzy. Po drugie ktoś spoza systemu wzbudza większą ciekawość i wbrew logice wiarę w sukces. Zawsze zwracam uwagę na to, że jak do ekstraklasy przychodzi nieznany obcokrajowiec potrafi wzbudzić większe pokłady nadziei niż doskonale znany ligowiec.
Mimo wszystko powinniśmy wymagać zatrudnienia kogoś, kto ma doświadczenie jako selekcjoner. Zupełnie inaczej wygląda proces przygotowywania zespołu ligowego niż reprezentacji. Trener klubowy ma kilkaset jednostek treningowych rocznie, a selekcjoner tylko kilkadziesiąt. Adam Nawałka, pracując w Lechu, zderzył się powrotem na ligowe szlaki. Nadal miał w głowie koncepcje, które funkcjonowały w reprezentacji, a przełożenie ich na klub z Poznania okazało się niemożliwe. Z podobnym szokiem może mieć do czynienia trener, który dotychczas prowadził tylko kluby.
Kilka nazwisk, które przewijają się na polskim twitterze:
LARS LAGERBACK
Prowadził reprezentację Islandii, która sprawiła najpierw niespodziankę w eliminacjach do EURO 2016, a później imponowała na głównej imprezie. Po tym, jak skończył się jego kontrakt z reprezentacją Islandii, poprowadził reprezentację Norwegii, jednak ten okres nie będzie wspominał najlepiej. Skończyło się na barażach, w których katem Norwegów okazała się reprezentacja Serbii.
Wcześniej jako selekcjoner wyszedł z grupy na MŚ 2002, Euro 2004, MŚ w 2006. Jedyną wątpliwością pozostaje, czy w ciągu ostatnich lat nie stał się gorszym trenerem. W Norwegii często pojawiała się narracja, że wraz z wiekiem zmienił się jego charakter i delikatnie rzecz ujmując, brakuje mu rewolucyjnego podejścia.
RALF RANGNICK
Ryzykowna opcja, ale dająca możliwości. Zatrudnienie Niemca oznaczałoby wprowadzenie do PZPN-u know-how, które pozwala dziś holdingowi drużyn zależnych od Red-Bulla na efektywną grę w połączeniu z rozwojem zawodników. Rangnick dotychczas nie prowadził żadnej reprezentacji, ale jest człowiekiem, który nie boi się wyzwań.
BERT VAN MARWIJK
Skromny, milczący dżentelmen w stylu Arsène’a Wengera. Z Holendrami zajął drugie miejsce na mundialu w 2010. Wprowadził Arabię Saudyjską na MŚ, ale nie zgodził się na zmiany w swoim sztabie i przez to podziękowano mu za współpracę. Następnie objął Australię, która w grupie zremisowała z Danią i uległa Francji oraz Peru, ale trzeba mieć na uwadzę, że australijski futbol odczuwał wówczas skutki starzenia się najważniejszych piłkarzy, a następcy nawet nie pukali do drzwi.
Van Marwijk związany jest z reprezentacją ZEA, ale zdecydowałem się wspomnień o nim z dwóch powodów. Po pierwsze dopiero w grudniu przedłużył swój kontrakt z federacją, więc można było złożyć mu propozycję. Po drugie mimo wszystko praca z reprezentacją pokroju ZEA, oznacza, że można pożegnać się z pracą w każdym momencie.
Oczekiwania wobec Zbigniewa Bońka są teraz olbrzymie. Teoretycznie zwalniając Jerzego Brzęczka dał nam wszystkim do zrozumienia, że przygotował godnego następcę. Jednak nie można mieć co do tego pewności. Prezes lubi ryzykować i być może zwolnieniem Brzęczka, chciał tylko przekazać światu trenerskiemu, że chętni mogą zgłaszać swoje kandydatury, a szczerze mówiąc trener, który obejmie ten zespół, zyska możliwość pracy z piłkarzami klasy europejskiej, z którymi można osiągać dobre wyniki.
PAWEŁ OŻÓG
Skomentuj