Miało być tak pięknie. Miały być europejskie puchary, przepiękna drużyna, trener z atrakcyjnym pomysłem na grę. Po prostu Big City Club. I faktycznie, jest on, ale nie po tej stronie Berlina, po której miał być i dlatego jest powód do szyderki. W czym Hertha jest najlepsza? Jak to się stało, że utrzymanie musiał ratować piąty bramkarz w pierwotnej hierarchii? Co dał transfer Marca Olivera Kempfa i co z Herthą ma wspólnego pewien klub z Włoch? Przyjrzałem się najśmieszniej budowanemu klubowi w Bundeslidze.
MÓJ TYP NA TEN SEZON
Trzeba przyznać, że w letnim okienku transferowym w Berlinie zarobiono niezłe pieniądze na zawodnikach odchodzących. 46 mln euro za dwóch piłkarzy robi wrażenie. Tyle, że stracili tak naprawdę trzon swojej ofensywy. Do Rosji odszedł Jhon Cordoba, autor 7 goli i 2 asysty w 21 meczach Bundesligi. O ile te przenosiny mogły zaskoczyć, o tyle transfer za 26 mln Matheusa Cunhi do Atletico zupełnie mnie zamurował.
Poza tym stracili młodego Lukę Netza na rzecz BMG, a na wypożyczenia powędrowali między innymi Arne Maier, Jessic Ngankam, Eduard Loewen czy Dodi Lukebakio. Trzeba było załatać brakujące ogniwa, zatem ruszono również po zakupy. Wydawali przeciętnie mniej na jednego zawodnika niż wcześniej. Bo chociażby Suat Serdar był jednym z nielicznych piłkarzy Schalke, którego dało się oglądać, Marco Richter – solidny ligowiec z ciągiem na bramkę, młode skrzydła w postaci Jurgena Ekkelenkampa i Myziane’a Maolidy – te wzmocnienia wyglądały dobrze.
Na dodatek trzech wielkich, doświadczonych w bojach zawodników: Ishak Belfodil, Stevan Jovetić i Król Berlina przez wielkie K – Kevin Prince Boateng. Potencjał zatem nie był taki zły, chociaż na niektórych pozycjach nadal posucha. Nadal można było się zastanawiać nad jakością środka obrony. Do tego nie miał kto dogrywać do napastników i skrzydłowych. Krótko mówiąc, nie ma nikogo na pozycji nr 10. A trzeba podkreślić, że Pal Dardai to nie jest jakiś wizjoner, który wynajdzie perełkę. Bardzo mi to przypomina sytuację Fiorentiny jeszcze przed przyjściem Vincenzo Italiano, czyli potencjał jest nawet na europejskie puchary, ale nietrafieni szkoleniowcy sprawiają, że Stara Dama co sezon walczy o utrzymanie. Dlatego stwierdziłem, że 12. miejsce będzie dla stołecznego klubu optymalne. Lecz nie sądziłem, że będzie to wyglądało tak tragicznie…
PRZEBIEG SEZONU
Najpierw skromna wygrana z SV Meppen 1:0 w Pucharze Niemiec, a potem trzy mecze, które Sebastian Rumniak relacjonuje w następujący sposób:
3 porażki na start nie napawały optymizmem. Jedyny człowiek, któremu chciało się wtedy grać do przodu to Stefan Jovetić. Czarnogórzec naprawdę mógł się podobać w pierwszych meczach tego sezonu.
Zero punktów z Koeln (1:3) i Wolfsburgiem (1:2) mogły niepokoić, ale to, jak się Bayern bawił z obrońcami Herthy, mogło bawić. Ostatecznie przyjęli piątkę i do domu. Przed trenerem dwa bardzo ważne mecze, które musiały się skończyć kompletem. Bo z kim jak nie z beniaminkami? No i się Sebastian doczekał pozytywnych wieści:
Wreszcie przyszedł czwarty mecz sezonu i pierwsza wygrana na wyjeździe z Bochum. Świetny mecz Suata Serdara, dublet tego Pana i wywozimy 3 punkty z obcego terenu. Następnie skromna wygrana z beniaminkiem z Furth.
Trzeba jednak jasno powiedzieć, że nie wyglądali oni za dobrze. Piłkarze z Bochum grali, a Serdar strzelał – tak to wyglądało na Vonovia Ruhrstadion. A zwyciężyć z czerwoną latarnią ligi to nie powód do dumy. Zwłaszcza, że przyszedł kolejny kompromitujący mecz, tym razem z Lipskiem jeszcze Marscha 0:6. Freiburg dołożył do pieca, wygrywając z Big City Club 2:1. Stołek Dardaia coraz bardziej gorący. Ale Węgier tak ma, że nie wiadomo dlaczego zaczyna wygrywać, o czym wspomina mój gość:
W przypadku Węgra było tak, że przychodziła wysoka porażka, a potem nagle znikąd dwie wygrane, które w miarę tuszują poprzednie niepowodzenia. Dwie wygrane z Eintrachtem i Gladbach były kluczowe w kontekście dalszego układu stawki.
Najlepsze w tym wszystkim było to, że Eintracht przystąpił do tego spotkania po wyjazdowym zwycięstwie z Bayernem! Nikt się nie spodziewał kompletu wywiezionego z Frankfurtu. Tak samo jak tego, że pójdą za ciosem z BMG. Ale fakt, robiło się spokojnie na morzu. Ale pamiętajmy, mamy tu do czynienia z Herthą BSC, czyli laską dynamitu, która nie wiadomo kiedy wybuchnie. I tak to wygrana z Preussen Muenster 3:1 w pucharze była ostatnią w wykonaniu Dardaia. 0:2 z Hoffenheim, 1:1 z Bayerem, przegrane Derby Berlina 0:2 i na koniec strata prowadzenia w 97. minucie meczu z Augsburgiem i ostatecznie remis 1:1, po którym Węgier przestał pełnić funkcję szkoleniowca Herthy. Kto przyszedł Sebastian?
Mocny wynalazek, ponieważ Tayfun Korkut to tak naprawdę człowiek znikąd. To on miał zostać cudotwórcą. Tak się jednak nie stało, ku zaskoczeniu nikogo.
Zatrudnienie Korkuta idealnie opisuje stare dobre przysłowie: Zamienił stryjek siekierkę na kijek. Ja rozumiem, że ma doświadczenie w trenowaniu na poziomie Bundesligi, ale jego Hertha była jeszcze bardziej reaktywna niż za poprzedniego trenera. Ale po kolei, bo jeszcze nie skończyłem roku 2021, a tam cztery mecze do rozegrania. Wywiózł z nich 7 punktów – przyzwoicie bym powiedział. 2:2 z Stuttgartem, 2:0 ze słabą Arminią, czwórka w plecy od Mainz i niespodziewana wygrana z BVB sprawiły, że Hertha wkraczała w rundę rewanżową na 11. miejscu.
Nowy rok, stara Stara Dama. Od początku nic się nie układało. Koeln wygrało z nimi 3:1, a tydzień później podopieczni Korkuta nie potrafili nawet strzelić gola tragicznemu Wolfsburgowi! Psy szczekają, karawana śmiechu leci dalej. Union znowu górą w derbach, tym razem 3:2 w pucharze, więc można było się skupić na przegrywaniu w lidze. Następne 7 meczów to zaledwie punkt zdobyty z Bochum. A tak to bęcki za bęckami, a to już z Kempfem w składzie, który został kupiony za 0,5 mln euro z Stuttgartu. To, w jakich rozmiarach przegrywali? 1:4 z Bayernem, 1:2 z Fuerth (to akurat wygląda przezabawnie), 1:6 z Lipskiem (1:12 w dwumeczu – auć), 0:3 z Freiburgiem, 1:4 z Eintrachtem i 0:2 z BMG.
Wtedy dopiero władze powiedziały Turkowi dość. Oni nie powinni go zatrudniać, ale trudno, było minęło. I kiedy wydawało się, że nie można bardziej się skompromitować, to Hertha powiedziała: potrzymaj mi piwo. Bo ogłosili nowego trenera, a został nim… 68-letni Felix Magath, który nie trenował nikogo z Bundesligi od prawie 10 lat! Kreatywność level expert. Zaczęło się zachęcająco, od 3:0 z Hoffenheim. Czy to był miarodajny wynik, pokazały dwie kolejne porażki – 1:2 z osłabionym Bayerem i 1:4 w derbach miasta u siebie. Znaleźli się już nie tylko w barażach, ale na 17. miejscu, które daje spadek. Jednak w najważniejszych spotkaniach stanęli na wysokości zadania.
Ważne komplety z Augsburgiem 1:0 i Stuttgartem 2:0 sprawiły, że w trzech ostatnich kolejkach wystarczyło zdobyć 2 punkty, by zająć 15. lokatę, ostatnią przed barażami. Wygrywali 1:0 z Arminią, jest 89. minuta. Cały zespół Arminii na połowie Herthy, która przeprowadza kontratak. Wychodzą dwóch na bramkarza i tego nie strzelają. Minutę później stan rywalizacji wyrównuje Joakim Nilsson. Stuttgart niespodziewanie punktuje w meczu z Bayernem i wyszarpuje zwycięstwo z Koeln. A Stara Dama? Przegrywa po 1:2 z Mainz i BVB. Przez gorszy bilans bramek spada do barażów, gdzie zmierzyła się z HSV. Pierwszy mecz – tragedia. Tracą gola po centrostrzale i na rewanż jadą z jednobramkową stratą. Są o krok od 2. Bundesligi.
Niestety, zmotywowali się i wygrali 2:0. Jak się później okaże, duża w tym zasługa nie Magatha, a… Boatenga, który powiadomił trenera o swoim pomyśle na ten mecz, a poczciwy Felix dał mu zielone światło. Szkoda, mógł się nie zgadzać, a wtedy skończyłaby się moja tęsknota za HSV. A tak to kolejny rok czekania.
POCHWAŁY
Trudno jest w to uwierzyć, ale są postaci, które warto pochwalić w Hercie. No to kogo można nagrodzić Sebastianie?
Jeśli chodzi o piłkarza, którzy najbardziej podobał mi się w tym sezonie to na pewno byłby to wybór Stefana Joveticia. 6 bramek w 17 meczach może nie powala, ale często był on jedyną gwiazdą która dawała nadzieję na tym polu miernoty.
Prawda jest taka, że jak nie było Czarnogórca, to ofensywa ze słabej zmieniała się w beznadziejną. Pisałem wcześniej, że brakuje w kadrze rozgrywającego. Dlatego wykorzystano kreatywność byłego gracza między innymi Monaco i trenerzy ustawiali go jako wolny elektron. Mógł robić, co chciał i co poskutkowało bardzo dobrą współpracą na linii Jovetić-Belfodil. Obaj nawzajem sobie asystowali przy bramkach. A skoro już o ostatnich podaniach mowa, to kibic Herthy ma coś do dodania:
Docenić trzeba także bocznych obrońców, czyli Marvina Plattenhardta oraz Maximiliana Mittelstadta. Obaj panowie często posyłali kluczowe podania, które prowadziły do goli. Ta dwójka wykreowała w sumie 8 asyst w tym sezonie. Myślę, że to dosyć solidny wynik i warty docenienia.
Jeżeli jednymi z najjaśniejszych postaci w ofensywie są boczni obrońcy, to wiedz, że źle się dzieje. Ale fakt, skrupulatnie wykorzystywali stałe fragmenty gry, a że akurat komuś zejdzie piłka i jakimś cudem trafi do siatki – nawet Davie Selke – to chwała tym, co dostarczyli tę futbolówkę. Szczególnie lewa noga Plattenhardta ze stojącej piłki potrafi zdziałać wiele. Zajrzyjmy może do pomocy Sebastian:
Jestem zwolennikiem talentu Suata Serdara. Niemiec dawał z siebie w każdym spotkaniu 120%, widać było, iż ważny jest dla niego duch drużyny i końcowy wynik. Mam nadzieję, że pozostanie w szeregach Starej Damy na kolejny sezon bo bardzo go potrzebujemy jako generała drugiej linii.
Pod nieobecność Joveticia to właśnie on brał na siebie ciężar budowania ataków. A że mu koledzy nie pomagali, to podejmował decyzję o dryblingu. Więcej mu wychodziło, więc zagrożenie było tworzone. Jednak on i ewentualnie Marco Richter to zdecydowanie za mało by zaskoczyć rywali. Co do byłego gracza Augsburga nie mam większych zastrzeżeń. To, że właśnie go chwalę, świadczy o słabości Herthy.
KULA U NOGI
No właśnie, przechodzimy do tego, co czytelnicy lubią najbardziej, czyli jazda po wszystkim, co się rusza. Zacznijmy od bramkarzy:
Nie mamy w tym momencie spokoju, który pozwoli nam grać pewnie w defensywie i nie martwić się o ewentualnego babola w wykonaniu GK. To mocno boli i dlatego tak dużo bramek traciliśmy w głupi, niewymuszony sposób.
Kto ma dawać pewność w obronie jak nie golkiper? Czy Alexandrowi Schwolowowi powinni ufać koledzy? Nie, bo sezon miał mocno przeciętny, żeby nie powiedzieć słaby. Totalnie nie pomagał w krytycznych momentach, w dodatku strasznie niepewny na przedpolu. A w rundzie rewanżowej to się stał niezły hit. Przez kontuzje lub koronawirusa nie mógł wystąpić ani Schwolow, ani Oliver Christensen, ani Rune Jarstein, ani nawet Nils-Jonathan Körber. Tak właśnie wszedł na bramkę Polak, czwartoligowiec Marcel Lotka!
O dziwo radził sobie naprawdę przyzwoicie. Ktoś teraz pomyśli, że chociaż środek obrony jakoś musiał to równoważyć i tu się zgadzam. Musiał, ale tego nie robił. I tak przeszliśmy do najbardziej komicznej pozycji w tej drużynie. Kogo my tu mamy… Niklas Stark, Jordan Torunarigha, Marton Dardai, Dedryck Boyata. Każdy ma na swoim sumieniu – co najmniej kilka straconych bramek. Ale nikt nie przebije dziadostwa tego, który w Berlinie się pojawił w zimowym okienku transferowym. Proszę Państwa, oto Marc-Oliver Kempf!
Co się z nim stało w tak krótkim czasie – nie wiem. Przecież w Stuttgarcie był skałą zabezpieczającą Kostantinosa Mavropanosa, a jak przyszedł do stolicy Niemiec, to jakby podmienili go na przesiadce i zamiast niego grał kawałek drewna. Notorycznie łamał linię spalonego, prokurował rzuty karne, gubił krycie, nawet zdążył zespół osłabić, bo dostał czerwoną kartkę w meczu z Lipskiem (tak, tym co przegrali 1:6). No cóż, każdy (nie)rozsądnie prowadzony klub musi mieć swojego Harry’ego Maguire’a prawda? Ale dobra, zejdźmy z niego, bo Sebastian miał problem z konstruowaniem akcji:
Czasami można było zasnąć przy grze Herthy. Dardai czy Korkut grali tak, aby bardziej nie stracić niż zyskać gole. Coś, co będzie trzeba poprawić w następnym sezonach to na pewno skuteczność w ataku. Potrzebujemy świeżości, bo Davie Selke to nie to, czego kibice oczekują w kwestii bombardiera na dziewiątce.
Tak jak pisałem wcześniej, Hertha grała futbol reaktywny. Jak dostawała piłkę, to szła kontra. Gorzej jak przeciwnicy oddawali inicjatywę i to stołeczny klub miał coś ze sobą zrobić. Kreacji tam nie było żadnej – długa piła albo na Joveticia/Belfodila, albo na szybkie skrzydła, gdzie czuwali Myziane Maolida (to jest ten typ człowieka, który opiera się na szybkości a głupieje gdy kogoś ma przedryblować – irytacja wtedy sięgała zenitu) i Jurgen Ekkelenkamp. Przy Holendrze można dać maleńki plusik, bo jego akcje w miarę się udawały i były przyjemne dla oka.
Nie to, co Selke… Ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego taki gracz jeszcze występuje w drużynie z ekstraklasy niemieckiej. Klocek LEGO lepiej by się zachowywał pod bramką niż on. Gra tyłem do bramki? Co to jest? Drybling? Już widzę jak chłop mierzący 195 cm i mający technikę taką samą jak kostka brukowa mijał jakiegoś przeciwnika. On nawet strzelać głową dobrze nie potrafi, co przy jego gabarytach nie powinno mieć miejsca. Jak strzeli, to cieszy się niesamowicie nawet wtedy, kiedy to gol na 1:3. No ogólnie w zachodniej części Berlina nihil novi – szyny są złe, podwozie tak samo. W sumie to oni nawet pomysłu na silnik nie mają…
CO DALEJ?
Czy wreszcie Stara Dama otrząśnie się po tym szalonym sezonie i weźmie się do roboty? Spytałem się o to kolejnego kibica Herthy, Daniela Schefflera:
Cóż, Hertha już od kilku sezonów przypomina stajnię Augiasza, której nikt nie potrafi posprzątać i nic nie wskazuje na to, aby w nadchodzącym sezonie miało się to zmienić. Kibice Herthy największe nadzieje wiążą z osobą nowego prezydenta klubu, Kaia Bernsteina, który reprezentuje ich środowisko, oraz niezmiennie z Fredim Bobicem, który pomimo nieudanego początku przygody ze Starą Damą, nadal cieszy się w Berlinie opinią fachowca.
O taki stan rzeczy bym nie posądzał Bobicia. Jego transfery mogą się jak najbardziej bronić z perspektywy czasu. To nie jego wina, że od kilku lat nikt nie potrafi zapanować nad tym klubem i zasłużenie nosi tytuł najgorzej prowadzonego zespołu w Bundeslidze. Czy coś się zmieni za rządów nowego prezydenta? Możliwe, bo on nie jest kolejną marionetką Larsa Windhorsta, tylko kimś ze środowiska kibicowskiego, któremu zależy na klubie. Na razie trzeba poprawić sytuację sportową, a ona nie jest za ciekawa, o czym Daniel wspomina:
Kwestie czysto sportowe to kolejna wielka niewiadoma. Póki co, nowy trener Herthy, Sandro Schwarz musi poukładać drużynę bez swojego najlepszego piłkarza, czyli Santiago Ascacibara, który chce opuścić klub. Pomimo kolejnego zastrzyku gotówki od właściciela, Hertha bardzo powoli budzi się z transferowego snu, a jedynym znaczącym wzmocnieniem jak do tej pory, jest prawy obrońca Jonjoe Kenny.
Ewentualnie można dołożyć darmowe przejście Filipa Uremovicia – 25-letniego byłego kapitana Rubina Kazań. Wiele zawodników wraca z wypożyczeń: Omar Alderete, Joshua Torunarigha, Deyowaisio Zeefuik, Javairo Dilsorun, Krzysztof Piątek i – myślę, że najważniejszy z nich – Dodi Lukebakio. Aaa, jeszcze Jessic Ngankam, ale ja nie wiem, jak ten ruch traktować: powrót z wypożyczenia czy transfer? Może ja Wam napiszę o tej komicznej akcji. Ngankam był wypożyczony do SpVgg Fuerth. Po sezonie wrócił z niego, ale Koniczynki skorzystały z wykupu i rzuciły za niego 1,5 mln euro (dane z Transfermarkt), po czym drużyna z Berlina zgłosiła się po Niemca i zapłaciła 2 mln, żeby dołączył ponownie do Starej Damy. Typowa Hertha, nieogar totalny.
A kto odszedł z klubu? Chociażby definitywnie Arne Maier i Eduard Loewen, do Schalke na wypożyczenie dano Schwolowa, za darmo odeszli Niklas Stark (Werder) i Marcel Lotka (BVB, a raczej jej rezerwy), a bez klubu został Belfodil. Czy mimo wielu perturbacji nowy szkoleniowiec Sandro Schwarz ogarnie tę stajnię? Czy stanie się Vincenzo Italiano Bundesligi? Wątpię, ale przeszłość ma ciekawą: rozwijał się jako trener w Mainz, a przez ostatnie 2 lata z powodzeniem prowadził klub Sebastiana Szymańskiego – Dynamo Moskwa. Niech mnie czymś zaskoczy, bo Berlin potrzebuje mocnej Herthy, by Union miał jakiegoś godnego konkurenta w stolicy, a nie karykaturę klubu po drugiej stronie miasta.
Zapraszamy ponadto do zaobserwowania twitterowych kont naszych dzisiejszych ekspertów —> Sebastiana Rumiaka i Daniela Schefflera
WIĘCEJ O BUNDESLIDZE:
Bundesliga do raportu: SpVgg Greuther Fuerth – Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził
Bundesliga do raportu: Arminia Bielefeld – Samą obroną się nie utrzymasz
Skomentuj