Bundesliga do raportu: 1.FC Koeln – Panie Baumgart, ale żeś mi pan zaimponował w tej chwili

Co do liczby fanów Koeln jest czwartym największym klubem w Niemczech. Każdy mecz na RheinEnergie Stadion to święto na trybunach. Czekałem zawsze na ich domowy mecz, by usłyszeć, jak 50 tysięcy gardeł śpiewa swój hymn „Mer stonn zo dir, FC Kölle”. O dziwo, do kibiców dojechali piłkarze z wręcz fantastyczną formą. Drużyna, która jeszcze rok temu przegrywała pierwszy mecz barażowy z Holstein Kiel, teraz pokaże swój Powerfussball w Lidze Konferencji. Ale właściwie jak to się stało? Kto się do tego przyczynił? Jak przebiegała nieoczekiwana zmiana miejsc na bramce i jaką część garderoby Steffena Baumgarta umiłowali sobie kibice? Zaraz to wszystko wyjaśnię wraz z kibicem tego klubu Mariuszem Ziębą. Tak więc czas opisać jak galopowały Koziołki w tym sezonie.

MÓJ TYP NA TEN SEZON

            Kibice Koeln raczej nie wierzyli w coś więcej niż walka o utrzymanie, o czym mówi sam Mariusz:

Ogólnie przed sezonem występowałem w podcaście Fussballgott gdzie opowiadałem o moich oczekiwaniach. Wychodzi na to, że jestem dość kiepskim prorokiem, bo z tym potencjałem kadrowym, ruchami itd. spisywałem klub na żmudną walkę o utrzymanie, może 5-6 pozycja od samego dołu

Jak widać, ze mnie też taki średni jasnowidz, bo stawiałem ten klub na… przedostatnim miejscu. Wróżyłem im spadek, po prostu! Zatrudniono trenera, który prowadził ostatnio Paderborn w Bundeslidze – Steffena Baumgarta. Tamten zespół charakteryzował się wesołym futbolem, czyli potężne dziury w obronie chciano nadrabiać bramkami. Dużo się działo na meczach beniaminka Bundesligi w sezonie 2019/20. Spójrzmy teraz kogo miał Niemiec do dyspozycji. Bramka była bardzo dobrze obstawiona. Do legendy Timo Horna dołączył świeżo upieczony mistrz Danii Marvin Schwaebe. Musiała to być mocna pozycja, gdyż nazwiska w obronie nie powalały, szczególnie środek. Do Rafaela Czichosa, Jorge Mere i Savy-Arangela Cesticia dołączyli wypożyczony z Mainz Luca Killian i wzięty za darmo z Hannoveru 96 Timo Huebers. Odszedł za 13,5 mln euro do Wolfsburga najlepszy w zeszłym sezonie defensor Sebastiaan Bornauw. Boki były zabezpieczone przez kolejną ikonę Koziołków Jonasa Hectora i Benno Schmitza – solidną markę na bundesligowych boiskach.

Druga linia była akurat niczego sobie. Z wypożyczenia do Wolfsburga wrócił Elvis Rexhbecaj, ale został Ellyes Skhiri, do klubu za darmo przyszedł Dejan Ljubicić, trochę wyżej usytuować można było Saliha Oezcana, Ondreja Dude i Louisa Schauba. Podawać miał kto, gorzej mogło być z wykańczaniem akcji. Wzięto ze spadającego Schalke Marka Utha, wrócił z wypożyczenia Anthony Modeste no i został Sebastian Andersson, który skutecznością w pierwszym roku pobytu nie grzeszył. Warty zaobserwowania na pewno Jan Thielmann. Mimo dobrego środka pola to niski poziom bloku defensywnego i pierwszej linii sprawił, że postawiłem ich właśnie w strefie spadkowej. Chciałbym się tak więcej mylić i pozytywnie zaskakiwać.

PRZEBIEG SEZONU

            Pokonanie występującej w Regionalliga Nordost FC Carl Zeiss Jeny w ramach DFB-Pokal było obowiązkiem, ale udało się to dopiero po rzutach karnych. To było niepokojące, zwłaszcza że w tym spotkaniu grał w większości podstawowy skład. Ale 6 punktów w trzech pierwszych meczach to wyczyn godny podziwu. Najpierw wygrana z Herthą 3:1, potem przegrana z Bayernem 2:3… I tu się zatrzymajmy, bo w drugiej połowie tego spotkania działy się niestworzone rzeczy. Otóż Bawarczycy u siebie zostali… zdominowani przez Koziołki! Oglądałem ten mecz i przecierałem oczy ze zdumienia. Przed przerwą na kadrę piłkarze Kolonii zdążyli jeszcze pokonać Bochum 2:1. Wrzesień to trzy remisy 1:1, ale za to z jakimi markami – w Freiburgu, Lipsku i Eintrachcie nie grają byle jacy gracze! Ten blok ligowy zakończyli pewnym zwycięstwem nad czerwoną latarnią z Fuerth. Po 7 seriach spotkań zamiast być w dolnych rejonach tabeli znajdowali się w strefie pucharowej.

Po październikowej przerwie reprezentacyjnej zdarzył się najgorszy mecz w sezonie – na PreZero Arena Hoffenheim rozbiło Koeln aż 5:0. Ale 9 dni później dzięki między innymi Modeste’owi odwrócili wynik spotkania z 0:2 na 2:2 w derbowym starciu z Bayerem. To nie był ostatni raz, gdy pokazali w ubiegłym sezonie charakter. Dalej byli w Pucharze Niemiec po wygranej ze Stuttgartem 2:0, by parę dni po pucharze takim samym stosunkiem bramek przegrać z Borussią Dortmund. Po dwóch remisach z Unionem i Mainz przyszedł czas na kolejne derby, tym razem z Borussią Moenchengladbach. I tu górą był Baumgart, którego niesiona dopingiem kibiców drużyna wygrała aż 4:1. Po tym spotkaniu musiało się wkraść, bo jak inaczej nazwać remis z Arminią i porażkę z siermiężnym Augsburgiem? Ale koniec roku to zwycięstwa przeciwko Wolfsburgowi 3:2 i Stuttgartowi 1:0, dzięki czemu święta i Nowy Rok przesiedzieli na bardzo dobrym 8. miejscu.

            Mówi się, że Nowy Rok, nowy ja. Jednak maszyna Baumgarta pozostawała taka sama. No dobra, jednak nie. Styczeń stał pod znakiem ogromnej roszady w bloku defensywnym. Do Ameryki Północnej polecieli Mere i Chichos, a Cestić poszedł do Chorwacji po więcej gry na boisku. Zostali tylko z Huebersem i Killianem, więc postanowiono wypożyczyć Juliana Chabota z Sampdorii.

Gra Kolonii pozostawała taka sama i znowu pokonali Herthę 3:1, ale z Bayernem już nie było tak przyjemnie – 0:4 na własnym stadionie. Do tego doszło odpadnięcie z Hamburgerem SV w pucharze po rzutach karnych. Przy ostatniej jedenastce poślizgnął się Florian Kainz, przez co dotknął dwa razy futbolówki. Został jeden front, więc tych trzech stoperów musiało im starczyć. Punktowali dosyć regularnie. Odprawiali z kwitkiem rewelację rozgrywek Freiburg, grający w Europie Eintracht, ale przydarzały się takie wpadki jak remis z Greutherem czy Bochum. Ale jak przyszło co do czego, to na Bayer potrafili się zmobilizować. Na BayArena wygrali z osłabioną podczas meczu kontuzjami Floriana Wirtza i Jeremiego Frimponga paczką Seoane 1:0. Po tym zwycięstwie dzielnie urwali punkty BVB, ale też przegrali 0:1 z Unionem. Do 60. minuty zapowiadało się na drugą z rzędu porażkę, tym razem z Mainz. Jednak gra do końca i niesamowity charakter sprawił, że wyciągnęli to spotkanie z 0:2 na 3:2! Na tej fali szli jeszcze przez trzy mecze, w których pokonali BMG 3:1 (12 punktów na 12 możliwych w derbach!), Arminię również 3:1 i Augsburg 4:1. Na dwie kolejki przed końcem tracili raptem 3 punkty do Ligi Mistrzów.

Co za dużo, to niezdrowo – to był jedyny moment, w którym ponieśli porażki w lidze dwa razy z rzędu i przy okazji uratowali Stuttgart przed barażami, bo ostatnią bramkę stracili w 92. minucie meczu właśnie z nimi. Mimo wszystko gdyby ktoś mi powiedział rok temu, że Koeln zajmie 7. miejsce w lidze, to wybuchnąłbym śmiechem. Modeste i spółka będzie grała w kwalifikacjach do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy! Kto na to postawił przed rozpoczęciem sezonu, ten jest już do końca życia ustawiony. A dla mnie symbolem tego sezonu w wykonaniu Koeln będzie… kaszkiet Baumgarta. Kibice pokochali trenera, a jego cechą charakterystyczną był krótki rękawek, który zakładał nawet gdy temperatura powietrza była na minusie, i właśnie kaszkiet. Koszulki meczowe tak się nie sprzedawały jak ta czapka! I to pokazuje, jak wielką postacią stał się szkoleniowiec Koziołków.

POCHWAŁY

            Nie mogło być inaczej. Główny architekt tego sukcesu mógł być tylko jeden. Kto? O tym teraz Mariusz:

Na pewno jeśli miałbym kogoś wyróżnić, to osobę trenera. Nie ma chyba innego tak kluczowego czynnika/osoby, która miałaby wpływ na dyspozycję zespołu na przestrzeni całego sezonu. Charyzma, ostre reakcje, a przy tym bycie dobrym kumplem dla piłkarzy – takie wrażenie sprawia Baumgart. Osobiście nie wiedziałem, czego spodziewać się po tym trenerze, ale na pewno nie uważałem, że drużyna tak zaskoczy.

No a kto się spodziewał takiego skoku jakościowego po przyjściu tego szkoleniowca? Wydawało mi się, że jest dodatkowym obrońcą, bo przy stałych fragmentach stał nisko na nogach i instruował swoich piłkarzy, jak mają się ustawiać. Ofensywnych graczy natomiast zbudował perfekcyjnie! Najpierw kilka słów o snajperze, którego Koziołki bardzo potrzebowały – Mariuszu, czyń swoją powinność:

Anthony Modeste, który w Saint-Etienne nie wyróżnił się niczym, nagle wraca i w lidze strzela 20 bramek. Napastnik, którego czas dla wielu ekspertów jak i kibiców już jednak przeminął, a wielu myślało, że być może Sebastian Andersson w minimalnym stopniu go zastąpi. Nic bardziej mylnego – w zespole pokroju Koeln, taki atakujący jak Anthony to skarb. Bo nawet gdy zespół wyglądał gorzej, to dostarczenie jednej piłki do Francuza gwarantowało bramkę, bądź realne zagrożenie.

Modeste to jeden z pięciu piłkarzy, który strzelił w tym sezonie 20 goli lub więcej w Bundeslidze. Co ciekawe, to trzeci sezon, w którym tego dokonał. Wcześniej w sezonie 2009/10 w SGO Angers miał 20 bramek w Ligue 2, a siedem lat później już w barwach Kolonii strzelił ich aż 25. Prawdziwa maszyna. Jak piłka znalazła się na jego głowie, to można było już cieszyć się z gola. Kto jeszcze zasłużył na wyróżnienie?

Salih Oezcan bardzo urósł pod skrzydłami Steffena. Z zawodnika, o którym mówi się, że ma być kluczowym jak za Markusa Gisdola (poprzedni trener Koeln), stał się prawdziwym elegantem w środku pola. Dużym plusem był fakt, że Ellyes Skhiri nie opuścił zespołu, a ówczesnego lata wypychano go jako pierwszego. Sezon życia zagrał Florian Kainz, w którego osobiście już nie wierzyłem, a stał się jednym z liderów. Poza tym wyciąganie piłkarzy typu Killian i regularne budowanie zawodników, na bank miało wpływ na ogólne relacje.

Faktycznie, w taktyce Baumgarta kluczową rolę odgrywał środek pola. W razie utraty piłki to oni w pierwszej kolejności zabezpieczali tyły, a gdy Koziołki posiadały piłkę, to właśnie Oezcan, Skhiri lub Ljubicić (swoją drogą świetny transfer za darmo) zaczynali akcje ofensywne. Nawet kiedy Skhiri, czyli w rundzie jesiennej TOP3 zawodników Koeln, wyjechał na Puchar Narodów Afryki, to centralna część boiska nie traciła na jakości. Akcje szły skrzydłami, a tam nie tylko Kainz zagrał sezon życia, ale w doskonałej dyspozycji był Mark Uth. Pierwszy z nich sezon skończył z 4 golami i 7 asystami, a Niemiec spisał się jeszcze lepiej – 5 bramek, 8 ostatnich podań, w tym w kolejkach 29-32, kiedy Koziołki zaliczyły 4 zwycięstwa z rzędu, Uth totalnie odpalił (2 gole, 4 ostatnie podania). Niesamowite statystyki. Jest jeszcze jeden aspekt, który trzeba podkreślić i to również wspomina Mariusz:

Jedną z najważniejszych, a może najodważniejszych decyzji było postawienie na Marvina Schwaebe w bramce. Już przed sezonem trener bramkarzy ciepło się o nim wypowiadał, a Baumgart mówił, że sprawa jest otwarta. Jeden grywał w Pucharze Niemiec, drugi w lidze. Faktycznie kontuzja Horna trochę ułatwiła sprawę, ale wielkie brawa, że po dobrych spotkaniach i powrocie Timo Horna, Baumgart nie posadził Marvina na ławce

Być może Horn był zirytowany rozwojem sytuacji, ale trzeba zrozumieć Baumgarta. Schwaebe wielokrotnie ratował swoją drużynę przed stratą bramki. Pewny zarówno na linii, jak i na przedpolu. Umiejętnie układał swoich kolegów na kogo mają zwrócić uwagę. Taki golkiper jest na wagę złota!

KULA U NOGI

            Czy można znaleźć jakiekolwiek negatywy tego zespołu?

Ciężko się doczepić, gdy Twój zespół, który raz spada, a raz zostaje w lidze nagle wywalcza w ciągu kilku lat kolejny raz europejskie puchary. Nie zabrakło wiele do LE, nawet ta LM nie była aż tak odległa. Personalnie denerwował mnie Andersson, który w wielu meczach marnował dogodne sytuacje. Poza tym, nigdy nie byłem fanem Jannesa Horna, więc każdy jego występ przyprawiał mnie o zimne poty. Do reszty nie mam większych zarzutów, jak na tą kadrę, bez wielkich wzmocnień i zważywszy na sytuację finansową klubu, wynik który uzyskali, jest ponad stan oczekiwań nie tylko moich, ale wielu kibiców.

Fakt, ten Andersson nie dodawał niczego dobrego do zespołu. Już jest w Kolonii dwa lata, więc śmiało można go nazwać niewypałem transferowym. A szkoda, bo w Unionie wyglądał wręcz znakomicie, ale wtedy to na nim opierała się ofensywa drużyny ze Starej Leśniczówki. 46 meczów rozegranych z Koziołkiem na piersi, 8 goli, 4 asysty. Ciało obce w talii Baumgarta.

CO DALEJ?

            Mariusz mówi wprost:

Dla mnie schemat jest prosty: jak będą walczyli o puchary to będzie efekt wow, jak środek tabeli to też spoko, byle nie spadek. Moim jedynym oczekiwaniem jest to żeby nadal efekt Baumgarta działał.

Trudno będzie powtórzyć ten piękny sezon. Najbardziej może boleć strata Saliha Oezcana na rzecz BVB. Przydałoby wzmocnić formację obronną o 2-3 nowych piłkarzy. Na razie ściągnięto atak – Sargisa Adamyana z Hoffenheim i Steffena Tiggesa z BVB. Wykupiono Lucę Killiana z Mainz. Pamiętajmy jednak, że czeka ich gra na trzech frontach, a środkowych obrońców na 11 lipca 2022r. Jest czterech, w tym dwóch wypożyczonych z Sampdorii i Bayernu. Po odejściu Louisa Schauba i Tomasa Ostraka biednie wygląda pozycja numer „10”. Jedynie skrzydła i atak solidnie obsadzone. Obawiam się, że Liga Konferencji będzie trochę balastem, a może i pocałunkiem śmierci jak Liga Europy w sezonie 2017/18. Super, że w Europie usłyszą „Mer stonn zo dir, FC Kölle”, ale kadrowo nie są na to przygotowani. Pozostaje liczyć na władze, że jeszcze kogoś wynajdą oraz na Steffena Baumgarta. Już jeden cud zrobił w postaci 7. lokaty. Czas na weryfikację od sierpnia. Jedno jest pewne – niezmiennie przy linii bocznej będzie się działo!

Adrian Malanowski

Za pomoc w stworzeniu tekstu dziękujemy Mariuszowi Ziębie

Bundesliga do raportu:

SpVgg Fuerth

Arminia Bielefeld

Hertha Berlin

Vfb Stuttgart

Fc Augsburg

Vfl Bochum

Vfl Wolfsburg

Eintracht Frankfurt

Borussia Moenchengladbach

TSG 1899 Hoffenheim

1.FSV Mainz

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Start a Blog at WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: