Blisko 6 lat temu ukończyłem kurs trenerski UEFA C. Coś, co mocno zapadło mi pamięć z wykładów i zajęć, zrealizowanych w jego ramach, to sposób, w jaki my, szkoleniowcy, powinniśmy podchodzić do elementu dryblingu wśród dzieci.
Kolejni wykładowcy powtarzali nam:
Nie zawracajcie najmłodszym głowy taktyką. Nie krzyczcie „podaj” i w żadnym wypadku nie zniechęcajcie ich do kiwki! Kiwka jest najważniejsza!
To oczywiście spore uproszczenie. Nie zmienia to jednak faktu, że dla dzieciaków, jeszcze przyjdzie czas na zawiłości związane z filozofią gry. Podanie to coś, czego zdążysz ich jeszcze nauczyć, a widzenie peryferyjne ma sens, tylko wtedy, gdy już świetnie operujesz piłką. A żeby to ostatnie stało się faktem, to nie możesz jej się pozbywać. Każdy kontakt nogi z piłką ma być przyjemnością, kolejny przedryblowany rywal to zrealizowany cel. Jeśli nie wpoisz tego dzieciakowi na wczesnych etapach, a co gorsza, jeśli wybijesz mu to z głowy swoim marudzeniem, to być może stłamsisz jego potencjał już w zarodku.
Bohater dzisiejszego felietonu raczej marudnych szkoleniowców nie miał. Dzięki temu możemy powiedzieć o nim, że jest jednym z najlepszych dryblerów na świecie. O ile nie jest numerem jeden! Ponad 70% wygranych pojedynków 1 na 1 (przy 4.1 dryblingu na mecz), to najwyższy procent w Premier League. W ligach top5 podobne liczby osiąga tylko Messi. Tak więc Adama Traore w tym elemencie mierzy wysoko.

To, co skłoniło mnie do tego, by w ogóle pochylić się nad postacią skrzydłowego Wolves, to fakt, że wiele osób podchodzi sceptycznie do jego powołania na Euro. Mam wrażenie, nie zdają sobie oni sprawy z tego, jak istotny w piłce jest drybling. A Hiszpan pod tym względem jest prawdziwym monstrum.
Największym zarzutem do Traore jest jednak fakt, że w tym sezonie nie notuje on liczb. I trudno się z tym nie zgodzić. W dzisiejszym futbolu skrzydłowy, to często pozycja, od której wymagasz ilości goli zbliżonej do tej, którą wykręcają naprawdę dobrzy napastnicy. Ponadto przydałoby się tych napastników raz na jakiś czas obsłużyć, i zapisać sobie asystę. U Hiszpana jest pod tym względem mizernie. Zaledwie 2 bramki i 2 podania zakończone golem kolegi, to słaby wynik, jak na rozegrany prawie cały sezon Premier League.
Mimo tego menedżer Wilków, Nuno Espirito Santo, wciąż chętnie korzysta z wychowanka Barcelony. I nie ma w tym nic dziwnego. Mimo że Traore nie notuje liczb, to jego umiejętność dryblingu, to walor na tyle unikatowy, że niedocenienie go byłoby czystym szaleństwem. Podobnie zdaje się myśleć Luis Enrique, który rozważa jego powołanie na Euro.
Bo umówmy się, piłka nożna to nie tylko cyferki. Każdy drybling to coś, co pozwala zdobyć Ci przestrzeń, coś, co sieje popłoch i wywołuje dyskomfort w szeregach rywali. Żaden obrońca nie lubi być ośmieszony „kiwką”. A Traore ośmiesza tak rywali notorycznie. Zdarza się, że jednym zrywem i balansem ciała potrafi zostawić za sobą dwóch, a nawet trzech przeciwników. A to momentalnie otwiera nowe możliwości w rozwoju akcji. Mają z nim też problem trenerzy. Jeśli grasz przeciwko Wolves, nie wolno ci dopuścić do sytuacji, w której Traore ma możliwość grania 1 na 1. Jeśli zawodnik ma to coś, co sprawia, że grając przeciwko niemu, jesteś zmuszony do szukania nietypowych rozwiązań, to znaczy, że masz do czynienia z kimś wyjątkowym.
Zgadza się z tym wyżej wspomniany Luis Enrique, który komplementował swojego zawodnika, po jego reprezentacyjnym debiucie w meczu z Portugalią:
„To był Adama w swojej najczystszej postaci. Właśnie tego od niego oczekujemy. On wykorzystuje swoje naturalne zdolności do niszczenia rywali. (…) Grając 1 na 1, nie jesteś w stanie go zatrzymać. Potrzebujesz do tego dwóch zawodników.”
O ilu piłkarza na świecie możesz wypowiedzieć się w ten sposób?
I żeby byłą jasność, nie zamierzam wmawiać nikomu, że Traore to jeden z najlepszych skrzydłowych świata. Prawdopodobnie nie zmieściłbym go nawet w top10 Premier League. Hiszpanowi brakuje często chłodnej głowy i jest nieefektywny, pod względem wyżej wspomnianych statystyk. Ale to wszystko nie ważne, gdy uświadomisz sobie, że o sukcesie, bądź porażce zespołu, decydują momenty. A Traore tych momentów dostarcza mnóstwo. Taki piłkarz moim zdaniem musi się znaleźć w kadrze Hiszpanii na Euro. Nawet jeśli nie będzie on pierwszym wyborem Enrique. Selekcjoner mógłby sprowadzić go nawet do roli, wchodzącego w określonych momentach zadaniowca. Jasne, La Furia Roja ma co najmniej kilku lepszych zawodników. Ale żaden z nich nie drybluje jak Traore. Piłkarz pod tym względem absolutnie wyjątkowy.
Michał Bakanowicz
Skomentuj