W dzisiejszej „Bundeslidze do raportu” bierzemy na tapet ekipę popularnych Wieśniaków, czyli TSG Hoffenheim. Drugi sezon Sebastiana Hoenessa miał być weryfikacją jego pracy z zespołem. W poprzednim zajął 11. miejsce. Jak było tym razem? Zapraszamy do lektury!
Na początek kilka słów od Konrada Maślaka, kibic Wieśniaków:
Zarząd TSG 1899 Hoffenheim przed sezonem celował w europejskie puchary. Natomiast podopieczni Sebastiana Hoeneßa nie spełnili tego celu, w wyniku czego po sezonie został on zwolniony z klubu. Kibice mogą czuć spory niedosyt, gdyż po rundzie jesiennej drużyna „Wieśniaków” zajmowała 5 miejsce z taką samą ilością punktów co czwarty Bayer Leverkusen. Wiosna natomiast była katastrofą.
Zwłaszcza końcówka nie należała do udanych, żeby nie powiedzieć ostrzej. Jak to się stało, że z murowanego kandydata do pucharów stał się chłopcem do bicia? Jak sobie radziła gwiazda Wieśniaków Andrej Kramarić? Co z tą obroną i dlaczego nie chcę Davida Rauma w Borussii Dortmund? Zaczynamy analizować górną część tabeli, a w niej niemieckie Sassuolo.
MÓJ TYP NA TEN SEZON
Trzynaste miejsce, które przewidywałem, wynikało z mojego braku przekonania do Sebastiana Hoenessa. Niby wygrał 3. Ligę z rezerwami Bayernu, ale gdy przyszedł czas na Bundesligę, to tak wesoło nie było. Można to tłumaczyć aklimatyzacją, lecz ci piłkarze na pewno nie zasługują tylko na środek tabeli. Jeżeli chodzi o transfery, to mogły zaciekawić cztery nazwiska: David Raum, czyli autor aż 15 asyst na zapleczu w barwach SpVgg Fuerth, Sebastian Rudy z Schalke oraz dwójka z Bayernu: Angelo Stiller i Chris Richards. Ten ostatni przyszedł do Sinsheim na zasadzie wypożyczenia. Czy ktoś znaczący odszedł? W zasadzie nie, gdyż z takich bardziej znanych graczy został tylko sprzedany Ishak Belfodil do Herthy. Pozostali mieli się skoncentrować na walce o Europę w barwach Wieśniaków. A w składzie Kramarić, Stefan Posch, Kevin Vogt, Kevin Akpoguma, Pavel Kaderabek, Florian Grillitsch, Diadie Samassekou, Christoph Baumgartner, Jacob Bruun Larsen, Ihlas Bebou, młody Georginio Rutter, Munas Dabbur… Miał z czego wybierać siostrzeniec Uliego Hoenessa. I do pewnego momentu wydawało się, że potrafił z tego korzystać…
PRZEBIEG SEZONU
Na początek ograna została Viktoria Koeln w DFB-Pokal, ale nie obyło się bez problemów, bo triumf nadszedł dopiero w dogrywce. Inauguracja ligowa za to wyszła fantastycznie! 4:0 na wyjeździe z Augsburgiem robiło wrażenie. Potem popadli w jakiś dziwny dołek: 2:2 z Unionem, 3:2 z BVB, chociaż niewiele tutaj zabrakło, by zrobić ładny comeback z 0:2. Następnie 0:2 z Mainz i ledwie 0:0 ze słabą Arminią. Wreszcie wygrana 3:1 z Wolfsburgiem i od tej pory działo się coś dziwnego w lidze. Otóż na każde pewne zwycięstwo Hoffenheim odpowiadało porażką. I tak po tym wspomnianym triumfie dostali 1:3 od Stuttgartu. Później 5:0 z Koeln i od razu 0:4 z Bayernem, choć gra była zdecydowanie lepsza niż wynik. Przerwa na puchar, w którym Holstein Kiel nie miał najmniejszych szans na korzystny wynik (5:1) i od nowa trzeba na przemian wygrywać i przegrywać. I tak na 2:0 z Herthą odpowiedzieli 0:2 z Bochum. Kolejne 2:0, tym razem z Lipskiem i… mecz z SpVgg Fuerth. Gdyby to spotkanie przegrali, to byśmy powiedzieli, że ta seria niestabilności będzie trwała wiecznie. A jednak na Sportpark Ronhof wzięli się do roboty, i to jedni i drudzy, bo wynik końcowy brzmiał 6:3 dla Wieśniaków. Po tym meczu piłkarze TSG dostali wiatr w żagle. Nawet rozpędzony Eintracht im nie dał rady. Hoffenheim zwyciężyło z triumfatorem Ligi Europy 3:2. Następna kolejka, a seria ciągle trwała. Tym razem ofiarą Freiburg (2:1). Nawet te remisy z Bayerem (2:2, powrót z 0:2) i Gladbach (1:1) nie rzutowały tak na dyspozycję i tabelę, bo rok kończyli na 5. miejscu. Tyle samo punktów (28) miał czwarty Bayer, oczko więcej trzeci Freiburg. Nic nie zwiastowało słabej wiosny…
Nawet rundę rewanżową zaczęli od podtrzymania serii bez porażki i pokonali Augsburg 3:1. Późniejsze cztery porażki z rzędu (1:2 z Unionem, 1:4 z Freiburgiem w pucharze, 2:3 z BVB, 0:2 z Mainz) można było wytłumaczyć trudnym terminarzem. Przecież to sama czołówka tabeli! I faktycznie, nadrobiono to kolejną serią zwycięstw – 2:0 z Arminią, po 2:1 z Wolfsburgiem i Stuttgartem i 1:0 z Koeln pozytywnie nastrajały przed trudnym meczem u siebie z Bayernem. Remis 1:1 można było brać w ciemno. Nikt się jednak nie spodziewał, że wspomniane starcie z Koeln będzie ostatnim zdobytym kompletem w sezonie! Tak więc przypomnijmy sobie sytuację klubu z Sinsheim po potyczce z mistrzem Niemiec: 26 meczów, 6. miejsce, 44 punkty, tyle samo co piąty Freiburg i czwarty Lipsk, oczko mniej niż trzeci Bayer, który był świeżo po stracie Floriana Wirtza i Jeremiego Frimponga do końca sezonu. No i zaczęło się sypać. Niedopuszczalne jest zarówno przegrać 0:3 z Herthą Felixa Magatha, jak i 1:2 ze słabym na wyjeździe Bochum. Na 0:3 z Lipskiem można przymknąć oko, ale nie strzelić bramki i nie wygrać nawet z SpVgg Fuerth to kolejny wstydliwy kamień do ogródka. Nawet remis 2:2 z grającym na pół gwizdka Eintrachtem nie powinien być zadowalający. Na koniec porażki, że tak powiem, z przytupem – 3:4 z Freiburgiem, 2:4 z Leverkusen i wisienka na torcie: 1:5 z mającym bardzo słaby sezon BMG. Te rozgrywki nie skończyły się awansem ani do Ligi Mistrzów, ani do Ligi Europy, ani nawet do Ligi Konferencji. Mało tego, TSG wyprzedziło Mainz, które 8 kolejek wcześniej traciło do ekipy Hoenessa aż 10 punktów! Cóż za upadek Hoffenheim na przestrzeni tak krótkiego czasu!
POCHWAŁY
Konrad raczej nie miał wątpliwości z wyborem najlepszego zawodnika zespołu:
Ściągnięcie Davida Rauma do klubu to był absolutny majstersztyk Alexandra Rosena. Niemiec przechodził do klubu na zasadzie wolnego transferu z drugoligowej drużyny SpVgg Fürth. David jest w mojej ocenie zawodnikiem sezonu w Hoffenheim. W zakończonym sezonie zaliczył 3 bramki i aż 11 asyst, co dało mu 5 miejsce w klasyfikacji ostatnich podań.
A teraz czas na inne statystyki: najlepszy w klubie pod względem liczby wygranych pojedynków (306, 22. miejsce ogółem), w całej lidze zanotował najwięcej crossowych podań otwierających grę (188) oraz najwięcej sprintów (1063, jako jedyny przekroczył barierę tysiąca), drugi w intensywnych biegach (2676, tutaj ustępuje tylko Silvanowi Widmerowi). Świetny piłkarz z genialnym dośrodkowaniem, motoryką na najwyższym poziomie, szybką nogą i skutecznym dryblingiem. Dlaczego więc nie chcę go w BVB? Po pierwsze, to dopiero jeden dobry sezon w Bundeslidze. Jeżeli w następnym, chociaż powtórzy swój wyczyn, to pierwszy się po niego zgłoszę. Po drugie, widzę jeden taki mankament – jest zaprogramowany tylko na podania z boku boiska, przez co z czasem może stać się coraz bardziej przewidywalny. Nieraz widziałem, jak miał miejsce, by zejść do środka, ale usilnie szedł na lewo z piłką. Po trzecie, trochę mam z tyłu głowy historię Nico Schulza w Dortmundzie, a też przychodził z Sinsheim. Dlatego niech u nowego trenera pokaże, na co go stać. Konrad chwali również drugi z transferów, a mianowicie Angelo Stillera:
Został on ściągnięty za darmo z rezerw Bayernu. Uznawany jest za spory talent. Swój pierwszy sezon w Bundeslidze miał niezły. Środkowy pomocnik zaliczyły dwie bramki i tyle samo asyst. Mocnymi stronami młodego Niemca są koncentracja i krótkie podania.
I tu z naszym gościem jak najbardziej się zgodzę. Jego pierwszy sezon w Bundeslidze wyglądał solidnie. Dobrze współpracował zarówno z Diadie Samassekou, jak i Florianem Grillitschem. Jak jeden z nich był na boisku, to Stiller miał swobodę poruszania się trochę wyżej, jako ósemka, i to Hoenessowi wychodziło nieźle. Do tego pochwalę jeszcze dwóch zawodników, na których Wieśniaki mogą sporo w przyszłości zarobić. Są to Christoph Baumgartner (rocznik 1999) i Georginio Rutter (2002). Ten pierwszy to już etatowy reprezentant Austrii z dobrym wejściem w pole karne i równie świetnym przeglądem pola. Jego statystyki to 31 meczów, 7 bramek i 2 asysty. Za to Francuz wykręcił naprawdę godne liczby: 36 spotkań, 8 goli i 5 ostatnich podań. Typowy młody francuski skrzydłowy: szybki, nieprzewidywalny w pozytywnym tego słowa znaczeniu, ale też nie traci głowy w szesnastce. Dużo widzi, lubi pograć z kolegami. Jest materiał na konkretnego grajka. A na koniec nagroda dla Grillitscha za najspokojniejszego piłkarza gdy jest pod presją. Może jest wolny, mało zwrotny, ale jego mądrość i spokój nieraz uratowało zespół z Sinsheim przed utratą piłki lub bramki. Zasługuje on na grę w europejskich pucharach.
KULA U NOGI
Co Konrad wskazuje jako największą wadę? Zdecydowanie niestabilność.
Podopieczni Sebastian Hoeneßa potrafili zremisować z Bayernem, aby tydzień później przegrać 0:3 ze słabą Herthą. Dobre mecze przeplatali słabymi. Jedynie dwa razy osiągnęli co najmniej dwa zwycięstwa z rzędu. Jesienią wygrywając z: RB Lipsk, SpVgg Fürth, Eintrachtem Frankfurt oraz SC Freiburg. Drugi raz seria też czterech zwycięstw wydarzyła się na wiosnę, gdzie wygrali z Arminią Bielefeld, Vfl Wolfsburg, VfB Stuttgart i 1. FC Köln. Po tej drugiej serii wygranych Hoffenheim zaliczyło dziewięć meczów bez wygranej (3 remisy, 6 porażek).
Mam wrażenie, że Hoffenheim ma w swoim motto, że trzeba raz w sezonie się skompromitować. W 2020/21 przegrali z Schalke 0:4, teraz adresatem darmowych punktów stała się Hertha. Ta drużyna nie jest przygotowana mentalnie do pucharów. Skoro masz duże szanse na Europę po 3/4 sezonu, to nie możesz sobie pozwolić na taki dołek. Dziewięć ostatnich meczów to 3 punkty! To przedostatni wynik w tym czasie – gorzej wyglądała tylko Arminia, ale to tylko przez bilans bramkowy. I te wahania formy przede wszystkim jesienią wołały o pomstę do nieba. Od 6. do 12. serii spotkań wygrana przeplatała się z porażką non stop! Mówimy tu o klubie, który jako jedyny stracił trzy gole w jednym starciu przeciwko czerwonej latarni ligi, czyli Fuerth. Jak już jesteśmy przy stratach mała statystyka od kibica Hoffe:
Drużyna z PreZero Arena w sezonie 2021/22 straciła 60 bramek, gorszymi drużynami były tylko Fürth (82), Hertha (71) i Gladbach (61). Z taką obroną nie można myśleć o grze w pucharach.
No z taką obroną to nie myśl o niczym więcej niż środek tabeli. No dobra, to jakich ananasów my tam mamy? Stefan Posch i Kevinowie Vogt i Akpoguma. Do kogo się można najmniej przyczepić? W sumie to oni razem tworzą niezły kabaret. Nie wyglądało by była między nimi jakaś chemia. Każdy ma mniej więcej po tyle samo za uszami. Znamienne jest to, że najlepiej na środku obrony radził sobie nominalna szóstka, czyli Grillitsch. Mimo tylu goli straconych bramkarz Oliver Baumann został powołany do reprezentacji Niemiec, co pokazuje też klasę tego zawodnika. Ja tu gadu gadu, a muszę jeszcze o dwóch piłkarzach napisać. Najpierw Ihlas Bebou. Niby ma 7 bramek i 3 ostatnie podania, ale te gole zdobył w raptem trzech meczach, a w pozostałych trzech asystował. Ja go zapamiętam jako strasznie nieskutecznego i miejscami bezproduktywnego napastnika. Jakby ciało obce w maszynie Hoenessa. Gubił piłkę, drybling słaby, nawet swojej szybkości dobrze nie wykorzystywał. Najbardziej irytujący piłkarz Hoffe. Ale najbardziej mnie zawiódł Andrej Kramarić. O ile jako asystujący wyglądał nadzwyczaj dobrze (10 asyst), to 6 goli to za mało. Zwłaszcza, że potrzebował do tego aż 95 strzałów! Więcej próbowali wcisnąć piłkę do bramki tylko Robert Lewandowski (158) i Anthony Modeste (109). Tylko że liczba trafień to kolejno 35 i 20, więc procent nie jest aż taki mały. Poza tym ważniejsza jest kwestia wpływu na grę drużyny i tu jest ciekawie. Gdy zajmowali 11. lokatę w 2020/21, od Chorwata byli bardzo zależni. W tym sezonie – wręcz odwrotnie: tak się od niego uniezależnili, że Andrej znikał w ważnych i trudnych dla Wieśniaków momentach. Mógł pokazać więcej pazura, a wyszło niestety miernie.
CO DALEJ?
W Sinsheim robi się ciekawie. Zwolniono Sebastiana Hoenessa, a w jego miejsce przyszedł Andre Breitenreiter – szkoleniowiec FC Zuerich, z którym zdobył mistrzostwo Szwajcarii dzięki czemu przełamał 13 lat hegemonii FC Basel i Young Boys. Czy wyciągnie z nich to co najlepsze? Czas pokaże. Na razie kosmetyczne zmiany – skończyła się umowa Grillitschowi, a za niego sprowadzono Grischę Proemela z Unionu Berlin za darmo. Najważniejsze jednak jest to, że z kręgosłupem drużyny przedłużono kontrakt – tak było między innymi z Raumem, Rutterem czy Kramariciem. Władze wykonały naprawdę świetną robotę z umowami. Teraz czas dobrze przygotować zespół do ponownego boju o europejskie puchary. Co z tego będzie – nie wiem, ale będę bacznie obserwował ten bardzo interesujący projekt. Bo zasób ludzki na co najmniej Ligę Konferencji jest. Zatem do dzieła Panie Andre! Jest misja do wykonania!
Bundesliga do raportu:
Skomentuj