O tym co się działo na rynku transferowym w Niemczech słów kilka. Część pierwsza.

Pierwszego września o godzinie 18 zakończyło się letnie okienko transferowe w Bundeslidze. Szalony to był czas, nie zapomnę go nigdy i to nie tylko dlatego, że przedłużała się saga związana z Robertem Lewandowskim. Do Niemiec dotarły naprawdę mocne nazwiska, a i nie zabrakło w tym gronie również Polaków. Nie zabrakło również roszad na ławkach trenerskich – aż 7 z 18 drużyn znalazło nowych trenerów. Jakie to drużyny? Kto wyszedł najlepiej na transferach? Kogo mi będzie brakowało na niemieckich boiskach? Którzy piłkarze wracają do swoich małych i dużych ojczyzn? Na te i jeszcze inne pytania spróbuję odpowiedzieć w tym tekście, w którym będę oceniał każdy klub grający w Bundeslidze, na podstawie tego co się działo w gabinetach, a notę wystawię niczym Kicker – od 1 do 6, gdzie 1 będzie tą najlepszą. No to zaczynamy część pierwszą przeglądu wojsk!

Fc Augsburg

            Zaczynamy od drużyny, która w zeszłym sezonie mocno irytowała. Dopiero 14. miejsce w ligowej tabeli i drżenie przez większość rozgrywek o utrzymanie, sprawiły, że podziękowano za współpracę Markusowi Weinzierlowi. Według mnie zdecydowanie za późno – ratował się tym, że raz na miesiąc jego drużyna zagrała dobry mecz. Ale dobrze, lepiej późno niż wcale. Jako następcę wyznaczono Enrico Maassena, czyli opiekuna trzecioligowych rezerw Borussii Dortmund. Ciekawa kandydatura. Dzięki 38-letniemu Niemcowi klub z Bawarii ma grać bardziej ofensywnie. Na ten moment średnio mu to wychodzi, bowiem tylko 4 gole w sześciu meczach to razem z VfL Bochum najgorsza ofensywa. Czy mnie to dziwi? Nie, ponieważ wiem, jak wygląda kadra Augsburga. Ale po kolei.

Ogólnie wydano na transfery 7 mln euro, a zarobiono 0,9 mln – na minusie ponad 6 mln to dużo, jak na ten klub. Zwłaszcza że zarobek bierze się tylko i wyłącznie z wypożyczeń (Ricardo Pepi, Lasse Guenther, Maurice Malone, Jozo Stanić), którzy nie mieliby szans na grę. Pozbycie się czasowo tego pierwszego to przyznanie się do błędu. Wydano na 19-letniego Amerykanina ponad 16 mln euro, po czym uświadomiono sobie, że fizycznie nie jest gotowy na Bundesligę. Mnie to bawi. Na szczęście pozbyto się takich niepotrzebnych piłkarzy jak Jan Moravek czy Alfred Finnbogason. Jeżeli chodzi o kupowanie, to w tym okienku podeszli ciut rozsądniej, gdyż większość ze wspomnianych siedmiu milionów poszła na wykup Arne Maiera. To rozsądny ruch. Niemiec bowiem był jednym z jaśniejszych punktów drużyny Rafała Gikiewicza i Roberta Gumnego. W dodatku wzmocniono środek pola Elvisem Rexhbecajem z Wolfsburga i Julianem Baumgartlingerem z Bayeru, co moim zdaniem jest świetnym ruchem. Do środka defensywy i tak już mocno obsadzonego (Reece Oxford, Jeffrey Gouweleeuw, Felix Uduokhai) dodano Maximiliana Bauera, który radził sobie obiecująco w SpVgg Fuerth. Jeżeli chodzi o atak, to ciekawą wymianę przeprowadzono razem z SC Freiburg – z klubu odszedł Michael Gregoritsch, a drugą stronę przyszedł Ermedin Demirović. Z perspektywy Augsburga deal średni, bo pozbyli się gracza, który gwarantował około 10 bramek (w zeszłym sezonie strzelił dziewięć), a dostają Bośniaka, którego styl gry mi się nie podoba, do tego nie jest goleadorem. Chociaż dwa gole i asysta to dobry początek. Jako jego konkurenta, a raczej partnera w ataku wypożyczono z Fenerbahce Mergima Berishę.

W tych wszystkich ruchach brakuje mi najważniejszego elementu – rozgrywającego. Jest pełno ludzi na środek pomocy, ale oni są skrojeni na szóstkę lub ósemkę. Brakuje mi wyraźnie kreatora, który poczaruje podaniem w trzeciej tercji boiska. Chyba że liczą na Maiera czy wystrzał formy któregoś z napastników, ale moim zdaniem nie tędy droga. Oprócz tego dobre okienko, ale ten brak mocno zaniża moją ocenę.

Moja nota: 3

Bayer 04 Leverkusen

            O nich będzie mniej, gdyż w gabinetach teoretycznie mało się działo. Na początek pochwała za przedłużenia umów najważniejszym graczom – Florian Wirtz i Patrik Schick parafowali kontrakty do 2027 roku. Mówi się, że nie ma w nich klauzuli odstępnego, więc brawa dla zarządu. Wydano 13 mln euro na tylko jednego zawodnika, jakim jest Adam Hlozek ze Sparty Praga. Zarobiono 8,5 na dwóch piłkarzach – Lucasie Alario (6 mln do Eintrachtu) i Joelu Pohjanpalo (2,5 mln do Venezii). Na minusie 4,5 mln, więc nie jest źle. Z perspektywy Gerardo Seoane najważniejszą wiadomością jest utrzymanie kadry. Nie chodzi tu tylko o dwóch wyżej wymienionych talentach, ale chociażby Edmonda Tapsoby, Moussy Diaby’ego czy Mitchela Bakkera. W dodatku w ostatnich dniach okienka wypożyczono Calluma Hudsona-Odoia z Chelsea, więc populacja obiecujących graczy się zwiększyła. Nie powinny zaboleć odejścia mniej ważnych postaci jak Mitchella Weisera do Werderu czy Juliana Baumgartlingera do Augsburga. Tak więc myślę, że to okienko Bayer rozegrał świetnie. Ten skład powinien ze spokojem walczyć z powodzeniem na trzech frontach. Jednak jak dobrze wiemy, początek bardzo rozczarowuje, ale za lato ocena musi być pozytywna.

Moja nota: 2

Bayern Monachium

Mógłbym się teraz wyżywać na Hasanie Salihamidziciu. Że znowu spartolił okienko, że sprowadza szrot do Bayernu, że największe gwiazdy nie chcą tutaj przychodzić. Mógłbym, gdyby… takie coś miało miejsce. Wydano aż 137,5 mln euro, ale wpływy również potężne – 104,4 mln. Na minusie „jedynie” 33,1 mln. Za co doceniłbym Hasana? Na pewno nie za zbyt długą sagę z transferem Roberta Lewandowskiego do Barcelony, ale do tej nie za przyjemnej atmosfery dołożył cegiełkę zarówno Oliver Kahn, jak i Herbert Hainer mówiący, że Polak ma jeszcze rok kontraktu i basta. Nie za nieprzedłużanie umów Niklasa Suele i Corentina Tolisso. Również nie za ściągnięcie dwóch zawodników z Ajaxu, mianowicie Ryana Gravenbercha i Noussaira Mazraouiego, chociaż łączna kwota poniżej 20 mln robi wrażenie. Nie za pozyskanie wielkiego francuskiego talentu z Rennes 17-letniego Mathysa Tela za 20 mln, mimo że już się pokazał z pozytywnej strony. Nie za dodatkowego stopera w postaci Matthijsa de Ligta z Juventusu za 67 mln euro, ale o nim napiszę trochę później. Nawet nie za wykorzystanie okazji z Sadio Mane z Liverpoolu i zakup Senegalczyka za 32 mln. Na wielkie brawa Hasan nie zasługuje za transfery do, ale z klubu. Otóż pozbyto się piłkarzy drugiego i nawet trzeciego szeregu. Bo proszę sobie zobaczyć na tych graczy i – przede wszystkim – kwoty, za które zostali przetransportowani gdzie indziej:

Tanguy Nianzou do Sevilli – 16 mln

Chris Richards do Crystal Palace – 12 mln

Marc Roca do Leeds – 12 mln

Joshua Zirkzee do Bologni – 8,5 mln

Omar Richards do Nottingham Forest – 8,5 mln

Lars Lukas Mai do Lugano – 1,6 mln

Christian Fruehtl do Austrii Wiedeń – 0,5 mln

Ron-Thorben Hoffmann do Eintrachtu Braunschweig – 0,3 mln

Razem to daje aż 59,4 mln euro! To jest potężny zastrzyk gotówki jak na niemiecki klub. BVB powinno się uczyć od nich, jak się sprzedaje szrot. Jeżeli do tego dodamy 45 mln zarobione na Lewandowskim, to całość spłaca tak naprawdę dwa główne transfery.

No właśnie, o tym najdroższym chciałbym powiedzieć trochę szerzej. Nie jestem przekonany do transferu de Ligta do Bayernu. Dlaczego? Spodziewałem się innego typu obrońcy. Brakuje u Bawarczyków lidera defensywy z prawdziwego zdarzenia. Takiego, który scali obronę i stworzy ścianę nie do przebicia. Pierwszy kto mi przychodzi do głowy i był dostępny na rynku? Antonio Ruediger – ma te wszystkie cechy przywódcze, a do tego jest Niemcem, co nie jest bez znaczenia w Monachium. Jednak szybko wyprzedził ich Real. Drugi? Kalidou Koulibaly. Już się zasiedział w Napoli, więc była okazja go zabrać. Wybrano ostatecznie Holendra. Kto wie, być może zamknie mi usta i stanie się takim liderem już teraz. Na ten moment uważam, że może popełnić kilka błędów w defensywie. Zobaczymy. Kadrowo Bayern wygląda o wiele lepiej niż rok temu. Na każdą pozycję można znaleźć dwóch równorzędnych zawodników. Mogę rzec, że okienko przebiegło idealnie. Ukłony dla Salihamidzicia!

Moja nota: 1

Vfl Bochum

            Ojojoj, ależ przemeblowanie u drużyny z Zagłębia Ruhry! Praktycznie na każdej pozycji Thomas Reis musiał znaleźć zastępstwo, dlatego drugi rok w Bundeslidze wydaje się być jeszcze cięższy niż można było przewidzieć krótko po sezonie, który jak na beniaminka wyglądał świetnie – 13. miejsce, zapewnione utrzymanie na Signal Iduna Park, wygrane z BVB, Bayernem, Vonovia Ruhrstadion niczym twierdza niezdobyta… Po tym zespole zostały zgliszcza. Niektórzy zawodnicy pozostawili chociaż trochę gotówki, bowiem zarobiono ponad 15 mln euro, z czego wydano niecałe 1,5. Prawie 14 mln na plusie, ale ubytki przepotworne.

Zacznijmy od obrony. Podstawową dwójką stoperów była para Armel Bella-Kotchap i Maxim Leitsch. Obu już nie ma – ten pierwszy za 10 mln odszedł do Southampton, a Leitsch za 3 mln do Mainz. Kim ich zastąpiono? Wypożyczonymi zawodnikami – z Unionu wzięto Dominique’a Heintza, a z Dynama Moskwa Ivana Ordetsa. Z całym szacunkiem, ale spadek jakości widoczny gołym okiem. Na szczęście wykupiono Konstantinosa Stafylidisa z Hoffenheim, do tego wzmocniono lewą obronę Jannesem Hornem z Koeln. Prawa obrona? Nadal jest tam Christian Gamboa, na dokładkę przyszedł ze szkółki Arsenalu Jordi Osei-Tutu i jeszcze wypożyczono Saidy Janko z Realu Valladolid. Natomiast nie ma już Herberta Bockhorna. No boki obrony można przeboleć. Ale istny armagedon zaczyna się w środku pola! I tu mam na myśli zarówno część defensywną, jak i ofensywną. Bochum opuścili: Milos Pantović (Union), Robert Tesche (VfL Osnabrueck), powracający z wypożyczeń Elvis Rexhbecaj (Wolfsburg) oraz Edouard Loewen (Hertha). Tak naprawdę zostali tylko kapitan Anthony Losilla i Patrick Osterhage. I tu pojawia się niespodziewany transfer Polaka. Otóż właśnie u Reisa wylądował… Jacek Góralski z Kajratu Ałmaty! Nigdy bym się nie spodziewał, że popularny Jaca znajdzie się w TOP5 lig europejskich. Ale jest i bardzo się ucieszyłem. Niech tylko się porządnie wykuruje i startuje do walki o pierwszy skład, który tutaj jest bardzo realny.

Nikt z ofensywnej pomocy nie został w klubie, zatem trzeba było szukać odrzutków z lepszych drużyn. I tak do Zagłębia Ruhry trafili Kevin Stoeger z Mainz i Philipp Foerster ze Stuttgartu, za którego zapłacono 0,5 mln euro. Wiadomo, zero podjazdu do Loewena, który nie tylko kreował sytuacje dla kolegów, ale też był głównym wykonawcą stałych fragmentów gry, z których korzystał między innymi Sebastian Polter. A skoro już jesteśmy przy nim, to… też go już nie ma, bo przeszedł do Schalke. Jako następcę wyznaczono Philippa Hoffmanna z Karlsruher SC. Za darmo wzięto Lysa Mousseta (Sheffield United), a z wypożyczenia wrócił Silvere Ganvoula (ostatnio Cercle Brugge). Ale znowu trzeba powiedzieć: spadek jakości zauważalny z daleka. Skrzydła w sumie się nie zmieniły, bo odszedł Danny Blum do APOELu, ale wyżej może też zagrać Osei-Tutu, więc to drobna kosmetyka. Werdykt jest taki: zbyt wiele zmian, by od razu zatrybiło, co widać po początku sezonu – zero punktów po 6 kolejkach. Przypłacił już to swoją posadą Reis. Niestety, kadra jest przygotowana na 2. Bundesligę jedynie. Niby są zmiany 1 do 1, ale to za mało na najwyższy szczebel.

Moja nota: 4

Borussia Dortmund

            Kolejną rewolucję widzieliśmy na Signal Iduna Park! Tym razem w roli dyrektora sportowego zamiast Michaela Zorca zobaczyliśmy w akcji byłego kapitana BVB Sebastiana Kehla. I jak poszło pierwsze okienko w jego wykonaniu? Można na to spojrzeć dwójnasób. Bilans na minusie ponad 12 mln, ale nie można się dziwić – wydano ponad 91 mln przy wpływie 78,7 mln. Pod względem transferów do klubu myślę, że lepiej nie mógł się zachować. Środek obrony kuleje? No to korzystamy z okazji i bierzemy Niklasa Suele (skończył mu się kontrakt w Bayernie) i Nico Schlotterbecka z Freiburga za 20 mln euro. Nie przedłużono kontraktu z wiecznie kontuzjowanym Danem-Axelem Zagadou. Nie było już miejsca też dla Manuela Akanjiego (w sumie sam siebie skreślił), tak więc wypychano go z klubu przez całe lato. BVB dopięło swego – Szwajcar zasilił Manchester City za 17,5 mln euro. A początkowo cena wywoławcza wynosiła 30 mln… No cóż, trudno. Trzeba iść dalej. Jako kolejny priorytet przyszła „szóstka”. Koniec kontraktu Axela Witsela i chwiejna forma Emre Cana sprawiły, że Kehl musiał zrobił kolejnego majstersztyka. A nazywa się on Salih Oezcan z Koeln za 5 mln euro. Strasznie ten transfer przypomina mi sytuację Bayeru rok temu. Wówczas oni sięgnęli po Roberta Andricha za 8 mln i mieli z niego niesamowity pożytek. Sam Niemiec diametralnie się rozwinął i mam nadzieję, że równie dobrze będzie sobie radził Turek. W zeszłym sezonie Borussii brakowało również szybkiego skrzydłowego, więc dyrektor sportowy sięgnął po Karima Adeyemiego z Salzburga, za którego zapłacono 30 mln. Wydawało się, że gwóźdź programu nadchodzi. Odszedł Erling Braut Haaland do Manchesteru City, więc potrzeba było jakiegoś klasowego snajpera. Sondowano nad Adamem Hlozkiem czy Sasą Kalajdziciem ze Stuttgartu. Wybór jednak padł na… Sebastiana Hallera z Ajaxu – gracza znającego niemieckie realia z gry w Eintrachcie i skutecznego zarówno w Eredivisie, jak i Lidze Mistrzów. Ruch idealny dla Dortmundu. Tylko podczas treningów pojawił się ogromny problem – u Iworyjczyka stwierdzono nowotwór jądra. Hallerowi życzymy przede wszystkim powrotu do zdrowia, a jeżeli jest to możliwe, to nawet na boisko, a przykłady Timo Baumgartla i Marco Richtera pokazują, że są realne szanse na to. Jednak wróćmy do Kehla, bo ta choroba sprawiła, że BVB zostało z Youssoufą Moukoko na szpicy. Steffen Tigges został sprzedany do Koeln za 1,2 mln, ale i tak klub z Zagłębia Ruhry miał ograniczony budżet – 10 mln na kupnu plus roczny kontrakt. Stwierdzono, że najlepszym rozwiązaniem będzie Anthony Modeste z Koeln. I mimo że nie radzi sobie teraz najlepiej, to wierzę, że przyjdzie taki dzień, w którym wreszcie coś mu przeskoczy w głowie.

Czy mogę uznać to okienko za perfekcyjne? Nie, bo nadal Kehl nie potrafi sprzedać takich gagatków jak Felix Passlack, Nico Schulz czy Can. Odeszli za to Roman Buerki, Marvin Hitz, a do swoich macierzystych klubów wrócili wreszcie Reinier (Real Madryt) i Marin Pongracić (Wolfsburg). Mimo wszystko wykonał bardzo dobrą robotę.

Moja nota: 1,5

Borussia Moenchengladbach

            Zwariowane okienko w wykonaniu Źrebaków zarówno pod względem trenerskim, jak i kadrowym. Słabe wyniki – 10. miejsce i gra pozostawiająca wiele do życzenia – sprawiły, że nie było sensu kontynuować współpracy z Adim Huetterem. Poszukiwania nowego opiekuna trwały dość długo. Już praktycznie dogadano się z Lucienem Favre’em, ale niespodziewanie w ostatniej chwili odmówił, gdyż poczuł zwalniający się wakat w Nicei. Tak więc przyszła opcja rezerwowa i dla mnie trochę niespodziewana – Daniel Farke. Jego Norwich oglądało się przyjemnie mimo ogromnych braków jakościowych, więc jestem ciekawy jego koncepcji. Podczas minionego sezonu zmienił się również dyrektor sportowy – zmęczonego pracą Maxa Eberla zastąpił Roland Virkus no i trzeba przyznać, że nie wiało nudą w gabinetach.

Kiedy Favre przejął Niceę, to zachciało mu się trzech piłkarzy z BMG – Yanna Sommera, Marcusa Thurama i Alassane’a Pleę. Ilu z nich odeszło? Okazuje się, że żaden. Mało tego, ten ostatni przedłużył umowę do 2025 roku! To samo zrobił również Jonas Hofmann, także brawa dla zarządu! Jeżeli chodzi o ruchy „z” i „do” klubu, to zachowana została równowaga – wydano 15 mln, uzyskano 14,5. W defensywie stracono Matthiasa Gintera na rzecz SC Freiburg. W zamian jednak przyszedł fachowiec – Ko Itakura z Manchesteru City, na którego wydano 5 mln. Z marszu stał się ważnym elementem układanki Farkego. Najlepszy zawodnik początku sezonu w zespole. Niestety, naderwane więzadła wyeliminowały go z gry do końca roku. Największą stratą dla Źrebaków jest bez wątpienia Breel Embolo, który dzięki transferowi do Monaco dał zarobić 12,5 mln. Nikim go nie zastąpiono, za to ogarnięto szybkiego skrzydłowego – Nathana Ngoumou z Toulouse za 8 mln. Na pewno brakowało takiego gracza w talii niemieckiego szkoleniowca. Ciekawymi ruchami są wypożyczenie Juliana Weigla z Benfiki i wzięcie 18-letniego Oscara Fraulo z FC Midtjylland. Po krętych dwóch sezonach wydaje mi się, że BMG łapie jakże potrzebny balans i stabilizację, która może ich wynieść na spokojny środek tabeli, a kto wie czy przy odrobinie szczęścia powrót do europejskich pucharów…

Moja nota: 2

Eintracht Frankfurt

            Oliver Glasner nie chciał sobie pozwolić na to, by powtórzyła się sytuacja z poprzedniego sezonu. Musiał bowiem wybierać – albo ratujemy ligę, albo wszystkie siły na Ligę Europy. Wybrał to drugie, dzięki czemu ma okazję pokazać się w Lidze Mistrzów. Ale kadra zbyt wąska i mało jakościowa, trzeba działać.

Dlatego 26 mln euro poszło na wzmocnienia, a zarobiono 17,4. Cóż, cel uświęca środki. Szczerze powiedziawszy te ruchy jednak nie powalają. Zwłaszcza, że dwa bardzo ważne ogniwa opuściły stajnię Glasnera – Filip Kostić wyjechał do swoich wymarzonych Włoch i został piłkarzem Juventusu za 12 mln, a Martin Hinteregger niespodziewanie w wieku 29 lat zakończył profesjonalną karierę. Brakuje takiego lidera defensywy. Widać to gołym okiem na początku sezonu. Co prawda zostali Evan Ndicka, Tuta i Makoto Hasebe oraz sprowadzono z Rijeki Hrvoje Smolcicia za 2,5 mln i Jerome’a Onguene z Salzburga za darmo, ale obrona wyraźnie kuleje. Tak samo lewa strona – Serba na ten moment zastąpiono wypożyczeniem z Juve Luki Pellegriniego. Niestety, Orły nie mają tej pozycji dopasowanej pod taktykę trenera. Chyba, że postanowiono mieć asymetryczne wahadła. Wtedy to ma sens, ale nadal ogromny spadek jakościowy. Sprowadzono również zmiennika Ansgara Knauffa – Aurelio Butę z Royal Antwerp. To efekt nieprzedłużenia kontraktów z Dannym da Costą (obecnie Mainz) i Erikiem Durmem (Kaiserslautern). Pieczołowicie zadbano o środek pola – wykupiono Kristijana Jakicia z Dinama Zagrzeb i wypożyczono Juniora Dina Ebimbe z PSG. Ważnym ruchem stał się powrót Mario Goetze do ojczyzny z PSV – świetny konkurent dla Daichiego Kamady. Najlepszy ruch jednak można znaleźć na szpicy. Istnym majsterszykiem można nazwać transfer za darmo Randala Kolo Muaniego z Nantes. Tak ruchliwego napastnika potrzebowali w Eintrachcie. Do tego zakupiono Lucasa Alario z Bayeru – o pierwszą linię Oliver Glasner nie musi się martwić. Jakby do tego dodać szybkiego Jespera Lindstroema, to ofensywa wygląda okazale. Najdrożej zapłacono za Jensa Pettera Hauge – 10 mln – ale podjęto decyzję o wypożyczeniu go do Gentu.

Tak więc kadra im dalej w defensywę, tym stopniowo gorzej. Jeszcze jedna ważna kwestia – Kevin Trapp postanowił zostać mimo oferty z Manchesteru United. Przez kibiców już pewnie został okrzyknięty legendą. Ale wyczuwam, że będzie miał masę roboty na bramce. Moim zdaniem ten skład nie jest gotowy na grę na trzech frontach. A to może przysporzyć wiele problemów jesienią.

Moja nota: 2,5

Sc Freiburg

            Cel podopiecznych Christiana Streicha jest jasny – osiągnąć 40 punktów w Bundeslidze jak najszybciej, a coś ponad będzie sukcesem. Skład jednak jest przygotowany na coś więcej. Niecałe 16 mln wydane, ponad 20 zarobione, daje bilans ponad 4 baniek na plusie.

Z ważniejszych graczy odszedł jedynie Nico Schlotterbeck do BVB. Janik Haberer nie wydaje się być jakimś mocnym osłabieniem, więc skupię się na środku obrony. A tam niespodzianka – okazuje się, że za swoim macierzystym klubem zatęsknił… Matthias Ginter! Ogromne wzmocnienie defensywy doświadczonym zawodnikiem. Już widać, że z Philippem Lienhartem złapał nić porozumienia, a to zła wiadomość dla rywali. Do tego środek pola wzmocniony Danielem-Kofi Kyerehem (czyt. Czerejem) z St. Pauli. Jeszcze lepiej wygląda formacja ofensywna. Fantastyczna wymiana pomiędzy Freiburgiem a Augsburgiem sprawiła, że na Europa-Park Stadion trafił strzelec 9 bramek dla zespołu z Bawarii Michael Gregoritsch, a w przeciwną stronę wylądował apatyczny u Streicha Ermedin Demirović. We Fryburgu Bryzgowijskim doczekali się snajpera z prawdziwego zdarzenia. Na dodatek ma kto mu dogrywać – już nie mówię o tej lewej stronie złożonej z Christiana Guentera i Vincenzo Grifo, ale też prawe skrzydło wygląda świetnie. Do Kevina Schade i Rolanda Sallaia dołączył Ritsu Doan. Kolejny powrót do Bundesligi – w sezonie 2020/21 był na wypożyczeniu w Arminii, gdzie liderował w ataku klubu z Bielefeldu. Do tego tradycyjne wprowadzanie młodych i utrzymanie zapewnione już na starcie.

Ktoś mi powie, że kołdra jest za krótka, a ja tak nie uważam. Po wyznaczeniu podstawowej jedenastki zostaje jeszcze 4-5 jakościowych graczy. Nie wymagajmy od nich dwóch równorzędnych składów. A na koniec muszę przyznać, że Freiburg powoli przestaje być szarą myszką ze środka tabeli. Kibice tego klubu powiedzą, że niech się po prostu utrzymają – szanuję za pokorę. Ale kadrą i stojącym twardo legendarnym trenerem Streichem pokazują czubowi tabeli, że mają wszystko, by co roku zajmować miejsce gwarantujące grę w europejskich pucharach. Jak na taki klub okno piękne.

Moja nota: 1,5

Hertha BSC

            Hertha była bliska ostatecznej kompromitacji. Jako jedyna drużyna posiadała trzech trenerów podczas rozgrywek – Pala Dardaia, Tayfuna Korkuta oraz legendarnego Felixa Magatha, a mimo to mało brakowało do spadku. Dopiero baraże z HSV przechyliły szalę na korzyść Starej Damy. Aby uniknąć takich nieprzyjemności, zatrudniono, wydaje się, trenera dobrego, a nie kogoś z niemieckiej karuzeli typu Bruno Labbadia. Wykorzystano fakt, że szkoleniowcy uciekali z Rosji i wzięli jednego z nich – Sandro Schwarza z Dynama Moskwa, z którym zajął 3. miejsce w lidze i doszedł do finału Pucharu Rosji, więc w stolicy sobie radził świetnie. Jednak warsztat to on może mieć, ale wykonawców potrzeba właściwych.

Okno zostało rozegrane inaczej niż miał to w zwyczaju Lars Windhorst – przestano palić bezmyślnie pieniądze w piecu, ponieważ wydano jedynie 6,4 mln euro. Za to dzięki sprzedaży niepotrzebnych graczy jak Arne Maier (chociaż on byłby wartością dodaną), Javairo Dilrosun, Jordan Torunarigha, Dedrick Boyata czy Edouard Loewen zarobiono około 22 mln. Środek obrony już bez Niklasa Starka, który przeszedł do Werderu, ale za to z Filipem Uremoviciem z Rubina Kazań i Augustinem Rogelem z Club Estudiantes de La Plata. Lewa strona defensywy nadal z nieśmiertelnymi Marvinem Plattenhardtem i Maximilianem Mittelstaedtem. Na prawo trochę zmian – z Peterem Pekarikiem będzie rywalizował Jonjoe Kenny z Evertonu oraz wracający z wypożyczenia z Blackburn Deyovaisio Zeefuik. Korekty również w środku pola. Niestety sprzedano Jurgena Ekkelenkampa do Antwerpii, ale nadal są na pokładzie: Lucas Tousard, Suat Serdar i Vladimir Darida. Doszedł do nich na zasadzie wypożyczenia Ivan Sunjić z Birmingham City, wyżej ostatni sezon rozegra Kevin-Prince Boateng, a dołączył do niego Jean-Paul Boetius z Mainz. Przebąkiwało się nawet o sprowadzeniu Sebastiana Szymańskiego, gdyż to zaufany żołnierz Schwarza, jednak zakończyło się tylko na plotkach. Najciekawiej jednak się robi na przodzie. Tam to totalna rewolucja. Nową trójkę atakujących na ten moment tworzą: powracający z nieudanego krótkoterminowego pobytu w Wolfsburgu Dodi Lukebakio, wypożyczony z CSKA Moskwa Chidera Ejuke oraz sprowadzony z Young Boys Berno Wilfried Kanga. Wreszcie ataki stołecznego klubu wyglądają jako tako. Na razie wiatr jest, często brakuje wykończenia. A na rezerwie nie czekają już, przepłacony Krzysztof Piątek (wypożyczenie do Salernitany) i Ishak Belfodil (katarskie Al-Gharafa), ale Myziane Maolida, Marco Richter, który wraca po rehabilitacji (rak jądra) i już strzela, Stevan Jovetić, dobrze wypadający w SpVgg Fuerth Jessic Ngankam i nawet ten Davie Selke nie przeszkadza już aż tak bardzo… Krótko mówiąc to nie jest skład na drżenie o utrzymanie. Trzeba to podkreślić: bardzo rozsądne okienko Herthy, ale co z tego, skoro wszystko się u niej może zdarzyć? Inaczej nie byłaby sobą.

Moja nota: 2

Na tym zakończę pierwszą część podsumowania okienka. Kilka interesujących klubów nam zostało – trzej pucharowicze, beniaminkowie, zespoły te mniej lubiane, jak choćby Hoffenheim czy Wolfsburg, jak i takie na których warto zawiesić oko (Mainz). No i ocenimy kolejne ruchy Svena Mislintata. Będzie na pewno o czym czytać!

Adrian Malanowski

fot. wikimedia.commons.org

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Start a Blog at WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: