Lazio Sarriego na drodze do wicemistrzostwa i Ligi Mistrzów, czyli wysokie loty Orłów

Obecny sezon dla włoskiej piłki jest zdecydowanie najlepszym od wielu lat. Serie A na każdym kroku chwali się liczbą jej reprezentantów, grających w ćwierćfinałach obecnej edycji europejskich pucharów, z których to przed kilkoma tygodniami wypisało się Lazio, a więc wicelider rozgrywek w Italii. Dla rzymskiego klubu to właśnie obecna kampania ligowa jest najlepszą od lat.

Przed sezonem wydawało się jednak, że to czerwono-żółta część Wiecznego Miasta jest na lepszej drodze, by namieszać w ligowej czołówce. Triumf w Lidze Konferencji Europy połączony z dobrym marketingiem, szerokim składem, Jose Mourinho i hucznym zakontraktowaniem Paulo Dybali, przykuwały uwagę postronnych widzów. W cieniu AS Romy do sezonu przygotowywało się Lazio, na którego obecne ligowe poczynania z zazdrością mogą patrzeć fani Giallorossich.

Choć oba rzymskie kluby znajdują się na podium, to Lazio uchodzi za rewelację rozgrywek. Drużyna prowadzona przez Maurizio Sarriego kroczy w ostatnich tygodniach od zwycięstwa do zwycięstwa, notując serię ośmiu meczów bez porażki, w których zremisowało zaledwie raz z Bologną. Trzeba przyznać, że okazja do straty punktów była, bowiem w tym czasie na rozkładzie znajdowały się takie drużyny jak rozpędzone Napoli, Juventus czy wspomniana Roma. Mecze z ligową czołówką stały się w tym sezonie specjalnością Biancocelestich. W 10 takich spotkaniach (wliczając jeszcze Atalantę) podopieczni Sarriego zdobyli 21 na 30 możliwych punktów.

Wymienione tyły

Pierwszy sezon z Maurizio Sarrim u sterów Lazio zakończyło na piątym miejscu, tracąc sześć punktów do lokaty premiowanej grą w Lidze Mistrzów. Nowy szkoleniowiec poznawał drużynę, by następnie wyeliminować z niej słabe punkty. Letnie mercato posłużyło przede wszystkim do wzmocnienia defensywy, do której włoski szkoleniowiec przykuwa dużą uwagę. Do klubu przyszło dwóch nowych golkiperów. Claudio Lotito i Igli Tare zdecydowali się wyłożyć aż 10 milionów euro na Luisa Maximiano z Granady oraz 2 miliony euro na Ivana Provedela ze Spezii.

Pierwszym bramkarzem miał zostać Portugalczyk, ale fatalny debiut naznaczony czerwoną kartką już w 6. minucie meczu otworzył drzwi do bramki Provedelovi. Dla Włocha transfer do Lazio był ogromną szansą w karierze, która mogła się więcej nie powtórzyć. Szczęście się do niego uśmiechnęło bardzo szybko, a ten wykorzystał swoją szansę i miejsca w bramce nie oddał do dziś, stając się mocnym punktem najlepszej defensywy w lidze.

Liderem obrony stał się sprowadzony na zasadzie wolnego transferu z AC Milanu Alessio Romagnoli. U jego boku lepiej zaczął wyglądać nawet hiszpański obrońca Patric. Wychowanek FC Barcelony od wielu lat był uosobieniem katastrofy. Głupie czerwone kartki oraz prokurowanie rzutów karnych w kluczowych momentach to najgorsze cechy, z którymi można kojarzyć środkowego obrońcę, a to właśnie był dla Hiszpana chleb powszedni. Wraz z pracą pod okiem Sarriego udało się to zmienić, a z początkiem sezonu Patric wygrywał nawet rywalizację z Nicolo Casale. Im dłużej trwała kampania ligowa, tym rola tego drugiego u boku Romagniolego rosła, ale nawet Patric i Casale w duecie zapewniają spokój z tyłu.

Im dalej w przód, tym stabilniej

Im dalej w przód tym w składzie Lazio panuje coraz większa stabilizacja. Trzon w środku pola stanowi Sergej Milinković-Savić oraz Danilo Cataldi. Rola tego ostatniego w drużynie urosła, gdy zespół objął nowy szkoleniowiec. Do tej pory defensywny pomocnik uchodził za uzupełnienie składu, a dziś jego występy są na tyle solidne, że zauważył go nawet Roberto Mancini, powołując do drużyny narodowej. Nie ma w tym przypadku, bowiem pozycja, na której gra Cataldi, wydaje się być fundamentalna dla zespołów prowadzonych przez Sarriego. 28-letni Włoch to najcelniej podający w tym sezonie pomocnik Lazio.

Mając w formacji takich zawodników jak wspomniany Serb oraz Luis Alberto, Cataldi musi wykonywać mrówczą pracę, ale nie jest w tym osamotniony. Jego partnerzy, a zwłaszcza Milinković-Savić również potrafią powalczyć o piłkę, a następnie uszanować jej posiadanie. W przypadku Serba aż dziw bierze, że ciągle gra w drużynie ze Stadio Olimpico. Wielokrotnie kuszony przez bogatsze kluby nie tylko lepszymi finansami, ale również walką o najwyższe cele stał się symbolem Orłów, które latem mogą już nie być w stanie go zatrzymać. Tak też wydawało się, że będzie z Luisem Alberto, który przed startem obecnego sezonu próbował wymusić transfer do Sevilli. Jego plan się nie powiódł i zmuszony był pozostać w Wiecznym Mieście. Z każdym kolejnym tygodniem odbudowywał jednak zaufanie i dziś stanowi o sile zespołu.

W drugiej linii jednak wielkich wzmocnień nie było. Na zasadzie wolnego transferu dołączył do Lazio Matias Vecino, czyli stary znajomy Sarriego jeszcze z czasów, gdy ten prowadził Empoli. Urugwajczyk dołożył sporą cegiełkę do obecnych pochwał skierowanych w stronę niebiesko-białej części Rzymu. Jego gol z Napoli dał niespodziewane trzy punkty. Swej formy z Szachtara Donieck wciąż szuka Marcos Antonio, ale nawet i jemu w miniony weekend udało się zdobyć debiutancką bramkę w Serie A przeciwko Spezii.

Patrząc na linię ataku, można stwierdzić, że czas się zatrzymał. Po części tak jest, bowiem główną postacią ciągle jest Ciro Immobile, a na skrzydłach wciąż gra Mattia Zaccagni i Felipe Anderson. Faktem jest jednak, że obaj zawodnicy występujący na bokach w Rzymie pojawili się wraz z przyjściem obecnego szkoleniowca. W obecnym sezonie rola liderującego pierwszej linii Immobile spadła poprzez liczne problemy zdrowotne. Wariant ten Sarri przerabiał już w Napoli, gdzie w roli napastnika z powodzeniem obsadził Driesa Mertensa. W Rzymie tę rolę pełni Felipe Anderson. Brazylijczyk i dzisiejsze Lazio nie jest tak skuteczne jak Napoli i Belg w tamtym czasie, ale gole zdobywane przez niego do spółki z Zaccagnim to rekompensują.

Zwłaszcza ten drugi to w ostatnich tygodniach najlepszy piłkarz Biancocelestich. Trudno uwierzyć, że najskuteczniejszy z Włochów w Serie A jest pomijany przy powołaniach przez Roberto Manciniego. Ostatnie tygodnie dla 27-latka to jeden z lepszych okresów w karierze. Po przerwie reprezentacyjnej jego gole dały dwa prestiżowe zwycięstwa – w Derby della Capitale z Romą oraz z Juventusem. Nic dziwnego, że urósł do rangi jednego z ulubieńców kibiców.

Ważnym elementem stanowiącym o sile dzisiejszego Lazio wydaje się być silna postać w każdej formacji. Niekwestionowanym liderem defensywy jest Romagnoli. Środkiem pola rządzi Sergej Milinković-Savić, a w ataku silną pozycję nie tylko pod względem sportowym ma Ciro Immobile. Co więcej, każdy z tych zawodników identyfikuje się z klubem.

Lepszy od Mourinho

Warto pamiętać, że Sarri obejmując Lazio, nie miał cieplarnianych warunków. Już na starcie musiał się borykać z problemami natury organizacyjnej. Otóż pomimo zakontraktowania Elseida Hysaja czy Felipe Andersona, bardzo długo nie udawało się ich zgłosić do rozgrywek. Lazio latem 2021 roku i zimą 2022 roku miało problemy ze wskaźnikiem płynności, przez co nie można było rejestrować nowych zawodników. Gdy z tym problemem się uporano, pojawił się kolejny. Tym razem zaczęło iskrzyć na linii Igli Tare – Maurizio Sarri. Szkoleniowiec wściekał się, że nie ma wpływu na transfery. Miał nawet postawić sprawę na ostrzu noża – albo będę miał coś do powiedzenia przy transferach, albo po sezonie się żegnamy. Ugrał co chciał i patrząc na postawę drużyny, można powiedzieć, że Orłom wyszło to na dobre.

Łatwo dziś porównywać dwa rzymskie kluby, bowiem i Mourinho i Sarri w tym samym momencie rozpoczynali w nich pracę. Gdy więc zestawimy jego osiągnięcia na krajowym podwórku, z tymi osiąganymi przez Jose Mourinho, trudno oprzeć się wrażeniu, że to Sarri wykonuje lepszą robotę z o wiele mniejszym nakładem finansowym zainwestowanym w jego drużynę. Triumf na europejskim podwórku to ważna rzecz zwłaszcza wobec zapaści, jaką włoskie calcio przeżywało w ostatnich kilkunastu latach, ale ważniejsze od rozgrywek trzeciej katagorii na Starym Kontynecie są te krajowe.

Do końca sezonu pozostało jeszcze kilka kolejek i perspektywa może się oczywiście zmienić, ale Sarri jest na dobrej drodze, by drugi raz z rzędu być lepszym od Portugalczyka. Zagrożenie jednak istnieje, bowiem rzymskie kluby jak nikt inny lubią wsadzać sobie kij w szprychy. W sezonie 2019/2020 Lazio również uchodziło za rewelację rozgrywek długo walcząc nawet o Scudetto. Marzenia te przerwała jednak pandemia i związana z nią przerwa w rozgrywkach. Po niej Biancocelesti nie przypominali samych siebie i skończyli rozgrywki na czwartym miejscu. Wobec niejasnej sytuacji Juventusu oraz jego zdobyczy punktowej i meczów na wyjeździe z AC Milanem i Interem, Lazio musi walczyć o każdy punkt.

Damian Głodzik

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Start a Blog at WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: