„Kryzys? Nie mam pojęcia, o czym mówicie.” – Zinedine Zidane przywraca Real do walki o najwyższe cele.

Zinedine Zidane wielokrotnie w tym sezonie był już zwalniany przez media, które tylko przeganiały się w informacjach, kto ma zostać jego następcą. Francuz w międzyczasie robił swoje i był zmuszony do eksperymentowania na żywym organizmie, aby ciągle liczyć się w walce o największe trofea. Kilka decyzji w jego wykonaniu było fatalnych, ale ostatecznie i tak zdołał wręcz niezauważenie wyjść z kłopotów. Po wygranej w El Clasico Los Blancos przybliżyli się do obrony tytułu mistrzowskiego, a jak najbardziej realny awans do półfinału Ligi Mistrzów może sprawić, że sezon dla „Królewskich” będzie nadspodziewanie udany.

PRZYWRÓCENIE NADZIEI

Cel Realu Madryt na każdy sezon jest taki sam – walka o wszystko, co możliwe do zdobycia. I chociaż jest to prawda, to przy widocznych problemach satysfakcję sprawiłoby samo zdobycie mistrzostwa Hiszpanii wraz z ewentualnymi pucharami krajowymi. O Lidze Mistrzów mało kto realnie myślał, ponieważ w poprzednich latach Królewscy nas od tego odzwyczaili. Na początku roku jednak wątpliwa stała się walka nawet o pozostałe trofea. Chociaż grudzień był całkiem dobry w wykonaniu Madrytczyków, tak styczeń zniwelował nadzieje wobec sukcesu w obecnym sezonie. Odpadnięcie z Superpucharu Hiszpanii i kompromitująca przegrana z Alcoyano w Pucharze Króla, oraz 7 na 12 możliwych do zdobycia punktów w LaLidze przy komplecie Atletico sprawiły, że powoli zaczęto spisywać rozgrywki na straty.

Dwumecz z Atalantą w dużym stopniu przywrócił nadzieje w serca kibiców. O ile pierwsze spotkanie nie było dość przekonujące, bo La Dea musiała się zmagać wręcz od samego początku w dziesiątkę, tak awans został przypieczętowany w świetnym stylu. W międzyczasie Atletico zaczęło gubić punkty i strata do pozycji lidera ciągle malała, a wraz z nią na nowo zaczęto wierzyć w zdobycie mistrzostwa kraju. Ostatni tydzień sprawił, że Real nie tylko ponownie rozpatruje się roli kandydata do wygrania ligi Hiszpańskiej, ale również w kontekście zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Pokonanie Barcelony dało Los Blancos pozycje wicelidera i zaledwie punkt straty do Rojiblancos, a genialny mecz z Liverpoolem w Madrycie sprawił, że są już jedną nogą w półfinale. Do tego trzeba jeszcze utrzymania wyniku z pierwszego meczu w dzisiejszym spotkaniu, ale jeśli się to uda, to Real dość niespodziewanie – patrząc na przedsezonowe typowania – zostanie jednym z kandydatów do wygrania największych europejskich rozgrywek.

ROZWÓJ TAKTYCZNY

W pewnym momencie sezonu coś ewidentnie przestało funkcjonować i Francuz został zmuszony do zmiany swojego stylu pracy. Dotychczas dużo spotkań traktował dość pobłażliwie, z myślą, że piłkarze takiej klasy nie powinni mieć problemów z wygraną. Od stycznia, czyli czasu „małego kryzysu” zaczął przykładać większą uwagę pojedynkom „mniejszej klasy” i obecnie w każdym meczu da się zauważyć szeroki zakres taktyczny, w tym nowe pomysły. Przełomem było starcie z Getafe, kiedy postanowił wyjść w formacji z wahadłowymi. Ekipa Jose Bordalasa, choć ma w tym sezonie ogromne problemy, tak jednak wciąż jest drużyną z LaLiga. Powiedzieć, że spotkanie było jednostronne, to duży minimalizm. Gospodarze zdominowali przeciwników w nowym systemie gry, co na pewno przyniosło sporo optymizmu, a przede wszystkim materiału do dalszej analizy.

Dwumecz z Atalantą w 1/8 finału Ligi Mistrzów był kolejnym przykładem, że Zidane zaczął próbować czegoś nowego. W pierwszym spotkaniu przez uraz wystąpić nie mógł Karim Benzema, więc Zinedine był niemal zmuszony postawić na Mariano. Jak się jednak okazało, nie do końca. Francuz na pozycji napastnika wystawił Isco, czyli cofniętą „dziewiątkę”. Chociaż na przebieg meczu mocno wpłynęła kartka Freulera, to drużyna została tak przygotowana, że obyło się bez problemów, a z nowego wariantu ofensywnego Zidane mógł powyciągać wnioski. W rewanżu natomiast ponownie postawił na formacje z wahadłowymi, i ponownie świetnie się to sprawdziło, tylko tym razem już na wielkim rywalu. Spotkania, a przede wszystkim pierwsze połowy w starciach z Liverpoolem i następnie Barceloną idealnie pokazały, że Zidane rozwija się taktycznie. Zneutralizowanie drużyny Kloppa i Koeamana (z naciskiem na pierwsze 45 minut), to nie lada sztuka, a wydaję się, że Zizou dopiero zaczyna powiększać swój wachlarz taktyczny.

SPECJALISTA OD WIELKICH SPOTKAŃ

Zinedine Zidane’owi można zarzucić wiele rzeczy, ale jedno trzeba przyznać – w ważnych spotkaniach bardzo rzadko zawodzi. Na pojedynki z klasowymi markami potrafi nie tylko odpowiednio zmobilizować drużynę, ale również genialnie przygotować ją pod rywala. Jest to widoczne już od czasów jego pierwszej kadencji, o czym świadczą przede wszystkim trzy wygrane Ligi Mistrzów, gdzie po prostu trzeba się mierzyć z najlepszymi, ale w obecnej kampanii jest to jeszcze bardziej imponujące. Nie ma co ukrywać, że wcześniej w dużym stopniu mógł polegać na Cristiano Ronaldo, który niemalże w każdej wygranej był najważniejszą postacią. Obecnie, chociaż Karim Benzema rozgrywa świetne miesiące, to nie ma postaci, której mógłby w 100% zaufać. Odpowiedzialność rozkładana jest w większym stopniu na całą drużynę, przez co on sam ma również więcej pracy, aby dobrze ją przygotować. Dokładając do tego problemy kadrowe, można naprawdę pogratulować wyników i przede wszystkim stylu, w którym wygrywa wielkie spotkania.

W obecnym sezonie jedyne spotkania z „wielkich”, które zostały przegrane to przede wszystkim mecz z Athleticiem Bilbao w Superpucharze i ewentualnie „dwumecz” z Szachtarem w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Wymieniając już te pozytywne wyniki, mamy wygraną z; Barceloną (x2), Interem (x2), Atalantą (x2) Borussią Moenchengladbach, Sevillą, Atletico i Liverpoolem. A więc na 13 bardzo ważnych meczów, aż 10 zostało wygranych, z czego część z nich w świetnym stylu. Zidane’a nazywa się specjalistą od finałów, ale myślę, że ciężko również znaleźć trenera, który ogólnie lepiej spisuje się w ważnych pojedynkach, niż Francuz.

NATRUDNIEJSZY OKRES SEZONU

Zidane na konferencji po wygranym klasyku z Barceloną powiedział, że drużyna fizycznie jest już na granicy. Wystarczy mały błąd, trochę wysiłku za dużo, a może to poskutkować urazem. Kolejnym z wielu, bo ilość piłkarzy, którzy byli w dotychczasowym sezonie kontuzjowani, jest ogromna, a część z nich wciąż niezdolna do gry. W tym momencie Zinedine do dyspozycji ma zaledwie 5 obrońców z pierwszej drużyny, z czego dwóch środkowych. Oznacza to, że jeśli w najbliższym czasie wypadnie Nacho bądź Militao, to Francuz będzie zmuszony sięgnąć do Castilli.

Zizou aktualnie musi niesamowicie mądrze zarządzać siłami drużyny, ponieważ kontuzja każdego kolejnego zawodnika będzie oddalać ich od sukcesu. Nawet jeśli Real grać będzie ważne spotkanie z trudnym rywalem, to Zidane musi czasami zaryzykować, ściągając kluczowych piłkarzy, aby ci nie zostali przeciążeni, bo do końca sezonu jeszcze trochę zostało. Idealny przykład tego, jak Francuz dba obecnie o energię zespołu, mieliśmy w sobotnim klasyku. Chociaż Barcelona ciągle się rozkręcała, to trener Królewskich postanowił ściągnąć Benzeme, Kroosa i Viniciusa, czyli trzy kluczowe postacie drużyny, na rzecz Mariano, Isco i Marcelo, czyli piłkarzy drugoplanowych. W pewnym momencie skład Los Blancos wyglądał niczym w sparingu, a nie w największym ligowym pojedynku świata, ponieważ na boisku było sporo piłkarzy, którzy w normalnych warunkach na nie by nie wyszli.

Z drużyną z Katalonii ryzyko się opłaciło, ale w kolejnych meczach tyle szczęścia Zidane może już nie mieć. Mimo to podejmowanie takich decyzji wciąż pozostaje wskazane, ponieważ w przeciwnym wypadku Francuz może być zmuszony korzystać z piłkarzy rezerwowych od pierwszej minuty.

MATEUSZ PEREK

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Start a Blog at WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: