Dziś rozpoczynamy cykl tekstów na temat grupy C, która z wiadomych względów najbardziej interesuje Polaków. I zaczynamy go mocnym uderzeniem, ponieważ na pierwszy ogień idą zwycięzcy ostatniego Copa America, pod których adresem cały czas padają uzasadnione pochwały. Jak mocni są Messi i spółka? Czego powinniśmy się obawiać? Z jakimi zmagają się problemami i jak możemy je wykorzystać? Zapraszam na raport o reprezentacji Argentyny, w którym razem z Michałem Borowym przedstawimy Albicelestes czarno… a właściwie niebiesko na białym.
Taktycznym okiem
Argentyńczycy wymieniani są jako jedni z głównych faworytów do wygrania mundialu i nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ mówimy o drużynie, która nie przegrała od… trzech lat. A konkretnie od półfinału Copa America 2019, gdzie ulegli późniejszemu mistrzowi, Brazylii (0:2). Oczywiste jest, że Lionel Scaloni stworzył maszynę, którą później doprowadził do mistrzostwa Ameryki Południowej, jednak jaki był jego przepis na sukces?
„Główny złoty środek opierał się na tym, żeby zachować zdrowy balans drużyny poprzez rolę Messiego. On zawsze był najważniejszą postacią dla kadry, ale kluczem było sprawienie, by koledzy nie byli od niego uzależnieni i przypatrywali mu się tylko z boku, a po prostu grali z nim w piłkę. Dzięki temu Argentyna stała się silniejsza. Nie jest to maszyna perfekcyjna, lecz w końcu pracująca wedle odpowiedniej instrukcji.” – mówi Borowy.
Argentyna wreszcie odnalazła swoją tożsamość i zażegnała dręczący ich od lat kłopot – z pokaźnego zbioru indywidualności w końcu utworzył się silny i zgrany kolektyw. Gwiazdor PSG wciąż jest liderem oraz kluczowym elementem układanki w reprezentacji, ale przestał być postacią, która ciągnie cały zespół za uszy. Stał się wolnym elektronem z pełną swobodą na boisku i w przeciwieństwie do poprzednich lat ma obok siebie ludzi, którym może zaufać, a co za tym idzie skutecznie z nimi współpracować. Kiedyś nie miał z kim rozgrywać – teraz jest Rodrigo de Paul, z którym Messi podczas meczów wymienia najwięcej podań. Kiedyś jego podania musieli wykańczać Aguero czy Higuain – teraz mamy Lautaro Martineza z Interu, który razem z doświadczonymi Leo i Di Marią komponuje się wyśmienicie i nie jest tylko od dokładania stopy, ponieważ jego rola zmienia się wraz z pozycją Messiego na boisku. Gdy mobilnie grający kapitan Argentyny cofa się głębiej do drugiej linii, Lautaro pełni rolę samotnego lisa pola karnego, który czyha na podania w szesnastkę.
Zespół ten gra bardzo kombinacyjnie i dynamicznie, a więc patrząc na to w kontekście starcia z naszą kadrą, należy się spodziewać meczu dyktowanego mocno na ich warunkach. Scaloni używa formacji, która zmienia się podczas spotkania. Pierwotnie jest to 4-3-3 lub 4-4-2, jednak w fazie przejścia ofensywnie nacechowani boczni obrońcy wybiegają do przodu, a grający piłką defensywny pomocnik – najczęściej Leandro Paredes – schodzi głębiej między stoperów. Skutkiem tego jest płynne przejście w 3-5-2, co umożliwia im przeprowadzanie ataków na całej szerokości boiska. Messi często przykleja do siebie obrońców rywali, których regularnie próbuje odwieść od formacji swoją dużą mobilnością blisko drugiej linii. Prawa flanka pozostaje wtedy chwilowo odkryta, gdyż zaraz wbiega tam albo prawy obrońca, albo wyżej wspomniany „giermek” Leo, czyli Rodrigo de Paul. Pomocnik Atletico stawia swój stempel przy każdej akcji ofensywnej La Scalonety, które często przebiegają przez właśnie udostępnienie przejścia przez obrońców rywali. Do środka schodzi wówczas inteligentny i ruchliwy Angel Di Maria. Pod polem karnym rywala Argentyńczycy najpierw wyrabiają sobie przewagę liczebną, po czym budują atak krótkimi, szybkimi i bezpośrednimi podaniami, które przy wypracowaniu odpowiednich schematów potrafią rozmontować każdą obronę na świecie.
Nękające kadrę od lat problemy z defensywą w dużej mierze rozwiązała obecność Emiliano Martineza. Tak klasowego bramkarza w barwach Albicelestes nie było od dawna, a zmiana warty między słupkami była szczególnie zauważalna podczas zeszłorocznego Copa America. Golkiper został bohaterem serii jedenastek przeciwko Kolumbii (wybronił trzy rzuty karne) oraz finału z Brazylią, gdzie zaliczył kilka kapitalnych interwencji. W bloku defensywnym również pojawiły się bardziej jakościowe nazwiska niż przed kilkoma laty, gdyż Cristian Romero oraz Lisandro Martinez są bez wątpienia lepszymi partnerami dla doświadczonego Otamendiego niż ówcześnie Marcos Rojo.
Polacy w ostatniej kolejce mundialu mają więc do czynienia z zespołem bardzo dokładnie poukładanym, jednak nawet w takich drużynach można wypatrzyć jakieś wady. Wobec tego, jakie usterki Albicelestes mogą wykorzystać Biało-Czerwoni?
„W przypadku Polski, mecz ten przypada na koniec fazy grupowej, więc tym samym będziemy znali pozycję naszą i ich w tym, by określić ewentualną stawkę spotkania. Argentyna może podejść różnie, ale ich celem jest wygrana i z pewnym przekonaniem zaryzykuję tezę, że przy swoich korzystnych wynikach mogą dokonać pewnego przemeblowania. Nadal będą jednak chcieli grać na poważnie, bez względu na to, jakim szacunkiem może być darzona polska kadra w rzeczywistości globalnej, a nie naszej własnej. Główny cel to skupienie się nie na tym, jak powstrzymać samego Messiego, a raczej sprawić by nie miał tej piłki aż zbyt często. Klucz to wyłączenie z gry jego kolegów, ograniczanie przestrzeni z wyraźnym pressingiem i zachowaniem równowagi na boisku. Jest szansa ukłuć Argentynę z szybkiej i przemyślanej kontry, szczególnie mając za rywala w obronie Otamendiego, który już od dłuższego czasu jakościowo obniża swój poziom gry. Jest on słabym ogniwem Albicelestes, ale z racji bycia blisko z Messim jego wpływ na kadrę nie będzie kwestionowany.” – wyjaśnia Michał Borowy.
Kontrataki naszej drużyny szczególnie skuteczne mogą być przy grze na obie flanki. Wszyscy boczni obrońcy, jakich Scaloni ma zamiar wziąć na mundial, są bowiem piłkarzami o usposobieniu ofensywnym i przy stracie Argentyńczyków w środku pola to właśnie tam powinniśmy kierować nasze piłki. Odpowiednie ustawianie się do przejęcia podań Otamendiego może być więc kluczowe, jeśli chodzi o co najmniej chwilowe przejęcie inicjatywy.
W kontekście meczu z Polską, Borowy wyjaśnia także aspekty pozaboiskowe, czyli podejście argentyńskich kibiców oraz mediów do owego spotkania. Jak twierdzi, jest ono lekceważące i nie jakieś szczególnie wyjątkowe w odróżnieniu od innych, mimo że czasami pojawia się temat Lewandowskiego.
„W Argentynie nie dominuje żadne nastawienie. „Lewandowski i wkłady do koszulek”, duża porcja ironii, sarkazmu i złośliwości w przypadku kibiców mało ogarniętych europejską piłką inną niż hiszpańska, włoska czy angielska. Ci bardziej wtajemniczeni będą widzieć więcej, ale nie na tyle, by się przejmować postaciami pokroju Zielińskiego, Szczęsnego czy innymi, których można co najwyżej wylosować z maszyny od kulek, bo przejmować się dla nich nie ma czym. Co prawda może się przewijać wątek Lewandowskiego, bo jest on postacią globalną i dostatecznie rozpoznawalną, więc mogą go doceniać, ale na pewno nie szanować na tyle, by się nim przejmować jak pozostałymi. My jesteśmy dla nich jedynie schodkiem do nieba. Mogą się o niego potknąć, ale najchętniej to go przeskoczą i zostawią problemy swoje i nasze najdalej w czeluściach internetu. Zresztą tu ważna uwaga – w mediach społecznościowych Argentyna będzie bardzo dominować. Jeśli nasz humor jest czarny i potrafimy dopiec, to oni nam pokażą jak bardzo się mylimy.”
Ciężko się dziwić ironicznemu i prowokacyjnemu podejściu lokalnych kibiców do meczu – w końcu priorytety ich drużyny są zdecydowanie wyżej niż rywalizacja z Biało-Czerwonymi. Jest pewien haczyk w kwestii określenia obecnej hierarchii ekipy z CONMEBOL na tle innych pretendentów do tytułu, mianowicie brak doświadczenia z zespołami spoza kontynentu. Spotkanie w ramach Finalissimy z Włochami może co prawda nakierowywać nas na pewien punkt, jednak musimy pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze to wciąż jest tylko jeden mecz, a po drugie z rywalem, który jakiś czas przedtem z wiadomych przyczyn popadł w rozsypkę mentalną. Z tego względu nie wiemy, jakim przetarciem okaże się potencjalny pojedynek Argentyny z rywalem pokroju Francji czy Niemiec.
„Ten mecz też nie był stuprocentową weryfikacją ich możliwości, jeśli ze spokojem przeanalizuje się jego przebieg. Dopóki piłka była w grze, to Włosi próbowali konkurować. W drugiej połowie nie interesowała już ich żadna walka przy niekorzystnym wyniku, a prestiż spotkania nie był na tyle znaczący, by się o niego zabijać. Argentyna gra o każdy puchar jak o życie, nawet gdyby był on opisany im. Matki Teresy, czy producenta napoju gazowanego. Możliwości La Scalonety są duże, ale od fazy pucharowej, gdzie ewentualne starcia z kimś z duetu Dania/Francja lub – w przypadku już dalszych faz – z Holandią, pozwalają sądzić, że dopiero w dniu próby poznamy ich prawdziwe umiejętności. O ile też dojedzie cała kadra w zdrowiu i formie.” – dodaje Borowy.
Kolejnym kłopotem w argentyńskiej kadrze jest fakt, że całkowicie poukładany zespół jest cały czas trapiony przez problemy zdrowotne. Urazy kończą leczyć co prawda Juan Foyth i Juan Musso, lecz na liście kontuzjowanych cały czas znajdują się Angel Di Maria, Leandro Paredes, Paulo Dybala oraz największy pechowiec – Nico Gonzalez – który kilka spotkań po wyzdrowieniu złapał kolejny poważniejszy uraz, wykluczający go z gry na co najmniej kilkanaście dni. Nikt z wyżej wspomnianej grupy piłkarzy, z wyjątkiem Dybali, nie powinien mieć problemu z wyrobieniem się na mundial, jednak sam fakt, że liczba niedostępnych graczy w kadrze się nie zmienia, powoduje pewien niepokój przed zbliżającym się turniejem.
Profil trenera: Lionel Scaloni
Od problemu ze znalezieniem odpowiedniego selekcjonera Argentyna nie umiała się uwolnić bardzo długo. Eksperymenty z Maradoną, szokująca śmierć Alejandro Sabelli, Sampaoli w konflikcie z kadrą… no i wtedy przyszedł on. Lionel Scaloni był częścią sztabu na MŚ 2018, a po odpadnięciu Albicelestes z turnieju przejął pałeczkę po swoim poprzedniku. Wywalczył brąz na Copa America 2019, dzięki czemu pozostał w drużynie już na stałe. Reszta historii jest dobrze wszystkim znana – przełamana klątwa braku trofeów, awans na katarski mundial oraz długa seria bez porażki.
W swojej karierze piłkarskiej zaliczył parę epizodów w Europie, m.in. w klubach LaLigi i Serie A, a także wystąpił na Mistrzostwach Świata w 2006 roku. Zagrał wówczas jedno spotkanie – w 1/8 finału z Meksykiem, gdzie występował na boisku razem z Leo Messim oraz obecnymi asystentami argentyńskiej kadry, Pablo Aimarem oraz Roberto Ayalą. Chyba nikt by wtedy nie pomyślał, że ci sami panowie znów będą walczyć razem o mistrzostwo świata za półtorej dekady.
Rola selekcjonera reprezentacji Argentyny jest pierwszą i jak na razie jedyną przygodą trenerską Scaloniego. Odmienił tę drużynę w znakomity sposób, a swoim empatycznym podejściem stworzył w niej poczucie wspólnoty. Zdaniem naszego gościa, bardziej istotną kwestią w sprawie naprawy drużyny na płaszczyźnie szczególnie psychologicznej nie jest sam trener, a cały sztab.
„Scaloni to człowiek wyważony jeśli chodzi o słowa i podejście do drugiej osoby, a najważniejszą dla niego wartością jest dobro wspólne i chęć dzielenia się nim. Mimo że jest twarzą tej kadry i firmuje wszystko, co się z nią dzieje, to wszelkie dotyczące jej decyzje zapadają kolektywnie. Mam tu na myśli jego asystentów – Waltera Samuela, Pablo Aimara i Roberto Ayalę. Przy tak licznym, ale elitarnym gremium złożonym z wybitnych reprezentantów kraju, wiadomym będzie, że zachowanie władzy w sposób autorytarny jest niemożliwe, w szczególności z racji charakteru Scaloniego i tego, że sam widział z bliska co się działo w 2018 roku, gdy był członkiem sztabu Jorge Sampaoliego.”
Przed 44-latkiem największe w karierze wyzwanie – Mistrzostwa Świata. To będzie pierwszy mundial od dawna, na którym Argentyna będzie mogła czuć się stuprocentowo pewnie jako jeden z faworytów, tym bardziej, że architekt biało-błękitnej machiny to mimo wszystko człowiek skromny oraz dobrze wiedzący, jak rozmawiać z piłkarzami i zmotywować ich do walki.
Najlepszy piłkarz: Leo Messi
Tak fantastycznego Argentyńczyka nie ma, nie było i pewnie dość długo nie będzie. Nie trzeba interesować się futbolem, żeby wiedzieć, że Leo Messi jest jednym z najlepszych piłkarzy, jacy kiedykolwiek stąpali po ziemi, który z 35 latami na karku będzie chciał poprowadzić swój naród do triumfu na najważniejszym wydarzeniu sportowym na świecie. Jego osiągnięcia w piłce klubowej, zarówno te drużynowe, jak i indywidualne, można wyliczać w nieskończoność, jednak najważniejsze i najbardziej sentymentalne wyróżnienie otrzymał rok temu – razem z Albicelestes zwyciężył na Copa America i wreszcie zdobył swoje pierwsze w karierze trofeum reprezentacyjne.
Messi pierwszy raz pojedzie na turniej jako gwiazda, na której barki nie spadnie cały balast kierowania uzależnionym od niego zespołem. To zasługa wyżej wspominanej kadry trenerskiej reprezentacji, którą stanowią bardzo zasłużeni dla kraju byli piłkarze. Drużyny w Ameryce Południowej dość powszechnie kierują się hierarchią, toteż spotykamy się z tym również i w tym przypadku, gdyż sztab ten jest darzony przez Leo ogromnym szacunkiem. A już w szczególności jego autorytet i idol z młodości, Pablo Aimar, przy którym jeszcze bardziej czuje się jak równa część drużyny.
Ten sezon w Paryżu jest w jego wykonaniu zdecydowanie lepszy od poprzedniego i widać, że swój ostatni taniec będzie chciał zatańczyć z pełną klasą. To dla Leo ostatnia szansa, żeby wznieść puchar za mistrzostwo świata, a okazja ku temu jest być może nawet lepsza niż w 2014 roku, kiedy to stał od zdobycia tego lauru zaledwie o krok. Po takim osiągnięciu zdecydowanie nikt by już nie miał wątpliwości co do jego wielkości w kadrze – 90 bramek w 164 meczach dla kadry narodowej to niesamowite liczby, które jeszcze z pewnością zostaną poprawione na tegorocznej imprezie. Można bezsprzecznie stwierdzić, że taki scenariusz zwieńczenia kariery byłby jednym z najlepszych w historii futbolu.
Największy talent: Enzo Fernandez
W kadrze Argentyny dominuje doświadczenie, a z graczy młodego pokolenia jedyną realną szansę na zabłyśnięcie na mundialu ma dwóch piłkarzy – Julian Alvarez oraz Enzo Fernandez. Po transferze tego pierwszego do Manchesteru City nie obeszło się bez porównywania go do legendarnego Sergio Aguero. I nie ma w tym nic dziwnego, gdyż kibice Albicelestes pokładają w 22-latku duże nadzieje i liczą na to, że zostanie on jednym z godnych następców starej gwardii. Wszyscy pamiętają Higuaina, Teveza czy właśnie Kuna Aguero, jednak Alvarez jeszcze pierwszoplanowej roli w kadrze nie gra, gdyż jest jedną z alternatyw dla Lautaro Martineza. Często wchodzi na końcówki spotkań jako joker do ożywienia gry, jednak w żadnym meczu nie zdążył się pokazać z jakkolwiek imponującej strony. To niewysoki snajper, który ma znakomity instynkt, lubi uderzać z dystansu i wbiegać między zawodników rywala.
Drugi z chłopaków jest wśród kibiców mniej rozpoznawalny, ale za to bardziej utalentowany. Enzo Fernandez trafił tego lata do Benfiki z River Plate za 12 milionów euro i jak na razie wydaje się być strzałem w dziesiątkę. Bezproblemowo wskoczył do pierwszego składu obecnego lidera ligi portugalskiej i jak na razie równie bezproblemowo się w nim odnajduje, co zaowocowało nie tylko porównaniami do legendarnego Enzo Pereza, ale i długo wyczekiwanym debiutem w seniorskiej kadrze Argentyny. Zresztą, nawet tam wdarł się przebojowo i jego bilet na mundial nie powinien stać pod żadnym znakiem zapytania, jednak na samym turnieju powinniśmy go upartywać raczej w kontekście zawodnika ożywiającego grę po wejściu w drugiej połowie spotkania. 21-latek jest niespożytym kondycyjnie box-to-boxem ze znakomitym przeglądem pola, który niesamowicie imponuje przede wszystkim swoimi charakterystycznymi, długimi podaniami.
„Kto ogląda Benfikę Lizbona na co dzień, ten wie, co ten chłopak sobą prezentuje. Już w Argentynie przebojem wjechał i wyważał wszelkie drzwi ligowe, a jego wejście w europejski futbol przychodzi wręcz wyśmienicie. Jest niesamowicie zaangażowany, zdeterminowany, odważny z lekką nutą bezczelności. A jeśli dorzucimy technikę i flow jaki ma z futbolówką, to możemy jedynie popatrzeć z zazdrością, myśląc o tym, jak fajnie byłoby mieć taki talent u siebie. Może zabrzmi to brutalnie – ale takiego zawodnika z takim potencjałem nie mamy. Przynajmniej, jeśli mowa tu o graczach, którzy mogą od razu wskoczyć do składu i wyraźnie zaakcentować swoją jakość.” – dodaje Michał Borowy.
Mój typ na fazę grupową: 1 miejsce
Nie wiem, co musiałoby się stać, żebym zmienił ten typ. W takiej grupie Albicelestes są niekwestionowatymi faworytami do zdobycia pozycji lidera i jest to tak oczywiste, że nie trzeba pisać wiele. Podobnie w sumie jak o tym, w co naprawdę celuje ta drużyna.
„Argentyna gra o MŚ. Ich celem jest ukoronowanie Messiego Pucharem Świata, dla w ich mniemaniu „sprawiedliwości dziejów”. Dla niego to ostatni taniec i chce go uczynić najpiękniej jak się tylko da. Ma w końcu kolegów, którzy staną w jego obronie i będą dzielnie za nim dążyć. Oddadzą wszystko za jego dzień chwały. Być może tęsknota za tym, że tak wielki piłkarz jak on powoli będzie się z kadrą żegnał, chce wyzwolić z nich największą energię. To nie jest zespół idealny, to nie jest drużyna, której należy oddać MŚ z marszu. Wiele nałoży się czynników ze strony rywali, wbicia się w ich słabości. Jeśli to się uda, to trzecia gwiazdka nad logiem federacji stanie się faktem.”
Jedyne, co może Argentynę zatrzymać, to niekończące się drobne lub poważniejsze kontuzje, a także wyżej wspomniane mankamenty, które przy odpowiednim wykorzystaniu mogą zaważyć na losach meczu na korzyść rywali. Nie zmienia to jednak faktu, że to cały czas jest drużyna, która powinna na spokojnie sobie z Polską poradzić, a Ameryki nie odkryję, jeśli dodam, że mają wszystko, żeby przynieść złoto na swój kontynent po dwóch dekadach przerwy. Zbalansowany i zgrany skład, zabójcza forma, jakość na prawie każdej pozycji, a także okoliczności w postaci ostatniej takiej imprezy dla Leo Messiego. Krótko mówiąc – na wielką radość La Scalonety lepszego momentu może już nie być. Teraz, albo nigdy.
Mundialowa Rebelia:
Skomentuj