Trwający od kilkudziesięciu lat konflikt izraelsko-palestyński znów przybrał w ostatnich tygodniach na sile. Jak zwykle bywa w takim przypadku, gdy politycy bawią się w wojenki, najbardziej cierpią cywile. Krwawe obrazki prosto z Bliskiego Wschodu spowodowały, że również w świecie futbolu mogliśmy zaobserwować gesty wsparcia – w tym przypadku – głównie dla Palestyny. Szczególnie wyróżnili się na tym tle fani Celticu Glasgow, którzy przystroili trybuny Celtic Park flagami tego nieuznawanego państewka. Nie był to zresztą pierwszy taki gest ze strony kibiców The Hoops.
Pożegnanie Scotta Browna
12 maja Celtic mierzył się w spotkaniu przedostatniej kolejki Scottish Premiership z zespołem St. Johnstone. Był to zarazem ostatni mecz Scotta Browna na domowym stadionie The Bhoys w zielono-białych barwach. Legenda ekipy z Glasgow spędziła w klubie 14 lat i rozegrała dla niego ponad 600 meczów. 36-letni Brown po sezonie pożegna się z klubem i dołączy do Aberdeen, gdzie będzie pełnił dodatkowo funkcję członka sztabu szkoleniowego.
Z tej okazji włodarze zespołu z Parkhead dzień przed potyczką z St. Johnstone pozwolili fanom The Hoops wejść na trybuny Celtic Park i porozwieszać transparenty z podziękowaniami dla walecznego pomocnika, który wywalczył wraz z The Bhoys 10 tytułów mistrza Szkocji. Ostatecznie Celtic wygrał spotkanie 4:0, a Brown pożegnał się z domową areną asystą, którą zaliczył przy trafieniu młodego talentu – Odssone Edouarda. Działacze 51-krotnego mistrza kraju nie byli jednak do końca szczęśliwi tego dnia i nie chodziło tylko o to, że po dekadzie panowania na szkockich murawach, musieli oddać mistrzowskie berło w ręce rywala zza miedzy. Ich humory zmącili niesforni fani, którzy przy okazji strojenia trybun oprawą na cześć Browna, postanowili także wyrazić swoje zdanie w sprawie nasilającego się w tamtym czasie konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Zresztą nie pierwszy raz, ale o tym za chwilę.
Zaprosiliśmy kibiców, by oddali hołd naszemu kapitanowi Scottowi Brownowi, dając im możliwość wywieszenia transparentów na stadionie. Niestety niewielka grupa, której w dobrej wierze pozwoliliśmy to zrobić, próbowała wykorzystać tę chwilę przeznaczoną dla naszego kapitana w innym celu. Oczywiście jest to niedopuszczalne, a cała demonstracja została natychmiast usunięta przez klub.
Mogliśmy przeczytać w oświadczeniu osób decyzyjnych, po tym jak zdjęcia trybuny North Curve, obwieszonej flagami Palestyny, wypłynęło do sieci. Sprawcami całego zamieszania byli kibice z grupy nazywanej Green Brigade.
Przyjaźń palestyńsko-celtycka
Zielona Brygada powstała w 2006 roku i cechuje się, posiadaniem mocno lewicowych poglądów. Ostatni przykład? W zeszłym roku wyrazili swoje wsparcie dla organizacji Black Lives Matters, kiedy to postanowili przykleić na najważniejszych ulicach Glasgow tabliczki z ich alternatywnymi nazwami. Cochrane Street i Buchanan Street stały się odpowiednio Sheku Bayoh Street i George Floyd Street na cześć dwóch czarnoskórych mężczyzn, którzy zginęli z rąk policji. Natomiast Wilson Street zostało przemianowane na Rosa Parks Street w hołdzie jednej z najbardziej znanych afroamerykańskich działaczek na rzecz równouprawnienia.
Ich solidarność z Palestyną również nie jest niczym nowym. Pierwszy jej znaczący przejaw, pojawił się na trybunach Celtic Park w 2012 roku, kiedy to Green Brigade wywiesiła transparent, który miał być symbolem solidaryzowania się z palestyńskimi więźniami, którzy podjęli strajk głodowy w izraelskim ośrodku penitencjarnym. Napis na owym transparencie brzmiał: Godność jest ważniejsza niż jedzenie.
Kolejnym głośnym incydentem był mecz pomiędzy The Bhoys a izraelskim Hapoelem Be’er Sheva w ramach eliminacji do Ligi Mistrzów w 2016 roku. Wówczas to na stadionie Celtiku powiewało kilkadziesiąt palestyńskich flag. Trudno jednak było usłyszeć jakiekolwiek antysemickie przyśpiewki, czy wyczuwać wrogość wylewającą się z trybun Celtic Park względem zawodników Hapoelu. Zresztą barwy The Hoops od ośmiu lat reprezentuje Nir Biton. Izraelski piłkarz jest traktowany przez fanów na równi z innymi zawodnikami i niejednokrotnie był fetowany przez publiczność zgromadzoną na Parkhead. Mimo wszystko wyczulona na punkcie wszelkich przejawów zaangażowania politycznego UEFA wlepiła wówczas szkockiemu klubowi karę w wysokości 10 tysięcy funtów. Zresztą nie po raz pierwszy. Dwa lata wcześniej delegaci UEFA wypatrzyli palestyńską flagę na meczu Celtiku z islandzkim KR Reykjavik, również w eliminacjach do Champions League. Był to okres nasilenia konfliktu na Bliskim Wschodzie i na taki gest solidarności zdecydowała się nie tylko ekipa z Glasgow. Przez europejską centralę piłkarską ukarany został także inny klub z ojczyzny Williama Wallace’a – St. Johnstone. Oba zespoły musiał wówczas zasilić kiesę UEFA 20 tysiącami funtów.
Fani ekipy z Parkhead postanowili po tamtym meczu pokazać miśkom z europejskiej federacji, że kary pieniężne nie są im straszne. Urządzili zbiórkę, w czasie której zgromadzili ponad 170 tysięcy funtów. Pieniądze zebrano poprzez stronę crowdfundingową GoFoundMe, a cała akcja promowana była poprzez hashtag #MatchFineForPalestine. W jej rozkręceniu pomagały także znane osobistości. Największym echem odbił się koncert Rogera Watersa. Były członek Pink Floyd wykorzystał zdjęcia trybun Celtic Park upstrzonych palestyńskimi flagami, by zaprezentować je na telebimach w czasie jednego ze swoich scenicznych występów. Cała uzbierana kwota została przekazana na rzecz organizacji charytatywnych, pomagających palestyńskiej społeczności.
RIP Salah
Taki napis można było znaleźć na jednej z flag, które zawieszono przed meczem z St. Johnstone na trybunach Celtic Park. Zapewne część z was pomyślała sobie: Co u licha zawinił im Mo Salah? Wszak egipski piłkarz kojarzy się bardziej z postawą antyizraelską. Ilu z was to pamięta? Gdy Mo nie był jeszcze taką gwiazdą, jaką jest obecnie i występował w barwach FC Basel, a mistrz Szwajcarii mierzył się w europejskich pucharach z Maccabi Tel Aviv, Egipcjanin robił wszystko, by tylko uniknąć konieczności uściśnięcia rywalom dłoni przed meczem, czym wywołał wówczas niemały skandal.
Napis na fladze nie miał jednak nic wspólnego z graczem FC Liverpool. Chodziło o nie dawno zmarłego Salaha Ajarmę. Był on dyrektorem i założycielem Lajee Centre, będącego centrum kultury w obozie dla uchodźców Aida nieopodal Betlejem. Człowiek ten był również więźniem politycznym, który spędził w izraelskim zakładzie penitencjarnym dwa lata. To on wraz z jeszcze jednym Palestyńczykiem – Mohammedem Alzaraq – podjął się strajku głodowego. Ajarma gościł również w Glasgow wkrótce po wydarzeniach, które miały miejsce na meczu z Hapoelem i to w jego ręce został przekazany czek z pieniędzmi uzbieranymi w czasie internetowej kwesty. Widniejąca na nim kwot 176 076 funtów została rozdzielona pomiędzy Lajee Centre i Medical Aid for Palestine. Drugi z tworów jest brytyjską organizacją zajmującą się opieką medyczną i pomocą w rozwoju palestyńskiej służby zdrowia. Zresztą Ajarma już wcześniej bywał w Szkocji, wygłaszając prelekcje na temat trudów życia w obozie, działalności na rzecz palestyńskich uchodźców i walki o sprawiedliwość.
Rok 2019 dołożył kolejną solidną cegłę w budowaniu przyjaznych stosunków pomiędzy Green Brigade a palestyńską społecznością. Wówczas to Salah Ajarma założył przy obozową akademię piłkarską, która została nazwana Aida Celtic na cześć szkockich dobroczyńców. W zeszłym roku młodzi adepci mieli udać się na tournee po Wielkiej Brytanii, ale ich plany pokrzyżowała pandemia koronawirusa. W kwietniu tego roku gruchnęło jeszcze gorszą wiadomością. Internet obiegła informacja o nagłej, przedwczesnej śmierci Salaha Ajarmy…
Dlatego też fani spod znaku Green Brigade byli wściekli na swoich działaczy za usunięcie flagi upamiętniającej ich palestyńskiego przyjaciela:
Jesteśmy rozczarowani, choć niestety nie jesteśmy zaskoczeni tym, że flaga Palestyny powoduje niepokój działaczy. Postrzegamy wywieszenie palestyńskiej flagi jako odruch humanitaryzmu i solidarności. Usunięcie flagi i cenzura pokazuje, jak bardzo zarząd klubu oddalił się od wartości wyznawanych przez Celtic Football Club. Pozostawanie neutralnym wobec ohydnych aktów przemocy, to stawanie po stronie ciemiężycieli, co jest zniewagą dla etosu założycieli naszego klubu. Wywiesiliśmy także baner dla naszego przyjaciela i kibica Celtiku Salaha Ajarmy, który zmarł tragicznie w zeszłym miesiącu. Salah był częstym gościem w Glasgow i na Celtic Park i miał okazję spotkać Scotta Browna w 2012 roku, gdy przyjechał tutaj z grupą uchodźców.
Mogliśmy przeczytać w oświadczeniu Zielonej Brygady.
Korzenie przyjaźni
Dlaczego akurat społeczność skupiona wokół Celtiku, tak bardzo wspiera Palestyńczyków? Czysty przypadek, doprawiony lewicową wrażliwością? Wszak w Europie jest więcej kibicowskich ekip, które głośno wykrzykują, po której stronie mają serce i lubują się w wieszaniu podobizny Che Guevary na płotach, jak choćby Livorno, St. Pauli czy Rayo Vallecano. To jednak nie one zostały patronami piłkarskiej akademii w Aidzie, zaprzyjaźniły się z palestyńskimi uchodźcami i przerabiają logo swojej grupy, odziewając je w charakterystyczną arafatkę. Powodu takiego stanu rzeczy można upatrywać gdzie indziej.
Trybuny w Glasgow są specyficznym miejscem, gdzie mocno lewicującej publice, poglądy nie przeszkadzają jednocześnie utożsamiać się ze skrajnie nacjonalistyczną Irlandzką Armią Republikańską. Na trybunach Celtic Park często wybrzmiewają pieśni, w których możemy usłyszeć peany pochwalne na cześć IRA. Gdy w 2010 roku piłkarze The Bhoys mieli uczcić obchody Dnia Pamięci, grając przeciwko St. Mirren w koszulkach z charakterystycznym makiem, symbolem mającym upamiętnić poległych na wojnie żołnierzy brytyjskich, Green Brigade dosadnie dali do zrozumienia co o tym myślą.
Twoje czyny zawstydzą wszystkie diabły w piekle. Irlandia, Irak, Afganistan. Żadnego zakrwawionego maku na naszym herbie.
Tak brzmiał przekaz płynący z zademonstrowanego przez nich transparentu. Przy okazji przypomnieli o cywilnych ofiarach Krwawej Niedzieli w Londonderry z 1972 roku.
Cóż, liczba i lista nazwisk osób zabitych przez IRA się nie pojawiła, ale one zapewne są traktowane jako słuszna ofiara walki o niepodległość. I tutaj dochodzimy do clue całej genezy. Irlandzka tożsamość zapisana w historii The Hoops i walka o “wyzwolenie się spod jarzma rojalistów” jest zapewne odbierana jako bliźniacza do walki Palestyny z rzekomym izraelskim okupantem. Przeświadczenie o braterskiej więzi łączącej obydwa narody, walczące o niepodległość, może odgrywać kluczową rolę w łatwości nawiązania kontaktu przez obydwie grupy. Z tą różnicą, że Salah Ajarma nie przyjeżdżał raczej na Parkhead z hasłami Hamasu na ustach, a fanatycy The Bhoys bardzo lubią nawiązywać do zmilitaryzowanych bojówek IRA.
Rafał Gałązka
Skomentuj