Mundialowa Rebelia #2: Ekwador – kwestionowany czarny koń

„Wstyd. Żenada. Kompromitacja. Hańba. Frajerstwo. Nie wracajcie do domu.” – słynny nagłówek gazety „Fakt” z 2006 roku po przegranym meczu Polski z Ekwadorem (0:2) do dziś pozostaje w pamięci kibicom Biało-Czerwonych i stał się już symbolem porażek naszej drużyny na wielkich turniejach. Podobnie jak sama reprezentacja Ekwadoru, która na mundial wraca po ośmiu latach przerwy. Złote pokolenie La Tri dopiero zaczyna podbijać europejskie boiska, a za miesiąc spróbuje podbić serca kibiców na mundialu w Katarze. Część kibiców przyznaje im status czarnego konia turnieju, jednak pytanie brzmi – czy słusznie? W tym artykule postaram się na to odpowiedzieć.

MŚ U20, wymiana pokoleniowa i nadzieja na najlepszy mundial w historii

Ekwador nie awansował na mundial w Rosji, mimo że kwalifikacje rozpoczął od 4 zwycięstw. Na dobrym starcie się niestety skończyło, ponieważ ostatecznie zajęli 8. miejsce w tabeli eliminacyjnej, pozostawiając za sobą jedynie najsłabszą Wenezuelę oraz Boliwię. Rok po mundialu reprezentacja zagrała na Copa America, gdzie podopieczni Hernana Gomeza nie wyszli z grupy, zdobywając zaledwie jeden punkt. Dwa miesiące później Kolumbijczyk został zwolniony.

To był bardzo słaby i rozczarowujący okres dla ekwadorskiego futbolu, lecz wiara w lepszą przyszłość piłkarską w kraju nie umierała – kilka miesięcy wcześniej kadra do lat 20 wygrała pierwsze w historii Ekwadoru młodzieżowe Copa America, tym samym zapewniając sobie awans na Mistrzostwa Świata U20 w Polsce. Młodzi „La Tri” zajęli na tym turnieju trzecie miejsce, pokonując po drodze m.in. Urugwaj, USA i Włochy. To właśnie dzięki tym rozgrywkom złote pokolenie Ekwadoru zyskało pierwszy międzynarodowy rozgłos. Głównymi aktorami był duet skrzydłowych w postaci Gonzalo Platy i Alexandra Alvarado, ale z bardzo dobrej strony pokazali się też Jose Cifuentes czy Diego Palacios. Cała czwórka obecnie gra dla seniorskiej reprezentacji.

Na krótko przed meczem inaugurującym eliminacje do Mistrzostw Świata 2022 trenerem Ekwadoru został Gustavo Alfaro. Zastąpił on Jordiego Cruyffa, który opuścił zespół… bez rozegrania żadnego spotkania. Syn legendarnego Johana Cruyffa miał poprowadzić Ekwador na Copa America, które z powodu pandemii zostało przeniesione na 2021 rok.

Alfaro nie tylko awansował z Ekwadorem na mundial, lecz wprowadził na stałe do reprezentacji kilku obiecujących zawodników. Nikomu wówczas nieznani Piero Hincapie oraz Moises Caicedo z czasem stali się kluczowymi elementami drużyny, bez których obecnie ciężko wyobrazić sobie reprezentację Ekwadoru. Występami w eliminacjach oraz na Copa America ściągnęli na siebie zainteresowanie skautów czołowych europejskich drużyn. Caicedo mógł trafić do Manchesteru United, lecz walkę o niego wygrało Brighton, a Hincapie od roku reprezentuje barwy Bayeru Leverkusen. Skala potencjału ekwadorskiej kadry nie kończy się jednak na tych dwóch zawodnikach. 22-letni Jackson Porozo z Troyes, 20-letni William Pacho z Antwerpii, Jeremy Sarmiento z Brighton czy też wyżej wspomniani Plata i Cifuentes to zawodnicy o naprawdę ciekawym potencjale, a to dopiero część listy nazwisk, których można by było tutaj wymienić jako przykłady. Kluby z lig europejskich coraz częściej inwestują w młodych Ekwadorczyków, co w dużej mierze jest zasługą Indepediente del Valle – klubu, który stał się największą linią produkcyjną utalentowanej ekwadorskiej młodzieży. Nie bez powodu reprezentacja La Tri miała najniższą średnią wieku kadry w eliminacjach do mundialu spośród wszystkich 10 członków CONMEBOL.

Taktycznym okiem

Brak uwzględnienia kwestii taktycznych w tym tekście wiązałby się z odcięciem się od podwodnej części góry lodowej, bo o ile Ekwador jest dosyć interesującą enigmą do roszyfrowania, tak narracja dotycząca tej drużyny ulega w tym podpunkcie niemałej zmianie, a pojęcie czarnego konia zaczyna przypominać o przypadku Turcji z zeszłorocznego EURO.

Jako pierwsze w oczy rzucają się wrześniowe sparingi, których rezultaty zdecydowanie nie sugerują żywej, przyjemnej oraz swobodnej gry, a bardziej asekuranckie i pragmatyczne podejście. La Tri nie tracą ostatnio żadnych bramek, lecz jednocześnie nie radzą sobie z ich strzelaniem. O szersze ujęcie perspektywy taktycznej poprosiłem Michała Borowego, z którym porozmawiałem przy okazji tworzenia tego tekstu.

„To z grubsza bardzo prosty, niekiedy siermiężny futbol. Istotnie, napływ nowych młodszych roczników pozwala nabrać kadrze wiatru w żagle, ale bez odpowiedniego kapitana statek prędzej rozbije się o skałę i zatonie. Jeśli chodzi o trenera Alfaro, to nie da się powiedzieć, by był on taktykiem na poziomie dobrym, bo niczego wielkiego w swojej wizji gry nie oferuje. Mając paru dość kreatywnych zawodników, raczej ich ogranicza, niż pozwala im na dużą swobodę gry. Taktyka Ekwadoru to głównie 4-4-2 lub 4-3-3, ale jeśli popatrzymy na ich dotychczasowe wyniki to te są z grubsza przeciętne. Najlepszy przykład to Copa America 2021, gdzie zakończyli turniej bez ani jednej wygranej.”

Styl gry teoretycznie nie powala, a pozory dotyczące sylwetki Gustavo Alfaro mogą mylić, o czym opowiem trochę później. Michał wspomniał tu jednak o jeszcze jednej ważnej rzeczy – młodej i utalentowanej ekwadorskiej kadrze brakuje turniejowego doświadczenia i balansu. Należy pamiętać, że ten zespół wraca na salony w kompletnie nowym rozdaniu, a najwięksi pozaboiskowi liderzy nie potrafią dać takiej jakości na murawie, co niedoświadczony mentalnie trzon reprezentacji. Wspominałem wcześniej o syndromie Turcji z EURO 2020 – bardzo młoda kadra, zdolne pokolenie, namaszczenie na czarnego konia turnieju. Brzmi znajomo?

„To jeszcze nie ten moment, ale tak naprawdę od rocznika 2000 i w dół potencjał jest spory jak na ostatnie lata. Właściwie spora jej część już zdążyła wyjechać do Europy i zbiera pierwsze szlify w poważniejszej piłce, więc to na nich spadnie zapewne ciężar trzymania kadry w ryzach. Finalnie i tak przyszłość pokaże, co z tego wyniknie, ale na dziś można powiedzieć, że nie Katar, a ewentualny awans na mundial 2026 może nam dać odpowiedź na pytanie co z tej kadry wyrośnie. Aktualnie są na dobrej drodze, by zastąpić na wyższym miejscu Chile, które ma spory nieurodzaj, jeśli chodzi o piłkarskie talenty i ciężko będzie mu załatać dziury, jakie powstaną po zakończonych karierach Vidala, Sancheza czy nawet Medela.” – wyjaśnia Borowy.

Ekwador to absolutni królowie własnego stadionu. Gdyby w eliminacjach do mundialu miały znaczenie tylko mecze domowe, zakończyłby je na trzeciej pozycji (za Brazylią i Argentyną) z zaledwie jedną porażką na koncie. Stadion położony na wysokości prawie 2800 m.n.p.m. ma swoje przełożenie na grę piłkarzy drużyn przyjezdnych, których organizmy są nieprzyzwyczajone do zmian ciśnieniowych oraz rzadszej gęstości powietrza na takiej wysokości. Potwierdzają to, chociażby takie przypadki, jak wyżej wspomniane zwycięstwo 6:1 z Kolumbią oraz wygrana 4:2 z Urugwajem. Sytuacja wygląda jednak zgoła odmiennie, jeśli weźmiemy pod uwagę tylko mecze wyjazdowe. Tych Ekwador wygrał tylko dwa na dziewięć rozegranych (2:0 z grającym w dziesiątkę od 14. minuty Chile oraz 3:2 z Boliwią), co dawałoby im 6. miejsce w tabeli końcowej. To pokazuje tylko, jak istotnym czynnikiem w drodze do ich awansu była przewaga własnego stadionu. Brak takiej korzyści w Katarze może odbić się negatywnie, szczególnie że pierwszy mecz grają właśnie z gospodarzami turnieju, a zaraz potem nadchodzi starcie z będącymi w formie Holendrami. Na niekorzyść ekwadorskiej drużyny narodowej może więc działać terminarz.

„Wiele może być odczuć i raczej bez dyskusji pozostanie fakt korzyści płynących z gry na swoim podwórku. Ale jeśli chcą się przełamać, to lepszej okazji nie będzie, nawet jeśli te pozostałe nie pozostawiły po sobie dość pozytywnego obrazu. Niby wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.” – zwięźle podsumowuje Borowy.

Profil trenera: Gustavo Alfaro

Jako piłkarz nie zrobił wielkiej kariery, a selekcjonerem Ekwadoru został na krótko przed meczem inaugurującym eliminacje do Mistrzostw Świata. Ma bardzo bogate CV, bowiem podczas swojej kariery trenerskiej prowadził 13 różnych klubów, z czego trzy z nich obejmował dwukrotnie. Reprezentacja Ekwadoru to jego pierwsze selekcjonerskie doświadczenie, z którego do tej pory wywiązuje się całkiem przyzwoicie, jednak otoczka wokół jego sylwetki może być naznaczona zbyt dużym optymizmem. Michał także nie kryje sceptycyzmu wobec jego dotychczasowej pracy.

„Alfaro w swoim CV ma parę osiągnięć, w szczególności te związane z klubami w Argentynie jak z Arsenalem de Sarandi, ale owiane są one jednak różnej maści skandalami, głównie z racji osoby nieżyjącego Ojca Chrzestnego argentyńskiej piłki – Julio Grondony, który był założycielem tego klubu i tego, jaki miał wpływy na jej funkcjonowanie. Pomimo awansu, to nie jest szkoleniowiec perspektywiczny, który może dać Ekwadorowi coś więcej niż bycie 4-5 ekipą na kontynencie. Co nie oznacza też, że ten owy potencjał na więcej niż 4-5 miejsce posiadają.”

Nie da się ukryć, że Argentyńczyk jak na razie wywiązuje się z postawionych przed nim celów, lecz na ocenę efektów jego pracy w kadrze trzeba poczekać do końca turnieju. To właśnie mundial będzie diagnozą podsumowującą grę jego zespołu, więc należy uzbroić się w cierpliwość i poczekać na to, co zaprezentuje Ekwador pod jego batutą.

Najlepszy piłkarz: Pervis Estupinan

Liga Europy, awans na Mistrzostwa Świata oraz półfinał Ligi Mistrzów. To było bardzo owocne 1,5 roku dla zawodnika Villarrealu, który pod wodzą Unaia Emery’ego odnalazł swoje miejsce w Żółtej Łodzi Podwodnej. Jego ostatnie osiągnięcia, przynależność klubowa, znaczenie dla reprezentacji oraz awans sportowy utwierdzają mnie w przekonaniu, że lepszego kandydata na miano najlepszego Ekwadorczyka nie było. To ofensywnie nastawiony lewy obrońca, który podłącza się do akcji, jest pracowity, silny, szybki, świetny technicznie oraz bardzo dobrze dośrodkowuje. Lubi ryzyko i grę do przodu, a jego główną wadą są właśnie zbyt odważne wypady ofensywne, które często pozostawiają niepewność z tyłu. To jeszcze nie do końca oszlifowany klejnot, ale w reprezentacji jest jedną z najjaśniejszych postaci na boisku i jednym z liderów, który dyryguje lewą flanką. Jest szyty pod styl gry Brighton, więc mam nadzieję, że po transferze do Premier League oraz nadchodzącym mundialu zyska większy rozgłos i zacznie być bardziej doceniany przez publikę.

Największy talent: Piero Hincapie

W seniorskiej reprezentacji debiutował rok temu, jeszcze jako piłkarz argentyńskiego Talleres, a w wieku zaledwie 20 lat jest ostoją ekwadorskiej defensywy, a także przebojowo wskoczył do pierwszego składu Bayeru Leverkusen. Rozwój Hincapie postępuje w błyskawicznym tempie i chłopak ma wszystko, żeby zostać jednym z najlepszych defensorów na świecie. Jest lewonożnym środkowym obrońcą o nowoczesnym profilu – dobra gra piłką, świetna motoryka i wszechstronność. Potrafi się łatwo wpasować zarówno w 3, jak i 4-osobowy blok defensywny. Gra bardzo dojrzale jak na swój wiek, a część kibiców uważa go już za jednego z najlepszych piłkarzy z Ameryki Południowej na swojej pozycji. Definitywnie „one to watch” na mundialu, mimo że ze względu na małe doświadczenie popełnia jeszcze drobne błędy.

Mój typ na fazę grupową: 4 miejsce

Michał Borowy szanse Ekwadoru na MŚ ocenia bardzo elastycznie.

„Awans z grupy byłby sukcesem, choć lista rywali jest nieprzyjemna. Od gospodarza Kataru i jego ścian, po Holandię w tendencji zwyżkowej oraz groźny Senegal. Z jednej strony stać ich na to drugie miejsce, ale zupełnie nie zdziwi mnie jak skończą na ostatnim. Bo zabraknie tej kadrze po prostu doświadczenia, zgrania i mimo wszystko większej swobody taktycznej, którą zbyt zaciska swoją pętlą trener Alfaro.”

Ja zaś skłaniam się bardziej ku scenariuszowi, w którym Ekwador skończy na dnie grupy i to absolutnie nie dlatego, że deprecjonuję ich szanse na awans – grupa A będzie bardzo zacięta, jednak gdybym miał wskazać jej najsłabsze ogniwo, to siłą rzeczy postawiłbym na zespół z Ameryki Południowej. Wszelkie czynniki kreują największą niekorzyść właśnie dla La Tri, i choć naprawdę mocno sympatyzuję z nową generacją ekwadorskich zawodników, tak w tym przypadku ktoś po prostu musi być ostatni. Mam jednak nadzieję, że ta drużyna udowodni mi, że się mylę – wtedy już faktycznie będzie można o nich mówić jak o prawdziwym czarnym koniu rozgrywek.

Adam Kowalczyk

Mundialowa Rebelia:

Katar

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Start a Blog at WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: