This is England #13. Steven Caulker – od następcy Rio Ferdinanda, przez bagno uzależnień do reprezentacji Sierra Leone

Gdy był nastolatkiem, przewidywano, że zostanie filarem linii defensywnej angielskiej reprezentacji. Depresja oraz uzależnienie od alkoholu i hazardu pokrzyżowały jednak te plany, nieomal ściągając go na samo dno. Dziś jest trzeźwy od prawie trzech lat i czynnie udziela się charytatywnie, przy okazji realizując się na nowo na poletku piłkarskim. Tym razem jako dumny reprezentant Sierra Leone. Poznajcie historię Stevena Caulkera.

Wonderkid z demonami w głowie

Listopad 2012. 38 minuta meczu towarzyskiego pomiędzy Szwecją i Anglią. Rzut wolny wykonuje Steven Gerrard. Kapitan Liverpoolu wrzuca piłkę w okolice piątego metra przed bramką strzeżoną przez Andreasa Isaaksona. Pomiędzy obrońców reprezentacji Trzech Koron przytomnie wbiega Steven Caulker i jako pierwszy dopada do futbolówki, umieszczając ją następnie w siatce. Ten mecz to debiut 21-letniego gracza w ojczystych barwach. Sezon wcześniej Caulker zaliczył niezły okres w barwach Swensea City. W tamtym czasie wrócił już jednak z wypożyczenia do walijskiego klubu i starał się na stałe przebić  do wyjściowego składu macierzystego Tottenhamu. Kilka miesięcy wcześniej został również olimpijczykiem. Wystąpił wraz z m.in. Ryanem Giggsem i Aaronem Ramseyem w reprezentacji Wielkiej Brytanii podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Tam reprezentacja Zjednoczonego Królestwa odpadła już jednak w ćwierćfinale imprezy, przegrywając po rzutach karnych z Koreą Południową. Mimo wszystko wydawało się, że Caulker jest na najlepszej drodze, by stać się ważnym zawodnikiem jednego z czołowych zespołów Premier League.

Mało kto jednak wiedział, że młody obrońca już od dawna mierzy się ze swoimi wewnętrznymi demonami. Już jako dziecko zmagał się z problemami natury psychicznej. Jak wspomina, każdy egzamin w szkole stresował go do tego stopnia, że nie mógł spać. Bał się, że go obleje, że dostanie złą ocenę. Dlatego wymyślił sobie, że zostanie piłkarzem. Do tego przecież nie są potrzebne żadne dyplomy naukowe. Naiwne myślenie dziecka. Rzadko który zawód zrzuca na ciebie taki ciężar presji jak profesjonalny futbol…

Chłopak, który w debiucie w reprezentacyjnym trykocie cieszył się z ustrzelenia gola Szwedom, miał już za sobą terapię odwykową. Do walki z demonami użył najgorszej możliwej broni – alkoholu. Do tego dochodziły problemy z hazardem.  Pierwsza terapia niewiele jednak pomogła – obrońca Spurs nadal zaglądał do kieliszka. Niebawem usłyszał od swojego ojca, że ten podejrzewa, iż chłopak od lat zmaga się z depresją. Steven nie przyjmował do siebie tej informacji. Nie chciał wkładać na swoje barki kolejnego problemu, z którym tak trudno jest się zmierzyć. Starał się funkcjonować normalnie. Dziś przyznaje, że grał wówczas maksymalnie na 50% swoich możliwości.

Następca Rio Ferdinanda

Caulker przechodził przez grupy juniorskie Spurs ramię w ramię z takimi graczami jak Andros Townsend czy Ryan Mason. Z tej grupy zdolnych chłopaków to często jego wymieniano jako ten diamencik, który niebawem zostanie wyszlifowany i oślepi swym blaskiem północny Londyn.

Był absolutnie wyjątkowy. Przypominał Rio Ferdinanda. Ten sam spokój, relaks w czasie gry i opanowanie. Nic go nie wyprowadzało z równowagi. W dodatku był silny fizycznie, utrzymywał się na nogach. Jak na kogoś w tym wieku, to były absolutnie wyróżniające go atrybuty.

Anton McElhone, trener Caulkera w grupach młodzieżowych

Młody obrońca przechodził przez kolejne szczeble juniorskich reprezentacji Anglii. W wieku osiemnastu lat podpisał profesjonalny kontrakt z Tottenhamem, lecz pierwsze trzy lata w seniorskim futbolu spędził na wypożyczeniach. Najpierw było trzecioligowe Yeovil Town, później Bristol City grające na poziomie Championship, aż wreszcie wspomniane Swensea i debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej.  Z pozoru harmonijny rozwój dojrzewającego zawodnika. W Yeovil osiemnastolatek przez jeden sezon gry zaimponował tak bardzo, że wybrano go nawet do drużyny dekady.

W sezonie 2012/2013 Andre Villas-Boas dał mu w końcu pograć w macierzystym zespole. Jak już wcześniej wspominałem – latem 2012 roku był na olimpiadzie, w listopadzie zadebiutował w kadrze u Roya Hodgsona. Zwykły kibic patrzył na ten wzorowy rozwój z boku i faktycznie mógł uwierzyć, że oto wyrasta następca Rio Ferdinanda. Nowy dowódca angielskiej obrony. Ale Caulker już więcej trykotu Synów Albionu nie przywdział, a z Kogutami pożegnał się po zakończeniu sezonu, gdy prezes Daniel Levy postawił mu ultimatum, informując go, że albo zacznie się profesjonalnie prowadzić, albo niech poszuka sobie nowego pracodawcy. Młody gracz uniósł się dumą i postanowił udowodnić przełożonemu, że sam wie najlepiej co dla niego dobre…

Solidne granie w kiepskich klubach

Za 8 milionów funtów trafił do Cardiff City, które w połowie 2013 roku świętowało awans do Premier League i szukało wzmocnień przed kampanią rozgrywaną na najwyższym poziomie. Grał od deski do deski. Zarówno u trenera Malky Mackaya, jak i u Ole Gunnara Solskjera, który zastąpił Szkota na początku 2014 roku. Przez całą kampanię ligową nie opuścił ani minuty gry. W dodatku strzelił dla The Bluebirds pięć goli. Więcej zdobyli tylko przysposobieni bardziej ofensywnie Jordan Mutch i Fraizer Campbell. Ale to on został bohaterem Derbów Południowej Walii – pierwszych rozgrywanych na poziomie Premier League – strzelając jedynego gola w starciu ze Swansea. To również on w aż 34 meczach wybiegł z opaską kapitana Cardiff na ramieniu. Nie był jednak w stanie uchronić The Bluebirds przed relegacją. Ekipa z Walii zajęła ostatnie miejsce w lidze i zleciała ponownie do Championship.

Caulker zaimponował jednak na tyle, by wywalczyć sobie kontrakt w kolejnym beniaminku i parafował umowę z QPR. Znów był ważną postacią zespołu, ale na jego nieszczęście drugi rok z rzędu okazał się być podstawowym piłkarzem drużyny, która wcieliła się w rolę czerwonej latarni. Znów mogło skończyć się miękkim lądowaniem. Ekipa z Loftus Road wypożyczyła latem Caulkera do Southampton, jednak tym razem dobra passa opuściła wychowanka Tottenhamu.

Równia pochyła

Jednokrotny reprezentant Anglii sam jednak solidnie pracował na to, by dobra forma w końcu gdzieś zniknęła.

Kiedy wracam myślami do tamtych dni, wydaje mi się, że codziennie przeprowadzałem dwie sesje treningowe. Jedna polegała na grze w piłkę, a druga na piciu. Powtarzałem to każdego kolejnego dnia. To niesamowite, z czym twój organizm może sobie poradzić, gdy jesteś uzależniony. Zmuszasz go do maksimum wytrzymałości. Wszystko po to, by jakoś poukładać codzienność.

Caulker mierzył się z permanentną depresją. Odskoczni od czarnych myśli szukał w hazardzie, od którego uzależnił się jako 15-latek, wrzucając bilon w automaty do gier, poustawiane w zakładach bukmacherskich. Jako zawodowy piłkarz mógł sobie pozwolić na roztrwanianie kwot, o jakich jedynie marzył, będąc nastolatkiem. Gdy ból po kolejnych przegranych potęgował poczucie beznadziei, wlewał w siebie alkohol.

Lata 90. przeminęły bezpowrotnie. Nie utrzymasz się na poziomie Premier League, jeśli prowadzisz taki tryb życia. Goście pokroju Gazzy czy Mersona wymarli jak dinozaury. Przez cały sezon 20015/2016 Caulker zagrał zaledwie 12 razy. Southampton anulowało jego wypożyczenie w połowie sezonu. Wtedy sięgnął po niego Jurgen Klopp, który zaczynał swoją przygodę na Anfield i w trybie pilnym potrzebował stopera. Dla wielu kibiców Liverpoolu, to wypożyczenie do dziś pozostaje najbardziej absurdalnym ruchem kadrowym niemieckiego menadżera. Szczególnie że były opiekun Dortmundu próbował nawet ustawić Caulkera w roli napastnika. Ale jeśli sięga po ciebie fachowiec tej klasy, to znaczy, że musisz mieć coś w sobie. Oczywiście nie pokażesz tej drzemiącej w tobie iskry bożej, będąc pogrążonym w depresji alkoholikiem i hazardzistą. Z początkiem sezonu 2016/2017 wychowanek Tottenhamu powrócił na Loftus Road.

Caulker wziął się za siebie, przepracował solidnie lato i był ważną kartą w talii trenera Hasselbainka. Jednakże już na początku sezonu nabawił się kontuzji pachwiny, po czym po dwóch meczach odpoczynku powrócił na boisko z niezaleczonym urazem. Była to fatalna decyzja. Kontuzja odnowiła mu się z końcem października. Niestety było jeszcze gorzej niż za pierwszym razem.  Piłkarz musiał pauzować do końca sezonu.

Wyznanie grzechów

Lecząc kontuzję i spędzając czas na godzinach żmudnej rehabilitacji, miał czas, by myśleć o wszystkich swoich złych życiowych wyborach… i pogrążał się w jeszcze większym, paraliżującym strachu. Każdy kolejny klub niby zauważał jego problemy, ale czynił niewiele by realnie mu pomóc. Tottenham wysłał go do kliniki Sporting Chance, założonej przez legendę Arsenalu – Tony’ego Adamsa – która zapewnia wsparcie byłym i aktualnym graczom w wielu różnych obszarach zdrowia psychicznego, poprzez m.in. terapię uzależnień. Caulker nie był jednak jeszcze gotowy, by w tamtym momencie  zrozumieć wartość, którą niesie ze sobą terapia i odczuwać potrzebę jej odbycia. W Southampton i QPR lekarze również zdawali się widzieć, że zawodnik potrzebuje specjalnej pomocy. Mniej wyrozumiali byli jednak działacze i trenerzy, dla których pozostawałeś jedynie inwestycją i miałeś pokazać na boisku, że warto płacić ci sowitą tygodniówkę. Nikt nie miał zamiaru bawić się w przedszkole i prowadzić cię za rękę. Potrzebujesz przerwy i pomocy specjalisty? Ok. Idź płakać w rękaw terapeuty, a my znajdziemy gościa na twoje miejsce.

Gdy miałem 18 lat Tottenham wysłał mnie na wypożyczenie do Bristol City. Umieścili mnie w mieszkaniu w centrum miasta. Wokół pełno klubów nocnych. Naprzeciwko dwa kasyna, na moim koncie pieniądze, jakich nigdy w życiu nie widziałem i ani jednej osoby, która dałaby mi jakieś wskazówki. Raz odbyłem rozmowę z człowiekiem ze sztabu, który powiedział mi, że widziano mnie o trzeciej w nocy w kasynie. Stwierdził tylko, że to, co robię z prywatnym czasem to moja sprawa, ale nie mogę pozwolić, by wpłynęło to na moją dyspozycję. I tyle.

Opowiadał w wywiadzie dla Guardiana. W QPR lekarz także dostrzegał jego problem. Zapisał mu antydepresanty. Caulker z grzeczności zabierał ze sobą kolejne opakowania tabletek, które w jego domu lądowały w koszu. Nadal było za wcześnie, by uznać swoją bezsilność i poprosić o pomoc. Nadal wierzył, że poradzi sobie sam. Przecież prawdziwy facet zawsze przezwycięża problemy w pojedynkę. A on był do tego zawodowym sportowcem. Stereotypy na temat zdrowia psychicznego i jedynych prawdziwych wzorców męskości nadal pokutują w głowach wielu z nas…

Dzień przełamania nadchodził jednak wielkimi krokami. W końcu coś w nim pękło. Pięć lat temu opowiedział dziennikarzowi Guardiana o wszystkich swoich problemach. Depresji, hazardzie, alkoholizmie. O tym jak grając w QPR zszedł z murawy na White Hart Lane upokorzony porażką 0-4 i zrozumiał, jaki błąd popełnił, opuszczając macierzysty klub. Wskazuje na tamten moment jako na punkt zwrotny, który pogłębił jego depresję.

Opowiedział o licznych wizytach na policyjnych komisariatach i pobudkach w policyjnej celi.  O tym, jak bywalcy klubów nocnych szantażowali go, że jeśli im nie zapłaci, to sprzedadzą brukowcom nagrania z telefonu, które uwieczniały wszystkie jego idiotyczne zachowania, popełnione w alkoholowym amoku. Zachowania, z których nawet sobie nie zdawał sprawy, bo kompletnie nie pamiętał wydarzeń z kilku ostatnich nocy. Opowiedział też o tym, że nawiedzały go myśli samobójcze…

Trudna walka z własnymi słabościami i podróż do korzeni

Caulker twierdzi, że nie targnął się na własne życie tylko ze względu na syna. Spowiedź przed  dziennikarzem Guardiana miała nieść moc oczyszczającą dla jego skołatanej duszy. Był wówczas czysty od używek już pół roku. Wrócił na terapię. Wziął się za siebie, gdy w grudniu 2016 roku znów przegrał sporą sumę pieniędzy w kasynie i ruszył w kilkudniowy cug alkoholowy. Twierdził wówczas, że roztrwonił przez kilka ostatnich lat jakieś 70% pieniędzy zarobionych na futbolu.

W tamtym czasie zainteresował się także grą w golfa, która stała się jego nowym hobby. Rok wcześniej wraz ze swoją dziewczyną odbył też podróż do Sierra Leone, kraju, z którego pochodził dziadek piłkarza. Uderzony biedą, jaką zastał w zniszczonym wojną domową i epidemią wirusa Eboli państwie, postanowił, że zaangażuje się w pomoc charytatywną dla kraju, z którego wyrastały jego korzenie.

Pomoc niesiona innym, była jednak w tamtym czasie plastrem, który miał opatrywać liczne rany, powstające przez lata na jego duszy. W pierwszej kolejności musiał pomóc sam sobie. Chciał pomagać obcym ludziom, krzywdząc jednocześnie siebie i bliskich.

Przez lata paliłem mosty, paliłem zaufanie moich rodziców i przyjaciół. Nie mogłem spojrzeć im w oczy. Gdy mojej dziewczynie zmarła matka, musiała się mierzyć nie tylko z żałobą, ale i z tym, że mieszka z uzależnioną osobą.

Trzeźwość, którą zachowywał przez pierwszą połowę 2017 roku, wkrótce okazała się tylko chwilą wytchnienia w wybijającym szambie problemów.

Umiesz liczyć? Licz na siebie

Wyznanie Caulkera na łamach Guardiana może i było dla niego oczyszczającym i potrzebnym doświadczeniem, ale nie znaczyło to, że wszyscy się rozczulili nad jego trudną historią i postanowili, że będą go teraz traktować w sposób szczególny. Niewielką wyrozumiałością wykazali się włodarze QPR, którzy nie mieli ochoty płacić jednej z najwyższych pensji w zespole komuś, kto od dłuższego czasu pozostaje poza grą i jest tak naprawdę tykającą bombą, mierzącą się z mnóstwem problemów. Najpierw chciano go wypchnąć na wypożyczenie do Lokomotivu Moskwa. Zimna i depresyjna Rosja, plasująca się w Top5 najbardziej rozpitych narodów świata, jako miejsce, w którym alkoholik ma rozpocząć nowy rozdział swojego życia? Caulker absolutnie nie chciał słyszeć o tym pomyśle.

Z jednej strony myślałem o pieniądzach, które tam zarobię. Ale dlaczego samotność w Rosji miałaby mi pomóc? Nadal leczyłem kontuzję, ta transakcja wydawała mi się gotowym przepisem na katastrofę.

Wstawił się za nim menadżer Ian Holloway, który widział rozpacz swojego podopiecznego w czasie rozmowy na temat przeprowadzki do Moskwy. Holloway nadal wiązał z nim plany, ale klubowy zarząd stracił cierpliwość i nie miał zamiaru płacić Caulkerowi pensji. Defensor rzadko dostawał szansę, by zaprezentować swoje umiejętności na boisku. Związek jednokrotnego reprezentanta Anglii z ekipą z Loftus Road nie miał już żadnego sensu. Z końcem 2017 roku kontrakt wychowanka Tottenhamu został rozwiązany za porozumieniem stron.

Kilka tygodni później obrońca podpisał półroczną umowę z Dundee United i chociaż latem klub nadal chciał go mieć w swojej kadrze, on sam postanowił ku zaskoczeniu dotychczasowego pracodawcy, że po sześciu miesiącach gry opuści Szkocję.

W czasie pobytu w Dundee miałem kilka nawrotów choroby alkoholowej. To był trudny czas, kiedy z całych sił walczyłem o zachowanie trzeźwości. Moje trudności, które miałem poza boiskiem nie powinny dotykać klubu, który na to nie zasłużył. Chciałbym przeprosić menadżera Neila McCanna za tamte wydarzenia.

Postanowił skupić się na walce z nałogiem i jednocześnie na własną rękę szukać nowego klubu, ale przez długi czas miał z tym olbrzymi problem. Rozesłał swoje CV do blisko 70 drużyn. Nikt nie wyraził zainteresowania jego usługami. W głowie Caulkera zaczęły się wówczas zbierać czarne chmury. Długimi fragmentami swojej kariery nienawidził piłki nożnej i wszystkiego, co z nią związane. Jako junior uważał, że futbol to jego największe uzależnienie. Ten punkt widzenia zaczął mu się zmieniać, gdy przyszedł czas na profesjonalne granie, i mierzenie się z ogromną presją oczekiwań.  W momencie poszukiwania klubu z jednej strony tęsknił za futbolem, z drugiej znów wracały jego najgorsze wspomnienia. Cały czas zdarzało mu się zaglądać do kieliszka, ale w głowie uruchomił już proces, który małymi kroczkami pchał go ku realizacji pragnienia o wychodzeniu z nałogu. Nie zaprzeczał faktom. Zdawał sobie sprawę ze swojej choroby.  W końcu zimą 2019 roku odezwał się turecki Alanyaspor. Caulker był wówczas od prawie dwóch miesięcy trzeźwy. Taki stan rzeczy utrzymuje się do dziś.

Ziemia obiecana niechcianego gracza

Alanya to malowniczy kurort położony nad Morzem Śródziemnym, a od strony lądu otoczony górami Taurus. Świetne miejsce do życia. Świetne miejsce do trzeźwienia.

Byłem trzeźwy dopiero od około sześciu tygodni, kiedy przyjechałem do Turcji, ale dobrze się tu zaaklimatyzowałem. Odpowiada mi tutejszy styl życia. Jest bardziej relaksujący. To był dobry moment, aby tutaj przyjechać. Z dala od zgiełku Premier League i całego Londynu, w którym się wychowałem.

W wolnym czasie Caulker grał w golfa, łowił ryby, jeździł na rowerze i spędzał czas na plaży. Z dala od błysku fleszy brytyjskich paparazzi, z dala od atencji osób liczących na wywołanie sensacji informacją o kolejnym potknięciu piłkarza.

Włodarze Alanyasporu także mogli być zadowoleni z postawy swojego nowego nabytku. W sezonie 2019-2020 ekipa pomarańczowo-zielonych zajęła piąte miejsce w lidze i dotarła do finału Pucharu Turcji, gdzie jednak musiała uznać wyższość Trabzonsporu. Dzięki tak udanej kampanii klub Caulkera po raz pierwszy w swojej historii zagrał w europejskich pucharach.  W trzeciej rundzie kwalifikacyjnej do Ligi Europy Alanyaspor uległ jednak Rosenborgowi.

Postawa wychowanka Tottenhamu była na tyle imponująca, żeby przed obecnym sezonem usługami Anglika zainteresowało się Fenerbahce, do którego Caulker przeszedł na zasadzie wolnego transferu. W ekipie ze stolicy Turcji 30-letni obrońca nie zdołał jednak nawet zadebiutować. Już po dwóch miesiącach od podpisania kontraktu został oddany do Gaziantep FK.

Dumny reprezentant Sierra Leone

Odbudowując pogodę ducha i własną karierę piłkarską, Caulker nadal pamięta o ojczyźnie swojego dziadka. Cały czas aktywnie udziela się w fundacjach charytatywnych na rzecz pomocy mieszkańcom Sierra Leone. Wraz ze swoją dziewczyną jeżdżą regularnie do tego kraju, by pomagać w ramach wolontariatu, zbierał także środki na budowę szkoły w jednej z miejscowych wiosek. W pewnym momencie nadarzyła się również inna sposobność, na zacieśnienie więzi z krajem, z którym łączyło go dziedzictwo przodków.

Wychowanek Tottenhamu już dawno pogodził się z faktem, że przepowiednie o tym, iż będzie następcą Rio Ferdinanda spełzły na niczym, a pojedynczy występ w dorosłej reprezentacji Synów Albionu, okraszony golem pozostanie tym jedynym w jego CV. Przez kilka lat wracał temat gry Caulkera dla reprezentacji Szkocji, z którą łączyło go z kolei pochodzenie babci. Górę wzięła jednak miłość do Sierra Leone. To właśnie tej afrykańskiej reprezentacji, mającej problemy z załapaniem się do pierwszej setki rankingu FIFA, obrońca Gaziantepu postanowił podarować swój największy talent – umiejętność gry w piłkę.

W grudniu ubiegłego roku Caulker wraz z innym pochodzącym ze Sierra Leone graczem – Holendrem Issą Kallonem, grającym dla SC Cambuur – otrzymali zgodę międzynarodowej federacji na reprezentowanie swojej nowej ojczyzny. Pierwsze przymiarki do gry w nowej drużynie narodowej Caulker uczynił jeszcze nim zapadła decyzja FIFA, występując w nieoficjalnych meczach popularnych Leone Stars. Pełnoprawny debiut, obrońca Gaziantepu zaliczył jednak w styczniu tego roku, wspomagając ekipę z Afryki Zachodniej w ich pierwszym od 26 lat Pucharze Narodów Afryki.

Przykład Caulkera jest wyjątkowy, doceniam takie historie. Internauci zarzucali mu, że trafił do kadry tylko dlatego, że nie miał już szans na występy dla Anglii. Prawda jest jednak nieco inna. To przedstawiciele federacji Sierra Leone chwycili za słuchawkę jako pierwsi. Steven przyznał nawet w wywiadzie przed debiutem, że nie spodziewał się powołania. Drużyna zbroiła się przed historycznym występem na Pucharze Narodów Afryki, więc szukano doświadczonych graczy z afrykańskimi korzeniami. Caulker pasował do tego profilu wręcz idealnie. Ostatecznie największym bohaterem turnieju został bramkarz Mohamed Kamara, ale 30-latek również był pewnym punktem swojego zespołu. Nie bez powodu, po zakończeniu PNA założył opaskę kapitańską w trakcie towarzyskiego turnieju w Turcji.

Opowiada o grze Caulkera dla Leone Stars Maciej Szełęga, prowadzący na twitterze konto Afryka za granicą. Na rozgrywanym w Kamerunie czempionacie Sierra Leone pozostawiło po sobie niezłe wrażenie. Prowadzeni przez selekcjonera Johna Keistrę – mającego zresztą również angielskie korzenie – piłkarze, zremisowali z faworyzowanymi Algierczykami i Iworyjczykami. Niestety w ostatnim spotkaniu grupowym musieli uznać wyższość Gwinei Równikowej, przez co pozbawili się szans na awans do fazy play-off. Do ojczyzny wracali jednak w roli bohaterów, a Caulker podbił serca tamtejszych fanów.

Najbardziej podoba mi się jego podejście poza boiskiem. Przez ostatni rok sumiennie wypełniał obowiązki, udzielał się charytatywnie, a przy okazji odnowił więzi ze swoją dalszą rodziną. To bardzo pozytywny przykład dla wszystkich graczy, którzy myślą o „zmianie narodowości”. Szczególnie, że Caulker cieszy się z każdego treningu w reprezentacji prawie tak jak nasz Matty Cash.

To znów słowa Macieja Szełęgi, który wcześniej wspominał o tym, że Caulker dostąpił ostatnio zaszczytu zostania kapitanem drużyny narodowej w czasie towarzyskiego turnieju rozgrywanego w Turcji.  Całemu zajściu towarzyszył drobny incydent, gdyż o nominacji dla Caulkera  z pewną dezaprobatą wypowiedział się dotychczasowy kapitan Leone Stars – Umaru Bangura.

Czuję, że zostałem potraktowany z brakiem szacunku, gdyż o całej sprawie dowiedziałem się dopiero z komunikatu federacji. Odebrałem tę wiadomość zszokowany i rozczarowany.

Utyskiwał Bangura. Cała sytuacja została już podobno wyjaśniona przez trenera Keistrę, a nowy kapitan wypowiadał się na temat grającego w szwajcarskim Neuchatel Xamax poprzednika z ogromnym szacunkiem. Przy okazji obrońca Gaziantepu zapowiada walkę o wyjście z grupy podczas PNA 2023 i chęć wyjazdu wraz z olimpijską kadrą Sierra Leone na Igrzyska w 2024 roku. Oczywiście w przypadku awansu młodych Leone Stars na tę imprezę. Wyraźnie widać, że Caulker mocno zaangażował się również w to, by jak najbardziej wspomóc futbol w swojej nowej ojczyźnie, by ten rozwijał się najlepiej jak tylko może.

Co przyniesie przyszłość?

Być może w przyszłości Caulker zastąpi nie tylko Bangurę, ale także przejmie stołek Johna Keistry? Wychowanek Tottenhamu co prawda ma przed sobą jeszcze kilka lat grania w piłkę, ale już głośno myśli o tym, by po zakończeniu kariery zostać trenerem. Jeszcze kilka lat temu miał dość futbolu na każdej płaszczyźnie, dziś wraca do domu i robi notatki z sesji treningowej, analizuje ją i myśli co samemu mógłby do niej dodać.

Kwestią nadrzędną pozostaje jednak dla niego życie w permanentnej trzeźwości z dala od kasyn. Caulker konsekwentnie realizuje program 12 kroków, który jest podstawą dla grup AA.

Moim największym wsparciem jest program 12 kroków realizowany przez Anonimowych Alkoholików. Mam sponsora, któremu codziennie wyrażam wdzięczność i jestem z nim w stałym kontakcie w razie jakichkolwiek problemów. Moja rodzina również była wspaniała. Zostali przy mnie i mogłem się z nimi w końcu pogodzić. Nasza więź stale się wzmacnia.

Były reprezentant Anglii z czystym sumieniem może się teraz angażować również w pomoc innym, co też regularnie czyni, czy to poprzez angażowanie się w sprawy obywateli Sierra Leone, czy też wspierając wszelkie kampanie mające na celu wyciągać osoby uzależnione z nałogu.

Caulker nie został drugimi Rio Ferdinandem, ale zasługuje na podziw równy zwycięzcom Ligi Mistrzów. W swoim osobistym meczu pokonał przeciwnika równie trudnego, co najlepsze kluby piłkarskie na świecie. W dodatku otwarcie dzieli się swoimi życiowymi doświadczeniami z innymi i aktywnie stara się pomagać potrzebującym, mimochodem tworząc życiorys godny wielkich mistrzów.

Rafał Gałązka

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Start a Blog at WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: