Mundialowa Rebelia #18: Kostaryka – ostatni taniec „generacji 2014”

Mundial w Brazylii – to pierwsze skojarzenie, jakie przychodzi do głowy większości osób, kiedy pada temat reprezentacji Kostaryki. Złote pokolenie Los Ticos dotarło do ćwierćfinału i zapisało się na stałe w piłkarskiej historii. Dziś po tej drużynie pozostały już jedynie zgliszcza, a ostatni przedstawiciele tej generacji w Katarze pożegnają się z międzynarodowym futbolem, jednak bardzo ciężko będzie o to, żeby pożegnaniu temu sprzyjały wyniki. Zapraszam na kolejną część naszego mundialowego cyklu, w której pod lupę idzie jedyny reprezentant Ameryki Środkowej.

Taktycznym okiem

Ostatni bastion – można powiedzieć – legendarnej już generacji kostarykańskich piłkarzy cały czas składa się z piłkarzy, którzy stanowią o sile kadry. Pomijając postacie oczywiste, takie jak Keylor Navas czy Joel Campbell, inni zawodnicy pamiętający turniej w Brazylii cały czas występują regularnie w narodowych barwach. Mowa tu o strzelcu gola z Urugwajem – Oscarze Duarte, który cały czas jest liderem kostarykańskiej defensywy, a także o pomocnikach Celso Borgesie i Yeltsinie Tejedzie, którzy aktualnie występują w lidze kostarykańskiej. Być może ku zaskoczeniu niektórych na mundial jedzie także „nieśmiertelny” Bryan Ruiz, który kilka miesięcy temu skończył 37 lat. Niekwestionowana legenda kostarykańskiej piłki jest jednak na takim etapie swojej kariery, że sportowo nie wnosi żadnej wartości dodanej nawet w lokalnym Alajuelense. Jest to jednak powołanie bardziej z szacunku i dla honorowego zamknięcia długiej kariery, której koniec Ruiz ogłosił wraz z ostatnim meczem Kostaryki na mundialu.

Kadra znajduje się aktualnie na samym początku fazy przejściowej. Tegoroczny mundial będzie ostatnim dla wielu reprezentacyjnych legend, a jednocześnie pierwszym dla kilku wschodzących talentów, które zaczęły się coraz częściej pojawiać po mistrzostwach świata w Rosji. Do Kataru pojedzie więc mieszanka młodości i świeżości z doświadczeniem.

Jakościowo Kostaryka bezsprzecznie jest jedną z najsłabszych drużyn na mundialu, a przy naprawdę wymagających grupowych rywalach ciężko o to, żeby była w stanie czymś ich zaskoczyć. Prowadzący bloga CRfutbolPL, Robert Juszczyk, z którym porozmawiałem przed stworzeniem tego tekstu, także nie widzi zbyt wielu światełek w tunelu dla Los Ticos.

„Kostaryka będzie grać tak jak dotychczas, co dało im awans do MŚ. Pragmatycznie, szukając okazji w grze z kontry, gdzie mają kilku ciekawych zawodników takich jak najbardziej znany Joel Campbell czy młodzi, świeżo wytransferowani na wyspy Contreras czy Bennette. Jedyna szansa jest taka, że ten plan znowu wypali, jednak defensywa w sparingach z Uzbekistanem i Koreą zaprezentowała się słabo, popełniając sporo błędów przy wyprowadzaniu piłki, co nie rokuje najlepiej.”

Warto także napomknąć o tym, że Kostaryki w ogóle mogło na tym mundialu nie być. Zaciekły wyścig z Panamą o miejsce w barażach Los Ticos wygrali naprawdę niespodziewanie. Po pierwszej połowie eliminacji Panama przeważała nad podopiecznymi „El Cafetero” Suareza aż pięcioma punktami i nic nie wskazywało na to, żeby ta przewaga została roztrwoniona. Kostarykanie zrobili jednak niesamowity comeback, najpierw pokonując Panamę w bezpośrednim meczu, a później wygrywając cztery z pięciu ostatnich spotkań eliminacyjnych, ustanawiając serię siedmiu meczów bez porażki m.in. dzięki wygranym z Kanadą i USA oraz remisowi z Meksykiem. Mało tego, w żadnym z tych siedmiu starć nie dominowali, a wcześniej byli w stanie oddać inicjatywę nawet Hondurasowi, który eliminacje ostatecznie skończył na dnie tabeli bez żadnego zwycięstwa na koncie.

Baraż z Nową Zelandią był z kolei drogą przez mękę i pomimo tego, że to All Whites wyraźnie dominowali, to wczesny gol Joela Campbella z 3. minuty okazał się jedynym w meczu. Wyżej wspomniana defensywa Kostaryki również wtedy nie miała jednak najlepszego dnia i wszelkie błędy w obronie były ratowane albo przez interwencje Keylora Navasa, albo nieskuteczność Nowozelandczyków.

Profil trenera: Luis Fernando Suarez

Kolumbijczyk to prawdziwy weteran latynoamerykańskiej trenerki. To on był selekcjonerem drużyny Ekwadoru, która boleśnie skarciła nas na MŚ w 2006 roku, a także wprowadził Honduras na mundial w Brazylii. Jako selekcjoner Los Ticos pracuje już ponad rok, a zespół objął na dwa tygodnie przed rozpoczęciem Gold Cup. Przed jego przyjściem drużyna miała na koncie kompromitującą serię 11 meczów bez zwycięstwa. Na wspomnianym Gold Cup Kostaryka doszła do ćwierćfinału, a awans na mundial wywalczyła po znakomitej końcówce eliminacji. Dla „El Cafetero” będzie to trzeci turniej o taką rangę w karierze.

Mimo że doprowadził tę drużynę na mundial w sytuacji, gdy wydawało się to niemożliwe, to nie ma najlepszych relacji z niektórymi piłkarzami. Ze względu na jego osobę grę w kadrze bojkotują Manfred Ugalde oraz również znany z MŚ 2014 Cristian Gamboa. Do reprezentacji nie jest powoływany także gwiazdor amerykańskiego Nashville SC, Randall Leal.

„Kilku piłkarzy jak Ugalde, Gamboa czy Forbes jawnie bądź po cichu zrezygnowało z gry w reprezentacji. Trener Suarez nie powołuje licznej koloni Kostarykan z MLS, a także tych grających w Azji czy jak Mayron George we francuskiej Ligue 2. Uparcie stawia na grupę, która dała mu sukces i jest silnie zmotywowana do gry w La Sele. Potrafi też wyławiać nieoczywistych zawodników z ligi kostarykańskiej i dawać im szansę debiutu. Mocno stawia na właśnie graczy z lokalnej ekstraklasy, którzy w jego mniemaniu mają więcej jakości niż gracze słabszych zespołów MLS czy ligi koreańskiej.” – wyjaśnia Juszczyk.

Sam fakt, że mundialowa kadra Kostaryki składa się prawie z samych „lokalsów” sprawia, że pojawiają się ograniczenia taktyczne przy starciach z rywalami takiej klasy jak Niemcy, Hiszpania i Japonia. Ci ostatni są jedynym przeciwnikiem, z którym Los Ticos mają jakiekolwiek szanse na nawiązanie rywalizacji boiskowej, a z europejskimi potęgami mimowolnie będą zmuszeni skupić się na zaryglowaniu własnej szesnastki. Jednak jak widać, brak zaufania wśród niektórych piłkarzy nie przeszkadza selekcjonerowi w osiąganiu dobrych wyników. W sierpniu tego roku federacja postanowiła przedłużyć z nim kontrakt aż o cztery następne lata.

Najlepszy piłkarz: Keylor Navas

To będzie trzeci i najprawdopobniej ostatni mundial w karierze dla byłego bramkarza Królewskich, podobnie jak dla kilku jego kolegów, którzy razem z nim stanowili o sile ekipy sprzed ośmiu lat. Piłkarz na taką wybitną skalę w Kostaryce pewnie długo się nie pojawi, a więc warto przypomnieć – 14 lat w reprezentacji oraz 107 występów, w których popisał się masą znakomitych interwencji. Szczebel klubowy? Mistrzostwo Hiszpanii, dwa mistrzostwa Francji oraz najważniejsze, czyli triumfy w trzech edycjach Ligi Mistrzów z rzędu. Kostarykanie na pewno zatęsknią za Navasem, który również i na tym mundialu będzie miał ogrom pracy do wykonania. Mimo że w futbolu klubowym już powoli schodzi ze sceny, to podczas starć z napastnikami Niemiec czy Hiszpanii będzie w swoim żywiole. Kapitan, przywódca i lider – jedna z niewielu iskier nadziei na wywalczenie przez Los Ticos punktów na turnieju.

Największy talent: Jewison Bennette

Kolejną z tych iskier nadziei jest młodziutki Jewison Bennette, który jeszcze kilka miesięcy temu nie mógłby w Polsce legalnie spożywać alkoholu. Rewelacyjny skrzydłowy dwa miesiące po osiemnastych urodzinach trafił do Sunderlandu za ponad milion euro, a w seniorskiej reprezentacji błyszczał już znacznie wcześniej. Swoje pierwsze powołanie dostał jeszcze przed debiutem w profesjonalnej piłce (!) i od tego momentu rośnie jak na drożdżach. Próbki jego umiejętności można zobaczyć w meczu barażowym z Nową Zelandią (asysta przy golu Campbella), a także w sparingu z Koreą Południową, gdzie udało mu się ustrzelić dublet. Ma świetną technikę, szybkość i boiskową zadziorność, jednak mimo że jest bardzo waleczny, to przez bardzo drobną posturę przegrywa większość pojedynków siłowych. Obecnie jest idealnym zawodnikiem na ławkę, jednak do pierwszego składu reprezentacji wszedł razem z drzwiami i jest tam jednym z niewielu graczy młodego pokolenia, którzy godnie zastępują odchodzących weteranów.

„To taki kostarykański Kacper Kozłowski i to w wersji bardziej zaawansowanej. Powołanie jeszcze przed debiutem w seniorskiej piłce, szybki transfer na Wyspy i już udany początek w Championship.” – podsumowuje Juszczyk.

Mój typ na fazę grupową: 4 miejsce

Jak bardzo łagodny bym nie był dla Kostaryki, tak potrzeba by było cudu, żeby reprezentanci La Sele zagrali na katarskim turnieju więcej niż trzy mecze. Mamy tu niewątpliwie do czynienia z najsłabszą drużyną na turnieju i nie widać praktycznie żadnych argumentów na to, że będzie ona w stanie w jakiejkolwiek mierze powalczyć o wyjście z grupy. Pozostaje im liczyć na indywidualności i szczęście, jednak nawet to moim zdaniem nie wystarczy, żeby cokolwiek na tym mundialu osiągnąć.

Adam Kowalczyk

Mundialowa Rebelia:

Katar

Ekwador

Senegal

Holandia

Iran

USA

Walia

Anglia

Argentyna

Arabia Saudyjska

Meksyk

Polska

Dania

Francja

Tunezja

Australia

Japonia

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Start a Blog at WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: