Po wielu latach miotania się od menedżera do menedżera wydaje się, że władze Manchesteru United postawiły wreszcie na odpowiedniego człowieka. Solskjaer miewał oczywiście zarówno upadki, jak i wzloty, ale poprzedni sezon zakończył z bardzo solidnym wynikiem, jakim jest zajęcie trzeciego miejsca w Premier League, a także dotarcie do półfinału Ligi Europy.
Wszystko to z zespołem, który zdawał się być wciąż w budowie. Kiedy Norweg pojawiał się na Old Trafford, drużyna zmagała się z wieloma problemami. Niska jakość piłkarska, sporo przepłaconych nazwisk, luki na poszczególnych pozycjach, zakulisowe brudy, czy wreszcie brak pomysłu na optymalne wykorzystanie piłkarzy jak Martial, czy Pogba. Norweg otrzymał jednak od włodarzy spory kredyt zaufania. Opłaciło się.
Wszelakie trudności zdają się odchodzić w cień. Co więcej, gdy spoglądam na zestawienie personalne zespołu z czerwonej części Manchesteru, wydaje mi się, że drużyna Solskjaera to twór niemal kompletny. Przynajmniej na papierze.
Oczywiście, nie zamierzam nikomu wmawiać, że Czerwone Diabły to gwiazdozbiór na poziomie Realu, Bayernu czy PSG, ale ich kadra to w moim odczuciu idealnie zbalansowane zestawienie. Trudno tu znaleźć jakikolwiek mankament.
Zapytacie – Jak to? A bramkarz? To prawda. De Gea nie jest sobą, mniej więcej od drugiej połowy 2018 roku. Hiszpan w ciągu kilkunastu miesięcy zaliczył niesamowity zjazd i dziś tak naprawdę ciężko powiedzieć ile może dać jeszcze swojemu zespołowi. Co z tego skoro na ławce już czeka gotowy do gry Henderson? Nie chce mi się wierzyć, że to Anglik od razu będzie pierwszym wyborem Solskjaera, ale po pierwsze – jest to naprawdę solidne zabezpieczenie, w razie kłopotów „jedynki”, po drugie – Hiszpan wreszcie ma realnego konkurenta do miejsca w składzie. Tak więc albo De Gea pokaże, że należy mu się pierwszy skład, albo ustąpi miejsca jednemu z najlepszych golkiperów tamtego sezonu. O obsadę bramki na Old Trafford mogą być spokojni.
Jeśli zaś przejdziemy do linii obrony, to po jej lewej stronie mamy ciekawą rywalizację. Shaw vs Williams. Owszem, pierwszy z nich kojarzy nam się co prawda z częstymi kontuzjami, ale drugi z duetu pokazał już, że w razie konieczności jest do dyspozycji trenera. Pod nieobecność starszego z kolegów Williams rozegrał w poprzednim sezonie 17 razy i wielokrotnie pokazał, że drzemie w nim spory potencjał.
Kiedy zaś zerkniemy na przeciwną stronę, to mamy do czynienia z być może najlepiej broniącym prawym defensorem w lidze. Owszem, Wan-Bissace sporo brakuje do ofensywnych zdolności Alexandra-Arnolda czy Ricardo Pereiry, ale w zatrzymywaniu przeciwników zostawia konkurentów w tyle. Zastrzeżenia pojawiają się, gdy postaramy się znaleźć jego zastępcę. Diogo Dalot to piłkarz o sporym potencjale, lecz poprzedni sezon to pasmo nieustających problemów zdrowotnych. Pocieszeniem może być jednak fakt, że Wan-Bissaka to facet o końskim zdrowiu. Świadczy o tym liczba 70 spotkań rozegranych na przestrzeni dwóch ostatnich, ligowych sezonów. Tak więc tylko mocno niesprzyjający los, mógłby sprawić, że na prawej stronie Manchesteru pojawi się wakat.
Zerkając na centrum linii obronnej, widzimy parę solidnych zawodników. Lindelof wreszcie ustabilizował formę, a Maguire to ważne ogniowo zespołu, o czym świadczy wręczona mu przez Solskjaera opaska kapitana. Defensywa kierowana przez Anglika i Szweda może pochwalić się trzecim wynikiem w lidze, co do liczby straconych goli (36 bramek). W poprzednich rozgrywkach pod tym względem lepiej wyglądał tylko Liverpool (33) i Manchester City (35). Problem pojawia się, gdy zerkniemy na ławkę rezerwowych. Niejasna jest wciąż sytuacja Smallinga i wydaje się, że jeśli Anglik nie pozostanie na Old Trafford, to zasadnym byłoby poszukanie alternatywy. Bailly to naprawdę dobry obrońca, jednak liczenie na zawodnika o tak kruchym zdrowiu, wydaje się ryzykowne.
Mimo powyższego problemu defensywa Czerwonych Diabłów wygląda naprawdę solidnie. A dalej jest tylko lepiej.
Gdy spojrzymy na drugą linię, złożoną z takich piłkarzy jak McTominay, Matic, Fred, Mata, Bruno Fernandes, Pogba czy wreszcie świeżo zakupiony Van de Beek, to wydaje się, że niczego tutaj nie brakuje. Mamy ludzi odpowiedzialnych za destrukcję (McTominay, Matic), a także za fajerwerki pod bramką rywala i regulowanie tempa gry. Szczególnie pomysłowo wygląda transfer byłego zawodnika Ajaxu. Donny Van de Beek zdaje się idealnym piłkarzem do rotacji z Pogbą i Bruno Fernandesem. Pomoc Manchesteru to chyba najbardziej kompletna formacja tego zespołu i w moim odczuciu jakościowo nie gorsza, niż te, które posiadają City, a tym bardziej Liverpool.
No bo czy Bruno Fernandes to piłkarz na pewno gorszy od Kevina De Bruyne?
Czy grający na 100% Pogba nie znalazłby miejsca w składzie, któregoś z powyższych zespołów?
Czy Klopp lub Guardiola nie widzieliby w swojej wizji takiego talenciaka jak Van de Beek?
No właśnie!
Linia ataku również ma się świetnie. Rashford, Martial, Greenwood. Każdy z nich wydaje się być piłkarzem na fali wznoszącej. Powyższe trio zdobyło w tamtym sezonie łącznie 44 bramki, a wszystko wskazuje na to, że w obecnym może być jeszcze lepiej. Solskjaer znalazł miejsce na boisku dla każdego z nich, a szczególnie duże brawa należą mu się za to, co zrobił z Martialem. Francuz odblokował się i zaliczył fenomenalny finisz poprzedniego sezonu. Napastnik zakończył rozgrywki z 17 trafieniami. Tyle samo dołożył Rashford, a całość dopełnił będący odkryciem sezonu Greenwood. Ten 18-latek spędził na boiskach Premier League zaledwie 1313 minut, strzelając przy tym 10 bramek. Ten wynik daje mu współczynnik 0,7 gola na 90 minut gry i jest to osiągnięcie na poziomie Vardy’ego i Ingsa. Strach pomyśleć jak powyższa trójka może wyglądać w obecnym sezonie. W końcu są to piłkarze wciąż rozwojowi. Ich średnia wieku to zaledwie 21 lat! A w razie jakichkolwiek problemów na okazje czekają utalentowany James i – póki co – wciąż obecny w klubie Ighalo.
Tak więc skład Manchesteru wydaje się być zestawieniem, w którym wszystko jest na miejscu. Mamy tu zarówno piłkarzy kreatywnych, jak i solidnych rzemieślników. Młodość i brawura mieszają się z klasą i doświadczeniem. Tu naprawdę trudno się do czegokolwiek przyczepić.
Wszystko wskazuje na to, że Czerwone Diabły okres przejściowy mają za sobą. Problemy są daleko w tyle, kadra jest stabilna, a plany ambitne.
To wszystko sprawia, że dla Solskjaera to może być sezon trudniejszy niż dotychczas. Kiedy wszystko zdaje się być dopięte na ostatni guzik, nie ma miejsca na wymówki. Obowiązkiem Manchesteru jest rozegranie kampanii co najmniej tak dobrej, jak poprzednia. Zadanie do łatwych nie należy, ale na Old Trafford jest wszystko, czego potrzeba, by osiągnąć sukces.
MICHAŁ BAKANOWICZ
Skomentuj