Mundialowa Rebelia #4: Holandia – mundial jako wielki powrót w pogoni za sukcesem

Ostatnie lata w reprezentacji Holandii przepełnione są rozczarowaniami. Okres 2015-18 to przede wszystkim dwa ominięte turnieje z rzędu, ale też koniec pokolenia van Persiego, Robbena i Sneijdera. Gruntowna przebudowa kadry oraz rewelacyjna postawa w Lidze Narodów zapoczątkowały powrót tamtejszego futbolu na właściwe tory – Oranje wywalczyli awans na Mistrzostwa Europy, lecz pierwszy od siedmiu lat wielki turniej skończył się dla nich przedwcześnie, na 1/8 finału. Sukces w Katarze po podniesieniu się z futbolowego dołka to coś, o czym marzą kibice, a ostatnie miesiące pokazały, że jest to jak najbardziej możliwe. W raporcie z kraju tulipanów pomógł mi inny redaktor Rebelii oraz miłośnik Eredivisie, Dawid Batko.

Odejście weteranów, nieudane kampanie trenerskie oraz europejski zastój Eredivisie

Holendrzy przez kilka lat zmagali się z poważnymi piłkarskimi problemami, a ich ostatni duży sukces miał miejsce aż 8 lat temu, kiedy to zdobywali brąz na mundialu w Brazylii. Od tego momentu zaczął się spektakularny upadek na dno futbolowej studni, z której udało im się wygrzebać dopiero niedawno. Jaka była przyczyna tego dołującego okresu i czy Holandia wyszła z niego na dobre?

Składało się na to sporo czynników, lecz było kilka głównych, które z pewnością są warte odnotowania. Pierwszym z nich jest oczywiście wymiana pokoleniowa. Po mundialu w Brazylii liderami drużyny wciąż byli Robin van Persie, Arjen Robben czy Wesley Sneijder, którzy razem z kilkoma innymi piłkarzami reprezentowali ostatni bastion kończącej się złotej generacji holenderskiej kadry. Z wyżej wspomnianej trójki wysoki poziom w klubie prezentował jedynie Robben, a pozostali spędzali piłkarską emeryturę w Turcji. W drużynie brakowało jednak następców, więc rola ta spadła na młode talenty z Eredivisie, których poziom nie był jeszcze na tyle wysoki, żeby ją udźwignąć. Nowe pokolenie piłkarzy nie potrafiło wybić się później poza Holandią. Przykładowo Vincent Janssen, Davy Klaassen czy Siem de Jong odbili się od Premier League, podobnie jak młodziutki wówczas Memphis Depay oraz grający obecnie w Miedzi Legnica Luciano Narsingh. Riechedly Bazoer przepadł po transferze do Wolfsburga, Jasper Cillessen przesiedział kilka lat na ławce jako rezerwowy bramkarz Barcelony, a Marco van Ginkel czy Kevin Strootman zostali zniszczeni przez kontuzje. W związku z tym brakowało wówczas nazwisk, które z powodzeniem załatałyby luki pozostawione przez starą gwardię.

Holandia słynie ze świetnego szkolenia, lecz był pewien okres, w którym tylko nieliczni wychowankowie Eredivisie odnajdywali się za granicą. Tamtejsze kluby nadal cieszyły się renomą kuźni talentów, jednak wśród owych wonderkidów nie wybijali się praktycznie żadni lokalsi. Czołowymi twarzami ligi byli obcokrajowcy. Znani wszystkim Belgowie, Toby Alderweireld, Jan Vertonghen i Dries Mertens, Duńczyk Christian Eriksen czy zaliczający wówczas ogromny rozkwit talentu Arkadiusz Milik to postacie, o których pamięć po transferze za granicę nie zaniknęła.

Krajowym działaczom musiała się w pewnym momencie zapalić czerwona lampka – jeżeli masz problemy z wychowaniem sobie reprezentanta kraju, który w przyszłości będzie umiał zawojować Europę, to ewidentnie coś jest nie tak. Teraz można powiedzieć, że wszystko stopniowo wróciło do normy – Eredivisie znów wypuszcza coraz to nowe, lepiej oszlifowane i przygotowane do wyjazdu perełki. Przełożyło się to na reprezentację, której trzon wygląda już znacznie lepiej niż przed kilkoma laty. Zauważalny jest też postęp tamtejszych klubów w europejskich pucharach. Liga holenderska przez ostatnie pięć sezonów awansowała aż o osiem miejsc w rankingu lig UEFA. Feyenoord, PSV i przede wszystkim Ajax bardziej liczą się na arenie europejskiej niż kilka lat temu, a całkiem prawdopodobne, że jedną z przyczyn tego sukcesu jest właśnie poprawa pracy nad szkoleniem.

Nie można zapominać o braku stabilności na ławce trenerskiej. Od 2014 roku ośmiokrotnie zmieniano selekcjonera kadry, a przygody większości z nich kończyły się niepowodzeniem. Włącznie z Frankiem de Boerem, który pracę kończył po odpadnięciu Holandii na EURO, oraz głównym winowajcą dwóch nieudanych kampanii eliminacyjnych – Dannym Blindem. Ten problem, w przeciwieństwie do innych, doskwiera Holandii do teraz. Louis van Gaal co prawda dobrze wywiązuje się ze swoich zadań, lecz jest on w kadrze krótkoterminowo i opuści stanowisko po Mistrzostwach Świata w Katarze.

To będzie, już trzecie rozstanie się doświadczonego szkoleniowca z tą posadą, lecz nie jest on jedyną osobą, która ma na koncie więcej niż jedną kadencję w roli selekcjonera Oranje. Przez ostatnie 30 lat reprezentację Holandii trenowało 11 selekcjonerów, z czego trzech z nich obejmowało jej stery więcej niż raz. Poza van Gaalem są to Guus Hiddink (dwa razy) i Dick Advocaat (trzy razy). Po mundialu w Katarze do tego grona dołączy Ronald Koeman, który od początku następnego roku rozpocznie swoją drugą przygodę z reprezentacją. Zauważalna powtarzalność nazwisk na pozycji selekcjonera Holandii nie jest niczym nowym ani przypadkowym –  stałe powroty tych samych trenerów na narodową wartę są efektem procesu nazywanego „recyklingiem menedżerów”. Spowodowany jest on m.in. nikłym zainteresowaniem pracą opiekuna reprezentacji wśród większości szkoleniowców, co skutkuje częstym powoływaniem na tę pozycję byłych gwiazd piłki nożnej. Ba, dla niektórych z nich praca selekcjonera Holandii była ich pierwszym doświadczeniem w trenerskim świecie, co sam otwarcie przyznał swego czasu Marco van Basten. Być może to właśnie brak kompetencji i świeżości na ławce trenerskiej oraz niedobór nowych pomysłów był jedną z przyczyn dołka holenderskiej piłki? Cytując klasyka: nie wiem, choć się domyślam.

Taktycznym okiem

Wróćmy jednak do teraźniejszości. Mimo że wszelkie kryzysy piłkarskie kraj tulipanów ma już za sobą, tak katarski mundial wciąż jest turniejem, na którym pierwszy raz od ośmiu lat Holendrzy mają nadzieję udowodnić, że ich potęga wróciła. Po rozczarowującym EURO żołądki kibiców wciąż nie są bowiem napełnione, jednak nadzieje i podstawy na udany występ na czempionacie powróciły ze zdwojoną siłą. Pojawili się nowi zawodnicy oraz „nowy stary” trener van Gaal, pod którego wodzą gra kadry zaczęła wyglądać bardziej obiecująco. Po efektownie zakończonej kampanii eliminacyjnej pojawił się jednak pierwszy problem – z wyjazdu na mundial wypisał się fundamentalny dla środka pola Georginio Wijnaldum, który po kilku miesiącach braku formy meczowej złapał poważną kontuzję. Jego nieobecność w drugiej linii nie przeszkodziła co prawda Pomarańczowym zdominować grupy Ligi Narodów, w której prezentowali się wręcz niezawodnie, lecz od absencji piłkarza Romy selekcjoner zmienił formację i z klasycznego 4-3-3 przeszedł na nowoczesne 3-4-1-2. Nam, kibicom, od razu nasuwa się na myśl pytanie: czy ma to swoje podłoże w nieobecności 32-latka w kadrze?

„Generalnie zmiana formacji wynika z tego, że Holandia ma wielu dobrych ŚO, a w pomocy jakiegoś bogactwa nie ma. Zresztą podobnie wygląda to na skrzydłach, a w dodatku wahadła bardzo dobrze funkcjonują, w szczególności Dumfries. Van Gaal grał 4-3-3, kiedy miał do dyspozycji Wijnalduma w formie, także jego absencja na pewno ma na to jakiś wpływ, jednak nie można zapominać, że Gini grał jeszcze w formacji z trójką. Powołania na czerwcową Ligę Narodów nie dostał, bo po prostu nie grał w PSG. Na mundialu raczej będziemy oglądać Holendrów w systemie z trzema obrońcami, a rolę lidera środka pola bezproblemowo obejmie de Jong, który świetnie obsługuje i napędza wahadła. Obok niego pewnie zagra Koopmeiners, ale w zanadrzu są jeszcze Klaassen, de Roon, czy wszechstronny Berghuis.” – twierdzi Dawid Batko.

No właśnie… de Jong. Pomocnik Barcelony to zawodnik o naprawdę dużym potencjale, który dostaje w kadrze maksymalną swobodę. Gra w swojej optymalnej roli, jako samotny pivot może w pełni wykorzystać swoje umiejętności, które są absolutnie kluczowe podczas rozegrania i budowy ataku, przez co jego postać jest bardzo ważna dla całościowej postawy zespołu. Na cały system gry drużyny największy wpływ ma także rzecz, o której Dawid również wspomniał – przysposobienie zawodników.

„Technika użytkowa Holendrów jest na pewno ich bardzo dużym atutem. Jak wspominałem wcześniej, obsada środka obrony jest znakomita, a wahadła w postaci Blinda/Malacii oraz Dumfriesa również bardzo dobrze spełniają swoją rolę. Plusem jest także duża wymienność pozycji napastników.”

Oranje grają na wysokiej intensywności oraz często zmieniają ustawienie w fazie przejścia, co wymaga od zawodników nie tylko bardzo dobrego przygotowania fizycznego, ale i technicznego. Gdziekolwiek byśmy się nie obejrzeli, w holenderskiej kadrze znajdziemy piłkarzy szybkich, zwrotnych, doskonale umiejących nałożyć pressing, rozgrywać piłkę, a także szybko przemieszczać się między formacjami. Jednym z najlepszych przykładów jest Jurrien Timber, który przy przechodzeniu w fazę ofensywną wychodzi do przodu i zamienia się w rozgrywającego. Nie brakuje także graczy wszechstronnych, którzy czują się komfortowo zarówno w środkowych, jak i w bocznych strefach boiska, a takimi są Depay, Bergwijn czy Berghuis. Tak duża i komfortowa zasobność pozwala na nie tylko niesamowitą płynność przeprowadzania akcji ofensywnych, ale i bardzo dobrą organizację podczas gry bez piłki, która m.in. dzięki bardzo jakościowej linii obrony z van Dijkiem na czele może pozwolić sobie na grę bardzo wysoką linią pressingu.

Jest jednak jedno ale. Taki styl gry może nie wystarczyć w późniejszych fazach turnieju, gdzie – chcąc nie chcąc – będą stawiali czoła rywalom z najwyższej półki. Pressing, jaki stosują Holendrzy wymusza na zawodnikach brak trzymania pozycji, a bardziej klasowi przeciwnicy będą w stanie to wykorzystać. Co prawda owa filozofia znakomicie funkcjonowała przeciwko Belgii w Lidze Narodów, jednak nie wolno zapominać o tym, że znaczna część tych rozgrywek była rozgrywana w terminie, w którym myśli zawodników skupione były na wakacjach, a trenerzy niektórych drużyn wykorzystywali je do taktycznych eksperymentów. Ponadto dochodzi jeszcze szeroko pojęty niedobór jakości na niektórych pozycjach.

„Problemy są na pewno z pozycją bramkarza, na której nie ma jednego pewniaka, a o bluzę numer „1” walczą czterej zawodnicy – Bijlow, Pasveer, Flekken i Cillessen. Oranje cierpią także na brak wybitnych dziewiątek i skrzydłowych takich jak jeszcze kiedyś – podstawowymi atakującymi są niegrający w klubie Depay oraz Bergwijn, który niedawno wrócił z podkulonym ogonem do Eredivisie. To piłkarze, którzy fajnie grają kombinacyjnie, ale z mocniejszymi rywalami może to nie wystarczyć, a patrząc na alternatywy to poza Malenem i ewentualnie Gakpo nie ma czego szukać. Ogólnie jeśli spoglądamy na grę Holandii, to wygląda ona naprawdę dobrze, jednak obawiam się, że w pewnym momencie turnieju może po prostu zabraknąć jakości.” – podsumowuje Dawid Batko.

Profil trenera: Louis van Gaal

Obecny selekcjoner Oranje jest bardzo znaną i barwną postacią, która wielokrotnie zapisała się na kartach futbolowej historii. Jego obficie napakowane CV zawiera zwyciężenie Ligi Mistrzów, przerwaną hegemonię PSV i Ajaxu w Eredivisie oraz ciekawe przygody w Bayernie Monachium i Manchesterze United. Wszystko to podczas trzech dekad pracy.

Ale po kolei – najwięcej osiągnął w Ajaxie, gdzie wygrał jedenaście trofeów w siedem lat, a pod jego okiem wychowały się przyszłe gwiazdy futbolu, takie jak: Clarence Seedorf, Edgar Davids czy Edwin van der Sar, nie zapominając o braciach de Boer oraz Patricku Kluivercie, których sprowadził później do Barcelony. Do Dumy Katalonii trafił dwa lata po triumfie w Lidze Mistrzów, jednak jego pobyt tam był stosunkowo krótki. Pomimo to, parę trofeów zdążył zdobyć, w tym dwa za mistrzostwo ligi hiszpańskiej. Dłuższe przygody zaliczył także w AZ Alkmaar, gdzie zdetronizował Ajax i PSV poprzez wygranie Eredivisie, oraz w Bayernie Monachium, z którym zdobył paterę i jednocześnie położył podwaliny pod budowę potęgi przez Juppa Heynckesa. Jego ostatnią przygodą w piłce klubowej przed objęciem obecnego stanowiska był słodko-gorzki okres w Manchesterze United, który zakończył się w 2016 roku. Nikt chyba się nie spodziewał, że po tylu latach bez jakiejkolwiek styczności z trenerką będzie w stanie tak dobrze naoliwić holenderski mechanizm, który pod jego wodzą nawet nie zdążył jeszcze przegrać meczu.

Obraz jego postaci najczęściej widnieje właśnie na tle pomarańczowego lwa, ponieważ to z reprezentacją Holandii jest najmocniej kojarzony przez większość kibicowskiej rzeszy. 71-latek odbywa w Oranje trzecią i ostatnią kadencję, którą zakończy po mundialu – jak sam twierdzi – z powodów prywatnych. Jego dwie, poprzednie i rozbieżne w czasie przygody z reprezentacją kończyły się bardzo odmiennie – zwolnieniem po braku kwalifikacji na MŚ 2002 w Korei i Japonii oraz brązowym medalem MŚ 2014 w Brazylii. Kilka miesięcy temu ujawnił publicznie, że cierpi na złośliwą odmianę nowotworu prostaty.

Najlepszy piłkarz: Virgil van Dijk

„Jeśli chodzi o największą gwiazdę drużyny, to niekwestionowanym jej liderem jest van Dijk, który szczególnie po opuszczonych ME będzie chciał się pokazać. W środku pola królować będzie de Jong, a w ofensywie Depay, który w reprezentacji jest niezawodny.” – Dawid Batko

Absolutny fundament defensywy zarówno w klubie, jak i w kadrze, lider, którego ciężko zastąpić. Doskonałym potwierdzeniem tego jest gra obrony podczas jego nieobecności. Kiedy van Dijk zerwał więzadła krzyżowe, dużym problemem zostali obarczeni nie tylko The Reds, ale i reprezentacja Holandii, która bez niego musiała sobie radzić na EURO. I nawet zważając na kolosalny potencjał defensywny Oranje, brak Virgila jest odczuwalny za każdym razem. Jego absencja wiąże się nie tylko z utratą czołowego defensora, ale i kapitana zespołu. Obrońca Liverpoolu jest obecnie najjaśniejszą postacią holenderskiej kadry nie tylko ze względu na jego ogromy wpływ na zespół, ale i status w klubowej piłce. Podobnie ważnym dla drużyny postaciom, czyli Wijnaldumowi i  Depayowi zupełnie nie idzie ostatnimi czasy w klubach, mimo że w narodowych barwach prezentują bardzo wysoki poziom i dają z siebie absolutne maksimum na boisku. Van Dijk w obu przypadkach jest kluczowym elementem układanki i naczelną postacią linii defensywnej.

Największy talent: Jurrien Timber

„Jeśli chodzi o mniej znanych zawodników, zwróciłbym uwagę na Timbera i Gakpo, oni są pierwsi do wyjazdu z Eredivisie.” – Dawid Batko

21-letni obrońca Ajaxu Amsterdam rozwija się jak na drożdżach i z każdym kolejnym rokiem coraz bardziej imponuje. Zadebiutował w klubie w wieku 18 lat, a sezon 2020/21 okazał się być dla niego absolutnym przełomem, gdyż stał się podstawowym filarem defensywy mistrzów Holandii. Jest to obrońca o naprawdę wysokich umiejętnościach, a jeszcze wyższych rokowaniach, który dysponuje ogromnym luzem przy wyprowadzaniu piłki, a także bardzo dobrą techniką i szybkością, które umożliwiają mu także występy na boku obrony. Bardzo inteligentnie porusza się po boisku nie tylko, gdy jest w posiadaniu piłki, ale i bez niej.

U van Gaala każdy zawodnik dostaje optymalną swobodę, co w przypadku Timbera rzutuje na pełne wykorzystanie jego nietuzinkowych atutów, dzięki którym podczas meczu nie ma problemu z płynną tranzycją z wyprowadzającego futbolówkę defensora do wręcz rozgrywającego w drugiej linii. Rewelacyjna postawa na lokalnym podwórku oraz znakomity rozwój postawiły go przed życiową szansą pokazania się na EURO 2020, podczas którego wskoczył do składu za niedostępnego Virgila van Dijka. W drużynie narodowej odnalazł się idealnie, a oczy kibiców przykuł właśnie swoim „pozytywnie agresywnym” stylem gry, który w systemie doświadczonego selekcjonera funkcjonuje jeszcze lepiej. Historia lubi się powtarzać i Timber powinien pojechać także na Mistrzostwa Świata, tym razem nie jako zastępca, a gracz rozpatrywany jako pewniak do pierwszej jedenastki. Warto również i tym razem przypatrzeć się grze młodego stopera, gdyż to może być właśnie ten turniej, po którym Ajax zarobi na nim ogromne pieniądze.

Typ na fazę grupową: 1 miejsce

Wydaje się, że owa predykcja jest dosyć oczywista i nie trzeba się nad nią zbytnio rozwodzić – Holendrzy to niekwestionowani faworyci grupy, którzy umacniają ten status swoją aktualną dyspozycją. Bardziej wypada skupić się jednak na fazie pucharowej i tym, gdzie ta drużyna faktycznie jest w stanie zajść, a jak najbardziej jest w niej potencjał na wykręcenie dobrego wyniku. Ba, pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że Holandia może zabłysnąć na tyle, że będzie w stanie zgarnąć całe trofeum, lecz od tej śmiałej tezy powstrzymuje mnie perspektywa rywalizacji turniejowej z bardziej klasowymi rywalami, którzy w pewnym momencie po prostu będą potrafili wykazać się większym kunsztem i wykorzystać wszelkie słabości Oranje. Osobiście uważam, że nie obejrzymy Holendrów walczących o najwyższe miejsce podium, jednak ćwierćfinał lub nawet półfinał to cele, które przy ich obecnej postawie są z pewnością do osiągnięcia.

Adam Kowalczyk i Dawid Batko

Mundialowa Rebelia:

Katar

Ekwador

Senegal

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Start a Blog at WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: