A miało być tak pięknie. Nowy sezon, nowy trener preferujący styl ciekawy dla oka, w miarę ciekawe transfery, kadra wysokiej jakości… Wyszło kiepsko. Najsłabszy Bayern od dekady po raz dziesiąty z rzędu unosi paterę, a w BVB znowu rozpoczyna się nowy projekt. Tym razem można podejść do niego z ogromnym optymizmem. Ale teraz przypominamy sobie sprawę ostatnich rozgrywek. Dlaczego się ucieszyłem, że Erling Haaland odszedł? Co musi się stać by Thomas Meunie robniżył loty? Czy Signal Iduna Park faktycznie było twierdzą i gdzie chętnie zobaczyłbym Manuela Akanjiego? Na te i inne odpowiedzi zapraszam do serii z podsumowaniem sezonu każdej z drużyn Bundesligi 2021/22, a w niej Marco Rose i przyjaciele.
MÓJ TYP NA TEN SEZON
Jak na nowego trenera, którym został ostatecznie Marco Rose, były szkoleniowiec Gladbach, okienko transferowe wypadło skromnie, żeby nie powiedzieć nawet blado. Ważne, że w Excelu świeci się na zielono i to nie jest ironia – rzeczywistość pandemiczna dała się we znaki. Po trzech latach BVB opuścił Jadon Sancho, co dało mocny zastrzyk gotówki. Miał go zastąpić Donyell Malen z PSV. Do tego wreszcie się postarano o solidnego bramkarza. Został nim Gregor Kobel ze Stuttgartu. Środek obrony oraz jej prawa strona jednak wyglądał biednie. Łukasz Piszczek, który w końcówce obskakiwał obie pozycje, przeszedł na emeryturę. Na stopera wzięto z łapanki…czwarty wybór w Wolfsburgu Marina Pongracicia. Transfer nieporozumienie. Do tego z Niemiec do Hiszpanii wyjechał również Thomas Delaney, czyli w środku pola można było się spodziewać problemów. Z tych dobrych wieści: ostatecznie zatrzymano Erlinga Haalanda. Mimo tego w moim mniemaniu trzecie miejsce to max, na jaki miałoby stać drużynę z Zagłębia Ruhry. Liczyłem na dobry styl grania, ale się jednak tego nie doczekałem…
PRZEBIEG SEZONU
Na początek ogólna ocena sezonu Norberta Mendeli, kibica BVB:
Koniec sezonu, który pomimo wicemistrzostwa trzeba ocenić jako spore rozczarowanie. Liczne pożegnania odchodzących zawodników zarówno tych, którzy przez wiele lat sprawiali kibicom frajdę, jak i tych, którzy wykonali swoje zadanie lepiej lub gorzej i nikt w dłuższej perspektywie pamiętać o nich nie będzie. I pożegnanie tego najważniejszego, czyli M. Zorca. Legendy, a także kogoś, kto przez lata budował swoimi transferami kadrę i budżet klubu.
Już pierwsze mecze w sezonie nie zwiastowały niczego dobrego. Wyniki może były (3:0 z Wehen Wiesbaden w DFB-Pokal i 5:2 w lidze z Eintrachtem), to styl gry pozostawał wiele do życzenia, w szczególności w obronie. Lepszy zespół mógłby to wykorzystać, co zresztą zrobili Bawarczycy (1:3 w Superpucharze) i Freiburg (1:2). Następnie bez zmian – nagminne przepychanie meczów (3:2 z Hoffenheim, 4:3 z Bayerem po świetnym spotkaniu z obu stron, 2:1 z Besiktasem w LM i 4:2 z Unionem). Przyszło co do czego, to leżeli na łopatkach jak, chociażby z Gladbach (0:1). Przynajmniej punkty się zgadzały na obu frontach – komplet po dwóch kolejkach Ligi Mistrzów i deptanie po piętach Bawarczyków. Ligowo szło dobrze (2:1 z Augsburgiem i 3:1 z Mainz), ale pierwszy kamyk do ogródka Marco Rose trzeba rzucić, bo nie może być takiej sytuacji, w której BVB jest tłamszone przez Ajax. Rezultat 0:4 to kolejna kompromitacja drużyny z Dortmundu. Ale cóż, inne rozgrywki są do rozegrania – ofiarami stali się Arminia (3:1), Ingolstadt w pucharze (2:0) i Köln (2:0, po raz pierwszy w lidze w tym sezonie zachowano czyste konto!). Domowa porażka z Ajaxem 1:3 mocno skomplikowała sytuację w grupie. To samo stało się w Bundeslidze po przegranej 1:2 z Lipskiem. Dortmundczycy po meczu ze Stuttgartem 2:1 zbliżyli się do Bayernu na punkt. Faza grupowa Ligi Mistrzów została zaprzepaszczona przez spotkanie ze Sportingiem (1:3), ale po Wolfsburgu (3:1) przyszedł czas na Der Klassiker. Niestety, po kontrowersjach z Felixem Zwayerem w roli głównej górą był Bayern 3:2. Nic nie dało godne pożegnanie z UCL (5:0 z Besiktasem), skoro 4 dni później stracono punkty z Bochum (1:1). Zawodnicy zakończyli rok starciami z Fürth (3:0) i Herthą (2:3), który stał się kwintesencją tej rundy. Niby był wicelider, ale 9 punktów straty do Bayernu sprawiło, że mistrz wiadomy był już w grudniu. Kolejny raz.
Chociaż nadzieja umiera ostatnia. Trzy oczka zostały odrobione po wygranym horrorze z Eintrachtem 3:2. Po pogromie z Freiburgiem (5:1) przyszedł czas na Puchar Niemiec, a tam kolejna porażka Rose – 1:2 z St. Pauli! BVB zaprzepaściło szansę na obronę tytułu, a w lidze… Co z tego, że wymęczyli komplet z Hoffenheim (3:2), skoro dobrze ułożony Bayer wprost zmiażdżył Dortmund 5:2? Tam nawet Robert Andrich strzelił z wolnego! Potem było zwycięstwo z Unionem 3:0, a następnie znowu sinusoida i przegrana z Rangers 2:4. To coś, co nie powinno się nigdy zdarzyć. I nic nie pomógł Gladbach i 0:6 z BVB.
Po remisie 2:2 ze Szkotami Borussia Dortmund odpadła z Europy na etapie 1/16 finału Ligi Europy! Wstyd. Żółto-czarnym został tylko jeden front – Bundesliga. A tam oczywiście w kratkę. Na remis z Augsburgiem odpowiedzieli dwoma wygranymi po 1:0 – z Arminią i Mainz. Nagle zrobiły się cztery punkty różnicy między nimi a Bawarczykami. Jeszcze się tliła nadzieja na paterę, ale po co wygrywać z Köln (1:1) i Lipskiem (1:4), prawda? Cel pozostawał tylko jeden: dograć sezon. Na koniec na przemian po dwie wygrane (2:0 ze Stuttgartem i 6:1 z Wolfsburgiem), dwie porażki (1:3 z Bayernem potwierdzające 10. z rzędu mistrzostwo klubu z Monachium oraz 3:4 z Bochum zapewniające podopiecznym Thomasa Reisa utrzymanie) i na koniec znowu zwycięstwa (3:1 z Fürth i 2:1 z Herthą spychające Magatha do baraży) i kolejne rozgrywki do kosza. Znowu to nie ten sezon – osiem punktów pod mistrzem, pięć nad Bayerem, styl słaby do oglądania. Szyny były złe, podwozie też.
POCHWAŁY
Norbert kilka pozytywów mimo wszystko widzi.
Rozwój Meuniera oraz stabilizacja formy, do momentu kontuzji naprawdę solidny sezon.
Byłem zdumiony, jak dobrze potrafi dośrodkować Belg. Czemu tego nie pokazywał wcześniej? Mam co do tego pewną teorię. Zauważmy, że po prawej stronie nie miał żadnego konkurenta w tym sezonie. Wcześniej taką rolę pełnił Mateu Morey, ale doznał poważnej kontuzji. Do tego momentu Meuniera wyglądał tragicznie. A gdy nie czuł oddechu na plecach, to zaczął grać pewniej, celniej i ogólnie wszystkie jego problemy jak ręką odjął. Teraz Morey pomału wraca. Jak wtedy będzie wyglądał Thomas? Obawiam się, że obniży loty. Kogo jeszcze z nieoczywistych graczy należy pochwalić?
Odzyskanie Wolfa, który przez większą część sezonu okazał się solidnym darmowym wzmocnieniem, uniwersalnym zawodnik o ogromnym sercu do walki.
Nie miałem żadnych oczekiwań co do tego gracza. Ale gdy pojawiał się na boisku, to nie schodził ze swojego solidnego poziomu. Swoją drogą był tak rzucany po pozycjach – zliczyłem aż siedem pozycji (w jednym sezonie!) – że aż mi go było szkoda. Ale Marco Rose nie miał dla niego pomysłu. No kto by się spodziewał? Nadszedł czas, by wybrać najlepszych, co uczynił Norbert.
Świetny sezon Bellinghama i Reusa.
Trzeba zacząć od Anglika. MVP bezapelacyjnie. Statystyki nie mówią wszystkiego, a i tak są imponujące. Sześć goli i 14 asyst we wszystkich rozgrywkach to już wiele jak na piłkarza na pozycji nr 8, a i tak jego postawa na boisku, do tego charakterny (bura Schulza podczas meczu LE z Rangersami), brał odpowiedzialność za wynik wielokrotnie. Odbiory, wyprowadzanie piłki niczym rasowy rozgrywający, a i wejść w pole karne skutecznie potrafi. Nie zaskakują mnie sygnały o zainteresowaniu najlepszych klubów świata. Natomiast drugi sezon z rzędu praktycznie bez przerw spowodowanej kontuzją rozegrał Reus. Efekt? 13 bramek i 19 asyst, w tym 17 w Bundeslidze. Jak wejdzie w odpowiednie obroty, nie ma na niego mocnych. Prawdziwy kapitan, który dźwigał na plecach wraz z Bellinghamem całą ofensywę Borussii. Może trochę stracić na dynamice, ale wizji gry nikt mu nie zabierze. Legenda, która nie może podnieść patery. To smutne, bo robi wszystko, by to uczynić. Do tej dwójki wręcz muszę dodać Gregora Kobela. Wreszcie BVB posiada bramkarza między słupkami. Do niektórych piłek, które Szwajcar bronił, Roman Burki nawet by się nie ruszył. Szkoda, że razem z nim nie poszła w parze obrona, ale o niej w następnej sekcji. Teraz czas na ciekawostkę o golach:
Nie możemy zapomnieć o rekordowej liczbie zdobytych goli w lidze.
W zeszłym sezonie Bundesligi BVB zdobyło 85 bramek. To o jedną więcej niż poprzedni rekord, który został ustanowiony w rozgrywkach 2019/20, kiedy ten zespół prowadził Lucien Favre. Duża w tym zasługa wspomnianych wyżej graczy, ale i Erlinga Haalanda, który wpakował 22 razy piłkę do siatki. Równie dobrze wyglądał Julian Brandt, ale tylko jesienią. Jego dośrodkowania sprawiały problem, ale też potrafi wejść w pole karne i uderzyć sprzed szesnastki Powoli się rozkręca Donyell Malen i mam nadzieję, że teraz pokaże, na co go naprawdę stać. Na razie raczej dyskretny w swoich działaniach ofensywnych. Styl grania oferowany przez Marco Rose nie zachwycał, ale za to…
Do pewnego momentu szczególnie imponowała umiejętność ,,przepychania” słabych spotkań.
Zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod lupę mecze sprzed pierwszego ligowego Der Klassikera. Niby męczenie buły, nieatrakcyjny styl, ale komplety skrupulatnie były jednak zgarniane przez BVB. Nieważne, jaki to był klub – Mainz, Stuttgart czy Arminia. Miało to swoje plusy, ale potem wyszło, że ta drużyna zupełnie się nie rozwija. A przecież potencjał jest wielki nie tylko w pierwszym składzie, ale i na jej zapleczu. Norbert widzi w jednym z tych młodych gniewnych coś wyjątkowego.
Największą różnicę w końcówce sezonu robił Gittens. Dawał impuls swoją błyskotliwością i przebojowością. Poza jego przebłyskami po meczu z Bayernem gra i samo zaangażowanie wyglądało tragicznie.
Janoe Bynoe-Gittens swoim poruszaniem się i bezczelnością przypomina mi trochę Jadona Sancho. Gaz ma, drybling też, jest również nieprzewidywalny no i też pochodzi z młodzieżówki Manchesteru City. I choć rozegrał tylko 132 minuty w seniorskiej piłce, to już pokazał się z dobrej strony. Ale nie tylko on puka do drzwi pierwszej drużyny. Tom Rothe już strzelił gola w debiucie (rozpoczął rzeź Wolfsburga), na szansę czekają wychowankowie PSG – Soumaila Coulibaly i Abdoulaye Kamara, kilka graczy z U19, którzy zdobyli mistrzostwo Niemiec w swojej kategorii, będą do dyspozycji nowego trenera.
KULA U NOGI
Mimo wicemistrzostwa lista rzeczy do poprawy jest długa. Norbert najpierw opowiada o Marco Rose.
Zacznijmy od zdaniem wielu, głównego winowajcy niepowodzeń w minionym sezonie. Największymi problemami były wysokie porażki na własnym stadionie, fatalne występy w europejskich pucharach, czy też postawa zespołu w obronie. Zespół względem tego co prezentował pod Terziciem zaliczył regres w absolutnie każdym aspekcie.
Do pewnego momentu broniłem Rose bardzo mocno. A to przepychał kolanem mecze, dzięki czemu BVB jeszcze miało jakiś kontakt z liderującym Bayernem, a to nieoptymalna jedenastka, a to drużyna w budowie. Ale 6 lutego 2022 roku przestałem. Już miałem dość. Jak można go traktować poważnie, skoro przed domowym meczem z Bayerem mówi o świetnie przygotowanym zespole pod względem taktycznym, a ostatecznie dostaje lanie 2:5? Miał na szykowanie się na ekipę Gerardo Seoane dwa tygodnie, a i tak się skompromitowali. A potem ten upokarzający dwumecz z Rangersami… Ostatnio ciężko być kibicem Borussii. Zwłaszcza kiedy ona zawodzi nawet na Signal. 3:4 z Bochum, wcześniej wspomniany blamaż z Bayerem, 2:4 ze Szkotami, 1:4 z Lipskiem – to tylko niektóre wyniki, które wlały w serca kibiców pesymizm. Są oczywiście okoliczności łagodzące dla trenera, o czym wspomina Norbert.
Od początku eksperci sugerowali, że kadra jest totalnie niegotowa, ani niedopasowana pod nowego szkoleniowca. Niezbalansowane boki defensywy, brak topowej ,,6”. Do tego dochodziły raz za razem kolejne kontuzje. Mocno odczuliśmy także odejście Jadona Sancho. Mistrzostwa Europy utrudniły przygotowania do sezonu, wielu wracało wyczerpanych fizycznie i psychicznie. To tylko argumenty na obronę dla Rose i rzeczy na które absolutnie nie miał wpływu.
Kiedy patrzymy na kadrę Gladbach za Rose, to mamy przede wszystkim szybkie skrzydła, dzięki którym można momentalnie założyć pressing i przeprowadzić kontratak. Do tego zabezpieczał wszystko Denis Zakaria i w miarę przyzwoite boki obrony. A tutaj kto akcje ofensywne miał napędzać? Malen? Reus? Haaland, który ma być gdzie indziej? Do teraz w sumie nie rozumiem dlaczego sprzedano Thomasa Delaneya – jedynej solidnej szóstki w kadrze. A w defensywie po lewej miał być piłkarz, który nie umie w destrukcję, czyli Raphael Guerreiro, a po drugiej stronie wątpliwy Meunier, a w razie nieobecności Belga Felix Passlack – co może pójść nie tak? Widać było gołym okiem, że ten zespół mógłby sobie nie poradzić na jednym froncie, a co dopiero na trzech? Wisienką na torcie stało się ściągnięcie Marina Pongracicia. A jak już jesteśmy przy tyłach…
Jeżeli przyjeżdża Bochum i stwarza 12 sytuacji bramkowych, zwiększa automatycznie szansę na popełnienie błędu. A jak wiemy w tym sezonie zapalników, którzy wielu prób do popełnienia błędu nie potrzebowali było wielu: Can, Zagadou, Akanji, Pongrancic, Schulz czy Hummels, którzy mylili się notorycznie.
W tym sezonie Bundesligi BVB straciło aż 52 gole. Ostatni raz tak źle było 14 lat temu, kiedy trenował ich Thomas Doll. Drugi najgorszy wynik w XXI wieku. Niektóre bramki wyglądały komicznie, jak chociażby samobój Passlacka w 1. kolejce przeciwko Eintrachtowi. Strasznie błędy w rozegraniu i kryciu. W ogóle się nie dogadywali. Emre Can nie wyglądał źle na tle innych defensorów, bo takiego Pongracicia nie powinno być nigdy w BVB. Jak to możliwe, że czwarty wybór na środek obrony Wolfsburga przyszedł do Dortmundu? Chciałbym znać tok myślowy tej osoby, która to dokonała tego ruchu. Znakomity transfer, nie zapomnę go nigdy. Co do Zagadou, trochę mi go szkoda, ale niestety to nie jest piłkarz na taki klub. Wiecznie kontuzjowany, do tego juniorskie błędy. Nico Schulz? Jakie to są strasznie zmarnowane pieniądze! Przychodził jako najlepszy lewy obrońca ligi, a zupełnie nie poradził sobie w Dortmundzie. Tak jakbym młodzieżowca w Ekstraklasie widział: przestraszony, podać prosto piłkę średnio umie, nie mówię już o dośrodkowaniach, w obronie też dobrze nie było. Nic się nie zmieniło od trzech lat. Mata Hummels już nie powinien grać w pierwszym składzie. To dobry zmiennik, ale nic więcej. Chyba, że faktycznie nowy szkoleniowiec zacznie grać trójką obrońców, to wtedy na półprawy jak znalazł. A nuż da doświadczenie innym nowym defensorom, a kilku się ich pojawiło w miejsce Manuela Akanjiego. No właśnie, Szwajcar miał fajne momenty w tym sezonie, ale jak na gościa z jednym dobrym sezonem żądać pensji na poziomie najlepszych i najważniejszych to już mocna przesada. Dlatego musi odejść, żeby na nim jakkolwiek zarobić. Na co jeszcze może Norbert narzekać?
Kolejną istotną sprawą była dystrybucja i utrzymanie się przy piłce. Bramek traconych po łatwej utracie posiadania było sporo. I jest to aspekt, który przez cały sezon nie uległ poprawie.
Stąd się brała powiększająca się liczba straconych bramek. W tym sezonie totalnie leżało rozegranie piłki od tyłu. Liczenie na dobre wybicie Kobela lub wyjście na pozycję Bellinghama to niekoniecznie dobre plany. Coś tam Can próbował, ale jak się czasami zakręcił na 30. metrze z piłką, to szybko ją tracił. Dlatego na przyszłość potrzebne było ściągnięcie szóstki i środkowych obrońców, ale o tym już zaraz wspomnę. Ostatni raz daję głos Norbertowi:
Kolejną szpileczką jest fakt, że często to Marco Reus przychodził w przerwie i prosił o zmianę stylu lub formacji, ponieważ lepiej czuł potrzeby zespołu. Na wielu zawodników trener zupełnie nie miał pomysłu.
Marco Rose nie umiał reagować na sytuacje boiskowe. Wszyscy widzieli i wiedzieli gdzie najlepiej się czuje kapitan. On dopiero to odkrył na meczu z BMG, gdzie Źrebaki dostały lanie 0:6, a dwie bramki i trzy asysty zaliczył Reus. Z drugiej strony jakby nawet umiał to robić, to czy miał kogo wpuścić na kogoś ofensywnego? Powątpiewał bym. Podsumowując, szyny były złe, podwozie też. Ale to już przeszłość. Idą prawdopodobnie lepsze czasy.
CO DALEJ?
O zdanie na temat tego sezonu spytałem innego sympatyka BVB, Adama Schustera.
Gdybym miał jednym zdaniem określić moje oczekiwania na nadchodzący sezon BVB, to powiedziałbym „chcę znowu cieszyć się meczami”. Zaskakująco dobre okienko transferowe i jeszcze bardziej zaskakująca zmiana trenera sprawiły, że można z nadzieją czekać na rozpoczęcie Bundesligi. Nie udało się załatać wszystkich dziur w kadrze (te boki obrony), nie udało się pozbyć wszystkich zawodników, którzy są balastem (przede wszystkim dla budżetu), ale i tak zrobiono więcej niż oczekiwałem.
Kilkanaście dni po zakończeniu rozgrywek dotarła informacja o zwolnieniu Rose. Wydawało się, że dostanie drugą szansę, jednak Sebastian Kehl nie widział sensu dalszej współpracy. Zatrudniono w jego miejsce Edina Terzicia – wielkiego architekta świetnych wyników z końcówki sezonu 2020/21. Wtedy zdobyli 3. miejsce w lidze i Puchar Niemiec. Teraz to on ma przywrócić radość z gry Żółto-Czarnych. Kehl zadbał również o aspekt medyczny, co dla Adama ma dość duże znaczenie.
Bardzo istotną sprawą dla mnie jest zatrudnienie Patricka Hermanna na stanowisku asystenta i nowego fizjologa. To znak, że Kehl myśli na wielu poziomach i chce zwiększyć nie tylko jakość kadry, ale też pomóc – trzeba szczerze powiedzieć – niedoświadczonemu Terzicowi i zająć się plagą kontuzji, która dziesiątkowała nas w minionym okresie.
Od końca zeszłego sezonu mówiło się, że Sebastian Kehl chciałby wymienić sztab medyczny. Nie chciał powtórki z ubiegłych lat, kiedy w drużynie widać było braki kadrowe z powodu kontuzji. W ogóle zmiana warty u góry dla mnie jest mega symboliczna. Początki mojego kibicowania to końcówka pierwszej dekady XXI wieku. Opaskę kapitańską nosił już raz po raz Kehl. Jeden z moich ulubionych piłkarzy tamtego okresu. Teraz przejmuje stery ponownie, tylko że od strony zarządzania klubem. Na razie idzie mu znakomicie jeżeli chodzi o transfery przychodzące. Obrona do poprawy? Proszę bardzo, Niklas Süle (nadal nie dowierzam, że on jest w tej drużynie) i Nico Schlotterbeck, czyli najlepszy stoper poprzednich rozgrywek, ściągnięci. Brak walczaka w środku pola? Cyk, Salih Özcan z Köln zaklepany za promocyjną cenę. Problemy z skrzydłami? No to wyciągamy ręce po Karima Adeyemiego z Salzburga. Odszedł Haaland? Trudno, Sebastian Haller poradzi sobie. Niestety, nie w tym momencie, bo wykryto u niego nowotwór jąder i musi się leczyć. Dlatego przydałaby się opcja zastępcza. Gorzej wygląda sprawa z pozbyciem się zawodników. Nadal w klubie siedzą Manuel Akanji, który nie przedłuży kontraktu, a on kończy się za rok, Nico Schulz, Felix Passlack czyEmre Can. Żaden zespół nie chce inwestować w dortmundczyków. Ale wierzę, że to się wszystko ułoży. Równie sporym optymizmem zaraża innych Adam.
Nawet fatalna wiadomość z Bad Ragaz o chorobie Hallera nie jest w stanie zmącić nadziei, że ten sezon będzie lepszy od poprzedniego i pełen emocji. A przede wszystkim, że znowu będzie można czerpać radość z oglądania chłopaków z Dortmundu. Dawać z siebie co tydzień 1909% i kto wie, może na końcu wstawić coś do gabloty. Jestem też po prostu ciekawy, jak będą wyglądać nowi zawodnicy – Süle, Schlotterbeck, Adeyemi, Haller (?) i mój absolutny kandydat na ulubieńca – Özcan. I jak poukłada to Edin. Jego pierwszy okres jako trenera BVB był jak wakacyjny romans, teraz zobaczymy jak będzie funkcjonowało małżeństwo.
Niech to małżeństwo trwa w najlepsze i zbiera owoce obfite, bo widać, że Edinowi Terziciowi nie jest obojętne to co się dzieje wokół tego zespołu. Mam nadzieję, że to będzie historia z happy endem i okraszona paterą. Czy będzie lepszy moment by zdetronizować Bayern? Trudno będzie, natomiast rywale na rynku również nie próżnują. Śmiem stwierdzić, że na papierze Bundesliga może być najmocniejsza od wielu lat. Czy BVB jest gotowe na ten wyścig? Kehl robi co może, by faktycznie naprawić błędy poprzedników. Tak więc do dzieła! Patera jest do zdobycia!
Za pomoc w stworzeniu tekstu dziękujemy Norbertowi Mendeli i Adamowi Schusterowi
Bundesliga do raportu:
Skomentuj