Nieprzerwanie od 2006 roku żaden triumfator mundialu nie potrafi wyjść z grupy na kolejnej edycji turnieju. Motyw tak zwanej klątwy mistrzów świata coraz częściej pojawia się w kontekście Les Bleus, którzy przed czterema laty triumfowali na MŚ w Rosji. Patrząc na ich grupowych rywali w Katarze, ciężko sobie wyobrazić kolejną katastrofę na taką skalę, jednakże pozytywne nastroje po losowaniu zdążyły już przez ostatnie miesiące zostać rozproszone. Dziś o jednym z faworytów turnieju, na którego część kibiców zaczęła patrzeć z dystansem. Reprezentacji, w której nieobce są turniejowe dramy. Powiemy także o skutkach długoletniej kadencji Deschampsa oraz przede wszystkim o tym, pod jakim kątem należy spoglądać na Francuzów na tegorocznym mundialu. Tym oto wstępem zapraszam do lektury o obrońcach tytułu, którą pomógł mi stworzyć Piotr Zabielski – założyciel profilu Trójkolorowa Piłka.
Taktycznym okiem
Wspominając o Lidze Narodów, należy zaznaczyć, że czerwcowe zgrupowanie dla wielu drużyn było tylko i wyłącznie czasem na testy. Nie inaczej było z reprezentacją Francji, która w każdym meczu odchodziła od swojego optymalnego składu i ustawienia. Poza ulubionym 3-4-1-2, Deschamps używał także formacji z czwórką obrońców. Swoje szanse dostali wyczekiwani przez kibiców Jonathan Clauss, William Saliba czy Christopher Nkunku. Selekcjoner majstrował również z drugą linią, a także znalazł nową rolę dla Kingsleya Comana, który kilkukrotnie występował jako wahadłowy. Niestety, liczne eksperymenty i dziwne decyzje personalne nie przyniosły dobrych efektów w praktyce – Les Bleus zakończyli czerwiec jako najsłabsza drużyna swojej grupy w Dywizji A.
Tutaj pojawia się pytanie – czy występy w Lidze Narodów powinno się traktować z przymrużeniem oka, czy może jest to czarny prognostyk przed turniejem? Didier Deschamps zdążył już przyzwyczaić nas do swoich nietypowych rozwiązań i wariantów, jednak w ostatnim czasie ich efekty są szczególnie niezadowalające, począwszy od nieudanego EURO 2020. Zabielski wielu pozytywów nie widzi.
„Nie ma co szukać wymówek tym, że to były jakieś testy/eksperymenty. Francja grała naprawdę źle podczas tego zgrupowania i szybko odeszły w niepamięć dobre wygrane na wcześniejszym zgrupowaniu z umówmy się, słabymi reprezentacjami, jakimi są RPA czy WKS. Nie można przymykać oka na te mecze, gdyż bardzo dobrze pokazały miejsce, w jakim jest teraz kadra Deschampsa – a jest w bardzo złym. Brakowało automatyzmów, koncentracji… w sumie niewiele jest rzeczy, których nie brakowało. Francja w czerwcu bardzo rozczarowała i jest to na pewno bardzo zły prognostyk przed tegorocznym mundialem, gdzie z taką grą nie da rady obronić tytułu mistrzów świata. Bardzo trudno się oglądało te mecze i w żadnym wypadku nie można szukać tu wymówek, po prostu ta drużyna nie jest tą, którą pamiętamy z poprzedniego mundialu, czy choćby z finałów Ligi Narodów.”
Francja systemem nie zaskoczy. Tak jak na EURO, obejrzymy 3-4-1-2 z Mbappe i Benzemą na szpicy oraz pragmatyczne podejście. Co prawda ten turniej nie skończył się dla Mistrzów Świata najlepiej, jednak od tego czasu kadrowo co nieco się zmieniło. Do zespołu z drzwiami wszedł nowy nabytek Realu, Aurelien Tchouameni, który już od roku jest regularnie powoływany do drużyny narodowej i stale notuje dobre występy. Swoje szanse wreszcie zaczął dostawać także Theo Hernandez. Kontrowersyjnie niepowołany na turniej o puchar Henriego Delaunaya lewy obrońca odpłacił się selekcjonerowi dużym wkładem w później wygraną Ligę Narodów. Dziś jest jednym z głównych motorów napędowych akcji Les Bleus, a jego pozycja w składzie jest nietykalna. To tylko niektóre zmiany, które nieco namieszały w hierarchii kadrowiczów, jednak taktyczny wygląd drużyny również ulegnie korekcie.
„Na pewno zmieni się taktyka w porównaniu z zeszłymi turniejami. Deschamps chce grać trójką z tyłu i wahadłami. Nie spodziewałbym się jednak fajerwerków, patrząc na ostatnie spotkania. Francja nie będzie niszczyć grupowych rywali, bardziej będzie to wspomniany pragmatyzm. Nie widać jednak, by Francuzi grali przez to lepiej w defensywie, ale na pewno możemy się spodziewać siejących spustoszenie na skrzydłach wahadeł. Zarówno Theo Hernandez, jak i Jonathan Clauss lub Coman będą sprawiali rywalom ogromne problemy w bocznych strefach boiska. Do tego najlepszy atak na świecie, czyli duet Mbappe i Benzema, a za nimi dobrze czujący się na turniejach Griezmann. Oby tylko nie zabrakło kreatywności z tyłu.”
No właśnie – kreatywność. Tutaj już wypatrujemy pierwszych minusów, ponieważ jedną z pierwszorzędnych kwestii poruszanych podczas debat na temat Les Bleus jest trwająca od ponad miesiąca plaga kontuzji, której głównymi ofiarami zostały dwie najjaśniejsze postacie środka pola – Paul Pogba oraz N’Golo Kante, których problemy zdrowotne niestety nie dopuszczą do gry na mundialu. Druga linia Trójkolorowych jest więc niesamowicie osłabiona, a lista potencjalnych następców nie jest wcale taka długa, jak mogłoby się wydawać. O ile w takim przypadku pewniakiem do składu staje się Aurelien Tchouameni, tak pierwszymi kandydatami do obsadzenia drugiej roli są pupilek selekcjonera Adrien Rabiot oraz Youssouf Fofana, który w Ligue 1 z Tchouamenim tworzył jeden z najlepszych duetów pomocników w lidze.
Większość kibiców Realu z pewnością ze zdziwieniem zapyta o Eduardo Camavingę, jednak pozycja 19-latka w reprezentacji nie jest i nigdy nie była stabilna. Didier Deschamps jest przyzwyczajony do doświadczonych, stałych bywalców, a nieograny w kadrze Camavinga przez długi czas niczym nie potrafił przekonać go do siebie. Swoją pierwszą poważniejszą szansę na zabłyśnięcie pod jego sterami otrzymał dopiero podczas plagi urazów, która nawiedziła Francję przed wrześniowym okienkiem reprezentacyjnym i wykluczyła z gry naprawdę dużą ilość zawodników. Młody pomocnik Realu Madryt zagrał swój pierwszy mecz w reprezentacji od dwóch lat i rozczarował, schodząc po 45 minutach bezbarwnej gry w spotkaniu z Danią. Piotr zaznacza, że dla 19-latka wyjazd na mundial w pewnym momencie mógł być sprawą zamkniętą.
„Gdyby nie kontuzja Kante, która wyklucza go z mundialu, to powiedziałbym, że Camavinga nie ma już szans na wylot do Kataru. Jednak przy kolejnych kontuzjach, między innymi Kamary, pnie się on na liście Deschampsa, mimo tego, że na ostatnim zgrupowaniu wyglądał fatalnie i z pewnością nie zaskarbił sobie jego sympatii. Trzeba oczywiście czekać na to, czy reszta zawodników uniknie urazów, ale już teraz można powiedzieć, że szanse Camavingi na mundial są większe niż były jeszcze półtora miesiąca temu.”
W drugiej połowie meczu zastąpił go wyżej wspomniany już Fofana, który zaprezentował się dużo lepiej. Dla pomocnika Monaco było to debiutanckie powołanie do kadry, którego Deschamps zapewne nie wysłałby mu w normalnych okolicznościach. Fala urazów przed ostatnim zgrupowaniem była jednak na tyle duża, że do seniorskiej kadry po raz pierwszy dostali się także Alban Lafont, Adrien Truffert, Randal Kolo Muani oraz klubowy kolega Fofany – Benoit Badiashile. Dla obu zawodników klubu z księstwa to zgrupowanie było znakomicie wykorzystaną okazją, po której od razu dołączyli oni do walki o bilet do Kataru.
„Dwaj zawodnicy Monaco zrobili świetne wrażenie i według mnie są obok Giroud wygranymi ostatniego zgrupowania. Pokazali, że warto na nich stawiać i mogą stanowić silne uzupełnienie mundialowej kadry. Badiashile ma mniejsze szanse na powołanie na mistrzostwa w przeciwieństwie do Fofany. 21-letni środkowy obrońca w żadnym z obu meczów nie zawiódł, a co więcej, pokazał się z naprawdę dobrej strony. Najważniejszą kwestią jest jednak konkurencja. Jeśli Lucas Hernandez oraz Presnel Kimpembe wrócą do pełnej sprawności – dla Badiashile’a może zabraknąć miejsca. Inaczej jest z Fofaną. Pod nieobecność Pogby i Kante mógł wywalczyć sobie miejsce w mundialowej kadrze i chyba tak zrobił. W debiucie, w parze z Tchouamenim, z którym grał w barwach Monaco, zademonstrował swoje duże umiejętności i przy takich brakach w drugiej linii, jakie ma Francja, jego wylot na mundial wydaje się bardzo możliwy.” – komentuje Piotr Zabielski.
Parafrazując więc znane powiedzenie – nie taka Francja musi być straszna, jak ją malują. Nie tylko w środku pola, ale i w defensywie, w której hiperbolizowana czasami głębia składu również widnieje tylko na papierze. Wszystkim kibicom Les Bleus spadł wczoraj kamień z serca, gdy w L’Equipe ukazała się informacja o tym, że Raphael Varane będzie gotowy na mundial. Zawodnik Manchesteru United dwa tygodnie temu doznał kontuzji, która mogła wykluczyć go z turnieju, jednak wszystko zaczyna iść w dobrą stronę i lider defensywy Francuzów pojedzie do Kataru. Bez niego obrona Trójkolorowych jest jak bez ręki, co najlepiej widać było we wrześniowym starciu z Duńczykami, w którym rotacyjny pakiet stoperów wyglądał całościowo bardzo niepewnie. Widać było przede wszystkim brak zgrania oraz automatyzmów, które w układance Deschampsa są bardzo istotne.
Najlepszymi jakościowo obrońcami reprezentacji po Raphaelu Varane’ie są będący we wspaniałej formie w Arsenalu William Saliba oraz Lucas Hernandez, który niedawno wrócił po kontuzji. W takiej samej sytuacji co defensor Bayernu jest Presnel Kimpembe, który w reprezentacji potrafi grać bardzo dobre mecze, jednak jego codzienna forma jest bardzo niestabilna. Podobna elektryczność towarzyszy Dayotowi Upamecano, który przez swoje występy w kadrze raczej wypisał się z walki o powołanie na turniej, a w przypadku Julesa Kounde oraz Wesleya Fofany bolączką są ciągle towarzyszące im problemy zdrowotne. Z kolei Benoit Badiashile, mimo że dał wyraźny znak gotowości podczas Ligi Narodów, to wciąż dysponuje małym doświadczeniem i jest jednym z ostatnich w kolejce do powołania stoperów. W skrócie – defensywa Les Bleus jest opakowana bardzo dobrze pod względem indywidualnym, jednak w praktyce jest mocno opierana na umiejętnościach Varane’a oraz zgraniu zawodników. Na fakt ten niepokojąco patrzy się szczególnie w kontekście mundialowego meczu z Danią, z którą Francja od bardzo długiego czasu nie potrafi wygrać.
„Jeśli chodzi o spotkanie z Danią, to na turnieju jak najbardziej jest szansa na powtórkę. Oczywiście można mówić o eksperymentalnej obronie, ale z przodu to także nie wyglądało rewelacyjnie, a tam przecież zagrali podstawowi zawodnicy. Wątpię, że dużo się zmieni przez te tygodnie i zobaczymy całkowicie inne spotkanie, ale trzeba wierzyć, że Francuzi dopiero na turnieju pokażą swoją najlepszą stronę.” – mówi Zabielski.
Profil trenera: Didier Deschamps
Deschampsa jako piłkarza raczej nikomu nie trzeba przedstawiać. Część kibiców na pewno pamięta go z mundialu we Francji, kiedy to razem z Zinedine’em Zidane’em, Lilianem Thuramem, Patrickiem Vieirą i innymi legendami francuskiej piłki jako kapitan zdobywał pierwsze w historii kraju mistrzostwo świata. Powtórzył tę sztukę równo dwie dekady później – już w roli selekcjonera. Karierę piłkarską zakończył w 2001 roku, rok po wygranym EURO i ze 103 występami dla Les Bleus na koncie.
Podczas swojej 10-letniej kadencji w roli selekcjonera reprezentacji Francji zdążył zbudować bardzo silną kadrę, która sięgnęła po wicemistrzostwo Europy oraz po mistrzostwo świata, jednak ostatnimi czasy jego podopieczni zauważalnie obniżyli loty. Jest to w dużej mierze efektem jego wręcz kontrowersyjnych decyzji personalnych, które nieraz ważyły o ostatecznym wyniku spotkania. To typ selekcjonera wpisującego się w żargonową definicję betonu – jest bardzo przywiązany do swoich ulubieńców oraz naprawdę ciężko przekonać go do zmiany zdania nawet poprzez różnorakie kampanie medialne. Zdecydowanie najlepszym na to przykładem jest uparte stawianie na zawodników takich jak Rabiot czy Pavard oraz niechęć do zmian, szczególnie w kontekście postaci wyróżniających się w Ligue 1.
Wszystko wskazuje na to, że mundial w Katarze to najpewniej ostatni turniej Deschampsa w roli selekcjonera, gdyż kontrakt 54-latka wygasa wraz z końcem roku. Ba, w mediach od dłuższego czasu podawane jest nazwisko jego następcy, którym ma być Zinedine Zidane. Słynny Zizou nie bez powodu łączony jest z reprezentacją Francji – to człowiek, który doskonale potrafi zapanować nad szatnią pełną gwiazd oraz osoba, która cieszy się zaufaniem opinii publicznej. Według wielu źródeł, niezależnie od jakości występu na mundialu, to właśnie byłemu piłkarzowi i trenerowi Realu Madryt zostanie powierzona funkcja opiekuna kadry.
Najlepszy piłkarz: Kylian Mbappe
Dyskusja pod tytułem „Benzema czy Mbappe” w kontekście tej kategorii jest niczym temat rzeka. Obaj są znakomitymi piłkarzami o niesamowitych umiejętnościach, którzy w reprezentacji tworzą chyba najlepszy ofensywny duet, jaki Francuzi mogli sobie wymarzyć. Ostatecznie wybór padł na gwiazdora Paris Saint-Germain.
„Mimo tego, że to był rok Benzemy, to jednak Mbappe to teraźniejszość i przyszłość kadry. Ulubieniec Francuzów, który jak wiemy potrafi zrobić coś z niczego, złote dziecko francuskiego futbolu. To on jest i będzie przez jeszcze długie lata najważniejszym elementem tej reprezentacji.” – twierdzi Zabielski.
Ciężko się z tym nie zgodzić. To, co ten gość wyczynia w tak młodym wieku, czyni go ewenementem na światową skalę. Mając 23 lata, jest już drugim najlepszym strzelcem w historii Ligue 1, pięciokrotnym mistrzem Francji, zwycięzcą Ligi Narodów i mistrzem świata. Na zdobycie wszystkiego co możliwe ma ponad dekadę grania, a już cieszy się statusem wielkiej gwiazdy. Dla PSG zdążył zdobyć już ponad 180 bramek, a w reprezentacji Francji wskoczył już do dziesiątki najskuteczniejszych piłkarzy w historii kadry. Katarski mundial będzie dla niego drugim w karierze, jednak pojedzie na niego w zupełnie innym świetle. Po czterech latach, z rewelacyjnego młodego talentu podbijającego Europę stał się kompletnym piłkarzem światowego formatu, który ponownie postara się zabłysnąć na największej futbolowej scenie.
Największy talent: Aurelien Tchouameni
Zachwycają się nim fani Realu, bo zdecydowanie jest czym, a jego transfer do Królewskich za około 80 milionów euro stał się drugim najdroższym transferem wychodzącym w historii Ligue 1. 22-letni defensywny pomocnik to absolutna bestia, jeśli chodzi o odbiór piłki. Ma znakomitą kondycję, wizję oraz wyprowadzenie, a także nie boi się gry do przodu. W świetnym stylu wskoczył w buty Casemiro i już na samym początku przygody w Los Blancos zaczął udowadniać, że jest gotowy do gry na najwyższym poziomie. Kwota za fenomenalnego pomocnika bez wątpienia nie jest przypadkowa. Elitarny talent wychowanka Bordeaux rozkwitł na dobre już podczas dwóch ostatnich sezonów w Monaco, podczas których wyrósł na czołowego pomocnika ligi, a także zaczął otrzymywać pierwsze minuty w seniorskiej reprezentacji Francji. Już po pierwszych miesiącach pobytu w klubie z księstwa imponował swoją jakością przechwytów oraz wydolnością.
Określenie „hybryda Pogby i Kante” chyba najzwięźlej i najdosadniej opisuje styl gry Tchouameniego. Na katarskim mundialu czeka go najbardziej odpowiedzialne zadanie, z jakim kiedykolwiek miał okazję się mierzyć, bowiem w obliczu plagi kontuzji to właśnie on zostanie namaszczony na lidera drugiej linii reprezentacji. Będzie to o tyle bardziej wymagająca rola, gdyż dla 22-latka będzie to dopiero pierwszy wielki turniej w karierze. Do tej pory w barwach Les Bleus prezentował bardzo wysoki poziom, jednak czy poradzi sobie na mundialu, gdzie nie będzie miał obok siebie nikogo doświadczonego? Przekonamy się o tym za parę tygodni. Niemniej Tchouameni to jedna z tych postaci, wokół których obowiązkowo należy skupić wzrok w kontekście tego turnieju.
Mój typ na fazę grupową: 2 miejsce
„Jak dla mnie to w tym momencie będzie to 1/8 finału. W takiej dyspozycji jak we wrześniu, wróżę wyjście z grupy z drugiego miejsca (za Danią) i wyłożenie się w fazie pucharowej z Argentyną.” – Piotr Zabielski.
Francja to mimowolnie jeden z faworytów turnieju, nawet jeśli borykają się z dość poważnie niepokojącymi problemami kadrowymi. Mimo że fakt o tym, że era Deschampsa dobiega końca nie może być już bardziej utwierdzony niż aktualnie jest, tak realnie ciężko mi dopuścić do głowy scenariusz, w którym Francja nie wychodzi z takiej grupy. O ile słuszne obawy pojawiają się przed walką z Duńczykami o pierwszą lokatę, tak Tunezja i Australia to wciąż rywale, których Les Bleus po prostu muszą pokonać, nie zważając na jakiekolwiek nieprzyjemne prognozy, których doświadczyli w ostatnich kilku miesiącach. Coraz bardziej strome schody zaczną pojawiać się wraz z początkiem fazy pucharowej, także obstawiam ten sam scenariusz, co Piotr. Będzie ciężko, żeby słynny mundialowy przesąd nie poszedł w tym roku do kąta, jednak w piłce nożnej już nie takie rzeczy było dane nam zobaczyć.
Mundialowa Rebelia:
Skomentuj