Świat sportu i nie tylko, przepełniony jest wydarzeniami, o których decyduje jedna chwila. Jeden gest. Jeden krok. Jeden strzał. Czasami to, co wydaje nam się niepowodzeniem, później wspominamy jako błogosławieństwo. Fantastyczny amerykański pisarz szkockiego pochodzenia – Mark Twain – mawiał, że komedia to tragedia plus czas. Odpowiednia perspektywa i cierpliwość często zmieniają przykre wspomnienia w szeroki uśmiech.
Tak właśnie było w przypadku Jacoba Ramseya. Wychowanek i obecnie bardzo istotny zawodnik Aston Villi pewnego dnia przeżył swój osobisty piłkarski dramat, by teraz na myśl o tamtym dniu czuć jedynie zadowolenie. Niektóre rzeczy po prostu muszą mieć miejsce.
Trzecia minuta
W sezonie 2018-2019, kiedy miał 17 lat, Villa radziła sobie dobrze w FA Youth Cup, rozgrywkach młodzieżowego pucharu Anglii. Ramsey błyszczał, zaczęto dostrzegać jego potencjał, kibice plotkowali o nim. W meczu przeciwko juniorom Swansea zdobył dwa gole. Podobnie w następnej rundzie, dwa trafienia do bramki Reading.
Piąta runda, wyjazd do Bournemouth. Bohater tekstu już w trzeciej minucie bezpardonowo zaatakował rywala wślizgiem. Nie przypuszczał, że sędzia momentalnie podejmie decyzję. Był pewny, że to faul z gatunku 50 na 50. Zarówno on, jak i przeciwnik potraktowali siebie ostro. Gdy uniesiona ręka arbitra z czerwoną kartką w dłoni skierował się ku niemu, nie mógł uwierzyć. Przez pół minuty stał na murawie w bezruchu.
Ramsey czuł, że zawiódł wszystkich. To miał być jego wielki mecz, kolejna sposobność, aby dobitnie pokazać, jakie umiejętności w nim drzemią. Cztery bramki w poprzednich rundach przestają mieć znaczenie. Gdy wrócił do szatni, rzucał o ścianę butelkami i wszystkim, co popadnie. Mamie wysłał SMS-a o treści: „wyleciałem z boiska po trzech minutach”.
Moja mama oglądała ten mecz gdzieś na streamie. To, co powinniście wiedzieć o mojej mamie, to fakt, że nigdy nie lubiła przychodzić na moje mecze. Nie dlatego, że jej nie zależy. Dla niej to po prostu zbyt duża presja.
Przewrotny los
FA Youth Cup na Wyspach nie jest traktowany po macoszemu. To właśnie w tego typu zmaganiach często odkrywane są największe talenty, które po zaprezentowaniu się z jak najlepszej strony albo przechodzą do silniejszych klubów, albo dostają szansę debiutu w dorosłej drużynie.
Młodzi gracze „The Villans” ostatecznie przegrali 0:2, więc happy end nie nastąpił. Powrót autokarem do domu był dla Ramseya niezwykle trudny. Wstydliwy. Wiedział, jak bardzo przyczynił się do porażki. Wiedział, że zmarnował okazję, by oczy wielu jeszcze baczniej śledziły jego kroki.
Patrzyłem na listę meczów. Ominąć mnie miały trzy spotkania. Kiedy reszta chłopaków przygotowywała się do kolejnych potyczek, ja musiałem trenować sam, żeby utrzymać odpowiedni poziom sprawności. Wtedy dostałem powołanie na treningi z pierwszym zespołem.
Aston Villa cierpiała wówczas na plagę kontuzji i potrzebowała tzw. manekinów, czyli najczęściej młodziutkich zawodników z grup młodzieżowych do uzupełnienia składu. Wiedzieli, że Ramsey i tak nie mógł uczestniczyć w przygotowaniach z rówieśnikami, więc wzięto go do seniorów. Okazało się, że czerwona kartka otrzymana w starciu z Bournemouth bardzo pomogła mu spełnić marzenia. Los bywa przewrotny i często chichocze, wymyślając kolejne perypetie.
Debiut i szybki rozwój
Liczba urazów w ekipie z Villa Park zaczęła dalej rosnąć. Ramsey naprawdę nieźle spisywał się na treningach, co zaowocowało tym, że w kilku spotkaniach Championship zasiadł na ławce rezerwowych. W końcu, 16 lutego 2019 roku zadebiutował w macierzystym klubie, na zapleczu Premier League. Wszedł na murawę na ostatnie pół godziny w przegranym 0:2 starciu z West Bromwich Albion. Miał wtedy zaledwie 17 lat i 264 dni.
Wciąż byłem nastolatkiem, który musiał opuszczać lekcje w szkole, by trenować z pierwszą drużyną. W drugiej połowie usłyszałem jak trener Dean Smith, krzyczy: ”Jacob, jesteś gotowy?” Pomyślałem, że nie mam nawet założonych ochraniaczy. Smith momentalnie dodał: „Wchodzisz na boisko. Po prostu rób to, co robiłeś w Youth Cup. Będzie dobrze.” Przegraliśmy 0:2, ale ten mecz zawsze będzie dla mnie wyjątkowy… Grać na Villa Park w takich okolicznościach, dwa tygodnie po tym, jak zostałem odesłany w FA Youth Cup? Dla miejscowego chłopca, który znajdował się w tym klubie od szóstego roku życia i wspierał go przez całe swoje życie to szaleństwo.
Drugą połowę sezonu 2019/2020 wielce uzdolniony środkowy pomocnik spędził na wypożyczeniu w Doncaster Rovers, występującym w League One. Nie grał zbyt wiele, a jesienią trener Smith nie widział dla niego miejsca w składzie, bowiem Aston Villa awansowała do Premier League i żartów nie było. Nie był to czas na wprowadzanie juniorów. Ogrywał się w rezerwach i cierpliwe czekał.
Villa ledwo wyszarpała utrzymanie w najwyższej lidze, a w następnej kampanii Jacob zaczynał przekonywać do siebie szkoleniowca. Zaliczył w niej 22 spotkania w Premier League, które jednak przełożyły się tylko na 614 minut. Jednakże na stałe zawitał do pierwszego zespołu i jako jeden z czołowych talentów powoli aspirował do poważnego, regularnego grania. Czynił ogromne postępy widoczne gołym okiem.
Bura od Gerrarda i jej znakomity skutek
Latem 2021 roku był już podstawowym zawodnikiem. Trener stawiał na niego od początku sezonu. W dziewiątej kolejce zdobył premierową bramkę dla Aston Villi w rywalizacji z Arsenalem. W listopadzie po serii klęsk Smith został zwolniony, a schedę po nim objął Steven Gerrard. Legenda Liverpoolu od razu zobaczyła w Ramsey’u ważną postać w swojej układance. „Słuchaj, do tej pory radziłeś sobie naprawdę dobrze. Ale teraz ja tutaj rozdaję karty. Pomogę ci być lepszym” – takie słowa Jacob usłyszał od Gerrarda podczas pierwszego ich spotkania.
Gdy go zobaczyłem, nie mogłem w to uwierzyć. To piłkarz, do którego chcę być porównywany. Pamiętam, że kiedy spotkałem go po raz pierwszy na klubowej stołówce po przerwie międzynarodowej, nie wiedziałem, czy powinienem podejść i się przedstawić.
„Stevie G” najczęściej wystawiał go na pozycji środkowego pomocnika wraz z dwoma innymi piłkarzami, lecz czasami dał mu też poszaleć nieco wyżej, tuż za napastnikiem. O mocnym charakterze nowego trenera Ramsey przekonał się dość szybko. W styczniu tego roku na Villa Park gospodarze podejmowali Manchester United. Do przerwy ich gra wyglądała koszmarnie.
W przerwie pojedynku z United on mocno na nas naskoczył. Krzyczał i krzyczał. Do mnie osobiście miał bardzo dużo pretensji. Wszyscy milczeli i słuchali. To jeden z tych momentów, gdy pozwalasz mu powiedzieć, co ma do powiedzenia i robisz wszystko, co ci każe. Kiedy Steven Gerrard krzyczy na ciebie, ty słuchasz.
W 67. minucie Bruno Fernandes podwyższył na 2:0 i wydawało się wówczas, że jest już po zawodach, a tyrada szkoleniowca nie podziałała. Wtedy jednak do gry wkroczył Ramsey. Przyjął piłkę w polu karnym prawą nogą, szybko przełożył i uderzył z lewej. Futbolówka zatrzepotała w siatce. Rozpoczął celebrację, ale koledzy zwrócili mu uwagę, że trzeba dalej pędzić z działaniami, ponieważ wciąż przegrywają. Kilka minut później Ramsey atakując lewą stroną fantastycznie dograł do Coutinho wzdłuż bramki, a Brazylijczyk dopiął formalności. 2:2, a zaraz potem końcowy gwizdek. W wywiadzie dla „Sky” Gerrard określił drugą połowę w wykonaniu Ramseya jako wybitną.
W oczekiwaniu na powołanie
W minionym sezonie kolega z zespołu Matty’ego Casha rozegrał łącznie 35 spotkań we wszystkich rozgrywkach. Strzelił sześć bramek i zanotował dwie asysty. W lidze tylko kilkukrotnie rozpoczynał mecz z ławki. Mimo 21 lat na karku Ramsey to już dojrzały sportowiec, ciężko pracujący na treningach. Gerrard nie ukrywa, iż widzi swojego podopiecznego w reprezentacji Anglii. „Jestem przekonany, że niebawem trafi do kadry”, powiedział po jednym ze spotkań.
Jacob na razie musi zadowolić się występami w reprezentacji do lat 21, gdzie uzbierał ich cztery. Wszystko wskazuje na to, że swoją najbliższą przyszłość wiąże z obecnym pracodawcą, bowiem w kwietniu przedłużył kontrakt aż o pięć kolejnych lat, do końca czerwca 2027 roku.
Największymi atutami, jakie posiada, są bez wątpienia drybling, wysokie zaawansowanie techniczne oraz nienaganna kondycja. Biega dużo, lubi prowadzić piłkę przy nodze, nie brakuje mu też szybkości. To bardzo zespołowy piłkarz, który pomimo wyraźnych inklinacji do gry ofensywnej, dobrze radzi sobie też w fazie defensywnej. Za jakiś czas może to być po prostu pomocnik kompletny.
Jego wartość rynkowa szacowana jest aż na 25 milionów euro, a jeśli nie zwolni tempa w klubie i otrzyma szansę gry w narodowych barwach, ta wycena będzie tylko rosnąć. Aston Villa ma w swoich szeregach tutejszego chłopaka, urodzonego w Birmingham, wychowywanego od najmłodszych lat. Za jakiś czas ten młodziutki zdolniacha zapewne da zarobić zespołowi krocie. A przecież wszystko zaczęło się od czerwonej kartki.
***
Uczyć się pod okiem Gerrarda i grać obok Coutinho… ujmijmy to w ten sposób: gdybyś przyszedł do szatni po tym, jak zostałem wyrzucony z boiska w meczu FA Youth Cup i powiedział mi, że to będzie moja przyszłość, to nie ma mowy, bym ci uwierzył.
fot. Wikipedia
Inne teksty o Premier League:
Skomentuj