Zrobieni na zielono, czyli co słychać w Saint-Étienne?

Wiele mówiło się o tym sezonie jako o czasie przejściowym dla Saint-Étienne. Czasie, w którym na pierwszy plan zamiast boiskowych dokonań wysuną się sprawy organizacyjne – czyli poszukiwanie chętnego na kupno klubu inwestora. Tyle że to wyniki osiągane przez „Zielonych” wychodzą przed szereg. I to nie z tych dobrych powodów.

Czytaj dalej „Zrobieni na zielono, czyli co słychać w Saint-Étienne?”

Rusza Ligue 1. Przedstawiamy główne siły sezonu 2021/22.

Już dziś, w ślady Ekstraklasy idzie pierwsza z europejskich lig top 5, rozpoczynając swoje zmagania. Startujący sezon w Ligue 1 dawno nie zapowiadał się aż tak dobrze na samym początku. Hegemon z Paryża, obrońca tytułu z Lille, a może… cichy pretendent z Nicei? Oto zestawienie grona faworytów do tytułu mistrza na “najelegantszych” boiskach Europy.

Czytaj dalej „Rusza Ligue 1. Przedstawiamy główne siły sezonu 2021/22.”

Bolesny upadek piłkarskiego Ikara – historia Yoanna Gourcuffa

„Miał być Zidane, a wyszedł ci Gourcuff” rapował Kaz Bałagane w utworze „Fortaleza”. Yoann Gourcuff był najlepszym piłkarzem Ligue 1, tryumfatorem Ligi Mistrzów, uczestnikiem mundialu, a przede wszystkim niedoszłym następcą Zinedine’a Zidane’a w reprezentacji Francji. Wydawało się, że jest piłkarskim Midasem, który zamienia wszystko, czego się dotknie w złoto. Po kilku latach okazało się jednak, że z postaci mitologicznych znacznie bliżej było mu do Ikara…

Yoann Gourcuff urodził się 11 lipca 1986 roku w Ploemeur, niewielkiej miejscowości we wschodniej Francji. Jest synem Christiana Gourcuffa, byłego piłkarza i zawodowego trenera. To właśnie ojciec wprowadził do go świata sportu. Co ciekawe, pokazał on synowi nie tylko zieloną murawę, ale również… kort tenisowy. Yoann wybrał futbol, choć tenisistą był całkiem niezłym. W 1998 roku wystartował nawet w turnieju Super 12 Auray Open, którego zwycięzcą został młody Rafael Nadal.

Praktyka na korcie opłaciła się. W przełomowym momencie kariery każde podanie Yoanna wyglądało jak forehand Rogera Federera, a każdy strzał był mocny i dokładny niczym serwis Johna Isnera. Nie bez przyczyny Gourcuff bardzo szybko przebił się do pierwszej drużyny Rennes. Co prawda drużynę trenował wówczas jego ojciec, ale nikt nie mógł młodemu pomocnikowi zarzucić, że gra tylko za nazwisko. Nie był również wpychany do składu na siłę. Jego rozwój przebiegał stopniowo, w należytym tempie. W pierwszym sezonie w barwach „Les Rouges et Noirs” rozegrał zaledwie 9 ligowych spotkań. Rok później spotkań tych było już 21, a w sezonie 05/06 uzbierał aż 36 występów na boiskach Ligue 1. Ledwie otworzyło się okienko transferowe, a na stole leżały już oferty Ajaksu, czy Arsenalu, ale rywalizację o podpis „nowego Zidane’a” wygrał ostatecznie AC Milan.

W Mediolanie Francuz spędził dwa sezony. Dwa skrajnie różne sezony. Pierwszy był dla niego świetny, drugi natomiast zakończył się klapą. Średnia liczba minut, które spędził na boiskach Serie A, z roku na rok zmniejszyła się aż o połowę. Na osłodę została mu jedynie Liga Mistrzów, zdobyta w poprzednim sezonie w barwach Milanu. Niestety, z nią też wiąże się pewna nieprzyjemna historia. Gourcuff obejrzał finał z trybun, nie znalazł się nawet w 18 meczowej Rossonerich, choć wcześniej rozegrał w ich barwach 21 ligowych spotkań. Najlepszą opcją dla niego wydawało się wypożyczenie, najlepiej do Ligi, w której czuł się zdecydowanie najlepiej, czyli Ligue 1. Ostatecznie trafił do Bordeaux – klubu, dzięki któremu zyskał międzynarodową sławę.

ROK, KTÓRY ZMIENIŁ MOJE ŻYCIE

Sezon 08/09 w Ligue 1 może nam się kojarzyć z dwiema rzeczami. Po pierwsze, z 14 bramkami Ireneusza Jelenia dla Auxerre, a po drugie z niesamowitym Yoannem Gourcuffem, prowadzącym swoje Bordeaux do tytułu mistrzowskiego. 12 bramek i 11 asyst w jednym sezonie. Po takim wyczynie porównań do Zidane’a było już tylko więcej i więcej. Nie ma się czemu dziwić, Gourcuff naprawdę wyglądał jak legendarny Zizou. Co więcej, czasami mogło się wydawać, że w jakiś nadprzyrodzony sposób potrafił on przejmować jego umiejętności. Tak było między innymi w słynnym starciu z PSG, kiedy to Bordeaux rozgromiło Paryżan aż 4:0.

Gourcuff, raz, dwa, trzy… Gol! Wyjątkowy Yoann Gourcuff! Nowy Zidane! Cudo! Francuscy komentatorzy nie mogli w to uwierzyć. Yoann Gourcuff właśnie trzema magicznymi dotknięciami oszukał defensywę PSG, strzelając gola na 3:0 w meczu 20 kolejki francuskiej Ligue 1. W czasach gdy w Ligue 1 grają tacy magicy jak Mbappe, czy Neymar, trafienie to nadal jest uznawane za jedno z najładniejszych w historii rozgrywek.

RÓWNIA POCHYŁA

13,5 miliona euro zapłaciło Bordeaux za wykup Gourcuffa z Milanu. Drobne, patrząc przez pryzmat sezonu, który Francuz miał za sobą. Miano najlepszego piłkarza we Francji, 20 miejsce w plebiscycie „Złotej Piłki” i debiut w reprezentacji. Piłkarski Ikar jeszcze nigdy nie był aż tak blisko słońca. Niestety, z czasem już tylko tracił wysokość.

Transfer do Lyonu uczynił go najlepiej zarabiającym piłkarzem w Ligue 1. Wprost proporcjonalne do zarobków wzrosły jednak oczekiwania kibiców. Yoann nie spełnił ich nawet w najmniejszym stopniu. Tragiczny występ na mundialu (Francuzi nie wyszli z grupy, a Gourcuff został zapamiętany jedynie z dość wątpliwej czerwonej kartki przeciwko RPA), rozczarowująca forma w barwach Lyonu i rozpoczęcie niefortunnej serii kontuzji, która towarzyszłyła mu już do końca kariery. Jednym słowem, rok 2010 był najgorszy w karierze piłkarza. Przez następną dekadę był już tylko cieniem piłkarza, który doprowadził Bordeaux do mistrzostwa i stopniowo rozmieniał się na drobne w klubach takich jak Rennes, czy Dijon. Posypał się, ale źródła jego problemów należy szukać dużo wcześniej. W 2006 roku (tuż przed transfer do Milanu) otrzymał grzywnę w wysokości 2000 euro za pobicie mężczyzny pod klubem nocnym w niewielkiej miejscowości Hennebont. Już wtedy można było dostrzec pierwsze oznaki jego kruchej psychiki. A to tylko jedno z wielu dziwactw, których się dopuścił podczas trwania kariery.

7 GRZECHÓW GŁÓWNYCH – GENEZA UPADKU GOURCUFFA

1. SYNDROM ZIDANE’A

Porównania do Zidane’a towarzyszyły mu na każdym kroku. Gdy wybierał się do Włoch, wszyscy upatrywali w tym analogii do przenosin Zizou na Półwysep Apeniński. Gdy wracał do Bordeaux, każdy widział w nim nowego Zidane’a, który również napisał piękny rozdział w historii Żyrondystów. Sam Zidane często studził zapał kibiców oraz dziennikarzy. Nie raz powtarzał, że Gourcuff potrzebuje czasu i spokoju. Nawet gdy chwalił młodego pomocnika, zwracał uwagę, że to wcale nie jest takie proste. Łatkę łatwo bowiem przypiąć, a znacznie trudniej ją później odczepić. Szczególnie gdy została ona przypięta wspólnymi siłami przez większość kibiców we Francji.

2. KRUCHA PSYCHIKA

W reprezentacji trzymał się tylko z Hugo Llorisem, który podobnie jak on jest osobą dość cichą i wyważoną. Jego relacje z nieco bardziej śmiałymi kolegami z zespołu praktycznie nie istniały. Co więcej, selekcjoner reprezentacji Francji – Raymond Domenech twierdził, że gdy tylko Franck Ribery spoglądał w szatni na Gourcuffa, widział w jego oczach nienawiść.

3. PODATNOŚĆ NA KONTUZJE

Futbol zna wiele przypadków dziwnych kontuzji. David James doznał urazu pleców, sięgając po pilot do telewizora, a znany z serii brutalnych fauli Norweg Svein Grondalen musiał opuścić kilka spotkań ze względu na zderzenie z łosiem podczas porannej przebieżki. Najbardziej znanym jest oczywiście przypadek bramkarza reprezentacji Hiszpanii – Santiago Canizaresa, który ominął mundial w 2002 roku przez to, że upuścił butelkę wody po goleniu na stopę. Ich przypadki są jednak niczym przy urazach, jakich potrafił doznać Gourcuff podczas pobytu w Lyonie.

Urazy przychodziły do niego w najbardziej nieoczekiwanych momentach. Raz doznał kontuzji podczas zbijania piątek po zdobytej bramce, innym razem podczas spaceru z psem. Do najdziwniejszej sytuacji doszło jednak podczas spotkania z Niceą. Miał wejść na ostatnie 15 minut meczu, ale nawet to go przerosło. W pewnym momencie spotkania Francuz zderzył się ze swoim kolegą z zespołu tuż po oddaniu strzału na bramkę rywali. Z pozoru zwykła boiskowa sytuacja, nic nadzwyczajnego. Dla Yoanna był to jednak wystarczający powód, aby opuścić boisko bez zgody trenera. Skarżąc się na ból, zszedł z boiska i udał się do szatni. Ówczesny szkoleniowiec Lyonu – Hubert Fournier, nie mógł w to uwierzyć. Minęło kilka minut, zanim się otrząsnął i poprosił Mohameda Yattarę o wejście na boisko w miejsce rzekomo kontuzjowanego kolegi z zespołu.

4. LENISTWO

„Gourcuff był w błędzie. Jego największym problemem było pozaboiskowe zachowanie. Nie miał ochoty uczyć się włoskiego, prawie w ogóle się nie angażował. Dużo mniej utalentowani zawodnicy zapracowali sobie na szacunek grupy, a on stał się dla nas obcy i musiał opuścić Milan mimo swoich umiejętności” – tymi słowami Paolo Maldini opisał przygodę Gourcuffa z Calcio. Trafił w punkt, chociaż zarówno sam zainteresowany, jak i jego ojciec zaprzeczali słowom wypowiedzianym przez legendę Rossonerich. I tu przechodzimy do kolejnego punktu…

5. NADOPIEKUŃCZOŚĆ

Francuz nie potrafił przyjąć do siebie krytyki. Często tłumaczył go ojciec, a on sam nie widział nic złego w swoim zachowaniu. Co tu dużo mówić, był rozpieszczony. Z biegiem lat stało się to coraz bardziej uciążliwe. Szczególnie gdy dostał się do dorosłej reprezentacji Francji.

6. ODMIENNOŚĆ

Gourcuff nienawidził sławy. Gdy był proszony do pomeczowego wywiadu, rzadko kiedy patrzył dziennikarzom w oczy. Wodził wzrokiem, najczęściej kierując spojrzenia na obuwie reporterów. Jego agent powiedział kiedyś, że Yoann nie trawił otoczki związanej z futbolem. Był zakochany w kopaniu piłki, a nie podpisywaniu autografów.

7. KONFLIKTOWOŚĆ

Jedni mówili, że był pretensjonalny, drudzy nie lubili jego stylu bycia. Jeszcze inni uważali, że zbyt często zrzuca winę na kolegów z zespołu i wynosi do mediów informacje z szatni. Taką wizytówkę wystawił sobie Yoann przez dobrych kilka lat występów dla kadry narodowej. Mało kto go akceptował, a co dopiero lubił. Nic dziwnego, że z czasem między nim a resztą zespołu zaczęło dochodzić do coraz częstszych utarczek słownych. Fani trójkolorowych z pewnością pamiętają jego spór z Franckiem Riberym oraz Nicolasem Anelką. Yoann oskarżył ich o boiskową arogancję i celowe unikanie podań w jego stronę. Mało kto brał tego typu zarzuty na poważnie.

Mieliśmy go zapamiętać jako nowego Zidane’a, tymczasem w pamięci wielu fanów zostały jedynie jego dziwne wybryki. Życie piłkarza bywa przewrotne, czasami karierę można wygrać na boisku, by po chwili przegrać ją w głowie.

MACIEJ SZEŁĘGA

Była nadzieja Juventusu gwiazdą Paryżan. Dorastanie Moise Keana wśród najlepszych

W 2016 roku, kiedy Moise Kean wchodząc na boisko w meczu z Pescarą stawał się najmłodszym debiutantem w historii Juventusu, wielu już chrzczciło go na przyszłość Starej Damy. Miał dorastać w Turynie pod okiem najlepszych, a z czasem zostać centralną postacią projektu na następne lata. Jednak po zakończeniu ery Allegriego, upadła także nadzieja kibiców wobec młodego Włocha, ponieważ ten postanowił opuścić półwysep Apeniński. Dzisiaj jest jedną z ważniejszych postaci PSG i jak sam zapowiada – ma nadzieję, że zostanie w Paryżu na dłużej.

ROZSTANIE Z JUVENTUSEM

„Najmłodszy piłkarz w historii Juventusu”, „Pierwszy zawodnik urodzony w XXI wieku z debiutem w Lidze Mistrzów”, „Pierwszy zawodnik urodzony w XXI wieku z debiutem w reprezentacji Włoch” – tak wygląda kilka tytułów, które osiągnął piłkarz sprowadzony w 2011 roku do akademii Bianconerich z lokalnego rywala, Torino. Robił postępy w ekspresowym tempie, a w klubie co raz więcej osób wierzyło, że kiedyś zadebiutuje w pierwszej drużynie. Po 5 latach, 2016 roku zmieniając w 84 minucie meczu z Pescarą Mario Mandzukicia niektórzy byli już wręcz przekonani, że zostanie gwiazdą ówczesnego mistrza Włoch.

W 2017 roku po przedłużeniu kontraktu z Juventusem do 2020 roku został wypożyczony do Hellasu Verona, aby zebrać doświadczenie i ograć się na profesjonalnym poziomie. Ruch ten okazał się bardzo dobrą decyzją, ponieważ po powrocie do Turynu widać było po nim większą pewność siebie i zdecydowanie. Nie był to już zwykły dzieciak, którego trzeba jeszcze wprowadzać do seniorskiej piłki, tylko pełnoprawny, pewny piłkarz najlepszej włoskiej drużyny. W całym sezonie 2018/19 rozegrał 17 spotkań, zdobywając w nich 7 bramek, co było świetnym wynikiem, zważając na to, że był to jego pierwszy poważny sezon w barwach Bianconerich.

Jak się później okazało – dotychczas ostatni. W niedawnym wywiadzie opublikowanym lutego tego roku dla „FootballItalia” brat Moise ujawnił, że odejście Keana z Turynu spowodowane było zmianą trenera. Włoski napastnik ufał Allegriemu, jednak po przyjściu Sarriego ten dał mu sygnał, że nie bierze go pod uwagę w swoim projekcie. Piłkarz nie zamierzał być rezerwową opcją w klubie, więc zakomunikował, że chcę odejść, a w przeciwnym wypadku nie przedłuży wygasającego za rok kontraktu. Bianconeri byli zmuszeni więc wystawić go na listę transferową.

PORÓWNANIA DO BALOTELLIEGO

Na początku sierpnia po kupno zgłosił się Everton, który płacąc 27 milionów euro, był przekonany, że inwestycja się opłaci. Początki w Anglii okazały się jednak trudne dla młodego Włocha. Nie emanował już taką skutecznością, jak we Włoszech, a do tego niektóre źródła podawały, że ma problemy z dyscypliną. Często spóźniał się na treningi, oraz w pełni nie wykonywał założeń narzuconych przez trenera. Doprowadziło to do fali porównań do Mario Balotelliego, który zaprzepaścił swoją karierę na rzecz głupich, niedojrzałych zachowań.

Giorgio Chiellini w maju ubiegłego roku zdementował jednak te porównania, twierdząc, że jest zupełnie inny niż Balotelli. Twierdził, że jest pracoholikiem oraz posiada wystarczająco dużą determinację, aby wykorzystać swój talent. Powiedział również, że mimo częstego zwracania mu uwagi przez liderów Juventusu, wciąż utrzymywał szacunek wobec starszej grupy. Zdanie włoskiego obrońcy podtrzymywali między innymi Theo Walcott i Yerry Mina, którzy uspokajali, że przeprowadzka w tak młodym wieku nie jest łatwa i na niektóre jego wybryki powinno się po prostu przymrużyć oko. Kolumbijczyk również twierdził, że reprezentant Włoch jest niesamowicie pracowity i wkłada wiele wysiłku, aby nad sobą pracować. Mimo niektórych sytuacji porównania do Mario Balotelliego pewnie wciąż będą się pojawiać, jednak słysząc słowa osób z jego otoczenia – aż tak nie grozi mu zaprzepaszczenie kariery.

TRANSFER DO PSG

Po kiepskim sezonie spędzonym w Evertonie Kean stracił pewność siebie i chęć walki o podstawowy skład. W ubiegłe lato było już niemal pewne, że Włoch wyjedzie z Anglii, jednak nikt nie chciał przystać na warunki transferu, które stawiali The Toffees. W opcję weszło więc wypożyczenie, na które skusiło się PSG. Francuzi po odejściu Edinsona Cavaniego i Choupo-Motinga potrzebowali zmiennika dla Mauro Icardiego i uznali, że Moise będzie idealną opcją. Tuchel, który wówczas był jeszcze trenerem Paryżan, wypowiadał się w samych superlatywach na temat transferu. Ściągając go, brał pod uwagę, że może zagrać samotnie na pozycji środkowego napastnika w formacji 4-3-3, lub w dwójce do pary z Mbappe bądź Icardim w 4-2-2, a kiedy zajdzie potrzeba – wystąpić nawet na skrzydle. Kean jest bardzo uzdolnionym technicznie i wszechstronnym zawodnikiem, co w drużynie o profilu PSG niemal zawsze się sprawdza.

Debiut we Francji przypadł na październikowe starcie z Nimes w 7 kolejce Ligue 1, kiedy to wyszedł od pierwszej minuty na pozycji centralnego napastnika, z powodu kontuzji Icardiego. Mistrzowie kraju wygrali tamto spotkanie 4:0, a Kean, chociaż nie zaliczył ani żadnej bramki, ani asysty, to pokazał, że w Paryżu będzie wartością dodatnią. Pełne 90 minut energicznie pracował na boisku oraz stwarzał miejsce i sytuacje schodzącym ze skrzydeł Mbappe i Sanabrii. Na pierwsze trafienie nie trzeba było długo czekać, ponieważ już w następnej kolejce w starciu z Dijon zaliczył dublet, a w środku tygodnia strzelił wszystkie bramki w wygranym 2:0 meczu Ligi Mistrzów z Basaksehirem. Po równym miesiącu od debiutu miał na koncie 5 bramek i asystę w 7 meczach, co już wtedy zaczęło skłaniać do dyskusji, czy PSG powinno go wykupić. Na dzień dzisiejszy w 30 spotkaniach zdobył 15 trafień, co czyni go drugim najlepszym strzelcem w drużynie mistrzów Francji (pierwszy Mbappe 30 bramek).

CHĘĆ POZOSTANIA WE FRANCJI

Kean, póki co jest jedynie wypożyczony do PSG, ale przy obecnej dyspozycji nieuniknione, że Francuzi zdecydują się na wykupienie na stałe Włocha. Piłkarz sam twierdzi, że nie czuję w tym momencie potrzeby zmiany otoczenia, ponieważ w Paryżu rozwija się świetnie. W tym momencie ciężko byłoby mu znaleźć klub takiej klasy, w którym byłby w stanie grać z taką regularnością, jak obecnie. W wywiadzie dla oficjalnej strony Ligue 1 zdradził, że możliwość trenowania z wielkimi piłkarzami jest najlepszą możliwą opcją, jaka może się przytrafić młodemu piłkarzowi. Ciężko znaleźć grono zawodników, od których piłkarz nastawiony na techniczną grę bardziej się czegoś nauczy, niż od Neymara, Mbappe czy Verrattiego.

Kean nie miał zbyt wiele czasu, aby zapoznać się dokładnie z drużyną, ponieważ przyszedł już w trakcie sezonu, ale znajomość języka francuskiego znacznie przyśpieszyła ten proces. Rodzina Moise pochodzi w Wybrzeża Kości Słoniowej i mieszkając we Włoszech, ciągle rozmawiali w rodzimym języku. Sam piłkarz chcę zostać w Paryżu, ale sprawa definitywnego przejścia nie jest wciąż pewna. Carlo Ancelotti nie ma zamiaru trzymać go na siłę w Evertonie, ale twierdzi, że najpierw musi wpłynąć korzystna oferta. PSG Talk podaje, że The Toffees oczekują przynajmniej 50 milionów euro, a PSG nie chcę wejść powyżej 35 mln euro. W ostatnim czasie zaczęły pojawiać się także informacje, jakoby Juventus miał wykorzystać tę sytuację i ściągnąć Moise z powrotem do siebie. Sytuacja jest dość skomplikowana, ale Kean obecnym sezonem udowodnił, że ciągle jest jednym z większych talentów w Europie.

MATEUSZ PEREK

Francuski ból głowy. Które kluby dostarczają najwięcej piłkarzy reprezentacjom Francji?

Francja od lat uchodzi za prawdziwą kopalnię diamentów światowego futbolu. Transfery z Ligue 1 na poziomie kilkudziesięciu milionów euro nie robią już na nikim wrażenia. Skąd jednak biorą się obecni reprezentanci Trójkolorowych? Czy najsłynniejsze kluby znad Sekwany mają najlepsze akademie? Okazuje się, że nie do końca. Przynajmniej poprzez pryzmat powołań do reprezentacji.

Czytaj dalej „Francuski ból głowy. Które kluby dostarczają najwięcej piłkarzy reprezentacjom Francji?”

Start a Blog at WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑