Mundialowa Rebelia #16: Australia – brak oczekiwań wstępem do nowego piłkarskiego rozdziału?

Piąty awans na MŚ z rzędu z pozoru wydaje się małym piwem dla Australii, która w wielu środowiskach uznawana jest za mundialowego wyjadacza. Tymczasem przeprawa Socceroos po bilet na tę imprezę była znacznie cięższa, niż niektórzy przypuszczali. W tej drużynie nie ma już piłkarzy pokroju Tima Cahilla, Harry’ego Kewella czy Mile Jedinaka – ba, można nawet rzucić stwierdzenie, że do Kataru jedzie najsłabszy zespół w historii australijskich występów na mundialu. Dziś razem z Tomaszem Mielczarkiem przedstawię kulisy kadry, reprezentującej na turnieju najmniejszy kontynent świata.

Taktycznym okiem

13 czerwca piłkarski świat obiegła wieść o awansie Australii na mundial, jednak kibice bardziej od samej kwalifikacji zapamiętali popis bramkarza Socceroos – Andrew Redmayne’a. 33-latek pojawił się na boisku tuż przed serią rzutów karnych, podczas której zaczął manipulować psychiką Peruwiańczyków niczym Jerzy Dudek podczas pamiętnego finału LM w 2005 roku. Specyficzny taniec golkipera rozproszył Luisa Advinculę oraz Alexa Valerę, których pudła wysłały Socceroos na mundial. Występ przebojowego brodacza obiegł internet i od razu został porównany do koncertu legendarnego Marka Schwarzera, który również dał awans Australii na MŚ po wybronieniu dwóch jedenastek.

W efekcie nikt już nie wspominał o tym, jak właściwie Socceroos się na tym turnieju znaleźli. Cała reszta została niesłusznie pominięta. Wszyscy, którzy zapamiętali Australijczyków jedynie jako stałego uczestnika mundialu, na pewno doznaliby lekkiego szoku po zobaczeniu ich wyników w kwalifikacjach. A tymczasem remis z Omanem, remis z Chinami, czy pierwsza porażka u siebie od 5 lat zmieniają poglądy niedzielnego kibica na temat tej drużyny. W przeciwieństwie do poprzednich lat, oczekiwań na Mistrzostwa Świata w kraju nie ma i już sam awans uznawany jest za wielki sukces, ponieważ Australia wręcz wślizgnęła się do baraży kontynentalnych, zajmując 3. lokatę z jednym punktem przewagi nad Omanem. W nich wygrana z ZEA, a potem wszystkim znany mecz z Peru. O opinię na temat eliminacji (i nie tylko) zapytałem redaktora naczelnego strony socceroos.pl oraz fana australijskiej piłki, Tomasza Mielczarka.

„Eliminacje długo nie zapowiadały perturbacji z awansem, tymczasem w rundzie rewanżowej wszystko, co mogło pójść źle, poszło fatalnie. Samobójcze trafienie w 85. minucie z Japonią, bez goli z dołującą Arabią Saudyjską w Sydney, anomalia w postaci remisu z Chinami, czy karny w 89. minucie z Omanem. Australia zrobiła naprawdę dużo, by na własne życzenie wydłużyć sobie drogę do Kataru. Fani Socceroos mogą zatem odczuwać deja-vu przed nadchodzącym mundialem, gdyż 4 lata temu też mówiło się o najsłabszej Australii w XXI wieku. Droga na mundial wiodła przez baraże interkontynentalne. W grupie znów są Francja i Dania. W szerokim składzie ponownie talent, który jest “przyszłością”, chociaż ledwo stał się pełnoletnim obywatelem. Zgadza się nawet ogólnonarodowe zmęczenie selekcjonerem, jednak z drobną różnicą: trener nie zrezygnował z wyjazdu na imprezę. Stwierdzenie o słabości Australii lekko bym jednak skorygował. Popatrzyłbym szerzej. To futbol azjatycki jest w dołku. Jeden Son wiosny nie czyni. Brak azjatyckiej ekipy w fazie pucharowej to nie jest całkiem fikcyjny scenariusz w Katarze.”

Po mundialu w Rosji swoje kariery zakończyli Mile Jedinak, Mark Milligan oraz Tim Cahill, a co za tym idzie, reprezentacja przestała dysponować już takimi liderami jak na poprzednich mundialach. Nastąpił całkowity koniec złotej generacji, która, począwszy od przełomowego dla australijskiej piłki 2006 roku, za każdym razem pokazywała się z walecznej strony na następnych edycjach mistrzostw świata. Pierwszy raz od 16 lat na mundial nie pojedzie żaden reprezentant Australii, który był obecny na turnieju w Niemczech. Pałeczkę po nich już dawno miały przejąć ówczesne talenty takie jak Tom Rogic czy Massimo Luongo, jednak zupełnie nie sprostali oni oczekiwaniom, co idealnie obrazuje fakt, że żaden z nich nie otrzymał od Grahama Arnolda biletu do Kataru. Kadra Socceroos na tegoroczne MŚ jest więc dla większości kibiców zupełnie anonimowa i oczywiste jest, że oznacza to zupełnie nową erę w australijskim futbolu.

„Trudno nie być sceptycznym, gdy fundamentami są obecnie takie nazwiska jak, chociażby Aaron Mooy. W Australii przed starciem z Peru można było natknąć się na zaskakujące opinie, że nieobecność Socceroos na mundialu mogłaby być tym „kubłem zimnej wody” dla tamtejszego futbolu. Swoistym resetem, podczas którego można byłoby zacząć od początku. Awans z pogranicza sensacji tak naprawdę uchronił australijską piłkę od czteroletniego pobytu na antypodach (nomen omen!) piłki. Bo rozwój polega jednak na uczestnictwie. A doświadczenie zdobywa się przecież podczas obecności wśród najlepszych. Australia posiada grupę ciekawych zawodników wciąż na tyle młodych, że trudno nazwać ich jeszcze trzonem, ale bez obaw można ich określić jako zalążek nowego pokolenia na kolejne lata. Pobyt w Katarze to szansa na swoisty „rytuał przejścia” dla Awera Mabila, Joela Kinga, Riley’a McGree, Camerona Devlina czy Keanu Baccusa. Jakkolwiek banalnie mogłoby zabrzmieć zużyte na wszystkie sposoby zdanie o „potrzebie czasu”, tak z tych nazwisk kolejny selekcjoner Australii może stworzyć intrygujący zespół.” – wyjaśnia Mielczarek.

Obecny selekcjoner, Graham Arnold, jest pragmatykiem. Nie skupia się na zdominowaniu rywala, a bardziej na ustabilizowaniu linii obrony oraz wykorzystywaniu stałych fragmentów gry. Przy kontratakach dużą rolę odgrywają szybkie skrzydła, a także kreatywni piłkarze, których Arnold często starał się zmieścić w podstawowej jedenastce podczas eliminacji. Jak twierdzi Mielczarek, powołania na mundial są pod tym względem nietypowe, gdyż dostosowane są pod rolę turniejowego outsidera.

„Liczyłem, że Arnold odważniej postawi na grę z przodu, jednak wygląda na to, że wybiera się na „wojnę”. Mam wrażenie, że w powołaniach jest mocno defensywnie. Mało kreatywności. Nie ma, chociażby Toma Rogicia, od którego zależała obsługa bardzo istotnych dla kadry skrzydłowych. To piłkarz, który potrafi zagrać zabójczą asystę, uruchamiającą także atak. Tam jest spora posucha, przykrywana ostatnio Jasonem Cummingsem i Mitchellem Dukiem. Drugi z nich chyba już ostatecznie wygrał rywalizację z Jamiem Maclarenem, który trafiać na zawołanie potrafi najwyraźniej tylko w A-League. Duke z kolei “umrze, próbując” i wsadzi głowę tam, gdzie inni boją się włożyć nogę. Solidności w środku pola dodają znany skądinąd Aaron Mooy i Ajdin Hrustic, którego warto śledzić uważniej. Dynamizmu i tej iskry, która może zmienić obraz spotkania Graham Arnold będzie szukał wśród zagrań dwójki Devlin, McGree.”

Profil trenera: Graham Arnold

Rola selekcjonera pierwszej reprezentacji Australii została powierzona Arnoldowi wraz z końcem przygody Socceroos na mundialu w Rosji. Nie można ukrywać jednak, że jego 4-letnia kadencja okazała się falą rozczarowań. Jedyną jej osłodą pozostaje fakt, że mimo skierowanego w jego osobę skrajnego pesymizmu, udało mu się awansować z kadrą na katarski czempionat. Począwszy od marnej postawy w Pucharze Azji, aż po dziś dzień, Arnold nie zaskarbił sobie zbytnio sympatii fanów. Jego posada nieraz wisiała na włosku i dzięki niespodziewanemu awansowi na turniej wypełni on swój kontrakt do samego końca.

„Hitem po wygranym sparingu z Nową Zelandią okazała się wypowiedź selekcjonera: „Mam zamiar skontaktować się z Panadolem jako moim nowym sponsorem, ponieważ będę miał sporo bólów głowy, aby zmieścić się w 26-osobowym składzie”. Taką umowę mógłby sprezentować wszystkim kibicom Australii. Mundial w Katarze to ostatnia impreza Arnolda z reprezentacją. Skoro tylko awans uratował obie strony od rozstania, tak obecnie chyba nawet wyjście z grupy nie sprawiłoby, że wspólna przygoda trwałaby także po Katarze.”

Najlepszy piłkarz: Ajdin Hrustić

Tim Cahill jest postacią rozpoznawalną na obszarze praktycznie całego piłkarskiego globu, mimo że zdecydowana większość kibiców kojarzy go bardziej z występów dla reprezentacji, aniżeli z kariery klubowej. Wszystko za sprawą tego, że na każdym mundialu był postacią absolutnie przebojową, a w Australii prawdziwym game changerem, który zawsze strzelał gole w najważniejszych momentach spotkania. Od momentu zakończenia przez niego kariery, Socceroos stracili pewnego rodzaju wizytówkę, postać fundamentalną, na której mogą polegać w każdym momencie. Jest jednak w aktualnym składzie ktoś, kto może tę rolę przejąć. Mowa tu oczywiście o pomocniku Hellasu Verona i zwycięzcy Ligi Europy – Ajdinie Hrusticiu.

„Gdyby etykietkę gwiazdy kadry potraktować jako kogoś, kto może wejść na wyższy poziom rozpoznawalności, to warto zwrócić uwagę na Ajdina Hrusticia. 26-latek o bośniackich korzeniach w swojej grze inspiruje się dwoma nazwiskami. Nieprzypadkowo w kadrze nosi numer kojarzony z Harrym Kewellem. Drugim idolem jest David Beckham, stąd niezliczone godziny, które poświęcił na treningach na doskonalenie stałych fragmentów gry. W barwach Eintrachtu był pierwszym Australijczykiem, który podniósł puchar Ligi Europy. Jako reprezentant kraju już wpisał się do historii – strzelił zwycięskiego gola przeciwko ZEA w pierwszym barażu. Trafił także w konkursie jedenastek w decydującym meczu z Peru.” – mówi Mielczarek.

Nie da się ukryć, że stałe fragmenty to jeden z największych atutów Hrusticia. Mimo że w karierze reprezentacyjnej strzelił dopiero trzy bramki, to dwie z nich padły po rzutach wolnych. I to naprawdę zacnej urody.

Ponadto jest zawodnikiem naprawdę kreatywnym, który swoim momentem magii na pewno jest w stanie zmienić przebieg meczu. Analogię do Cahilla można także dostrzec w tym, że bardziej znany jest z występów dla kadry niż dla klubu. Szybki przeskok z Eredivisie do Eintrachtu Frankfurt nie skończył się dla niego najlepiej i dość brutalnie go zweryfikował, przez co niemiecki klub bez żalu oddał go do Hellasu Verona. Szanse na odkucie się w Serie A spadły jednak wraz ze złapaniem poważniejszej kontuzji, która może sprawić, że nie wykuruje się na pierwszą kolejkę mundialu, jednak wszystko jest na dobrej drodze, żeby 26-letni rozgrywający zdążył wyleczyć się na turniej.

Największy talent: Garang Kuol

Patrząc na listę powołanych, wybór jest raczej w miarę oczywisty. 18-letni Kuol jest najmłodszym pilkarzem, którego Graham Arnold zdecydował się zabrać na katarski turniej.

„Pod koniec września Garang Kuol trafił na nagłówki za sprawą podpisania kontraktu z Newcastle United po zaledwie 200 minutach w profesjonalnej piłce. 18-latek był ekscytującą nowością w A-League – zdobył 4 gole dla Mariners w 8 meczach. Każdy z nich zaczynał na ławce. W Anglii znajdzie się od stycznia. Trudno jednak po kimś, kto w seniorskiej piłce ma mniej występów niż świeczek na torcie, widzieć coś więcej, niż ciekawostkę. Australia już takie nagłówki widziała i takie tytuły nie zmieniały się w zdobycie piłkarskiego świata. Wystarczy cofnąć się o cztery lata, gdy przed Rosją podobną historię przeżywał Daniel Arzani, który dziś próbuje się odbudować w Australii. Parę rad Garangowi może udzielić też starszy brat Alou, który utknął w rezerwach Stuttgartu.” – komentuje Mielczarek.

Mój typ na fazę grupową: 4 miejsce

Powyższe przykłady w pewnym sensie pokazują, w jakim miejscu obecnie znajduje się australijska kadra. Jakość jest nieodłącznym elementem utworzenia silnej drużyny i pomimo że w Socceroos dominuje kolektyw złożony z „typowych solidniaków”, tak może być to wciąż za mało, żeby osiągnąć sukces na wielkim turnieju. A w szczególności przeciwko reprezentacjom europejskim pokroju Francji oraz Danii, które od Australii dzieli różnica klas.

Mimo że kadra Socceroos nie dysponuje już taką jakością, jak na poprzednich turniejach, to jest pewien element, z którego umieją korzystać. Chodzi o grę bez presji. Przed barażami interkontynentalnymi w kraju panował duży pesymizm i naprawdę niewielu kibiców wierzyło w wyjazd Australii do Kataru, a podopieczni Arnolda ku zaskoczeniu wszystkich sprostali zadaniu i zakwalifikowali się na piąty mundial z rzędu. Tomasz zauważa w tej kwestii pewną analogię do mistrzostw w 2006 roku, jednak również nie odchodzi od sceptycyzmu.

„Trudno oczekiwać od Socceroos niemożliwego. Czymś takim byłoby wyjście z grupy po raz pierwszy od 16 lat. Ale jednocześnie trudno nie oczekiwać od Socceroos niemożliwego. Przed czerwcowym barażem z Peru wierzyło niewielu. A przed Urugwajem 17 lat temu nie wierzył nikt. Awans z mundialowej grupy w Niemczech był z kolei startem najlepszej generacji piłkarskiej Australii i o podobnym scenariuszu marzy się po cichu przed Katarem. Nie zaszkodzi zatem powtórka sprzed czterech lat. Wyjścia z grupy nie było, ale w zamian pojawiło się rozczarowanie, że zabrakło nie tak wiele, co paradoksalnie było dobrym uczuciem. Uczuciem, że piłkarski świat nie uciekł.”

Puentując – być może Socceroos czują się w tym momencie skazywani na pożarcie, aczkolwiek równie dobrze może działać to bardzo pozytywnie na ich mental. Osobiście nie wydaje mi się jednak, że wystarczy to do wyjścia z grupy kosztem jednego z europejskich potentatów. Ale kto wie – być może Australijczycy czekają właśnie na taki moment zwątpienia, żeby zaskoczyć wszystkich jak kilkanaście lat temu? Na ten temat możemy jedynie spekulować.

Adam Kowalczyk

Mundialowa Rebelia:

Katar

Ekwador

Senegal

Holandia

Iran

USA

Walia

Anglia

Argentyna

Arabia Saudyjska

Meksyk

Polska

Dania

Francja

Tunezja

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Start a Blog at WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: